-
Jesteś pewna? To nie jest takie łatwe.- powiedział SeHun z lekko uniesioną
prawą brwią. Staliśmy właśnie na boisku koło mojego domu. SeHun był moim
najlepszym przyjacielem już od czasów przedszkola. Ciągle się kłóciliśmy i
dogryzaliśmy sobie, ale wiedziałam, że zawszę mogę na niego liczyć. Właśnie
tak było w tym momencie.
Wu Yi
Fan, mój chłopak jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. Zaczęliśmy się spotykać ze sobą już rok temu. Nie wiedziałam jak to się stało, bo bardzo
się od siebie różniliśmy, ale mimo to wiedziałam, że go kocham i on kocha mnie. I chyba tylko to się liczyło prawda?
Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i nauczyć się grać w kosza i właśnie po to zadzwoniłam do SeHun’a. Był również w szkolnej drużynie więc mógł mi pomóc.
- Jezu
przestań już gadać i naucz mnie!- jęknęłam poprawiając swoje krótkie spodenki.
- No
jak chcesz. Zadzwoniłem po LuHan’a i Xiumina.- powiedział po chwili.- Będziemy
mogli zagrać dwóch na dwóch.
Okazało
się, że jestem w tym lepsza niż myślałam. Byłam w drużynie razem z SeHun’em i
pokonaliśmy Xiumin’a i LuHan’a! Przegrali po całości!! BUAHAHA!
- Nie
wiedziałem, że jesteś w tym taka dobra.- zaśmiał się zdyszany Baozi.
- Ja
też nie!- zaśmiałam się zadowolona z siebie.- Muszę już iść. Jestem umówiona z
Krisem.- powiedziałam, pożegnałam się z nimi i szybko pobiegłam do domu wziąć
prysznic i się przebrać. Mieliśmy zrobić sobie dzisiaj maraton filmowy u niego
w domu.
Uśmiechnęłam
się gdy tylko zobaczyłam co dla nas przygotował. Mnóstwo świeczek zapachowych,
miski z przekąskami, rozłożona kanapa żeby było nam wygodniej, dużo poduszek.
Kris
włączył mój ulubiony film „Pamiętnik”, objął mnie ramieniem i mocno do siebie
przytulił. Chłopak bardzo rzadko mówił o uczuciach, ale nigdy nie narzekałam na
to, że mi ich nie okazuje. Bo robił to naprawdę na każdym kroku. Można było je
wyczuć w tym jak delikatnie chwyta mnie za rękę, obejmuje lub po prostu się do
mnie uśmiecha.
Oparłam
głowę o jego ramię i… ZASNĘŁAM!! Przez to, że większość dnia grałam z
chłopakami w kosza moje mięśnie bolały, a ja ku mojemu zdziwieniu byłam
strasznie zmęczona.
W
końcu po długim czasie udało się nam spotkać, bo obydwoje ostatnio byliśmy
zabiegani, a ja po prostu zasnęłam!
Obudziłam
się dopiero następnego dnia. Obok mnie leżał Kris, który smacznie sobie spał, a
ja przerażona spojrzałam na zegarek. Była szósta rano, a ja na noc nie wróciłam
do domu. Nikomu nic nie mówiłam więc teraz pewnie umierają z przerażenia. W
zawrotnym tempie wybiegłam z domu chłopaka zostawiając mu na stoliku tylko
krótką wiadomość.
Ostatnimi
czasy coraz częściej spotykałam się z SeHun’em aby potrenować. Sprawiało mi to
nie małą frajdę. Zawszę się przy tym śmialiśmy, a czasami nawet mogliśmy
poważne porozmawiać. Niestety Kris ostatnio zrobił się jakiś dziwny.
Mówił
mniej niż zwykle i cały czas kiedy byliśmy razem dziwnie mi się przyglądał
jakby czekał na to czy coś mu powiem.
Dziwne…
- No
to jeszcze jeden rzut i koniec.- powiedział SeHun i cicho się zaśmiał kiedy
trafiłam do kosza za trzy punkty.- Jesteś w tym na serio niezła.
-
Niezła?- uniosłam jedną brew.
- No
dobra. Świetnie ci to idzie.- równocześnie wybuchliśmy głośnym śmiechem.- To
idziemy na lody?
-
Jasne.- zgodziłam się wiedząc, że Kris jest dzisiaj zajęty. Wzięłam z ziemi
moją torebkę i ruszyliśmy do pobliskiego parku gdzie znajdowała się nasza
ulubiona budka z lodami. Pracował tam od zawszę taki przemiły starszy pan,
który za każdym razem kiedy nas widział mówił, że „Jesteśmy taką uroczą parą”.
Zawszę wtedy się śmialiśmy i nie wykręcaliśmy się. Nawet jeśli byśmy
zaprzeczyli to i tak do tego pana nic nie dociera. Ale i tak był cudowny, bo co
jakiś czas nie musieliśmy jako stali klienci płacić.
Spędziłam
z SeHun’em cały dzień. Świetnie się razem bawiliśmy. Tak jak zawszę z resztą. Kiedy
się ściemniło chłopak odprowadził mnie do domu i sam ruszył do siebie.
Kiedy
tylko weszłam do swojego pokoju wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Krisa.
Minęły wieki zanim odebrał co wcześniej się nie zdarzało.
-
Cześć.- powiedziałam z uśmiechem.
- No…-
mruknął cicho. Od razu zorientowałam się, że coś jest nie tak.- Co tam?-
zapytał jakby od niechcenia.
- Coś
się stało?
- Nie.
Przez
dziesięć minut próbowałam go jakoś rozruszać. Zadawałam mu mnóstwo pytań, a on
tylko na nie odpowiadał. Nic więcej.
- Co
się z tobą dzieje!- krzyknęłam w końcu.
- Nic.
- Jak
to nic? Nic nie mówisz tylko warczysz! O co ci chodzi?
- Nie
mam ochoty na rozmowę. Cześć.
I się
rozłączył.
Zatkało
mnie.
Pierwszy
raz zrobił coś takiego. Mimo woli do oczu naszły mi łzy. Nie wiedząc co zrobić
wybrałam numer SeHun’a. Źle się czułam, że po raz kolejny muszę go poprosić o
pomoc, ale nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Co
się stało?- zapytał kiedy usłyszał mój lekko piskliwy od płaczu głos.
-
Możemy pogadać?
***
Kris
nie odezwał się przez kolejne kilka dni, a ja przepłakałam chyba wszystkie
noce. Nawet nie wiedziałam o co mu chodzi. Jak miałam z nim rozmawiać jak nie
mam pojęcia co się stało lub co zrobiłam źle…
Ruszyłam
po lekcjach do Sali gimnastycznej gdzie drużyna koszykówki miała trening.
Niepewnie weszłam do środka, a mój wzrok od razu powędrował do całej drużyny.
Biegali po boisku już lekko spoceni, ale całkowicie skupieni.
Po
chwili wpatrywania się w nich zorientowałam się, że w moją stronę biegnie
SeHun. Przywitał się ze mną radośnie, pieszczotliwie czochrając moje włosy
ułożone w luźny koc.
Z
drugiego końca boiska przyglądał się nam Kris. Chyba nie był zbyt zadowolony z
tego, że uśmiecham się do przyjaciela.
-
Pogadaj z nim, bo inaczej wykończy całą drużynę.- szepnął SeHun.- Od dwóch
godzin nic innego nie robimy! Nie mieliśmy nawet pięciu minut przerwy!
-
Możesz mnie nazywać waszym wybawicielem.- zaśmiałam się po czym wzięłam głęboki
oddech i ruszyłam do blondyna pewnym krokiem.- Możemy pogadać?- zapytałam.
-
Jestem teraz trochę zajęty.- odmruknął.
- Nie.
Teraz macie przerwę!- krzyknęłam na co reszta drużyny od razu opadła na
parkiet. Wyglądali na wycieńczonych.- Musimy pogadać.
Wyszliśmy
z Sali i zamknęliśmy się w szatni na tyłach. Chłopak unikał mojego wzroku
zupełnie obojętnie.
- Co
się stało?- zapytałam.
- Nic
się nie stało. Ile razy mam ci powtarzać?
- O co
jesteś wściekły!?- wykrzyknęłam w końcu.- Co zrobiłam nie tak?!
-
Jeszcze się pytasz?- spojrzał na mnie, a ja zamarłam.
- O co
ci chodzi?
-
Nigdy nie masz dla mnie czasu! Cały czas się mijamy! Ja mam treningi, a kiedy
już w końcu mam wolne to ty robisz akurat coś innego! I to w dodatku cały czas
z SeHun’em!- wykrzyknął wściekły.
-
Słucham?
-
Widziałem was.
- Co?-
nic nie mogłam z tego zrozumieć. Przecież nigdy nic z SeHun’em nie robiłam za
jego plecami…
Treningi koszykówki- pomyślałam.
- Co
najmniej sześć razy. Pod twoim blokiem.- warknął.- I w parku.
- Ale…-
zaczęłam.- Ja chciałam ci zrobić niespodziankę!- wykrzyknęłam, a do moich oczu
naszły łzy. Byłam wściekła więc to normalne.
- Ta…
Jasne.
-
Chciałam się nauczyć grać w kosza!- chwyciłam leżący obok mnie ręcznik i
cisnęłam nim w twarz chłopaka.- Dla ciebie!
Chłopak
zamarł. Jego oczy były teraz większe niż denko od szklanki, a usta lekko
rozchylone.
-
Przecież…
-
Chciałam ci pokazać, że też coś umiem. Chciałam żebyś był ze mnie dumny, że
potrafię robić to co ty kochasz! Moglibyśmy wspólnie pograć od czasu do czasu!-
nie wytrzymałam i popłakałam się.
- Ja…
Naprawdę?- wyglądał jakby nic do niego nie docierało.
Staliśmy
tak w ciszy. Ja cicho chlipałam pod nosem, a chłopak z wykrzywioną w bólu
twarzą tylko mi się przyglądał.
- Wu
Yi Fan…- szepnęłam.- Jesteś skończonym dupkiem.- zaskoczyłam go tym.- Trzeba
było powiedzieć, że jesteś zazdrosny o SeHun’a!
- Ja
nie jestem…- przerwał, bo dotarło do niego, że jednak jest zazdrosny.
- Nie
masz o co! To mój najlepszy przyjaciel, ale nic więcej nigdy między nami nie
było!
Chłopak
nie wytrzymał i jednym sprawnym skokiem znalazł się przy mnie. Objął mnie
delikatnie mocno do siebie przytulając. Stałam sztywno nie chcąc odwzajemnić
uścisku. Byłam na niego wściekła i nie wybaczę mu tak łatwo.- Nie chce z tobą
rozmawiać. Puść mnie.
-
Przepraszam. Naprawdę przepraszam.- szepnął.- Nie jestem za dobry w wyrażaniu
uczuć. Wiesz o tym. Ale masz rację byłem zazdrosny, przyznaje. Ale… Kocham cię.
W
końcu podniosłam ręce i oplotłam je wokół jego pasa. Pierwszy raz to
powiedział…
Odsunęłam
się od niego aby spojrzeć mu w oczy. Mówił całkiem szczerze…
-
Wybaczę ci tylko pod jednym warunkiem.- powiedziałam z grobową miną.
-
Jakim?- wyglądał na trochę wystraszonego.- Zrobię wszystko.
-
Musisz wygrać ze mną mecz koszykówki!- w końcu zaśmiałam się dźwięcznie
wycierając resztkę łez z moich policzków. Chłopak wysferzył zęby w szerokim
uśmiechu po czym porwał mnie na ręce i pocałował z całą możliwą czułością.
- Dla
ciebie wszystko ślicznotko.
-
Powiem ci coś jeszcze.
-
Słucham?- powiedział odstawiając mnie na ziemię.
-
Koszykówka is my style!
~Ohorat
Takie piękne to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńGalaxy_fan is my style xD
Jak ja bardzo kocham Krisa! Jak ja bardzo kocham koszykówkę!
Nie wiem co jeszcze napisać.. to opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu ;3
Awwww *^*
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie <33
I jeszcze z motywem kosza <33
Koszykówka is my style xD
Ponownie życzę wenny :33
Opowiadanie jak zawsze bardzo fajne, a motyw koszykówki ciekawie wykorzystany (chociaż za bardzo za nią nie przepadam i najlepiej wychodziło mi zawsze faulowanie innych) a do tego wątek zazdrości i już pewne, że wyjdzie coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę poczytam waszych opowiadań i się nauczę imion członków EXO...zawsze jakiś postęp w ich kierunku xD