piątek, 30 maja 2014

Chora... ~Kai.

                Szłaś małymi ścieżkami w parku, pogoda była piękna. Ani za gorąco, ani też nie zimno. Tak idealnie. Nienawidziłaś upałów, ale gdy było chłodno też fajnie nie było. Zastanawiałaś się co zrobić ze swoim życiem. Zbliżały się wakacje, miałaś zacząć dorywczą pracę w niewielkiej kawiarence. Byłaś też zapisana na kilka lekcji tańca. Cóż wypadałoby się czegoś nauczyć, przed ostatnią klasą. Czekał cię duży bal w przyszłym roku szkolnym jakoś zaraz po wakacjach. Termin został dobrany specjalnie tak, aby uczniowie później mogli skupić się na nauce do egzaminów. Cóż wszystkie te plany trzeba było przekreślić. Jedna wizyta kontrolna wywróciła twój świat do góry nogami. Było niewiele rzeczy, których mogłaś żałować, że nie zrobiłaś, ale to już i tak nie miało znaczenia. Zostało tak niewiele czasu, musiałaś zrobić tyle… A raczej chciałaś zrobić wiele, czyli spędzić ten krótki okres czasu jaki miałaś najlepiej jak można było. Jednym słowem, tak aby nikt nie był smutny. Tego nie potrzebowałaś w tym momencie… Smutku…
                - Kai proszę cię! Już mi prawie wychodzi!- poprosiłaś po raz kolejny chłopaka, aby nie przerywał waszego treningu. Jakiś czas temu poprosiłaś by nauczył cię pewnego układu tanecznego. To była już piąta godzina treningu! Miałaś dość fizycznie, ale czułaś, że dziś nareszcie uda ci się to opanować.
                Kai był twoim najlepszym przyjacielem. Znałaś go już kilka lat, dzięki temu że jego rodzice zostali wspólnikami twoich niewielkiej firmy transportowej. Zawsze marzyłaś by tańczyć jak on, lecz nigdy nie miałaś okazji do tego. Bardzo dużo czasu poświęcałaś się na pisanie różnorodnych opowiadań. Kilka z nich zdobyły nagrody w konkursach. Nigdy nie wysyłałaś prac na nie, ale twoja przyjaciółka owszem. Wysyłała większość, które od ciebie dostawała. Chociaż za każdym razem prosiłaś by tego więcej nie robiła. SooMi była osobą o lekkim usposobieniu, często uśmiechnięta i działająca jeszcze za nim coś przemyślała. Ale może właśnie za to ją lubiłaś? Niska, rudowłosa z jasnobrązowymi oczami. Przeciwieństwo ciebie. Ty kilkanaście razy rozważałaś coś zanim to zrobiłaś. Za każdym razem gdy ktoś miał kłopoty biegłaś mu pomóc. Do tego niezwykle piękna. Ciemne włosy, idealny nosek. Cała ty. Anioł, a nie człowiek.
                Wracając do twojego przyjaciela, członek szkolnego zespołu EXO k. Genialny tancerz, świetny raper, cudowny człowiek. Był bardzo ważny dla ciebie, praktycznie jak brat, którego zawsze chciałaś mieć. Do czasu… Pewnego wieczora odprowadzał cię do domu po jakiejś imprezie. Oboje trochę wypiliście, ale ty ogarniałaś co się dzieje, on nie bardzo. Pocałował cię i od tamtej chwili był w twym sercu kimś więcej. Chciałabyś aby stał się twym księciem, natomiast gdy miałaś mu oznajmić to co czujesz, on też chciał powiedzieć ci coś ważnego… A mianowicie, że znalazł dziewczynę. Postanowiłaś, że nie ujawnisz mu nigdy swoich uczuć. Nie chciałaś mieszać mu w głowie, chociaż ciężko patrzeć było na niego gdy był z nią. Długowłosa blondynka o idealnej budowie ciała. ShinBi.
                - O nie! Masz już dość!- wykrzyczał. Faktycznie tak było… Ale czasu tak mało, to był wręcz wyścig z czasem. Nie wiedziała co cię tak goni, nie miał o niczym pojęcia. Nikt prócz twoich rodziców nie wiedział. Taka była twoja wola, a rodzice nie chcieli się spierać z tobą w tej sytuacji. Patrzyłaś na niego błagająco lecz on nie miał ochoty dać w tym wypadku za wygraną.- Nie Mafuyu, to moje ostatnie słowo!- ach. Mafuyu… Tak nazywał cię odkąd się poznaliście, to dlatego, że to była twoja ulubiona postać z anime…
                Mijały dnie, a twoja odporność spadała, waga też. Rodzice coraz częściej namawiali cię abyś powiedziała znajomym. Twoje zdanie było ciągle te samo. Dziś miałaś iść na zakupy wraz z SooMi, czułaś się naprawdę potwornie, ale nie mogłaś nie iść. Przysięgłaś sobie, że będziesz spędzała z przyjaciółmi jak najwięcej czasu. Nie mogłaś złamać tej przysięgi złożonej samej sobie. Usłyszałaś dzwonek do drzwi i zbiegłaś szybko po schodach co nie było dobrym pomysłem. Otwierając drzwi prawie osunęłaś się na podłogę w korytarzy. W ostatniej chwili oparłaś się o ścianę. Świat zawirował, a przed oczami na moment miałaś ciemność. Piskliwy głos twojej przyjaciółki wołający z przerażeniem twoje imię wywołał twojego ojca z kuchni. Przez dwadzieścia minut przekonywałaś ich, że nic ci nie jest, a to wszystko przez zbieganie po schodach.
                -SungRi… może odpuścisz sobie te zakupy?- powiedział z troską w głosie twój tata.
                - Nie tato, nie mogę- powiedziałaś twardo. SooMi nieświadoma niczego pociągła cię za rękę, abyście już poszły na te zakupy.
                Twoja przyjaciółka szukała czegoś odpowiedniego na pierwszą randkę. Nareszcie zdobyła się na odwagę by umówić się na spotkanie z przyjacielem Kai’a,  SeHun’em.  Gdy już znalazła prześliczna zieloną sukienkę letnią, usiadłyście w malutkiej kawiarni. Wasza ulubiona, zawsze ram się spotykałyście. Zamówiłyście dwie duże porcję deseru i rozmawiałyście. Zachowywałaś się tak jak gdyby nic się nie działo. Czułaś jak zaczyna ci się robić duszno mimo tego, że pogoda była idealna, a w kawiarni była włączona klimatyzacja. SooMi widziała, że coś się z tobą dzieje, ale ty zganiałaś na pogodę.
                - Spokojnie to przecież środek lata – zaśmiałaś się nerwowo. Wiedziała, że nie o to chodzi, ale nie chciała naciskać.
                Do kawiarni weszło trzech chłopców. Doskonale ich znałaś, książę twojej przyjaciółki SeHun, BaekHyun oraz nie kto inny jak Kai. Dołączyli do was. Rozmawialiście, śmialiście się i wygłupialiście. Czułaś się szczęśliwa. Wszystko szło według twojego planu. Dopiero za dwa tygodnie miałaś zacząć leczenie szpitalne. Przerażała cię ta myśl o chemioterapii, ale to był już ostateczny sposób. Leki nie dawały takiego efektu jaki powinny. Po prostu podtrzymywały twój stan, spowolniały rozwój. Wyzdrowienie może nastąpić tylko dzięki tej pieprzonej chemioterapii. Gdy ty będziesz przebywać w szpitalu twoi rodzice mieli powiedzieć wszystkim, że jesteś u ciotki za granicą. Oczywiście lepiej dla ciebie byłoby gdybyś trafiła do szpitala zaraz po upewnieniu się, że to nowotwór, ale ty nie chciałaś… Nie chciałaś rezygnować z tych chwil z przyjaciółmi. Bo co jeśli się by nie powiodło?! Właśnie…
                Znowu te zawroty głowy, czułaś, że tracisz świadomość. Zrobiłaś się cała blada. Kai spytał czy na pewno jest dobrze, lecz ty już nie odpowiedziałaś. Strużki potu spłynęły po twoich skroniach i ciemność… Słyszałaś pisk przyjaciółki i zdenerwowane głosy chłopaków.
- Wezwij ktoś do cholery karetkę!- krzyknął najbardziej rozzłoszczony. Lecz już nie byłaś w stanie rozpoznać głosu.
                Mijały godziny, a czarnowłosy chłopak wraz z resztą twoich przyjaciół czekali. Nikt nie chciał z personelu im powiedzieć co się stało, co z tobą jest. Rodzice też nic nie chcieli mówić. Przeszła twoja matka zapłakana obok nich udając, że wcale ich tam nie ma. To wszystko były twoje rozkazy. To wszystko wyglądało tak tydzień, aż w końcu pozwoliłaś wejść jednej osobie. Poprosiłaś ojca aby zawołał BaekHyun’a. Musiał coś dla ciebie zrobić, tylko on mógł to zrobić. Twoja przyjaciółka wtulała się zapłakana w swojego chłopaka, Kai chodził w jedną i w drugą stronę. Czekali z ogromnym zdenerwowaniem.
Gdy B. wszedł do Sali 313 i zobaczył twoją bladą twarz, mnóstwo kabelków podłączonych do twojego ciała, do oczu naszły mu łzy. A komu by nie naszły? Nakazał  i opowiedzieć wszystko, zrobiłaś to z wielką niechęcią, ale komuś musiałaś… Chciało ci się płakać, ale nie płakałaś. Gdy dotarło do niego jak poważny jest twój stan zrugał cię. Kłóciłaś się z nim chyba pół godziny. Prosiłaś, wręcz błagałaś by nic nie mówił reszcie. Niechętnie zrobił to. Tak się stało, że i on musiał unikać Kai’a, SooMi oraz SeHun’a. Poprosiłaś go o to by wysłał do nich twoje listy. Obiecałaś, że będziesz walczyć ale te listy miały w sobie treść taką, której nigdy byś nie powiedziała. Nie wiedział, że w nich są słowa pożegnania.
                Siedział w pokoju. Po raz setny czytał twój list do niego. Wyjaśniający wszystko, że jesteś poważnie chora, że nie chcesz go widzieć, że nie chcesz aby to on widział ciebie w tym stanie. Jednocześnie przekazałaś mu jak bardzo jest ważny dla ciebie i co najbardziej go zdenerwowało, że się pożegnałaś z nim jakbyś nie miała szans przeżycia. A tu szansa była, niewielka ale była. On nie zamierzał się tak łatwo poddawać, szczególnie, że w dzień kiedy zabrali cię do szpitala chciał powiedzieć co czuje do ciebie.  Zerwał wtedy ze swoją długowłosa pięknością. Zrobił to bo to nie ją kochał.
                - Cholera!- wykrzyknął przez łzy. Zadzwonił do twojej przyjaciółki, dostała podobny list. Dziewczyna powiedziała mu, że chcesz przenieść się do szpitala daleko stąd, tylko najpierw twój stan musiał się poprawić chociaż trochę.         
                Chłopak bardzo szybko wybiegł z domu. Biegł tak szybko jak potrafił do szpitala, w którym miał nadzieję, że jeszcze jesteś. Na korytarzu w nim spotkał BaekHyun’a, z którym pokłócił się o to, że ukrywał to wszystko. Cały tydzień od waszego spotkania unikał paczkę. Czuł się winny, ale nie mógł złamać obietnicy. Gdy tak kłócili się z twojej Sali wybiegła twoja mama wołając przez łzy, że pilnie potrzebny lekarz. Wystraszeni chłopcy pobiegli w twoim kierunku. Dwóch lekarzy i pielęgniarki dwie wyprzedziło ich i już szybkim krokiem wieźli cię na salę operacyjną. Ciągle była nadzia. Nikt jej nie tracił. SooMi gdy tylko się pojawiła z SeHun’em zaczęła płakać i bić BaekHyun’a, że przez niego mogła stracić okazję na pożegnanie. SeHun uspokajał ją i mówił, że na pewno będzie dobrze.
„Czy to już niebo? Czy właśnie tak jasno jest w niebie? Obym miała okazję kiedyś ich przeprosić”
Leżałaś na Sali pooperacyjnej. Czarnowłosy chłopak trzymał cię za dłoń. Spał, przytulony do niej. Siedział na krzesełku obok łóżka dzień i noc. Dzień i noc.  Znikał na dosłownie godzinę aby móc się wykąpać i przebrać. Wtedy twoi rodzice i SooMi mieli okazję poczuwać przy tobie w samotności. Lekarz twierdził, że operacja była tak poważna, że przez trzy dni na pewno się nie obudzisz. Twoja mama wracała do domu na noc z ojcem chociaż oboje nie mogli spać. Mimo, iż operacja się powiodła bali się. Kai nie pozwalał się odciągnąć od twojego łóżka. Jego ciocia była tu lekarzem i pozwalała mu przebywać  w twojej sali ile tylko chciał. Nadchodził ranek po trzeciej już nocy. Poruszyłaś lekko dłonią. Chłopak patrzył na ciebie z wyczekiwaniem, gdyś obudziło go to. Twoje powieki zaczęły delikatnie się poruszać, aż niepewnie w końcu otworzyłaś oczy. Trochę minęło czasu zanim twoje oczy przyzwyczaiły się do słabego oświetlenia. Spojrzałaś zdziwiona na niego.
- Kai?- spytałaś niepewnie. W oczach jego i twoich pojawiły się łzy. Skinął delikatnie głową. – Och Kai! Przepraszam- załkałaś. Tak bardzo cieszyłaś się, że to on, że żyjesz. Płakałaś ze szczęścia, a on ocierał ci łzy, chociaż jemu też spływały.

- Ci… Kochanie spokojnie… Już zawsze będę- wyszeptał chcąc cię uspokoić. Posunęłaś się lekko na łóżku w miarę możliwości sił. Zrozumiał aluzję. Położył się obok ciebie, a ty położyłaś głowę na jego klatce piersiowej.  Otulił cię ramieniem i pocałował w czubek głowy. Byłaś bardzo zmęczona więc twoje oczy zaczęły się zamykać. Wyszeptał „kocham cię” i zaczął nucić jedną z nieznanych ci melodii. Po chwili oboje byliście w krainie snów, gdzie ukazała się wam wasza przyszłość, taka cudowna i niemożliwa do spełnienia. A jednak wasza przyszłość wyglądała magicznie naprawdę. 



Witajcie kochani tu wasza Yehet. Kolejne opowiadanie z Kai'em w roli głównej. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zostawcie komentarz z opinią. :) Czekam z niecierpliwością. Wszystkiego dobrego kochani! Jeśli macie jakąś prośbę do nas o opowiadanie to piszcie! Postaramy się spełnić wasze oczekiwania. 
Chcecie wiedzieć o mnie więcej zapraszam na mojego twittera : https://twitter.com/a_lot_of_tears

2 komentarze:

  1. A więc..
    jest piękne jak każde inne *.*
    A jeśli chodzi o opowiadania to zdaję sobie sprawę, że Kai, Sehun i Baekhyun to pewnie Wasi ulubieńcy.. bo większość historii jest właśnie z nimi, ale pamiętajcie, że EXO ma 12/11 członków..
    i może więcej EXO-M albo coś..
    czekam na kolejne opowiadania! Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Radość, nowe opow!! *^*
    I znowu pro *^*
    Kocham czytać was blog ♥
    Życzę weny :3
    Fighting!!! :3

    OdpowiedzUsuń