wtorek, 25 sierpnia 2015

Not deserved~ Rozdział I??

Więc tak :) Planowałam dać najpierw oneshota z LuHanem, ale dzięki uprzejmości jednej z czytelniczek (dziękuje ci, że czuwasz!) zorientowałam się ile tam było błędów xD
Pisałam go dawno temu i widocznie kiedyś myślałam, że był dobry (HA HA HA xD). 

Zostawiam wam dzisiaj takie oto coś. Bardzo bym chciała żebyście wypowiedzieli się na temat tego opowiadania. Jeśli jako tako się spodoba... to przewiduje kolejne części :) Jeśli nie przypadnie do gustu zostawię to jako OneShota :)  
Z góry dziękuje za wszystkie opinie i komentarze <3 

***

Był późny wieczór.
Ubrana w czarną sukienkę ze srebrnym zamkiem na plecach, weszłam do restauracji zaraz za moją mamą. W środku było elegancko, unosił się zapach świeżo przyrządzanych potraw pomieszanych lekko z zapachem świeczek palących się na stolikach. Było tam nie dużo ludzi. Wszyscy ubrani w eleganckie stroje, widać było, że pochodzą z bogatych rodzin.
Bez słowa szłam za kelnerem, który prowadził mnie i mamę do osobnego pomieszczenia w restauracji. Było ono zarezerwowane specjalnie na ten dzień.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że ludzie z którymi jesteśmy umówieni już na nas czekają. Przy olbrzymim stole siedział mężczyzna w średnim wieku. Był bardzo przystojny, jego czarne włosy przesiewała delikatna siwizna. Ubrany był w idealnie skrojony, popielaty garnitur, jak podejrzewałam od jakiegoś znanego projektanta. Zaraz obok niego siedziała przepiękna kobieta, miała upięty na głowie luźny kok przyozdobiony mieniącymi się kamieniami, piękną, długą, granatową sukienkę, a na jej twarzy gościł szeroki i szczery uśmiech. Ostatnie miejsce po ich stronie stołu zajmował młody chłopak, przystojny tak jak ojciec, ale od razu było widać, że oczy to coś co odziedziczył po matce.
- Prezesie Kim.- moja mama wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny. Pan Kim od razu ją ujął i pocałował w jej wierzch.

Moja mama pół wieczoru rozmawiała z prezesem o rzeczach o których nie miałam bladego pojęcia, interesy, straty, zyski. W końcu po prostu przestałam ich słuchać. Jadłam w kompletnej ciszy zamówiony dla mnie posiłek.
Dlaczego w ogóle mama zabrała mnie na tą kolacje?
Poczułam na sobie czyjś wzrok więc uniosłam głowę znad talerza. Wlepione były we mnie dwie pary takich samych, czekoladowych oczu. Z niewyrażającym żadnych emocji wyrazem twarzy spojrzałam na siedzącą naprzeciw mnie kobietę, a jej syna tylko omiotłam wzrokiem. Pani Kim uśmiechała się do mnie szczerze, przez co jej oczy zwęziły się do uroczych półksiężyców.
Czułam się bardzo niekomfortowo, ale nic nie powiedziałam. Wiedziałam, że nie powinnam się odzywać, bo czeka tutaj na mnie coś czego się nie spodziewam.
- Może przejdźmy w końcu do sedna sprawy.- pan Kim uśmiechnął się delikatnie, a moja matka razem za nim. Nie wiedziałam co się dzieje, moja mama nigdy wcześniej nie wyglądała na taką radosną podczas biznesowych rozmów.
- Tak. Myślę, że to odpowiednia chwila.
- JongIn…- zaczął mężczyzna starając się zwrócić wzrok swojego syna na siebie. Chciał chyba aby w pełni się skupił, ja mimo woli też to zrobiłam. Miałam dziwne wrażenie, że mnie też to dotyczy.- Jesteś tutaj dzisiaj gdyż chcieliśmy z mamą, jak i z panią Lee, abyście poznali się a AhYeon.
Bez większego entuzjazmu, jak zwykle zresztą spojrzałam na chłopaka. Przyglądał mi się chwile po czym znów spojrzał na ojca.
- Jaki jest w tym cel?- zapytał obojętnie.
- Jak wiesz w naszej firmie ostatnio nie idzie najlepiej. Nie jest źle, ale w poprzednich latach osiągaliśmy wyższe noty na rynku.- mężczyzna mówił powoli, ale ja i tak nic nie rozumiałam. Nigdy nie znałam się na tych pierdołach związanych z interesami, ale młody chłopak kiwał głową ze zrozumieniem.- Prezes Lee jest właścicielką naszej bliźniaczej firmy. Jeśli uda nam się połączyć nasz oddział z jej, odniesiemy niesamowity sukces i staniemy się największą taką firmą w Korei.
- Nasze firmy od zawszę ze sobą współpracowały, a gdybyśmy przeszli fuzję wszyscy nasi klienci od razu przeszliby na wasze usługi.- dodała moja mama z uśmiechem.
To co mówili miało jakiś tam logiczny sens. Nie rozumiałam jednak jak ma im w tym pomóc moja znajomość z synem prezesa. Nie miałam żadnych udziałów w firmie mamy, nie znałam się na tym co ta robili, nie chciałam się na tym znać.
Po co więc?
JongIn myślał chyba to co ja. Nie wiedział co my tam robimy.
- Nadal nie wiem jaki ja mam w tym udział.- jego twarz wyrażała lekkie napięcie. Jakby zaczął się powoli domyślać o co im chodzi.
- Postanowiliśmy, że ty i córka pani Lee, AhYeon w przyszłym roku weźmiecie ślub.

Odkręciłam wodę w kranie i wsunęłam dłonie pod przyjemnie chłodny strumień. Restauracyjna toaleta była urządzona równie elegancko i wystawnie jak reszta. Ciemnobeżowe kafelki na ziemi, jasne na ścianach. Nad zlewami wisiały olbrzymie, srebrne, rzeźbione lustra.
Wychodzę za mąż…
Spojrzałam na siebie w odbiciu. Włosy cały czas ułożone w idealne fale spięte z boku głowy, sukienka nadal nieskazitelnie wyprasowana i ułożona. Ale jednak wrażenie było takie jakbym była w tym momencie kimś innym.
Nie sprzeciwiłam się decyzji mamy. Skoro wybrała dla mnie męża, musiałam jej słuchać. Nie miałam prawa się sprzeciwić. Nie mojej matce.
JongIn bez oporów wyraził swoje niezadowolenie. Pięknie ubrał to w słowa „To moje życie i nie możecie za mnie decydować”. To jego sprawa i musiał załatwić to ze swoimi rodzicami. Ja nie zamierzałam się sprzeciwiać. Nie ja…
- AhYeon.
Odwróciłam się i ujrzałam przepiękną kobietę w średnim wieku. Pani Kim była niesamowicie urodziwa. Nigdy wcześniej nie widziałam takie urody.
Ukłoniłam się jej lekko, z szacunkiem.
Podeszła do mnie i delikatnie dłonią dotknęła mojego policzka. Z jej twarzy przez cały wieczór nie schodził szczery, czuły uśmiech. Kobieta wydawała się być naprawdę cudowną osobą i nie miałabym nic przeciwko temu aby trochę bliżej ją poznać.
- Bardzo się cieszę, że to właśnie ty zostaniesz moją synową.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Dziękuje.- szepnęłam chyba pierwszy raz tego wieczora.- JongIn-ssi… Nie jest chyba zadowolony.
- Zmieni zdanie. Jeśli tylko trochę lepiej cie pozna jestem pewna, że od razu zrozumie.
Wyszła z toalety zostawiając mnie w niej z moimi myślami. Wzięłam kilka głębokich wdechów czując, że delikatnie zaczyna mi się kręcić w głowie. Byłam zestresowana, a to znaczyło, że spadł mi poziom cukru we krwi.
Muszę zjeść coś słodkiego.
Kiedy szłam krótkim korytarzykiem łączącym toalety z resztą restauracji, znikąd pojawił się JongIn. Na jego twarzy był wielki grymas wyrażający ogromną niechęć, może nawet odrazę. Zaciskał szczękę chcąc chyba coś powiedzieć, ale za każdym razem rezygnował.
Ja milczałam. Bo co mogłabym mu powiedzieć?
W mojej głowie znów lekko się zakręciło, było coraz bliżej mojego omdlenia. Musiałam zjeść coś słodkiego. Delikatnie przytrzymałam się ściany czując, że moje nogi miękną. Moje wysokie obcasy wcale nie poprawiały mojej sytuacji.
- Nie odezwałaś się nawet słowem.- mruknął przez zaciśnięte szczęki. Spojrzałam mu w twarz nie wiedząc co odpowiedzieć.
Milczałam.
- Nie masz nic przeciwko?
Pokręciłam głową na „nie”. Zszokowała go chyba moja odpowiedź.
- Spotkałaś mnie pierwszy raz w życiu…
Nie pierwszy raz, JongIn-ssi…
- Nic o mnie nie wiesz…
Wiem więcej niż ci się wydaje…
- Nie wiesz jakim jestem człowiekiem. A mimo to pozwolisz aby zmusili cie do ślubu ze mną?
Opuściłam wzrok na czubki moich czerwonych szpilek. Wyminęłam go i chciałam zniknąć za drzwiami wynajętej Sali.
- Lee AhYeon! Pozwolisz żeby kierowali twoim życiem? Kim… Czym ty jesteś? Bezmyślną kukiełką?!
Zacisnęłam szczęki ze złością.
Nie jestem kukiełką.
Odwróciłam się w jego stronę z najbardziej promiennym uśmiechem na jaki mnie było stać.
- Właśnie tak, JongIn-ssi. Jestem tylko bezmyślną kukiełką. 





~Ohorat

wtorek, 4 sierpnia 2015

Czekoladowy abs- Baekhyun

Hello my sunshine!
Cóż już dawno miałam dodać opowiadanie ale z powodu, iz zaczęłam pracować mam niewiele czasu. A jak juz go mam to poświęcam go na nowe opowiadanie bardzo trudne do pisania, więc troche mnie to pochłania.
Ten One Shot jest słodki. Wiem wiele z was pewnie jest zła, że znowu Bekonik ale cóż.. mam pomysły na trzy kolejne one shoty z Tao, Chen'em i Dyo. Więc spokojnie. Na pewno za jakiś czas przeczytacie je!
A teraz zapraszam do czytania i komentowania!
<3
Saranghae!

Krzątałam się w kuchni szykując kolację dla mojego chłopaka. Mieszkaliśmy ze sobą od dwóch lat, a byliśmy parą około 5 lat. Nie zamierzaliśmy się pobrać, nie liczyło się dla nas to czy mamy ten papierek czy też nie. Kochaliśmy się i to wystarczyło. A jak się poznaliśmy? Przypadkiem. Wpadłam na niego w centrum handlowym. On nie miał zbyt dobrego humoru i zaczął się wydzierać na mnie za to, iż nie uważam jak chodzę. Strasznie mi wtedy na ubliżał ale następnego dnia odnalazł mnie sama nie wiem do tej pory jak. Przepraszał za swoje zachowanie. Przebaczyłam mu i myślałam, że na tym skończy się nasza znajomość. Los chciał tak, że wylądowaliśmy na tej samej imprezie tydzień później. Coś zaiskrzyło… i tak iskrzy do dziś.
Dziś miałam bardzo dobry dzień, dostałam awans, nie pokłóciłam się z nikim w pracy ani też nie było natrętnego klienta. Ale co najlepsze odezwała się moja przyjaciółka z dawnych lat. Miała przyjechać na weekend do mnie. Wszystko było tak jak trzeba. Dlatego postanowiłam, że ta kolacja będzie wspaniała. Chciałam aby mój chłopak również miał miły dzień. Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach i prawie biegiem rzuciłam się do drzwi. Spojrzałam na zmęczonego chłopaka, wyglądał jakoś nie tak… Faktycznie miał dziś sporo do zrobienia, zwłaszcza, że wraz z dziewiątką swoich kumpli mieli trening nowego układu tanecznego. Robią to dla zabawy, uwielbiają tańczyć i śpiewać. Tak spędzają swój wolny czas razem. Ale coś nie pasowało mi w tym jaki miał wyraz twarzy. Był jakiś taki… mniej radosny…  Zawsze pełen energii i zabawny teraz był cichy i ponury. To nie jest mój BAEKHYUN! On nie miewa takich dni!
- Coś się stało?- spytałam od razu wystraszona. –Źle się czujesz? Jesteś chory?
-Nie, trochę ciężki dzień miałem- uśmiechnął się blado. Nie uwierzyłam w to co mówił, ale nie dopytywałam. Wiedziałam, że jeśli nie chce nie powie mi niczego.
- Zrobiłam twoje ulubione danie dziś i małą niespodziankę na deser- zaśmiałam się chcąc poprawić mu tym humor.
- Przepraszam Jagi, nie jestem głodny. Pójdę się wykąpać a potem spać- powiedział, cmoknął mnie w policzek i zniknął za drzwiami łazienki.
Zdziwiło mnie jego zachowanie… Cos było nie tak i tak cholernie było mi źle, że nie wiedziałam co. Gdy tylko jedzenie jakie zrobiłam ostygło schowałam do pojemników i do lodówki. Gdy chłopak wyszedł z łazienki sama poszłam wziąć prysznic. Gdy woda skapywała na mnie wpadłam na pewien pomysł, nie chciałam aby chłopak szedł spać z ponurą miną. BaekHyun nigdy prawie nie był smutny, ani zły. Jeśli już to musiało się coś naprawdę stać.
Wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i przeszukałam szafeczkę z moimi piżamami. Szukałam tej jedynej, czerwona koronka, dość krótka, bardzo seksowna. Dostałam ją od koleżanek na moje 21 urodziny wiedziały, że sama nie odważę się na kupno czegoś takiego, ale podobało mi się to, że ją mam. Zakładałam ja na ważniejsze okazje np. walentynki czy tez nasza rocznica. Nie wstydziłam się swojego ciała, już nie. Po tylu latach bycia razem wyzbyłam się wstydu chociaż na tyle by będąc sam na sam z chłopakiem być zadowolona i dumna z tego jak wyglądam. Ubrałam tą jakże kusą koszulkę nocną, okryłam się czarnym, satynowym szlafrokiem i wyszłam na boso z łazienki. Zaszłam do kuchni aby nalać mi i chłopakowi wina. Weszłam do sypialni przeczuwając, że czyta jakąś książkę ten jednak trzymał w ręku tablet i miał słuchawki w uszach. Nie zwrócił uwagi na to, ze weszłam. Położyłam się obok niego na łóżku i położyłam kieliszki na stoliku nocnym obok niego, starając się nie zasłonić mu tabletu jednak tak aby zwrócił na mnie uwagę. Spojrzałam na to co zajmowało jego skupienie teraz. Zdziwiło mnie to co zobaczyłam. Chłopak oglądał jakieś treningi na brzuch. Ale po co mu to? BaekHyun nigdy nie był fanem takich ćwiczeń, nie był też jakoś wielce zakochany w sporcie. Nie był łamagą ani też nie był słaby. Po prostu nie miał umięśnionego ciała nadmiernie jak dla mnie, ale mi to nigdy nie przeszkadzało. Lubiłam w nim to, że właśnie taki jest. Normalny…
 Chłopak dalej na mnie nie patrzył. Był tak zajęty oglądaniem tych filmików, że nie zwrócił uwagi na to jak wyglądam. Trochę zrobiło mi się smutno. Wstałam i poszłam do półki z książkami, która była naprzeciw niego. Specjalnie stanęłam na palcach udając, że szukam jakiejś na tej wyższej półce. Starałam się przy tym machać biodrami, po prostu myślałam, że na mnie patrzy i trochę go tym wszystkim „skuszę”.  Wzięłam jedną z powieści, która jakiś czas temu zaczęłam czytać. Spojrzałam na niego jednak on dalej w wielkim skupieniu przeglądał na Internecie te treningi. Położyłam się na łóżku specjalnie nie przykrywając kołdrą, chociaż nie było mi zbyt ciepło. Co jakiś czas jedną nogą ocierałam o drugą w sposób jakby się wydawało „seksowny” ale nic. Zrezygnowana po pół godzinie niemalże rzuciłam książką na stolik nocny i z oburzeniem wplątałam się w okrycie. Minęło kilka chwil zanim chłopak odłożył urządzenie i spojrzał na mnie.
- Jagi… - powiedział niepewnie wiedząc już, że jestem zła.
- Idź oglądać dalej nie będę ci przeszkadzać- powiedziałam zła i chciałam wyjść z łóżka by iść się przebrać w coś cieplejszego. Powstrzymał mnie jednym ruchem ręki. Złapał mocno za nadgarstek i gdy tylko się ruszyłam i pociągnął tak, że leżałam pod nim. Patrzył na mnie przenikliwie.
-Czemu ubrałaś to?- spytał jak głupi nie domyślając się.
- Bo miałam ochotę- powiedziałam zła i odwróciłam twarz tak aby na niego nie patrzeć.
- Jagi… Nie dziś… - usłyszałam i spojrzałam na niego zdziwiona. Jeszcze ostatnio był zrozpaczony bo miałam miesiączkę i nie mogliśmy a teraz mówi „nie dziś?!”. To nie jest mój BaekHyun! Po tym przykrył nas kołdrą, zgasił lampkę nocną i przytulił mnie od tyłu. Nie mogłam jak zawsze czuć jego miękkiej skóry, gdyż założył koszulkę. Pierwszy raz założył koszulkę do spania! Nienawidził tego. Wolał spać w samych spodenkach od piżamy.
TO NIE MÓJ BAEKHYUN!
Minęło kilka dni od tamtego zdarzenia. Chłopak zachowywał się coraz dziwniej. Każdego ranka wstawał o piątej rano aby iść biegać, ćwiczył po pracy różne treningi, kazał mi zacząć gotować dietetycznie! Nie podobało mi się to, nie chciałam aby zrobił z siebie mięśniaka, on też nigdy nie chciał taki być. Lubił swój „czekoladowy abs” jak go określał i ja go lubiłam. Więc co się stało? Unikał zbliżeń w sypialni, ogólnie czułam się odtrącona plus wiecznie mu coś nie pasowało. Miał ciagle zły humor…
Ma kochankę… - przeszło mi przez myśl. Ale zaraz skarciłam się za to myślenie, to nie możliwe. Kochaliśmy się i wiedziałam, że on jest ze mną na poważnie, że traktuje ten związek jak małżeństwo mimo iż go nie było. Coś było nie tak, a może to ja mu się nie podobam i chce mi dać do zrozumienia, że powinnam zmienić się? Ale dlaczego mówił mi tyle razy, że jestem piękna? Nie przytyłam też, ani nic. Utrzymywałam figurę od kilku lat taką samą.
Usłyszałam trzask drzwiami, tak było od tygodnia. Wracał zły, był ciągle zestresowany. Ilekroć próbowałam wyciągnąć cos od niego zbywał mnie mówiąc, że przewidziało mi się a on wcale nie ma złego humoru. Wyglądało tak jakby sam siebie chciał do tego przekonać. Tęskniłam za moim BaekHyunem, za dawnym wiecznie radosnym facetem. Wszedł, ucałował mnie w policzek i poszedł do łazienki się umyć. Chwilę później wyszedł z niej, wyglądał na przemęczonego i nieszczęśliwego. Cholernie bolał mnie ten widok, coraz bardziej wierzyłam, że jestem powodem jego smutków.
- BaekHyun…- powiedziałam cicho podchodząc do kanapy na której siedział.
- Tak Jagi?- spytał zdziwiony moim tonem głosu.
- Czy ty mnie już nie chcesz?- ledwo co wypowiedziałam te słowa a łzy zebrały się pod moimi powiekami. Szybko skoczył na równe nogi i podszedł do mnie łapiąc za ramiona i patrząc mi prosto w oczy z przerażeniem.
- Oszalałaś?! – wykrzyczał.
- Chodzisz zły, ciągle coś ci przeszkadza… Od dawna nic w sypialni nie było… - mówiłam bez ładu i składu.- Ja… Powiedz prawdę. Nie chcesz mnie już. Powiedz to, a zniknę i już nie będziesz się smucił. To boli… Ten smutek u ciebie- wyszeptałam a słone krople spłynęły. Zagryzłam delikatnie dolną wargę chcąc się jakoś uspokoić.
- Jagi co ci przyszło do głowy. Kocham cię jak wariat- powiedział i przytulił mnie mocno. Zaczęłam szlochać jak małe dziecko co bardzo mnie zdziwiło. Nigdy nie byłam osobą, która łatwo się rozkleja. Ale świadomość, że mogę go stracić boli mnie tak bardzo…
- Od dawna zachowujesz się dziwnie.. Powiedz mi czemu?- spytałam gdy już trochę się pozbierałam. Jego wyraz twarzy wyrażał jedno wielkie zażenowanie.
- Bo widzisz… Ja… - zaczął ale nie wiedział jak się zabrać do tego dobrze.- Może od początku- westchnął.
Przez godzinę rozmawialiśmy o tym wszystkim. Okazało się, że chłopak wcale mnie nie zdradzał ani nie szukał lepszej dziewczyny. Nie miał też problemów w pracy albo cokolwiek innego. Po prostu banda kumpli weszła mu na ambicję. Ostatnimi czasy każdy z nich przykładał się do ćwiczenia swojego ciała, no prawie każdy. Najmłodszy z nich Sehun, najbardziej leniwa istota na ziemi postanowiła, że jego ćwiczeniami będzie jedzenie. Chłopak ma szczęście, bo jego organizm jednak i tak przy samym tańczeniu wyrabia sobie sylwetkę. Cóż mój BakHyun nie ma takiego organizmu i brzuch sam się nie rzeźbi. Widząc jak jego koledzy mają lepsze sylwetki i chwalą się tym zaczął mieć trochę niższą samoocenę. Potem zaczęły się docinki, że jest leniwy i ma oponkę. Normalnie nie przejąłby się tym, ale jego najlepszy przyjaciel ChanYeol uznał, że sobie z niego pożartuję i powiedział mu coś w stylu „ jak tak dalej pójdzie to HyoRi znajdzie sobie greckiego boga”. Zdołowany takimi tekstami postanowił się zmienić. Jednak ten chłopak za bardzo kocha jedzenie i życie beztroskie więc gdy tylko zaczął ćwiczyć i jeść dietetycznie jego radość zaczęła upływać. Dowiedziałam się też, że bał się pokazać mi swoje ciało podczas figli na łóżku abym nie pomyślała źle o nim i chciał zrobić mi niespodziankę, gdy już będzie miał ciało „adonisa”.
- Głupku! Jak mogłeś pomyśleć, że mnie nie pociągasz! Zwłaszcza, że ubierałam coraz to figlarniejsze piżamki na noc aby cię skusić!- wykrzyczałam i uderzyłam go w ramię, na co jęknął głośno „ała”.
- Nawet nie wiesz jak mnie tym torturowałaś…- powiedział  i nagle zrobił coś co mnie zaskoczyło. Bez słowa wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Zaczęłam śmiać się głośno z radości jaka mnie przepełniała.
Siedziałam w sali treningowej chłopaków. Pokazywali mi nowy układ jaki obmyślili. Zawsze podziwiałam to jak się poruszają, każdy z nich miał swój własny, unikalny styl jednak znakomicie tworzyli jedność. Zawsze wkładali tyle serca w to co robili, taniec i śpiew to, to co kochają najbardziej. Gdy patrzyłam na mojego chłopaka nie mogłam się nacieszyć jego widokiem. Taniec i śpiew to kochanki BaekHyuna, o nie nigdy nie byłam zła czy zazdrosna. Zwłaszcza, gdy widziałam go w „akcji”. Gdy skończyli opadli z wielkim zmęczeniem na podłogę a ja zaczęłam im klaskać. Zaśmiali się wesoło i spojrzeli na mnie z niecierpliwością. Tak. Jak zawsze miałam dla nich coś dobrego. Dla każdego kupiłam jego ulubioną bubble tea i wręczyłam im  na koniec zostawiając sobie BaekHyuna. Gdy podałam mu napój pociągnął mnie za rękę tak, że omal nie spadłam prosto na niego. Usiadłam jednak obok i oparłam się plecami o jego ramię.
- Hyung !- krzyknął Sehun, a każdy spojrzał na niego. Cóż wszyscy od niego byli starsi i każdy pomyślał ( prócz mnie ), że to chodzi o niego.- Czy ty czasem się nie odchudzasz?- i już było wiadome do kogo kieruje słowa.
- Skończyłem z tym! To katorga a nie lepsze życie- zaśmiał się uroczo mój chłopak.
- O właśnie!- krzyknęłam przypominając sobie co miałam zamiar zrobić.- Jeszcze jedne jakieś aluzje co do jego „Czekoladowego abs’a” a ja się z wami policzę!- powiedziałam groźnie, lecz zaraz się roześmiałam i reszta również.
- Się robi szefowo- odezwał się w końcu ChanYeol.


Tak skończył się nasz chwilowy kryzys związkowy. Nie mógł trwać on długo, bo jak skoro mój ukochany to człowiek z nieograniczoną radością w sercu?




Nie jest to opowiadanie z jakiego jestem mega zadowolona ale podoba mi się o dziwo. Jest jak dla mnie na swój sposób zabawne. :)

~Yehet