Rozglądnęłam
się po salonie w poszukiwaniu moich okularów, których za nic w świecie nie
mogłam znaleźć. Dookoła mnie panował jeden wielki harmider spowodowany próbą
wypakowania wszystkich rzeczy z kartonów. Przeprowadziłam się już tydzień temu,
ale nadal nie mogłam zabrać się za rozpakowanie rzeczy.
Usiadłam
na kanapie i zaczęłam rozmyślać o tym
jak sobie poradzę w życiu. Przeprowadziłam się z małej wioski na drugim końcu
Korei prosto do wielkiego, tętniącego życiem Seulu. Wszystko było w porządku do
póki nie wynajęłam mieszkania. Było ono za duże jak na jedną osobę, a co za tym
idzie kosztowało majątek. Postanowiłam, że poszukam współlokatora, który
chociaż trochę odciąży mnie finansowo, gdyż nie chciałam prosić rodziców o
pieniądze, bo im też się nie przelewało. Niestety od tygodnia czekam na jakikolwiek
telefon w sprawię pokoju, ale na próżno.
Nie
chciałam wracać do rodzinnego miasteczka, nie teraz kiedy w końcu udało mi się
stamtąd wyrwać.
Z
zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam
zastanawiając się kogo do mnie niesie. Jak na razie o moim nowym miejscu
zamieszkania wiedziała tylko moja najlepsza przyjaciółka Kim NaNa więc
spodziewałam się zobaczyć w drzwiach właśnie moją przyjaciółkę.
-
Cześć.- usłyszałam w momencie otwarcia drzwi. Stał przede mną zabójczo
przystojny chłopak. Miał brązowe włosy w idealnie ułożonym nieładzie, śliczne
brązowe oczy, a na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. Był
najseksowniejszym człowiekiem jakiego w życiu widziałam.
-
Dzień dobry?- odpowiedziałam niepewnie.
- Nie
wiem czy dobrze trafiłem.- zaczął widząc moją minę, na której malowało się
totalne zaskoczenie.- Czy to ty chcesz wynająć pokój?
-
Tak!- wykrzyknęłam może trochę zbyt entuzjastycznie. Po prostu przed oczami
przebiegło mi ułatwienie finansowe jakie niesie ze sobą ten chłopak. Wpuściłam
go do środka i poprowadziłam przez krótki korytarzyk, który prowadził prosto do
salonu. Oprowadziłam go po całym mieszkaniu, a na samym końcu pokazałam mu
pokój, który chyba najbardziej go interesował. Był od dosyć spory, większy niż
mój na pewno. Chłopak kiedy go zobaczył uśmiechnął się pod nosem lekko. Miał
trochę nieodgadnioną minę. Nie wiedziałam czy jest to uśmiech radości czy
raczej może zrezygnowania, bo mieszkanie okazało się nie spełniać jego
oczekiwań.- Tak więc… to by było na tyle.- powiedziałam wychodząc z chłopakiem
do salonu. Chwile milczał po czym uśmiechnął się szeroko. Straciłam już
nadzieje, że będzie chciał zająć ten pokój.
- To
kiedy mogę się wprowadzić?- zapytał, a ja szeroko otworzyłam oczy w
zaskoczeniu.
- Ty…
Na serio chcesz tu mieszkać?
- Po
to właśnie przyszedłem. To kiedy?- dopytał z jeszcze szerszym uśmiechem.
-
Kiedy tylko chcesz.
I
właśnie w taki sposób poznałam Kim JongIn’a. Ten dzień zmienił moje życie i
wywrócił je do góry nogami.
***
-
Jagi!- wykrzyknął JongIn nazywany przez wszystkich Kai, wchodząc do domu.
(Jagi- koreański odpowiednik naszego kochanie lub skarbie.)
- Do
jasnej cholery!- wrzasnęłam kiedy tylko stanął w wejściu do salonu.- Ile razy
mówiłam żebyś nie nazywał mnie Jagi!
Po
roku wspólnego mieszkania zaprzyjaźniliśmy się. Wiedziałam, że to dobry
człowiek jednak czasami nie mogłam go znieść. Kai na samym początku zrobił na
mnie piorunujące wrażenie. Przez pierwszy miesiąc zachowywał się normalnie, tak
jak zachowuje się każdy kto mieszka z kimś obcym. Ale później wyszła z niego
jego prawdziwa natura. Chłopak miał tak przerośnięte ego, że aż szkoda o tym
mówić. Kiedy tylko stanął przed lustrem podziwiał sam siebie. Wiedziałam, że
robi to w żartach, ale mimo wszystko wyglądało to jakby zaraz miał się sam na
siebie rzucić i przelecieć. Po kilku miesiącach zaczął się, że tak powiem
dobijać do mojego łóżka twierdząc, że skoro i on i ja jesteśmy samotni to można
by to jakoś wykorzystać i chociaż się zabawić. Oczywiście zawszę mu odmawiałam
wiedząc, że chłopak nie mówi poważnie. Chociaż czasami miałam ochotę się
zgodzić, bo pociągał mnie fizycznie, ale chyba nic po za tym. Nie było
dziewczyny, która by na niego nie poleciała i on niestety doskonale o tym wiedział
o czym świadczyło jego przerośnięte ego.
Od
dłuższego czasu znów próbował mnie zaciągnąć do łóżka i zaczął mówić do mnie
pieszczotliwie Jagi licząc, że to może zmieni moje zdanie.
-
Dlaczego się tak denerwujesz piękna?- zaśmiał się siadając obok mnie na kanapie
obejmując mnie ramieniem.- Złość piękności szkodzi. Okres masz czy co?
- Jezu
daj mi spokój!- mruknęłam i odrzuciłam jego rękę z mojego ramienia. Nasze
humory nigdy nie potrafiły się zgrać. Kiedy ja byłam wściekła on wręcz tryskał
radością i optymizmem.
- Co
jest?- zapytał w końcu delikatnie poważniejąc.
-
Jestem wściekła?- warknęła.
- To
widzę. Ale dlaczego? Stało się coś?
-
Zawaliłam zaliczenie i muszę podejść do niego jeszcze raz w sierpniu.-
jęknęłam. Byłam wściekła na siebie, bo wiedziałam, że powinnam się do tego
uczyć, a mimo to znajdowałam sobie miliony innych ciekawszych zajęć i
oczywiście poległam na egzaminie.
- Oj
no już się tak nie przejmuj. Zdarza się najlepszym.- poklepał mnie
pokrzepiająco po ramieniu.- Zrobię ci kakao.
Jednak
rok wspólnego mieszkania robi swoje. Chłopak dobrze wiedział, że kiedy mam zły
nastrój lubię wypić pyszne kakao z piankami. Kai potrafił zachowywać się jak
dobry przyjaciel i mimo tego, że irytował mnie niesamowicie to nie wyobrażałam
sobie innego współlokatora.
Siedzieliśmy
w salonie i oglądaliśmy jakiś głupi serial, milcząc. Czasami właśnie tak
spędzaliśmy nasze wolne piątki. Po
godzinie milczenia i przysypiania na kanapie telefon leżący na stole
zawibrował. Rzuciłam się na niego chcąc jak najszybciej odebrać.
-
Halo?
- MinJi!-
usłyszałam po drugiej stronie zadowolony okrzyk mojej najlepszej przyjaciółki.-
Co
dzisiaj robisz?
- Hmm…
Siedzę z JongIn’em na kanapie i usypiamy.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Chłopak siedzący obok po usłyszeniu swojego imienia nagle jakoś się ożywił.
- A
może chcecie się z nami wybrać do klubu?
- Z
nami to znaczy?- dopytałam.
- No
ja, LuHan, Kris, SeHun, Xiumin, BaekHyun, SuHo, Lay, ChanYeol, Chen,Tao i D.O.-
wymieniła wszystkich po kolei. Mogłam się domyślić, że znów mamy iść całą nasza
paczką.
-
Zapytam Kai’a.- powiedziałam i nim dążyłam się odezwać do chłopaka ten pokiwał
entuzjastycznie głową na znak, że się zgadza. Oczywiście cały czas podsłuchiwał
rozmowę.- Pójdziemy. O której?
***
Byłam
w paskudnym humorze więc liczyłam, że impreza w tak cudownym towarzystwie jakoś
mnie rozrusza. Niestety mój pobyt w klubie ograniczył się do dwóch tańców
jednym z Kai’em, a drugi z BaekHyun’em i olbrzymiej ilości drinków. Piła i
piłam nie mogąc przestać. Po alkoholu świat robił się taki cudowny i kolorowy.
Ledwo
kojarząc co się dzieje rozglądnęłam się dookoła. Mój wzrok przykuła NaNa z
LuHan’em. Tańczyli mocno do siebie przytuleni, patrząc sobie głęboko w oczy.
Jak dla mnie byli oni parą idealną. Pasowali do siebie w tak idealny sposób!
Początkowo
miałam nadzieje wyprowadzić się do Seulu właśnie z nią, ale kiedy postanowiła
zamieszkać z LuHan’em nie chciałam jej nawet tego proponować, bo wiedziałam, że
nie będzie chciała mnie zostawić samej, a wtedy biedny LuHan poczułby się
odtrącony na drugi plan.
Byli
oni ze sobą już dwa lata i bardzo poważnie się traktowali, więc to nie dziwne,
że chcieli wspólnie mieszkać.
Później
mój wzrok powędrował do Kai’a, który tańczył z jakąś bardzo skąpo ubraną
dziewczyną. Ocierali się w tańcu w bardzo nieprzyzwoity sposób co wzbudziło we
mnie jakieś dziwne uczucie.
Zazdrość?
Prychnęłam
pod nosem i upiłam kolejny łyk kolorowego napoju.
Siedzieliśmy
na imprezie do czwartej nad ranem, po czym w końcu postanowiliśmy wrócić do
domu. Nie bawiłam się ani trochę dobrze, a do tego upiłam się jak jakiś
alkoholik. Ledwo trzymałam się na nogach kiedy wyszliśmy przed klub.
-
Boże… MinJi.- NaNa była chyba trochę wystraszona moim stanem.- Jak mogłaś się
doprowadzić do takiego stanu?
- Nic
mi nie jest.- wybełkotałam.
-
Zajmę się nią!- powiedział Kai biorąc mnie na barana. Był nie mniej pijany niż
ja, a mimo to mógł mnie w miarę stabilnie donieść do domu.
Kiedy
w końcu stanęliśmy przy drzwiach nie mogliśmy się dostać do środka. Chwialiśmy
się w każdą możliwą stronę, ja z miną mordercy, a Kai śmiejąc się jak debil.
- Co
ty taka naburmuszona?- wybełkotał w końcu trafiając kluczem w dziurkę. Jęknęłam
coś niezrozumiałego i oparłam się o jego ramię.
Nie
wiem jak i kiedy jego twarz znalazła się na tej samej wysokości co moja.
Wpatrywał się we mnie pół przytomny przez kilka minut po czym pochylił się do
przodu wpijając się w moje usta namiętnie. Ku mojemu zaskoczeniu oddałam
pocałunek przyciągając go bliżej siebie. Zaczęłam wodzić dłońmi pod jego
koszulką czując jego niesamowicie wyrzeźbione ciało. Nasze języki splatały się
ze sobą wykonując jakiś dziwny taniec.
Po
chwili odepchnęłam chłopaka od siebie i spojrzałam na niego gniewnie.
- Nie
masz co liczyć na seks.- mruknęłam przypominając sobie o tym, że chłopakowi
bardzo na tym zależy. Odwróciłam się i zniknęłam za drzwiami naszego
mieszkania.
Obudziłam
się z ostrym bólem głowy sygnalizującym wielkiego kaca. Przed oczami stanęły mi
jakieś dziwne obrazy z mojego snu. Pierwszy raz miałam taki sen…
Czy na
serio podświadomie tak bardzo chce pozwolić Kai’owi się ze mną przespać, że aż
śni mi się po nocach jego ciepłe i umięśnione ciało, oraz nasze przyspieszone
oddechy?
Jęknęłam
głośno i przeturlałam się na bok na coś wpadając. Leniwie otworzyłam oczy, ale
po chwili do mnie dotarło, że moje łóżko nie jest takie małe. Podniosłam się do
pozycji siedzącej spoglądając na bok. Na poduszce obok leżał KTOŚ!! A może
konkretniej… Obok mnie leżał zupełnie nagi JongIn śpiący sobie w najlepsze.
Przerażona spoglądnęłam na siebie i okazało się, że jestem równie goła co
chłopak. Z głośnym krzykiem podciągnęłam kołdrę próbując się zasłonić. Kai
szybko otworzył oczy, a kiedy mnie zobaczył otworzył je jeszcze szerzej.
Nie
wiedziałam co mam myśleć. Mój najlepszy przyjaciel leżał obok mnie zupełnie
goły czyli prawdopodobnie po pijaku się z nim przespałam.
Nie
chciałam do siebie dopuścić tej myśli.
Ja i Kai…
Spaliśmy ze sobą…
To był mój pierwszy raz…
Chłopak
cały czas mówił, że jako jedyna dziewczyna na świecie nie chce się skusić na
jego boskie ciało. I że on kiedyś to zmieni. Ale on tylko tak żartował. A teraz
to był fakt. Spałam z Kai’em…
Siedział
obok mnie i wyglądał na szczerze wystraszonego. Modliłam się o to żeby to nie
była prawda. Mimo tego, że pamiętałam co zaszło w nocy liczyłam na to, że
chłopak nie pamięta przez wypity poprzedniego dnia alkohol.
-
Jagi…- zaczął niepewnie.- Czy my…
- Nic
nie zaszło. I nie mów do mnie Jagi!- powiedziałam z grobową miną.
- Ale
my jesteśmy…
-
Wyjdź stąd!- krzyknęłam głośno. Moja mina nie znosiła sprzeciwu. Chłopak widząc
jak jestem zdenerwowana pospiesznie ubrał leżące w rogu łóżka bokserki.- Nic
nie pamiętam…- skłamałam.- Wyjdź stąd bo jestem nago.- warknęłam.
- MinJi…
Ale nie ma pewności, że coś zaszło skoro… Nic nie pamiętamy.- powiedział
delikatnie się wycofując.
Czyli
jednak nic nie pamięta.- pomyślałam. Nie wiedziałam czy się cieszyć czy nie.
-
Wynocha.
Chłopak
wyszedł, a ja w tym momencie zaczęłam cicho płakać. Byłam na siebie wściekła,
bo z jednej strony tego chciałam. Od dawna Kai mi się podobał, a ostatnimi
czasy czułam do niego chyba coś więcej i nic nie mogłam z tym zrobić.
Wstałam
owinięta pospiesznie ubierając na siebie bieliznę. Miałam mętlik w głowie i nie
wiedziałam co robić.
A może
jednak to wszystko mi się śniło? Może jednak z nim nie spałam i tylko przez
niefortunny wypadek znaleźliśmy się razem w łóżku?
Niestety
moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Kiedy poprawiałam kołdrę na łóżku
znalazłam coś po lewej stronie łóżka. Zrobiło mi się słabo na sam widok.
Prezerwatywa. Zużyta…
Czyli
to jednak prawda…
Nie
panując nad sobą wyciągnęłam spod łóżka torbę podróżną i na oślep zaczęłam
wrzucać do niej swoje rzeczy. Tysiące myśli krążyło mi po głowie, a ja nie
wiedziałam co robić. Byłam przerażona.
Pospiesznie
wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer NaNy.
-
MinJi?- szepnęła chyba lekko zaspana.
-
NaNa.- mój głos się lekko załamał.- Musze… porozmawiać.
- Boże
co się stało?- od razu jakby oprzytomniała.- Przychodź do mnie w każdej
chwili.
Taka
była właśnie moja przyjaciółka. Zawsze mogłam na nią liczyć niezależnie od pory
dnia i nocy. Potrafiła mi pomóc w każdej sytuacji.
Wyszłam
z pokoju z torba na ramieniu. W salonie zastałam Kai’a, który nerwowo krążył
dookoła. Kiedy mnie zobaczył natychmiast się zatrzymał.
-
MinJi…- zaczął i ruszył w moją stronę.- Ja chce ci coś powiedzieć… Ja…
-
Wychodzę.- powiedziałam cicho.- Nie wiem kiedy wrócę.
-
Zaczekaj.- chwycił mnie za nadgarstek nim zdążyłam wyjść z mieszkania.
-
Jeśli to co zaszło… Ja cię przepraszam.- powiedział.- Nie chciałem zrobić ci
czegokolwiek. Jeśli to było wbrew twojej woli…- czułam jak jego ręce się trzęsą
z nerwów.
- Nic
nie zaszło.- powiedziałam, wyrwałam rękę z uścisku i wyszłam. Prawie biegiem
rzuciłam się w stronę przystanku autobusowego. W przeciągu piętnastu minut
byłam już u NaNy i LuHan’a. Kiedy zobaczyli mnie całą zapłakaną od razu
wpuścili mnie do środka. LuHan który przyjaźni się z Kai’em od razu ubrał się i
pojechał do niego, a ja na spokojnie mogłam porozmawiać z przyjaciółką. Dziewczyna
szybko zrobiła nam ciepłą herbatę po czym usiadła i mocno mnie przytuliła.
- Co
się stało skarbie?- zapytała pieszczotliwie głaszcząc mnie po głowie.
-
Spałam z Kai’em.- wypaliłam prosto z mostu. Poczułam jak dziewczyna zastyga w
szoku.
- Na
serio?!
I
opowiedziałam jej całą historię. Słuchała kiwając co jakiś czas głową próbując
chyba przetrawić nabyte informację. Początkowo była w szoku o czym świadczyły
jej szeroko otwarte oczy i usta. Z czasem jednak jej mina łagodniała i po
prostu mnie przytulała.
-
Najgorsze jest to, że ja tego chciałam. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli,
ale od jakiegoś czasu go lubię. Więcej niż lubię. I sama nie wiem czy jestem
zła o to, że uległam mu po pijaku wiedząc, że on chciał się po prostu zabawić
czy dlatego, że on nic z tej nocy nie pamięta…- szepnęłam wycierając łzy z
policzków.
-
MinJi… Kai nie jest chłopakiem, który zrobiłby coś takiego dla zabawy.-
powiedziała głaskając mnie po plecach.- Może i lubi stać przed lustrem i się
podziwiać, ale dziwisz mu się? Kawał z niego przystojniaka.- zachichotała, a ja
razem z nią na samą myśl o Kai’u stojącym przed lustrem w samym ręczniku zaraz
po kąpieli.
LuHan
wrócił dopiero późnym wieczorem. Nie powiedział nic o JongIn’ie tylko uśmiechał
się delikatnie pod nosem.
- Nie porozmawiasz z nim?- zapytał po kolacji.- On chyba… Chyba chce ci powiedzieć coś ważnego.
- Nie porozmawiasz z nim?- zapytał po kolacji.- On chyba… Chyba chce ci powiedzieć coś ważnego.
- Nie
potrafiłabym spojrzeć mu w oczy.
Spędziłam
u NaNy i LuHan’a kilka dni. Nawet sama nie wiem ile dokładnie. Kai w tym czasie
dzwonił chyba milion razy, ale ja nadal nie byłam gotowa aby odebrać. Było mi
głupio.
W
końcu jednak odważyłam się i oddzwoniłam do chłopaka.
-
MinJi…- szepnął z ulgą kiedy odebrał.
-
Przepraszam Kai.- powiedziałam po chwili ciszy.
-
Musze ci coś powiedzieć. Wiem, że wolałabyś żeby to była nie prawda… Ale ja
pamiętam. Całą tą noc…
- Co?
Przecież mówiłeś, że …
- Bo
wiedziałem, że ty wolałabyś żebym nie pamiętał. Jeśli zrobiłem to bez twojej
zgody…- głośno wciągnął powietrze do płuc.- To ja cię przepraszam… Nigdy sobie
tego nie wybaczę.- dodał ciszej.
- Nie
musisz.- dodałam.- Nie przepraszaj.
- Bardzo
mi na tobie zależy. Wróć do domu…- dodał po chwili ciszy.- Proszę…
-
Muszę kończyć. Pa.- szybko się rozłączyłam.
Wyszłam
do salonu gdzie siedziała NaNa. Kiedy zobaczyła moją minę od razu wiedziała o
co chodzi. Uśmiechnęła się szeroko pokazując wszystkie swoje ząbki.
-
Pogodziliście się?
- Coś
w tym stylu.- uśmiechnęłam się słabo.- Chyba czas wrócić do domu…
Stałam
przed drzwiami do mojego mieszkania i bałam się jak nigdy. Serce mi
przyspieszyło kiedy wyciągnęłam klucze. Ku mojemu zaskoczeniu nim zdążyłam
wydobyć pęczek kluczy z kieszeni torebki, drzwi otworzyły się szeroko. Stał w
nich Kai uśmiechnięty szeroko lecz mimo wszystko trochę wystraszony.
-
Jagi…- powiedział cicho.- Znaczy…- chciał się szybko poprawić wiedząc, że nie
lubię kiedy tak do mnie mówi. Lecz teraz w jego ustach brzmiało to zupełnie
inaczej. Pierwszy raz poczułam jakby mówił to szczerze. Zrzuciłam torbę z
ramienia i objęłam go za szyję. Zareagował natychmiast przytulając mnie tak
mocno jakby trzymał coś najcenniejszego w życiu.
Weszliśmy
do domu gdzie chłopak pocałował mnie jakby robił to po raz pierwszy w życiu.
Był delikatny i czuły, a ja czułam się bezpiecznie i cudownie.
I już
nic nie musieliśmy sobie wyjaśniać. W oczach chłopaka można było bez problemu
wyczytać uczucia.
-
Czy…- zaczął powoli kiedy oderwał swoje usta od moich zostawiając mnie z lekkim
niedosytem.- Teraz już mogę mówić do ciebie Jagi?
-
Zawszę tak mówiłeś.- zaśmiałam się.
-
Teraz chce mówić na poważnie.
- To
mów.- zachichotałam. Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.
- Moja
Jagi!
I taka
jest właśnie nasza historia. Nasz związek zaczął się od drugiej strony, ale nie
to się liczyło. Ludzie którzy nas znają nie mogą uwierzyć, że jesteśmy razem
gdyż różnimy się diametralnie. Wiecznie się kłócimy i nigdy nie potrafimy się
ze sobą zgodzić.
Może przeciwieństwa naprawdę się przyciągają?
~ Ohorat
OMG...boskie...boskie...po prostu BOSKIE *O*
OdpowiedzUsuń