niedziela, 11 maja 2014

Baozi cz.1 ~ Kai

Po raz kolejny stanęłam na wadzę, tak jak robiłam to już od kilku miesięcy. Lekko wystraszona spojrzałam na wskazówkę wagi, która ku mojemu zadowoleniu przesunęła się o kilogram w dół. Z uśmiechem ubrałam mundurek szkolny i zbiegłam do kuchni. Na wyspie czekało na mnie uszykowane drugie śniadanie do szkoły w postaci dwóch pudełeczek. W jednym znajdowała się sałatka owocowa, a w drugim zrobione przez mamę kanapki. Rodziców już dawno nie było, bo musieli wyjść do pracy, więc pospiesznie zakluczyłam drzwi od domu i biegiem ruszyłam do szkoły. Pogoda była cudowna, słońce mocno świeciło, ale nie było przez to bardzo gorąco. Kwiaty powoli zaczynały kwitnąć tworząc w pobliskim parku cudowny, kolorowy dywan. Droga jaką musiałam pokonać nie była długa czego trochę żałowałam gdyż musiałam zniknąć za murami szkoły zostawiając powracający do życia wiosenny krajobraz. Podeszłam do szafki aby wyciągnąć potrzebne do lekcji podręczniki. Kątem oka zauważyłam jakieś zamieszanie na końcu korytarza. Odruchowo odwróciłam się w tamtą stronę widząc grupkę chłopaków. O tak… Szóstka najpopularniejszych chłopaków właśnie dotarła do szkoły. Wyróżniała ich ponadprzeciętna uroda. Wszyscy byli zabójczo przystojni, przez co nie jedna dziewczyna dostawała apopleksji na ich widok. Wielokrotnie wyznawano im miłość czy to wprost czy też przez listy miłosne, ale nigdy na nikogo nie zwracali uwagi.
Tak więc Kai, SeHun, ChanYeol, BaekHyun, SuHo i D.O. byli łamaczami kobiecych serc. Mimo tego, że każdy z nich jest zupełnie inny potrafili się oni ze sobą zaprzyjaźnić. D.O. na przykład jest spokojnym, ułożonym chłopakiem, lubiącym czytać książki, BaekHyun i ChanYeol zawszę uśmiechnięci i weseli, ciągle robili innym żarty i psikusy, SuHo zawszę starał się jakoś trzymać chłopaków w ryzach, a Kai i SeHun byli typowymi szkolnymi playboy’ami. Robili zakłady, który uwiedzie więcej dziewczyn lub, który z nich w tym tygodniu dostanie więcej listów miłosnych.
Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że ja i Kai… Jesteśmy przyjaciółmi od urodzenia. Przez niego zaprzyjaźniłam się również z resztą chłopaków.
Cała szóstka zatrzymała się obok mojej szafki posyłając mi uśmiechy.
- Cześć!- wykrzyknął wesoło BaekHyun. Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć zadzwonił dzwonek rozpoczynający lekcję.
- Spotkamy się na przerwie obiadowej!- odkrzyknęłam im i pobiegłam na lekcję matematyki, na której miałam właśnie sprawdzian.
Przez większość czasu nie potrafiłam się skupić by napisać cokolwiek, bo siedzący ławkę obok Kai strasznie mnie rozpraszał. Głupio się tak przyznać, ale zakochałam się we własnym przyjacielu. Przyjacielu, który mógłby być jakimś pierdolonym modelem! A ja? Ja jestem niewysoką dziewczyną z kilku kilogramową nadwagą, która mnie dobija. Przez bardzo długi czas próbuję się jej pozbyć, ale dopiero teraz kiedy zrezygnowałam z wszystkich możliwych przyjemności jakimi są kawa i czekolada zaczęło to coś dawać i schudłam o cały rozmiar.
- Co masz taką dziwną minę?- zapytała moja najlepsza przyjaciółka Kim SangMi, a zarazem osoba siedząca ze mną w ławce.
- Zawaliłam ten test…- jęknęłam.
- Znów myślisz o swojej sekretnej miłości zamiast się uczyć?- poruszała zabawnie brwiami. Z tą sekretną miłością to miała rację, bo wiedziała, że jest chłopak który mi się podoba, ale nie wiedziała kto to dokładnie jest, a ja strasznie nie chciałam jej tego powiedzieć. Było mi głupio, bo wcześniej zarzekałam się, że nigdy nic do Kai’a nie poczuje. I nawet na początku tak było. Ale pewnego lata, kiedy pojechaliśmy całą paczką na wakacje nad morze, Kai bardzo chciał nauczyć mnie tańczyć i wybrał do tego jakiś taki bardzo… przytulany taniec. On wziął to po prostu za lekcje tańca, a ja przez kolejne tygodnie nie myślałam o niczym innym.
- Nie ma żadnej sekretnej miłości.- mruknęłam chcąc zmienić jakoś temat.
- Gotowe?- zapytał SeHun stając obok naszej ławki.
Nadeszła długa przerwa więc wszyscy mieliśmy się spotkać na dziedzińcu gdzie zawsze razem jadaliśmy drugie śniadanie.
- Jasne.- uśmiechnęła się SangMi i pospiesznie spakowała swoje rzeczy do torby. Zrobiłam to co ona i ruszyliśmy przed szkołę. Reszta chłopaków już tam na nas czekała.

***
Ostatnimi czasy strasznie zaczęły boleć mnie plecy więc mama zapisała mnie na wizytę kontrolną do lekarza. Niechętnie wstałam z łóżka i powlokłam się przez pokój w stronę szafy z zamiarem poszukania czegoś do ubrania. Była wczesna godzina, ale niestety ból pleców nie pozwalał mi już spać. Po chwili usłyszałam ciche pukanie w okno, co mogło oznaczać tylko jedno. Nieumalowana, nieuczesana, i ubrana tylko w piżamę otworzyłam okno, a moim oczom ukazała się twarz uśmiechniętego Kai’a.
- Cześć Baozi!- wykrzyknął z uśmiechem. Nazywał mnie już tak od dziecka. (Baozi to takie chińskie bułeczki faszerowane pastą z fasoli czy coś takiego. Są okrąglutkie!) Zawszę byłam małym i okrągłym dzieckiem więc pewnie dlatego mu się tak skojarzyło.
Mój dom, i dom Kai’a były postawione strasznie blisko siebie. Ten kto to projektował chyba nie miał wyobraźni, ale właśnie w ten oto sposób okno mojej sypialni i sypialni Kai’a oddalone są od siebie o nie cały metr. Kiedy tylko któreś z nas wychyli się z okna bez problemu może zapukać w okno tego drugiego. Prawie zawszę komunikujemy się w ten sposób.
- Jeszcze nie wychodzisz do szkoły?- zapytałam ziewając.
- A ty nie idziesz?- zapytał zdziwiony.
- Idę do lekarza.- odpowiedziałam podpierając głowę na parapecie.
- Jesteś chora?
- Nie. Tylko taka wizyta kontrolna.- nie chciałam nic mówić o bólu w plecach, bo chłopak pewnie by się martwił, a dodatkowo powiedziałby SangMi, a ona to już by mi żyć nie dała.- Pożyczę od ciebie później notatki.
Pożegnałam się z chłopakiem, który już musiał iść i pospiesznie się ubrałam. Mama specjalnie wzięła sobie wolne żeby pojechać ze mną, bo ostatnimi czasy ból pojawiał się coraz częściej i był coraz silniejszy.
Droga minęła nam szybko i nim się obejrzałam siedziałam już w poczekalni. Zaczęłam się trochę denerwować, bo nie wiedziałam skąd mogą się te bóle brać. Kiedy w końcu weszłam do gabinetu otworzyłam oczy szeroko w zdziwieniu. Tam gdzie zawszę siedziała moja lekarka, pani Kim TaeMyeon teraz siedział jakiś przerażająco młody lekarz, który chyba ledwo co skończył studia medyczne.
- Dzień dobry.- powiedziałam niepewnie.- Chyba pomyliłam gabinet…
- Nie nie.- odpowiedział pospiesznie młody chłopak.- Ja jestem w zastępstwie za doktor Kim. Nazywam się Choi MinWoon.- przedstawił się grzecznie i podał mi dłoń, którą uścisnęłam. Okazało się, że moja lekarka jest na urlopie ponieważ zaszła w ciążę. No cóż, jest młoda więc ma prawo.
Trochę byłam zawstydzona, że muszę się rozebrać przed młodym lekarzem, no ale lekarz to lekarz. Zbadał mnie i dokładnie sprawdził mój kręgosłup wysyłając mnie od razu na prześwietlenie.
- Więc tak…- zaczął lekarz.- Wyniki nie są wcale najgorsze. Niestety ma pani tendencje do przesuwających się dysków w kręgosłupie.
- Rozumiem… Czyli będzie mnie tak bolało co jakiś czas?- zapytałam.
- Można spróbować temu zapobiec. Z tego co widzę w pani bilansie ma pani delikatną nadwagę…- mruknął wczytując się dokładnie w moje wyniki. Wiedziałam, że poruszy ten temat, a ja tego nie znoszę. Wiem, że jestem gruba, ale nie ważne co robię nie mogę zrzucić zbędnych kilogramów.
Zrobiłam się lekko czerwona co nie umknęło lekarzowi.
- Ale proszę się nie martwić.- uśmiechnął się.- Pani nadwaga jest naprawdę nie duża. Odpowiednia dieta i wszystko będzie dobrze. Bóle na pewno się zmniejszą. I proszę uważać na to aby nie podnosić zbędnych ciężarów.
Wróciłam do domu w paskudnym humorze. Już teraz robiłam wszystko żeby zrzucić zbędne kilogramy, a teraz to nie wiem co jeszcze mam zrobić. Chodziłam struta przez pół dnia aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że rodzice gdzieś wyszli więc od niechcenia ruszyłam otworzyć.
- Cześć Baozi!- usłyszałam nim zdążyłam w ogóle spojrzeć kto przyszedł.- Co masz taką kwaśną minę?
- Cześć JongIn.- mruknęłam wpuszczając chłopaka do środka. Nigdy nie mówiłam no niego Kai mimo iż chłopak tego chciał. Wszyscy zwracali się do niego właśnie Kai, ale ja nie potrafiłam.  Mimo, że  pasowało to do mojego przyjaciela to ja jakoś i tak nie mogłam.
Wróciłam do salonu trzymając w ręku dwa kubki z gorącą herbatą. Podałam chłopakowi jego niebieski kubek, a sama zajęłam się opróżnianiem czerwonego, w którym znajdowała się gorzka herbata.
- I jak było u lekarza?- zapytał wyciągając z torby zeszyty.
- Wszystko w porządku.- odpowiedziałam nie chcąc mówić mu o moich problemach.- A tak w ogóle co ty tu robisz?
- Przyniosłem ci zeszyty, a po za tym słyszałem, że masz problemy z matmą! Więc przyszedłem ci pomóc.
Siedzieliśmy nad zadaniami kilka ładnych godzin, aż w końcu zrobiło się późno. JongIn zgłodniał więc ruszyliśmy do kuchni przygotować coś do jedzenia. W uszach cały czas słyszałam lekarza mówiącego o mojej nadwadze więc apetyt od razu mnie opuścił.
Stałam przy blacie i kroiłam pomidora kiedy Kai zaszedł mnie po cichu od tyłu i położył mi głowę na ramieniu. Serce podskoczyło mi do gardła, a ja zamarłam. Chłopak czasami tak robił nie wiedząc jak to na mnie działa. Poczułam, że policzki robią mi się czerwone więc odwróciłam głowę udając, że czegoś szukam.
- Masz.- mruknęłam podając mu uszykowane kanapki tak, by nie zobaczył mojej zaczerwienionej twarzy.
- A ty nie jesz?
- Nie jestem głodna…

Kai poszedł do domu dwie godziny później, a ja zamknęłam się w pokoju. Kilka chwil później dostałam sms’a od SangMi.
„Możesz rozmawiać?”
„Jasne, że tak.”
I już po chwili zabrzmiał dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Pospiesznie odebrałam.
- Sang Mi? Coś się stało?
- Muszę ci pilnie coś powiedzieć, bo inaczej chyba zwariuje.
- W takim razie słucham.
- Dziś, wracając ze szkoły spotkałam SeHun’a…- zająknęła się. Wiedziałam co mi powie, bo już od dawna domyślałam się, że dziewczyna coś do niego czuję. Mimo to, że uwielbiałam tego chłopaka jako przyjaciela to jednak nie chciałam, żeby byli oni razem, bo jest on typowym babiarzem.- I on szedł z jakąś kobietą. Z naciskiem na KOBIETĄ! Wyglądała jakby była od nas starsza co najmniej cztery lata.
- Wiesz… Może lubi mówić do dziewczyny „Noona”.- mruknęłam.
- Tylko dlaczego ja się z tym tak źle poczułam?- zapytała szczerze zdziwiona.- Przecież to jest mój przyjaciel i chyba powinnam się cieszyć, że jest zadowolony czy coś takiego… Przecież wiem, że zabawianie się dziewczynami to jego ulubione zajęcie…
- Bo się zakochałaś.- odpowiedziałam przerywając jej to bicie się z myślami.
- Co takiego?!
- SangMi… Pogódź się z  tym w końcu. Obie wiemy, że trwa to już jakiś czas.- odpowiedziałam czule chcąc ją jakoś pocieszyć.- Może z nim porozmawiaj?- zapytałam nie mogąc uwierzyć w to co właśnie mówię.
- Nie mogę… Chyba się boję. To na serio jest miłość?
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym się pożegnałyśmy. Dziewczyna na poważnie wzięła do siebie moją radę i obiecała, że to przemyśli.
Może SeHun potrzebuje takiej dziewczyny jak SangMi? Która go przytrzyma krótko i w razie czego opierdoli?
Miałam taką nadzieję.

***
Koniec roku szkolnego nadszedł zaskakująco szybko. Zdałam jakimś cudem egzaminy końcowe i nareszcie zaczęły się wakacje. SangMi w końcu nie odważyła się zagadać poważnie do SeHun’a, ale ku naszemu wspólnemu zaskoczeniu on zrobił to pierwszy. Zaprosił ją pewnego dnia na czekoladową bubble tea, którą tak uwielbiał i wyznał jej swoje uczucia. Byłam tym bardzo zaskoczona, ale kiedy spoglądałam w oczy SeHun’a przyglądającemu się mojej ślicznej, niewysokiej, brązowowłosej przyjaciółce od razu było widać, że patrzy na nią z uczuciem. Może da się nawrócić kogoś takiego jak SeHun.

Niestety długo się sobą nie nacieszyli gdyż Kai, SeHun i reszta chłopaków dostali stypendium na obóz taneczny w Londynie gdzie mieli spędzić prawie całe wakacje. Była to dla nich ogromna szansa więc oczywiście SangMi pożegnała swojego chłopaka na lotnisku z uśmiechem mówiąc, że przecież mogą się kontaktować przez Internet.
Odprowadziłyśmy ich na lotnisko. Moja przyjaciółka była ubrana w śliczne zielone shorty, które odsłaniały jej zgrabne nogi i żółtą luźną koszulkę, która odkrywała jej jedno ramię. Włosy miała związane w misterny kok z boku głowy. Ja jak zwykle ubrałam spodnie do kolan w czarnym kolorze, które zasłaniały moje grube uda i luźną białą koszulkę. Moje brązowe włosy jak zwykle związałam w luźny warkocz.
- Będziecie tęsknić?- zapytał uroczo uśmiechnięty BaekHyun.
- Za wami zawszę.- zaśmiałam się i mocno go przytuliłam. Naprawdę nie wyobrażałam sobie wakacji bez tych pozytywnie zakręconych ludzi. Pożegnałam się w taki sam sposób z SeHun’em, który marzył tylko o tym aby przytulić się do SangMi w jakimś ustronnym miejscu oraz resztę chłopaków.- Miłego lotu.- powiedziałam przytulając Kai’a jako ostatniego. Moje serce jak zwykle zaczęło fikać koziołki, ale starałam się żeby nie było tego widać.
- Spokojnie Baozi!- zaśmiał się JongIn.- Odezwiemy się jak dolecimy.- powiedział i uszczypnął mnie pieszczotliwie w mój pucułowaty policzek. Nie znosiłam kiedy to robił, bo znów myślałam o tym jaka jestem gruba, ale tym razem mu tego nie wypominałam.
SangMi pożegnała swojego chłopaka z uśmiechem i rozkleiła się dopiero kiedy zniknęli na odprawie. Nie płakała długo. To nie było w jej stylu, ale musiała jakoś dać upust swoim emocją. W końcu spotykali się dopiero nie cały miesiąc, a tu już pierwsza próba związku przed nimi. Na pewno martwiła się o to, że natura playboy’a znowu się w nim obudzi kiedy znajdzie się w innym otoczeniu, ale miałam nadzieje, że to jednak prawdziwa miłość i SeHun wytrzyma.
Aby jakoś odreagować ruszyłam wraz z przyjaciółką do pobliskiego centrum handlowego. Osobiście nic nie kupowałam ,ani nie przymierzałam, ale po prostu kochałam oglądać moją kochaną SangMi buszującą między półkami. Kiedy tylko chwytała coś na wieszaku wiedziałam, że będzie w tym wyglądać zabójczo.

***

Wakacje powoli przemijały, a ja z dnia na dzień robiłam się ku mojemu zadowoleniu szczuplejsza. Codziennie biegałam, raz w tygodniu chodziłam na basen, ale prawie nie jadłam. Moja skóra nabrała niezdrowy biały kolor, a oczy były lekko podkrążone, ale nie przeszkadzało mi to. Ważne było to, że wreszcie mogłam iść do sklepu i kupić sobie to co chce, a nie to w co się mieszczę.
Sang Mi była na mnie wściekła i próbowała zmusić mnie do jedzenia większej ilości, ale ja się nie dawałam. 
- Powinnaś zjeść więcej!- wykrzyknęła moja przyjaciółka widząc, że jedyne co zjadłam to jedna pomarańcza.
- Daj spokój! Dopiero jadłam obiad w domu.- skłamałam. Szłyśmy przez park wieczorową porą. Postanowiłyśmy zrobić sobie spacer podczas, którego dziewczyna miała opowiedzieć co u chłopaków. Kai do tej pory odezwał się tylko dwa razy. Bolało mnie to, ale rozumiałam, że mają dużo roboty w tym Londynie.
Okazało się, że zajęcia prowadzi z nimi jakiś znany na całym świecie choreograf. Ćwiczenia są ciężkie, ale chłopcy są zadowoleni. Mieszkają tam w jakimś akademiku czy coś takiego, a ich ćwiczenia trwają od rana do wieczora.
Niestety SangMi domyśliła się, że czuje coś do Kai’a. A stało się to tylko przez moją nieuwagę bo przytaknęłam jej po pijaku, że się w nim podkochuję od dwóch lat. Czułam się przez to wszystko niezręcznie. To nie tak, że nigdy nie zamierzałam jej o tym powiedzieć, ale wie ona o tym, że ja i chłopak jesteśmy przyjaciółmi od zawszę więc jakoś mnie to krepowało…
- Rozmawiałaś już z Kai’em?- zapytała po tym jak usiadłyśmy na jednej z ławek.
- Nie. Nie odzywa się od trzech tygodni.- odpowiedziałam.
- Nie powinnaś tego robić dla niego.- mruknęła.- On cie lubi taką jaka jesteś. Nawet z twoją nieistotną nadwagą!
- Nie robię tego dla niego. Robię to dla siebie. Nigdy nie czułam się ze sobą dobrze.- jęknęłam. Nie chciałam o tym rozmawiać, ale w końcu może da mi spokój.- Całe swoje nastoletnie życie byłam sama. Nikt oprócz JongIn’a ze mną nie rozmawiał, śmiali się ze mnie. Wszystko przez wagę. Nie masz pojęcia jakie to okropne uczucie!- wykrzyknęłam i zerwałam się na równe nogi.
- Doskonale cie rozumiem! Ale nie możesz się tak głodzić! Nie rób tego kosztem swojego zdrowia, proszę cię… My cie kochamy taką jaka jesteś! A uwierz mi jesteś cudowna.  

Rozeszłyśmy się w milczeniu. Byłam na nią trochę zła, bo nie miała ona pojęcia o tym co ja czuje i nie wyglądało tak jakby starała się to zrozumieć. Zamknęłam się w pokoju po raz kolejny unikając wspólnej rodzinnej kolacji. Wystarczyła mi butelka wody.
Stanęłam na wadze i uśmiechnęłam się pod nosem. Od początku wakacji schudłam już 10 kg. A minął dopiero miesiąc. Po godzinie wróciłam do pokoju po orzeźwiającym prysznicu. Ubrana byłam w jakieś luźne spodnie od piżamy i zwykłą czarną bokserkę. Usiadłam przed włączonym wcześniej laptopem, w którym chciałam sprawdzić maila. Nie minęło pięć minut, a z boku ekranu pojawiło się nadchodzące połączenie na skypie. Byłam bardzo zaskoczona.
- Baozi?- usłyszałam po odebraniu.
- Cześć JongIn.- powiedziałam z uśmiechem. Cieszyłam się widząc go pierwszy raz od miesiąca. Wyglądał jak zwykle cudownie. Miał na sobie czarną bokserkę, a jego czarne włosy jak zwykle w idealnym nieładzie opadały delikatnie na oczy.- Co u ciebie słychać?- zaczęłam rozmowę.
- Czemu jesteś taka blada?- zapytał lekko wystraszony.- Dzwoniła dzisiaj Sang Mi do SeHun’a i mówiła, że coś się stało. O co chodzi?
- Przesadza jak zwykle. Po prostu zmieniłam trochę styl życia i chyba nie może się do tego przyzwyczaić.- zaśmiałam się nerwowo. Robiłam wszystko żeby chłopak nie widział utraty mojej wagi.
Chłopak nagle wstał i przybliżył twarz do kamerki.
- Przysuń się bliżej ekranu.- mruknął.
- Po co?
- Yah! Lee SoRi!- warknął.- Dlaczego masz takie zapadnięte policzki? Co się stało?
- Głupoty gadasz. Po prostu tak pada światło. A po za tym ostatnio byłam trochę przeziębiona i to pewnie dlatego.- znowu skłamałam.
Chłopak katował mnie podobnymi pytaniami jeszcze przez godzinę, aż w końcu udało nam się zmienić temat na jego pobyt w Londynie. Opowiadał o tym jak się cieszy, że tam jest, ile nowych rzeczy się nauczył, i o tym jaki Londyn jest cudowny.
- Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć…- powiedział. Nie miał pojęcia co ze mną robił kiedy tak mówił. Serce waliło mi w zawrotnym tempie, takim bardzo niezdrowym, że aż zrobiło mi się słabo.- Powinnaś iść już spać.- powiedział spoglądając na zegarek.- W Korei jest już bardzo późno. Obiecaj mi coś, Baozi!- powiedział przymrużając oczy.
- Co takiego?
- Zdrowo się odżywiaj!
- Okey. Ty również.- uśmiechnęłam się i pomachałam do chłopaka. Zrobiło mi się ciężko na sercu kiedy ekran zrobił się czarny. Brakowało mi go… Nie tylko przez to, że kiedy go nie ma to prawie umieram z tęsknoty, ale przez to, że to mój najlepszy przyjaciel. Chciałabym znów móc usiąść z nim na kanapie w salonie i zrobić sobie maraton horrorów, których się tak potwornie boję. Zawszę wtedy kiedy ja krzyczę ze strachu, Kai głośno się śmieje z mojej reakcji, jednak mimo wszystko pozwala mi schować się za swoimi plecami. Brakuje mi właśnie tych wspólnie spędzanych chwil… Pierwszy raz modliłam się o to aby wakacje już się skończyły, bo wtedy JongIn wróci.








Tak więc w ten oto sposób zaczyna się historia Baozi :) Będzie to kilkuczęściowe opowiadanie i mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu :3
Zapraszam również do komentowania, bo to bardzo motywuje <3
~ Ohorat

3 komentarze:

  1. Jejciu *.* jest cudowne! Nie mogę się doczekać kolejnych części. Mam nadzieję że szybko się pojawią <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że nie jestem fanką EXO lubię parę piosenkę ale kompletnie nie wiem który to który ani zbytnio jak wyglądają to opowiadanie a raczej opowiadania mi się podobają. Czytając je nawet mi nie przeszkadza, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie twarzy męskich ról. I tak ,się świetnie czyta. Życzę powodzenia z nowym blogiem i mam nadzieję, że to nie oznacza końca opowiadania o FT.Island.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może się powtarzam ale kolejne boskie opow xD czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń