czwartek, 19 czerwca 2014

Dwie historie - ChanYeol i D.O. cz.1 i informacje.

Na wstępię powiem, że to nie jest żadna gejowska historia! Nie myśleć tak po zobaczeniu, że są dwóch członków EXO. Nie, to historia o dwóch siostrach, jedna jest właśnie z Yodą naszym kochanym, druga z KyungSoo. Wprowadzenie jest napisane w 3 os. i opisuje zdarzenia jednej bohaterki tylko. Ale potrzebne właśnie mi to jest. Dlatego tak a nie inaczej. Będzie to opowiadanie pisane z różnych perspektyw. mamy 4 bohaterów czyli cztery narracje i do tego narrator. Narrator będzie wtrącał co jakiś czas jakiś fragment aby opisać coś z innej strony. Cóż to chyba tyle z wyjaśnień. Mam nadzieję, że się spodoba mój pomysł. O i będzie to podzielone na kilka części. Dlatego napisane jest 1 cz. Za wszelkie błędy przepraszam!
Miłego czytania skarby<3
PS. Oczywiście jestem w trakcie pisania dlatego proszę, jeśli macie jakiś pomysł co mogłoby się przytrafić naszym bohaterom piszcie, postaram się spełnić <3 Wasze pomysły na pewno mi się przydadzą w pisaniu. Oczywiście mam więcej napisane ale część pierwsza kończy się na tym.;) 
Miłego czytania jeszcze raz! 



Wprowadzenie pisane w 3 os.
            Zdenerwowanie sięgało najwyższego szczebla drabiny. Chciałaś krzyczeć ze złości i płakać ze zmartwienia jednocześnie. Twój chłopak miał być godzinę temu w domu. Mieszkaliście razem od 3 miesięcy i pożałowałaś tej decyzji po tygodniu. Tego wieczora żałowałaś po tysiąckroć bardziej. Czym cię zachwycił dwa lata temu, że się w nim zakochałaś? Sama już nie byłaś pewna. Kiedyś starał się, sprawiał, że płakałaś ze szczęścia. Przyciągnął cię do niego, jego upór. Na samym początku waszej znajomości nie chciałaś się z nim umówić, więc co wieczór przychodził pod twój blok i grał na gitarze. Zabawny, uroczy, troskliwy… Taki był, teraz uważał, że cię zdobył. Przestał się starać, czułaś jego znudzenie tobą., Znudziłaś mu się? Więc czemu chciał byś z nim zamieszkała? Sądziłaś, że chłopak przestał cię kochać… 
Zapłakana pakowałaś swoje ciuchy do dużej walizki. To już kolejny raz kiedy chłopak spóźnia się na umówione spotkanie. Złamał obietnicę kolejny raz. Ciągle się mijaliście od jakiegoś czasu, więc zorganizowałaś czas tak aby ten wieczór był wasz. Cholernie zależało ci na tym aby właśnie dziś spędzić z nim czas. Naszykowałaś wszystko... Miałaś dla niego ważną wiadomość do oznajmienia, a on obiecał, że będzie… Jednakże wyszedł z chłopakami na trening i już nie wrócił co oznaczało, że zaszli do baru. Już godzinę temu powinnaś siedzieć z nim w jednej z restauracji, tej samej w której odbyła się wasza pierwsza randka. Zdobyłaś dla niego bilety na koncert jego ulubionego zespołu. Wszyscy myśleli, że zostały wyprzedane. I tak było, ale ty je zdobyłaś. Dla niego byłaś w stanie przenosić góry.  To miał być prezent z okazji waszej rocznicy, która miała być jutro. Do tego taka wspaniała wiadomość… Tak ważna dla ciebie… A mianowicie tydzień temu dostałaś odpowiedź od jednej z wydawnictw. Chcieli wydać książkę z twoimi opowiadaniami.
Zapięłaś walizkę i spojrzałaś na nocną szafkę, twój wzrok skupił się na zdjęciu twoim i ukochanego. Pod wpływem emocji rzuciłaś nim o ścianę. Jeszcze bardziej się popłakałaś. Wstałaś szybko z łóżka, wzięłaś walizkę i ruszyłaś do wyjścia. Jeszcze raz spojrzałaś na przytulne mieszkanie i wyszłaś. Zamknęłaś drzwi na klucz.

SungRi
Stałam pod drzwiami dobrze znanego mi mieszkania. To właśnie tutaj mieszkała moja siostra i mój najlepszy przyjaciel. NooMi była młodsza o dwa lata, a dogadywałyśmy się jak bliźniaczki. Jej chłopak, wysoki, czarne włosy, ciemnobrązowe oczy. To właśnie ja ich poznałam ze sobą rok temu. I tak jak ja zamieszkali razem ze sobą. Tylko oni mieszkali razem dopiero dwa tygodnie. Zapukałam delikatnie i czekałam aż ktoś otworzy mi drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałam chłopaka mojej siostry. Był ubrany zaledwie w ciemne jeansy, przestraszyłam się że może im w czymś przeszkodziłam.
- Noona, co się stało?- zapytał chłopak lekko wystraszony widząc moja minę. Traktował mnie jak siostrę od czasu gdy zaczął spotykać się z moja siostrą, był młodszy zaledwie o dwa miesiące, ale nie przeszkadzało mi to.
- KyungSoo…- łzy, które powstrzymywałaś całą drogę właśnie spłynęły. Chłopak wprowadził cię do mieszkania.
Moja siostra gdy tylko dowiedziała się co się stało zaczęła wrzeszczeć, że skopie twojemu ukochanemu dupę. Mimo, że traktowała go jak starszego brata i zaprzyjaźniła się z nim bardzo, to nie mogła pozwolić aby ktoś mnie krzywdził. Byłyśmy zbytnio zżyte ze sobą. Miłość do siostry ponad wszystko.  D.O. posadził ją sobie na kolanach i przytrzymał mocno dopóki się nie uspokoiła. O tak… Pasowali do siebie. Niby przeciwieństwa, a jednak idealnie dopasowani. Ona naładowana dużą ilością energii, szybko się denerwowała, miała ogromny temperament, pyskata. Mimo wszystko wrażliwa, pomocna i delikatna. On natomiast opanowany, poważny ale nie jak gbur, bo bawić się i żartować też potrafi. Świetnie podtrzymuje ludzi na duchu i jest bardzo ambitny. Wprost idealny dla mojej roztrzepanej siostry. Właśnie dlatego uwielbiałam tego chłopaka, był bardzo troskliwy i opiekuńczy, dbał o moja młodszą siostrę jak nikt inny. Ale był też wspaniałym przyjacielem, który zawsze pomagał mi. Jeszcze zanim zaczął spotykać się z NooMi.
- Ten pieprzony Yoda i tak oberwie!- wydarła się po raz kolejny. Moja siostra była niewysoką osobą o jasnobrązowych oczach i farbowanych na rudy kolor włosach.
- Przestań NooMi- powiedziałam lekko zdenerwowana. Tak, zranił mnie ale mimo to ja go kochałam. Poza tym jak związek się wypala, to nie jest wina tylko jednej strony. A nasz związek… Mój i Yody właśnie się wypalił. Próbowałam to naprawić, ale on nie wykazywał chęci do niczego. Czemu Yoda? Ano dlatego, że chłopak posiada cudnie odstające uszka. ChanYeol… Mój ChanYeol…
- Dupek powinien się starać, a nie! Palant i tyle!- kolejne wrzaski mojej młodszej siostry.
- Jagi uspokój się, nie pomagasz- spojrzałam na chłopaka dziękując mu za te słowa. Dziewczyna przestała, zeszła z jego kolan i przytuliła mnie najmocniej jak potrafiła. – Noona zostaniesz tutaj ile tylko będziesz chciała, jeden pokój jest twój- uśmiechnął się ciepło.

NooMi.
- KyungSoo!!!- wydarłam się będąc w łazience okryta zaledwie ręcznikiem. Mój najgorszy koszmar właśnie wędrował chudymi odnóżami po jednej ze ścian wanny. Wielki, chudy, obleśny pająk. – KyungSoo do cholery!!- kolejne wrzaski wydobyły się z mojego gardła. Łzy spływały po moich policzkach.
- Jagi co się stało?!- wydarł się chłopak wbiegając do łazienki. Szybkim ruchem doskoczyłam do niego i stanęłam za nim. Wskazałam palcem obleśne stworzenie.
- Zabij go KyungSoo! Zabij go!!!- płakałam jak opętana. Zaczęłam drapać się mając wrażenie, że właśnie po mnie chodzi jeden taki pająk. Panicznie się bałam ich jak i wszelkiego robactwa i innych małych stworzonek. Chłopak zrobił to o co poprosiłam, a raczej rozkazałam. Widząc moje zdenerwowanie wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Płakałam chyba pół godziny, chłopak ciągle przytulał mnie i śpiewał abym się uspokoiła. To nie pierwszy raz kiedy dostałam ataku paniki, więc chłopak wiedział co ma robić. Najgorsza poranna toaleta jaką mogłam mieć. Gdy się uspokoiłam chłopak ruszył do kuchni zrobić nam śniadanie, ja postanowiłam ubrać się w sypialni. Gdy ogarnęłam się całkowicie, wyszłam z sypialni i powędrowałam do pokoju obok sprawdzić czy siostra śpi jeszcze. Wczorajszego wieczora rozmawiałyśmy aż do północy. Byłam nadal zła na Yodę mimo, że zawsze traktował mnie jak młodsza siostrę. SungRi niebyło już w pokoju, szukałam jej po całym mieszkaniu lecz jej nie było. Zdziwiona spojrzałam na D.O., który właśnie nakładał tosty na talerze.
- Poszła do pracy- odpowiedział na zadane w myślach pytanie. Cudowny chłopak, zawsze doskonale mnie rozumiał, nie potrzebowałam mu nic mówić, on i tak wiedział. Troskliwy, opiekuńczy, męski, a zarazem wrażliwy. Dziś oboje mieliśmy wolne, chciałam spędzić ten dzień w domu z nim. Niby mieszkaliśmy razem, a tak często się nie widzieliśmy.
Chłopak miał często próby od rana do wieczora. Cóż taki urok wokalisty. Teraz pracował nad jedną z ról jednego z musicali. Zresztą dostał główną rolę, więc nic dziwnego, że się przykładał podwójnie do tego. Ja natomiast od rana do południa, albo czasem do wieczora pracowałam w domu dziecka. Często zdarzało się tak, że zostawałam tam na noc by pilnować dzieciaki. Uwielbiałam ta pracę, kochałam pomagać od zawsze. Do tego studiowałam zaocznie na wydziale pedagogicznym. Chciałam pomagać, pomaganie sprawia ogromną radość człowiekowi. Zwłaszcza mi.
Chłopak był ubrany zaledwie w spodnie od piżamy, więc nie mogłam napatrzeć się na jego idealnie wyrzeźbiony tors. Delikatnie, ale zarazem tak męsko. Spojrzałam trochę niżej na jego zejścia do… Zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok. Z KyungSoo nie skonsumowaliśmy jeszcze naszego związku. Mieszkaliśmy razem od dwóch tygodni, a byliśmy parą od roku. Nie naciskał nigdy na mnie, a ja nie chciałam robić niczego jeśli nie byłam pewna wszystkiego… Zamieszkanie razem było krokiem ku wspólnej przyszłości i czułam, że czas na to owe coś… Ale teraz musiałam połączyć siostrę z ChanYeol’em. To ważniejsza sprawa.
Po skończeniu śniadania zebrałam brudne naczynia i zaczęłam zmywać. Chłopak podszedł do mnie, przytulił mnie od tyłu i pocałował delikatnie w policzek. Mimowolnie się zarumieniłam. D.O. i ja zamieszkaliśmy razem, ponieważ tak było taniej. Byliśmy jeszcze świeżą parą, ale zachowywaliśmy się jak małżeństwo czasem. Mimo to jego bliskość dalej mnie zawstydzała w pewnych momentach. Skończyłam myć naczynia i odwróciłam się, chłopak wpił się w moje usta. Zaskoczona znieruchomiałam na początku, lecz po chwili już odwzajemniłam pocałunki. Niby taki spokojny i skryty, a  wie jak z kobietą się obchodzić. Zaśmiałam się mimowolnie, a KyungSoo oderwał się ode mnie zaskoczony. Patrzył na mnie takim wzrokiem jakby bał się, że zrobił coś źle. Przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam. Gdy oderwaliśmy się od siebie patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.
- W niedziele jemy obiad u moich rodziców-powiedział poważnie. „Nie, nie, nie, nie! Tylko nie to!” pomyślałam. Cóż rodzice mojego chłopaka mnie nienawidzili. Uważali, że ich syn zasługuje na „coś” lepszego.- Spokojnie Jagi, obiecuję, ze będzie dobrze- starał się mnie uspokoić. Wiedział jak jego rodzice na mnie reagują. Dogryzali mi niby przypadkiem i zawsze w kulturalny sposób. Chłopak mnie bronił, ale nigdy nic się nie zmieniło.

SungRi
Właśnie robiłam jedną z moich ulubionych rodzajów kaw, czyli latte z sosem waniliowym, gdy usłyszałam dzwonek wiszący na drzwiach kawiarni. Spojrzałam na drzwi i znieruchomiałam na moment. Do kawiarni wszedł wysoki chłopak, o brązowych włosach i cudnie odstających uszach. Wiele dziewczyn spojrzało na niego z wymalowanym na twarzy podnieceniem i zauroczeniem. Tak, chłopak był bardzo przystojny, a uszy Yody dodawały mu uroku. Ciasteczko ze słodkimi uszami. Uroczy… Podszedł do lady i patrzył na mnie ze skruszoną miną. Podałam klientowi zamówienie i zaczęłam wycierać blat jak gdyby nigdy nic. Chłopak złapał mnie za nadgarstek.
- SungRi proszę, porozmawiajmy..- wyszeptał. Wyszarpnęłam rękę i uciekłam na tyły kawiarni. Nie byłam na to gotowa. Nie chciałam z nim rozmawiać tak jak on nie chciał jakiś czas temu gdy zauważyłam, że przestaje mu zależeć. Gdy wróciłam na salę chłopak dalej siedział na swoim miejscu. Robiłam wszystko by nie zwracać na niego uwagi. Zostałam dłużej po skończeniu racy, ale gdy kazano mu wyjść bo zamykaliśmy on stał na zewnątrz pod kawiarnią. Był bardzo uparty, lecz na mnie to nie działało. Wyszłam z budynku i bez słowa ruszyłam w kierunku mojego obecnego zamieszkania. Mieszkanie D.O. i NooMi było niedaleko, a spacer dobrze mi zrobi. Niestety chłopak cały czas za mną szedł. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam oburzona na niego. Patrzył na mnie tymi ciemnobrązowymi oczami, które uwielbiałam. Mogłam w nich tonąć. Zawsze pełne blasku radości, dziś ten blask był widoczny ale taki smutny. Ciężko było mi patrzeć na te cudowne, duże oczkami przepełnione bólem. Ale ja już miałam dość. Od miesiąca nic tylko starałam się naprawić wszystko, on w ogole nie próbował. Wyciągnęłam z torebki bilety, które udało mi się zdobyć. Tak… Dziś powinna być nasza rocznica. Spojrzał zdziwiony na mnie.

- Proszę, to miał być prezent na naszą rocznicę- chłopak jeszcze szerzej otworzył oczy ze zdziwienia o ile to możliwe.- Tak Yeoli, dziś byłaby nasza druga rocznica. Ale to koniec, mam dość uczucia, że mnie nie chcesz- powiedziałam poważnie powstrzymując napływające łzy do oczu. Wręczyłam mu bilety i pobiegłam w obranym wcześniej kierunku. Chciał coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie tego słuchać. Tych nędznych wyjaśnień. Nic go nie usprawiedliwiało. 




I jak się podobało?:) Mam nadzieję, że nie poległam. :) Czekam na wasze pomysły!
A teraz kilka słów na temat zamawiania opowiadań. Przyjmujemy takie. Jeśli macie pomysł na coś i chcecie abyśmy to zrealizowały to proszę bardzo. Napiszemy o każdym członku zespołu oczywiście. Wraz z Ohorat mamy podział. 6 na 6. Każda ma swoją szóstkę. Ale zdarza się, że piszemy też o osobach z tej drugiej grupy. Ohorat głównie zajmuje się : Kai, BaekHyun, Xiumin, Lay, SuHo, ChanYeol. Ja natomiast (Yehet) : LuHan, SeHun, KyungSoo, Chen, Tao, Kris. Tak Kris'a dalej wliczamy w członkostwo. Ja go kocham hihi ^^ .  
Jeśli macie prośbę abyśmy napisały o jakimś członku mówcie! Zrobimy to! Dzielimy się tym w zależności od tego w czyjej jest połowie i czy któraś ma jakiś pomysł. Do tego często wspieramy się i jak mamy pomysł a piszę ta druga to podpowiadamy sobie. :) Takie kochane jesteśmy hihi ^^.  Przyjmujemy wszelkie komentarze, krytykę i pochwałę. Zachęcam do dzielenia się pomysłami bo my naprawdę z nich będziemy korzystać. 
Kochamy was!<3
~Yehet.

niedziela, 15 czerwca 2014

Niechciane małżeństwo ~B.

Na wstępie powiem "Kkaebsong"! 
Powinnam już dawno dodać opowiadanie mojego autorstwa... Ale cóż brak weny i chęci do przepisywania z kartek... Ale obiecuję poprawę. Ohorat wymusiła na mnie dwa opowiadania w bardzo krótkim czasie do napisania;o No to jest właśnie jedno z nich. Wiem, wiem. Znowu Baek ale to Ohorat chciała takie! Ją możecie winić :D Nie no... To było na przeprosiny dla niej... Więc Ohorat, Mafuyu, Siostrzyczko przepraszam, że tyle musiałaś czekać.;)
Napisałam pierwszy raz swoją sex scenę więc wybaczcie, że jest nieudolna... ;o Własnie to jest niby +18 więc małolaty czytają na własną odpowiedzialność.;) 
Zapraszam do czytania i komentowania.;) Wasze komentarze naprawdę wiele nam dają! Jeśli również macie życzenia co do opowiadania np. o kim, co się ma w nim dziać itp. zapraszam do siebie na konto na twitterze @a_lot_of_tears ;) Piszcie w zależności kto to będzie uzgodnie z Ohorat która się podejmie;) 
Także czytajcie, piszcie, bądźcie z nami! <3
Kochajmy!





Sprzątałam w całym mieszkaniu w biegu i gotując jednocześnie dziś był ważny dzień. A mianowicie pierwsze wizyta rodziców po ślubie moim. Moi rodzice i mego męża mieli dziś nas „skontrolować” . Większość małżeństw zawierane jest z miłości, niektóre dlatego, ze była wpadka i trzeba dać dziecku normalną rodzinę. Moje małżeństwo… cóż tu było inaczej. Moi rodzice wraz z rodzicami mojego partnera zaaranżowali to wszystko… Dziwna sprawa, bo przecież tak już się nie robi. Znałam BaekHyun’a od dziecka, przyjaźniliśmy się jako dzieciaki, potem to się zmieniło. Kiedy zaczęliśmy podejrzewać co szykują nam rodzice, chłopak odtrącił mnie. Przestał ze mną rozmawiać, był zły. Jakbym to ja zmusiła go do tego małżeństwa. A ja tak samo byłam pokrzywdzona jak i on. Ale tak naprawdę trochę cieszyłam się, że tak wyszło… Cóż ja go lubiłam i starałam się aby on się przekonał do mnie jak do kobiety… Aby mnie pokochał. Starałam się chociaż zdobyć jego przyjaźń… Niestety moje próby spływały po nim…
                Gdy mieszkanie było już czyste, a jedzenie spokojnie się gotowało na kuchence, poszłam do łazienki się naszykować. Na tą okazję naszykowałam sobie swoją ulubioną sukienkę w kolorze miętowym, do tego beżowe sandałki na koturnie. Prosto a za razem elegancko, idealnie na taką okazję. Mój mąż miał się pojawić za jakieś dwadzieścia minut, gdyż był w pracy.  Poza domem przebywał bardzo dużo czasu… niekoniecznie pracując. Nie chciałam go jednak zmuszać do siedzenia ze mną w domu, jeśli chociaż trochę czuł się lepiej to niech wychodzi i spędza czas z kolegami. Usłyszałam przekręcanie klucza i trzask drzwi, pojawił się wcześniej niż mówił co mnie trochę zdziwiło. Zazwyczaj przychodził punktualnie o 14.00. Obiad miał być na godzinę 14.30 tak aby chłopak mógł się jeszcze umyć i przyszykować. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i wyszłam z łazienki. Chłopak stał w kuchni zaglądał do garnka w którym był Kimichi. Bez słowa spróbował i wyłączył palnik. Normalne pary zazwyczaj witają się jakoś gdy jedna wróci z pracy, u nas tego nie było. Przeważnie milczeliśmy, a nasze rozmowy były czysto formalne. Czułam się potwornie w takim małżeństwie, ale dawałam z siebie wszystko by jakoś ocieplić nasze stosunki. Zagadywałam go jak praca, co u jego znajomych. On odpowiadał półsłowem, wiecznie naburmuszony. Czasem miałam wrażenie, że jestem jakimś potworem, chociaż w szkole miałam wielu adoratorów. Urody mogła mi pozazdrościć niejedna dziewczyna, aczkolwiek jemu i tak nie pasowało.
                Spojrzał na mnie jakby chciał sprawdzić czy ubrałam się odpowiednio, tak aby nie zrobić mu wstydu. Nic nie powiedział tylko ruszył do łazienki, ja w tym czasie natomiast przyszykowałam stół w jadalni. Udekorowałam go w kremowy obrus, położyłam zastawę białą z kwiecistym wzorem. Prezent od moich rodziców na ślub, do tego na samym środku postawiłam wazon od jego rodziców wypełniony wiosennymi kwiatami. Było skromnie aczkolwiek dalej elegancko. Czyli tak jak powinno być. Nałożyłam jedzenie do półmisków, wyciągnęłam wino z barku. Niby zwykły obiad, ale dobrze wiedziałam, że nasi rodzice do obiadu potrzebują kieliszek wina. Tak było zawszę gdy spotykaliśmy się w domu moim rodzinnym, albo w domu chłopaka. Gdy mój mąż wyszedł z łazienki ubrany w jeansy, koszulę i marynarkę spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Wyglądał cudnie w tym stroju do tego włosy miał w lekkim nieładzie co nadawało tylko lepszego efektu. Nie odwzajemnił uśmiechu, spojrzał tylko na trzymaną butelkę wina przeze mnie. Kiwnął głową na znak, że to dobry pomysł. Usłyszałam dzwonek do drzwi, serce momentalnie zaczęło bić mi mocniej ze strachu. Jak miałam się zachowywać? Udawać, że jest idealnie i wspaniale nam się żyję? A co jeśli chłopak przy najbliższej okazji pokaże im jak bardzo mną gardzi? BaekHun przyjrzał mi się i westchnął. Podszedł bliżej i nachylił się nade mną. Już myślałam, że mnie pocałuje. Od naszego ślubu tylko raz się pocałowaliśmy, na ślubnym kobiercu. Mieszkaliśmy razem już miesiąc a chłopak nie zbliżył się do mnie ani trochę. Nie skonsumowaliśmy związku, no bo jak skoro sypialiśmy osobno? Ja w sypialni on na kanapie.
                - Odstawimy im szopkę i szybko pójdą- wyszeptał mi do ucha i jak na zawołanie przykleił sobie sztuczny uśmiech na twarzy. Poszedł otworzyć drzwi, a ja postawiłam wino na stolę tuż obok wazonu.  Gdy rodzice weszli przywitałam się z nimi najpierw z moimi potem z jego. Moja matka wyściskała mnie mocno mówiąc, jaka to ona jest szczęśliwa. Zaśmiałam się sztucznie.
                Cóż obiad minął dość spokojnie. Chłopak przez cały czas rozmawiał z moim i swoim ojcem, śmiejąc się co jakiś czas. Ja zabawiałam nasze matki. Nie było to proste, gdy tylko znikałam na chwilę w kuchni one szły za mną pytając o najprzeróżniejsze szczegóły mojego życia jako żony. Ciężko było o tym opowiadać bo nic się nie działo… Zmyślałam całkowicie. Siedzieliśmy przy stole i piliśmy mężczyźni kawę kobiety zieloną herbatę. BaekHyun ciągle trzymał rękę na oparciu mojego krzesła tak jakby mnie przytulając. Śmiał się z ojcami naszymi, ja wiedziałam, że ten śmiech jest sztuczny oni nie. Wszystko szło gładko, unikaliśmy tematów dotyczących nas. Nagle jego ojciec zapytała wprost.
                - No to powiedzcie jak te wasze małżeństwo? Spełnia się w roli żony dobrze?- spytał i spojrzał znacząco na mnie. Zaczerwieniłam się, mój ojciec się zaśmiał a nasze matki natomiast zaczerwieniły się lekko. Ale cóż człowiek jak wypije alkohol robi się bardziej bezpośredni niż przewiduje ustawa. Zażenowanie osiągnęło poziom najwyższego szczebla u mnie. Zdziwiłam się kiedy chłopak przyciągnął mnie do siebie i ucałował w mocno czerwony policzek.
                - Jest idealna- zaśmiał się głośno.
                Przyszedł czas snu, brałam gorącą kąpiel i rozmyślałam nad dzisiejszym obiadem. Rodzice byli zachwyceni, za to ja czułam się tam jak na jakimś przedstawieniu. Zdziwił mnie fakt, że chłopak nie poszedł gdzieś z chłopakami jak każdego wieczora. Został w domu mimo, że nasze rodziny poszły. Niestety nie spodobało mi się to, że aby tak się stało wypił sam całe wino. Otworzył je tuż po wyjściu ich i tak siedzi w salonie i pije. Czy ja naprawdę aż taka potworna jestem? Zawsze byłam miła dla niego, nigdy nie robiłam czegoś co mogło go rozzłościć, albo czegoś czego nie chciał. Nie narzucałam mu się. Wychodząc z wanny owinęłam się ręcznikiem i poślizgnęłam się lekko upadając na jedno kolano. Wyglądało to pewnie komicznie. Wstałam i usiadłam na krańcu wanny.  Momentalnie kolano  zrobiło się całe czerwone i lekko spuchło. ‘Cholera’ powiedziałam w myślach. Chłopak zaalarmowany hałasem w łazience przyszedł sprawdzić czy wszystko w porządku. Dobrze, że byłam owinięta ręcznikiem bo spłonęłabym chyba ze wstydu gdyby zobaczył mnie nago. Z mojego kolana spływała mała stróżka krwi. Pośpiesznie wstałam i sięgnęłam do szafki po apteczkę, lecz chłopak mnie uprzedził. Mimo, że dość sporo wypił poruszał się nadal zwinnie. Zaskoczona jego zachowaniem siedziałam w bezruchu przyglądając się co robi. Ostrożnie wytarł gazikiem ranę, po czym polał miejsce to wodą utlenioną. Piekło jak cholera a do oczu naszły mi łzy. Tak, tak. Dziecko ze mnie płacze bo skaleczyłam sobie kolano. Podmuchał delikatnie i przykleił mały plasterek. Rana nie była wielka, ale przeraził mnie fakt, że kolano było spuchnięte i całe czerwone. Spróbowałam wstać, lecz strasznie bolało. BaekHyun podniósł mnie bez trudu i zaniósł do sypialni. Spojrzałam na niego niepewnie.
                - Dziękuję- wyszeptałam a on tylko skinął głową.
                -Dasz radę się ubrać sama w piżamę?- spytał a ja zarumieniłam się.
                - Tak, dziękuję- poprosiłam tylko aby wyjął jedną z szafki. Wybrał czarną, koronkową koszulę nocną, która ledwo zakrywała moje pośladki. Dostałam ją od mojej przyjaciółki. NooMi była moją przyjaciółką od dziecka, bardziej otwarta niż ja ale dogadywałyśmy się świetnie. Stwierdziła, że taka koszula na pewno zachęci chłopaka do mnie. Ona jako jedyna wiedziała jaki stosunek ma do mnie chłopak. Mój mąż wyszedł nie zamykając drzwi, aczkolwiek lekko je przymknął ale tak że z kanapy miał dobry widok na łóżko w sypialni. Przebrałam się pośpiesznie gdy poszedł sam wziąć kąpiel.
Było strasznie duszno tej nocy w mieszkaniu, ale na dworze nie było inaczej. Mimo otwartego okna przewracałam się z boku na bok na łóżku. Nie dało się tego wytrzymać wręcz. Widziałam, że chłopak także nie może spać przez to. Włączył telewizor i przeskakiwał po kanałach. Zachciało mi się pić, kolano przestało boleć aż tak, więc postanowiłam pójść do kuchni. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu szlafroka lub czegoś czym mogłabym się zakryć, niestety nic takiego nie było w zasięgu ręki. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze przez nos. Wyszłam z pokoju i o dziwo nie utykałam. Cóż opuchlizna zeszła, co oznaczało, że nic poważnego się nie stało. Widziałam jak chłopak przygląda mi się z dziwnymi iskrami w oczach. Usłyszałam jak wstaje z kanapy i rusza w moim kierunku, ja bez słowa sięgałam po szklankę, aby móc nalać sobie wody. Poczułam jego dłonie na moich pośladkach. Policzki natychmiastowo zrobiły mi się czerwone. Nie odwróciłam się w jego stronę aby nie widział tego zakłopotania. Spokojnie sięgnęłam po wodę i nalałam ją do szklanki, on przysunął się bliżej mnie. Tak, że przez tą delikatną koronkę czułam jego gołą klatkę piersiową. Mój mąż sypiał zaledwie w zwykłych spodenkach i tylko w tym. Wprawiało mnie to w zakłopotanie ale zazwyczaj wracał do domu późno gdy ja już byłam w łóżku, więc takich sytuacji za wiele nie było. Jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do mojej szyi. Czułam narastające podniecenie w moim ciele. Serce biło w niezdrowym rytmie.
Wzięłam łyk wody, próbując nie zwracać uwagi na to co robi mój mąż. Ucałował moja szyję, zostawiając po sobie mokry ślad. Jęknęłam mimowolnie z rozkoszy, chociaż wcale nie chciałam aby wydobyło się to z mojego gardła. BaekHyun zaśmiał się i gdy tylko odłożyłam szklankę, stanowczo obrócił mnie w swoja stronę. Wpił się w moje usta, namiętnie całując. Zaskoczona nie wiedziałam co robić, ale po chwili oddawałam pocałunki z takim samym zapałem co on. Byłam zaskoczona swoim postępowaniem, wiedziałam że chłopak robi to bo jest pijany mimo to nie odtrąciłam go. Za bardzo tego chciałam. Podniósł mnie bez trudu i posadził na blacie szafki kuchennej. Jego ręce wędrowały po mojej tali zostawiając po sobie miłe mrowienie. Wczepiłam swoje palce w jego włosy, przyciągając go tym samym bliżej siebie. Po chwili poczułam, że się unoszę. Otworzyłam oczy i spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Nasz pierwszy raz nie może być w kuchni, czas zrobić użytek z naszej sypialni- powiedział. Dopiero teraz dotarło do mnie co się dzieje, znowu zaczęłam się czerwienić i zastanawiać nad tym czy podołam. Położył mnie na łóżku i znowu pocałował. To on był na górze i to on miał władzę. Tak to wyglądało. Jego usta zjechały niżej, każdy jego ruch wykonywany był z idealną precyzją co wskazywało na to, że nie jedną pannę zaliczył. Wystraszyłam się, że mogę naprawdę nie podołać wyzwaniu i nie wiedziałam co robić.
- BakeHyun…- wyszeptałam, chłopak jednak nie reagował. Zjeżdżał ustami coraz niżej, szyja, obojczyki, dekolt. – BaekHyun- odepchnęłam go delikatnie. Spojrzał na mnie zdziwiony.- Ja jeszcze nigdy…- wyszeptałam a w oczach pojawiły się niewielkie słone krople. Byłam bardzo zawstydzona tym wszystkim. Chłopak zaśmiał się delikatnie i pogładził mnie po policzku. Zdziwiłam się.
- To nawet dobrze. Cieszę się, że moja żona była, jest i będzie tylko dla mnie- wymruczał mi do ucha. Nie wiedziałam co powiedzieć. Trzęsłam się lekko ze strachu, nadal bałam się, że coś spieprze.- Spokojnie, rób to co podpowiada ci instynkt. Ja się zajmę resztą- uśmiechnął się jak rasowy podrywacz i znowu zajął się moim dekoltem. Poczułam jak zębami ściąga mi jedno, a potem drugie ramiączko koszuli nocnej. Potem delikatnie, aczkolwiek stanowczo zsunął ją ze mnie. Uśmiechnął się widząc moje piersi, po czym zaczął je całować. Czułam jak robi się coraz goręcej. BaekHyun ponownie wpił się w moje usta, a ręka macał moje piersi. Raz jedna raz drugą ugniatał, szczypał sutki. Podniecenie narastało, nawet nie myślałam, że takie coś wywoła takie emocje. Chwycił moją dłoń i naprowadził ją do swoich spodenek. Zaskoczona jego śmiałością zrobiłam się znowu cała czerwona. Po prostu przyłożył moją dłoń do swojego członka, a ja poczułam jaką daje mu to przyjemność. Niestety za bardzo się wstydziłam i tylko delikatnie przejechałam w miejscu gdzie się znajdował, potem gładziłam jego brzuch. On znowu całował moją szyję i zjeżdżał niżej. Gdy jego usta zajęły się ponownie moimi piersiami, gdy zaczął ssać jeden z sutków wygięłam się w łuk delikatnie. Rozkosz jaka dawał mi w tamtym momencie była wspaniała. Poczułam narastającą odwagę we mnie. Z trzęsącymi się dłońmi starałam się zdjąć spodenki chłopaka. Zaśmiał się gdy miałam z tym niewielki problem, aczkolwiek pomógł mi. Zdziwiłam się gdy poczułam, że nie ma pod nimi bokserek. Jeszcze głośniej się zaśmiał.
- Coś nie tak?- zapytał odrywając się od moich piersi. Uśmiech łobuzerski rozświetlał jego twarz. Nie patrzyłam w dół mimo, że coś we mnie chciało tego. Kiwnęłam głową na nie, a on powrócił do pieszczenia mojego ciała.
Jego dłonie wodziły najpierw po moim brzuchu, potem zjechały niżej do ud. Najpierw gładził zewnętrzną stronę, potem delikatnie przechodził do wewnętrznej strony. Jego usta powoli schodziły znowu niżej, pomiędzy piersiami. Na całym brzuchu miałam mokre ślady po jego języku. Po chwili jednak przyssał się w miejsce, tuż obok sutka. Poczułam jak w tamtym miejscu zbiera mi się krew. Oderwał się po jakimś czasie i zadowolony spojrzał na swoje dzieło w postaci malinki. Uśmiechnął się do mnie i wyszczerzył wszystkie swoje białe ząbki. „ To znak, ze jesteś tylko moja” powiedział i znowu zaczął pieścić moje ciało. Czułam, ze zaraz nie wytrzymam z podniecenia, robiło się coraz bardziej gorąco. Moja ręka odruchowo powędrowała z jego torsu do dolnej części ciała. Uśmiechnął się i pocałował mnie w usta namiętnie. Robiłam się coraz śmielsza, dziwiłam się sama sobie, że jestem wstanie go tam dotknąć. Ponownie przejechałam tam dłonią, a chłopak jęknął z rozkoszy. Poczułam ciepło na moim sercu, że zrobiłam coś co mu się podoba. Dłonią dotknął mojego czułego miejsca i spojrzał na mnie.
- Gotowa?- zapytał. Widziałam, że w środku walczy sam ze sobą aby tego nie zrobić już od jakiegoś czasu. Gdyby nie to, że to mój pierwszy raz pewnie już dawno by to zrobił. Skinęłam głową na tak, bałam się mimo wszystko. Ale ufałam mu, był moim mężem. I zrobił to, wszedł we mnie co sprawiło ogromny ból. W oczach stanęły mi łzy, ale nie pozwoliłam im spłynąć. Złapałam się kurczowo pościeli.- Ciii…- szeptał mi do ucha. Starałam się rozluźnić, ale było ciężko. Wpił się w moje usta chcąc odwrócić moją uwagę od bólu. Udało mu się to, zajęłam się tańcem naszych języków. Jego ciepłe dłonie wędrowały po moim ciele gładząc je. Coraz bardziej wyginałam się w łuk, miałam wrażenie że już większej ilości rozkoszy nie mogę dostać. Mimo bólu było coś w tym przyjemnego. BaekHyun także był bliski końca. Finał nadszedł, a ja dałam upust i po prostu wyginając się jeszcze bardziej jęknęłam głośno. On natomiast opadł na mnie i dyszał ze zmęczenia. Uśmiechał się cały czas. Dopiero teraz, gdy poczułam coś co rozlewało się w środku dotarło do mnie, że się nie zabezpieczyliśmy. Ale nie miałam sił o tym myśleć. Byłam zmęczona, zadowolona mimo okropnego bólu. Położył się obok mnie, chwilę tak leżeliśmy. Po czym wstał ucałował mnie w czoło powiedział „dałaś radę” i wyszedł z sypialni zakładając na siebie wcześniej spodenki.
Następnego dnia czułam się dziwnie, czułam się fatalnie z dwóch powodów. Po pierwsze bolało mnie na dole… a po drugie chłopak potraktował mnie niezbyt mile. Zrobił co chciał i wyszedł… Miałam nadzieję, że to co zaszło zmieni wszystko. Niestety tak się nie stało. Byłam zła. Chciałam krzyczeć na niego i uderzyć go w twarz. Wyszłam z sypialni ubrana w tą przeklętą koszulę nocną i rozejrzałam się po mieszkaniu. Chłopak spał niewinnie na kanapie. Pewnie zachwyciłabym się tym widokiem bo wyglądał naprawdę cudnie, ale byłam zbyt zła na niego. Nie chciałam by widział mnie tak ubrana ponownie, dlatego szybko przeszłam przez salon. Już miałam wejść do łazienki gdy usłyszałam skrzypnięcie kanapy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łobuzersko, ja zarumieniłam się. Lecz po chwili poczułam złość, że zawstydza mnie znowu.
- Wczoraj jakoś się tak nie wstydziłaś już później-powiedział tą wredną uwagę na głos. Spojrzałam zła na niego.
- To już nie twój interes- wysyczałam i weszłam do łazienki.
Następne dnie mijały nam w kiepskiej atmosferze. Chłopak jednak przestał wychodzić wieczorami z kumplami. Ja byłam dalej urażona jego zachowaniem. Czułam się wykorzystana mimo tego, że byłam jego żoną. Nie powinien tak postąpić. Tym razem to ja chodziłam naburmuszona, zła i nie odzywałam się. On się starał, trochę słabo ale jednak zawsze jakiś początek. Nawet kilka razy zagadnął do mnie jak minął mi dzień, ja odpowiadałam zawsze „normalnie” i koniec rozmowy. Czułam narastającą złość w nim. Był zły, że go tak ignoruje. I dobrze, poczuł to co ja. Nie chciałam się mścić, ale nie byłam w stanie się uśmiechać kiedy tak po prostu potraktował mnie jak dziwkę! Mimo, że minął dokładnie tydzień od zdarzenia, ja byłam tak samo wściekła.
Szykowałam się właśnie w sypialni przed lustrem. Stałam owinięta w szlafroku i zastanawiałam się jaką ubrać na siebie sukienkę. Moja przyjaciółka postanowiła zabrać mnie na jakąś imprezę, abym zapomniała o tym wszystkim. Do wyboru miałam czarną obcisłą z delikatnym dekoltem, albo granatową lekko zwiewną z dużym dekoltem ale był on pokryty siateczką. Takie ostatnio były w modzie i sama nie wiem czemu ją kupiłam. Spodobał mi się na wystawie, ale nie byłam świadoma, że aż tak będzie wyglądała seksownie na mnie. Wzięłam sukienkę na wieszaku i ruszyłam do łazienki. BaekHyun wiedział, że dziś wychodzę nie miał nic przeciwko dopóki nie zobaczył jaka sukienkę wybrałam.
- Nie uważasz, że jest zbyt wyzywająca?- spytał przyglądając się mi jak robiłam sobie delikatny makijaż w przedpokoju. Jeszcze będąc w łazience pokręciłam swoje długie włosy tak aby wyglądały dość naturalnie.
- Nie- powiedziałam krótko. Robiłam sobie kreski na oczach i nie chciałam skupiać się na niczym innym w obecnej chwili jak na tym. Chłopak dalej patrzył na mnie ze złością. Czułam zachwyt widząc go tak zazdrosnego. Nie obchodziło mnie to, nie miałam ochoty go zdradzać. Po prostu szłam na imprezę z przyjaciółką. W planach miałyśmy iść do baru napić się czegoś i może potańczyć w jakimś klubie, ale zupełnie same. Babski wieczór, tego potrzebowałam.
- Nie możesz tak iść sama- powiedział poważnie. Spojrzałam na niego gdy tylko skończyłam makijaż.
- Bo?
- Wyglądasz zbyt seksownie, a jakiś napalony facet będzie chciał cię wykorzystać!- wykrzyczał.
- Jak ty?- spytałam zła. Czas był nieodpowiedni na tą rozmowę, gdyż za jakieś dwadzieścia minut powinnam być u mojej przyjaciółki, ale jak już się zaczęło… Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jagi, ja…
-Nie mów tak do mnie, gdy traktujesz mnie jak dziwkę!- wydarłam się. Przypomniałam sobie wszystko, wszystko z tamtej nocy o czym chciałam zapomnieć. O tym, że było mi tak dobrze, że mnie tak potraktował później. Nawet nie poczułam kiedy po moim policzku spłynęła łza. Pośpiesznie ją wytarłam nie chcąc aby rozmazał mi się cały makijaż.  Widziałam jego zakłopotanie na twarzy, otwierał usta i zamykał. Jakby chciał coś powiedzieć, ale rezygnował ze tego po chwili. – To wszystko?- spytałam złośliwie. Mimo starań łzy spływały rujnując cały mój make up. Byłam wściekła, ból ogarniał mnie całą. Bo jak tak można potraktować żonę…- Rozumiem, że mnie nie chciałeś… Ale to jak mnie potraktowałeś było okrutne! Nienawidzę cie! I mimo, że mnie rodzice zabiją złożę wniosek o rozwód. Będziesz wolny i będziesz mógł pieprzyć się z kim tylko chcesz! – wydarłam się. Zrezygnowałam z wyjścia, biegiem ruszyłam do sypialni, zrzucając z siebie szpilki opadłam na łóżko. Tak znienawidzone przeze mnie.
Zadzwoniłam do przyjaciółki, że nigdzie nie idę. Domyśliła się co jest powodem moich łez, więc tylko mnie pocieszyła. Powiedziała też, że mogę się u niej zatrzymać jeśli tego chcę. Gdy się rozłączyłam zaczęłam myśleć o tym co powiedziała. Pod wpływem emocji powiedziałam o rozwodzie, ale chyba to dobre wyjście. Nie wiedząc co dokładnie robię zaczęłam się pakować do wielkiej walizki, którą znalazłam pod łóżkiem. Chłopak wszedł do sypialni jakieś dziesięć minut później. Patrzył wystraszony na to co robię. Nie patrzyłam na niego, nie chciałam go widzieć. Miałam dość. Chwyciłam kolejne ciuchy z szafki i wrzuciłam je do walizki. Mój mąż jednym skokiem znalazł się przy mnie i złapał mnie za nadgarstek. Pod wpływem złości uderzyłam go w twarz drugą dłonią.
- Zasłużyłem na to…- wyszeptał. Zdziwiło mnie to, spojrzałam na niego. W oczach miał łzy, co wywołało jeszcze większy szok na mojej twarzy.
- Jesteś dupkiem- wysyczałam, ale nie wyrwałam mu mojej ręki. Patrzył na mnie pełen powagi, oczy wypełnione bólem tak bardzo wywoływały u mnie smutek.
- Wiem to… Wiem to Jagi… Przepraszam, JaeIn… - łzy spłynęły po jego policzkach. – Jestem totalnym dupkiem, ale wystraszyłem się. Tamta noc… Poczułem, że ja czuję coś do ciebie. Nie chciałem do tego dopuścić bo byłem zły, za to, że rodzice wybrali mi żonę. Nie chciałem jeszcze małżeństwa, nie chciałem żenić się bez miłości. Chociaż gdyby nie to, że zostałem zmuszony do tego i tak bym się w tobie zakochał. Bo jesteś cudowna.- otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia.- Tak JaeIn, ja Cię kocham. Tamta noc mi to uświadomiła, nie zasłużyłaś na takie traktowanie. Nie powinienem. Naprawdę, zawsze mi się podobałaś, ale gdy zrozumiałem, że rodzice zaaranżowali wszystko od początku chciałem zrobić im na złość. Dlatego byłem oschły dla ciebie, nie dlatego, że cię nienawidziłem. Dlatego, że cię kochałem… Jestem skończonym dupkiem, masz racje. Ale ten dupek naprawdę cię kocha…- puścił mój nadgarstek.
 Nie wiedziałam co mam zrobić. Wszystko do mnie dotarło, dwa razy przetworzyłam w głowie to co powiedział. Złość minęła, teraz poczułam niewielkie szczęście. Może jednak nie wszystko jest stracone? Staliśmy tak patrząc na siebie. Z moich jak i jego oczu spływały łzy. Chciałam mu wierzyć w te słowa, chciałam zacząć wszystko od początku. Zastanawiałam się czy wyjść , czy zostać.
- BaekHyun, ja więcej nie zniosę. Starałam się abyś mnie pokochał, abyś chociaż przestał mnie ignorować. Czekałam aż się przekonasz do mnie, tamta noc myślałam, że będzie przełomem. Ale jedyne w czym mnie utwierdziła to, to że jestem nikim dla ciebie – powiedziałam wszystko. Już miałam dość trzymania w sobie wszystkiego. Mówiłam mu o tym jak się czułam gdy wychodził wieczorami, gdy wracał w nocy. Mówiłam ile łez wylałam w poduszkę myśląc, że mnie nienawidzi. On trząsł się ze złości. Złościł się na samego siebie. W pewnym momencie nie wytrzymał i przytulił mnie najczulej jak potrafił. Ja tylko stałam, normalnie zarzuciłabym mu ręce na szyję. Ale nie potrafiłam.
- JaeIn przysięgam, że się zmienię. Nienawidzę siebie za to, że tak cię potraktowałem. Ale obiecuję, że wynagrodzę ci to. Będę przykładnym mężem i cudownym ojcem naszych przyszłych dzieci. Tak kochanie, chcę założyć z tobą rodzinę, chcę być z tobą już zawsze. Chcę pokazać ci niebo na ziemi. Tylko proszę nie odchodź…- Nie wytrzymałam, zarzuciłam mu ręce na szyję. Przytulił mnie mocniej i pocałował w czubek głowy.
Tak zaczęła się nasza historia… Niekoniecznie dobrze, ale ważne jest to co się zmieniło. A zmieniło się bardzo, chłopak traktował mnie lepiej. Dużo lepiej. Był czuły, kochany, rozpieszczał mnie. Po prostu kochał.
Trzy miesiące później.
Siedziałam na kanapie wpatrując się w niewielkie urządzenie wskazujące dwie czerwone kreski. Serce biło mi ze zdwojoną prędkością. Czułam jakbym miała zaraz zemdleć. Kiedy wszystko było tak jak należy, kiedy chłopak kochał mnie, traktował jak księżniczkę. Kiedy czułam się szczęśliwa, nagle musiało coś się stać. Coś co zmieni całe nasze życie, które zdążyliśmy sobie w końcu poukładać. Nie byłam na to gotowa, czułam, że nigdy nie będę. Mój mąż miał zaraz wrócić z pracy, czekałam na niego cała blada. Miałam spocone ręce od nerwów, podrygiwałam nogą nieustannie. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Rzucanie kluczy na małą szafkę w przedpokoju. Słyszałam wyraźnie jak ściąga buty. Szelest spodni wskazujący, że się zbliża. Nie zauważył testu leżącego na ławie.
- Witaj Jagi!- wykrzyczał i ucałował mnie w policzek. Przed oczyma zobaczyłam piękny bukiet tulipanów. Chłopak uśmiechał się słodko do mnie, lecz widząc moje zdenerwowanie spoważniał.
- BaekHyun… - nie potrafiłam tego powiedzieć. Wskazałam palcem na leżący test i zakryłam oczy nie chcąc aby chłopak patrzył na mnie teraz. Popłakałam się. – Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- piszczałam przez łzy. Chłopak nie reagował, po pewnym czasie spojrzałam na niego a on szczerzył się jak głupi do sera.
- Będę ojcem?!- wypiszczał zadowolony. Kiwnęłam głową a on tylko uśmiechnął się szerzej. Zaczął skakać do góry i wykrzykiwać „ będę tatą!”. Ucieszył mnie ten widok, był szczęśliwy. A to się liczyło. Nagle poczułam, że ja też się cieszę. W końcu będziemy rodziną tak naprawdę. Dotknęłam brzucha z czułością „tam jest owoc naszej miłości” uśmiechnęłam się. Chłopak usiadł obok mnie i posadził sobie na kolanach po chwili. Zaśmiałam się przez łzy. Dalej spływały, tylko teraz były to łzy szczęścia. Nigdy nie myślałam, że wiadomość o dziecku tak mnie ucieszy. Ale jeśli to jego dziecko to czemu ma mnie nie cieszyć? Wiedziałam, że będzie wspaniałym ojcem. Przestałam się bać. Położył mi są dłoń na brzuchu i ucałował w usta. – Te maleństwo będzie naszym skarbem- powiedział i znowu złączył nasze usta w czułym pocałunku.


~ wasza Yehet <3







sobota, 14 czerwca 2014

Różnica wieku~Xiumin

Tak na prawdę miało być dodane teraz, któreś z opowiadań Yehet... Ale wzięła i mnie zmusiła żebym to ja teraz coś napisała. Tak więc pozostawiam dla was opo z Xiumin'em <3 Liczę na szczere opinie w komentarzach.
Mam nadzieje, że mimo nieuniknionych błędów mimo wszystko się wam ono spodoba :3
Zapraszam do czytanie i komentowania :)
***************************

Wszystko zaczęło się jakieś osiem miesięcy temu. Skończyłam szkołę i chciałam znaleźć moją pierwszą w życiu pracę. Początkowo poszukiwania ograniczały się do jakiś sklepów odzieżowych w centrum handlowym itp.
Niestety przez bardzo długi czas nikt się nie odezwał co oznaczało, że po prostu mnie nie chcą. Tego dnia również wracałam z mojego „obchodu” w poszukiwaniu pracy kiedy nagle obcas w moich nowych butach po prostu się złamał. Byłam już wystarczająco wściekła tym, że nie mogę znaleźć zatrudnienia, a do tego wszystkiego jeszcze but!
Wściekła weszłam do jakiejś kawiarenki, w której postanowiłam poczekać na moją mamę. Obiecała, że jak tylko wróci z pracy to przywiezie mi buty, ale aktualnie stoi w gigantycznym korku i mam na nią gdzieś zaczekać.
Usiadłam więc przy blacie i zrezygnowana oparłam głowę o dłonie. Zbierało mi się na płacz. Byłam tego dnia ostro sfrustrowana, bo dosłownie nic mi nie wychodziło.
- Zły dzień?- usłyszałam gdzieś obok siebie głos. Bardzo miły i ciepły głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą uroczego chłopaka. Był nie wysoki, miał lekko rudawe włosy i śliczne oczy. Nie wiem czemu pierwsze co przyszło mi na myśl kiedy go zobaczyłam to chińska bułeczka Baozi. Może to przez delikatnie okrągły kształt jego twarzy?
- Coś w tym stylu…- odpowiedziałam przełykając łzy. Nie miałam ochoty na rozmowy, ale w tym chłopaku było coś innego co sprawiło, że chciałam go poznać.
Stał naprzeciwko mnie cały czas uśmiechając się pod nosem. Miał na sobie białą koszulę z rozpiętymi pierwszymi dwoma guzikami, czarne spodnie, a w biodrach przepasany był brązowym fartuchem.
Po kilkunastu minutach podstawił pod mój nos filiżankę pięknie pachnącej cappuccino. Spojrzałam na nią i nie mogłam się nie uśmiechnąć. Narysowane było na niej śliczne serduszko.
- Na poprawę humoru.- uśmiechnął się.- Nie martw się na koszt firmy.- dodał szybko kiedy chciałam wyciągnąć portfel.
Piłam pyszną kawę powoli delektując cię każdym łykiem. Była to najlepsza kawa jaką w życiu piłam.
- Możesz mi powiedzieć co się stało.- powiedział chłopak przysiadając naprzeciw mnie. W kawiarni ruch delikatnie się zmniejszył gdyż większość ludzi powróciła z przerwy śniadaniowej do swojej pracy.- Jestem całkiem niezłym słuchaczem.
No i jakoś tak się stało, że wszystko mu powiedziałam. O tym, że skończyłam szkołę i chciałam iść do pierwszej pracy, ale nikt nie chce młodej niedoświadczonej pracowniczki. Chłopak siedział i w pełnym kupieniu słuchał co mówię popijając swoją latte. Kiedy w końcu skończyłam gadać jak opętana on uśmiechnął się szeroko.
- Masz przy sobie swoje CV?- zapytał. Przytaknęłam wyciągając ostatni egzemplarz z mojej teczki. Rudowłosy przejrzał je na szybko po czym wyciągnął w moją stronę dłoń.- Tak w ogóle to jestem Xiumin.
- Kim EunJi.- uścisnęłam jego rękę.
- To powiedz mi EunJi, chcesz u mnie pracować?
Xiumin strasznie mnie tym zaskoczył. Nie wiedziałam czy mam skakać z radości, rzucić się mu na szyję, że zechciał mnie przyjąć, czy płakać z radości nad tym, że moje poszukiwania pracy dobiegły końca. Oczywiście nie nadawałam się na baristkę. Nie miałam żadnego doświadczenia, ale chłopak przez długi czas cierpliwie mi wszystko tłumaczył aż w końcu wszystko zrozumiałam.
Tak więc zaczęłam pracować w kawiarni Xiumin’a. Chłopak ma 25 lat, a kawiarnie otworzył dwa lata temu. Między nami jest aż sześć lat różnicy, ale mimo to czułam się w jego towarzystwie swobodnie i zawszę było wesoło.
No więc tak się wszystko zaczęło. A dokładnie mówiąc to właśnie w ten sposób zaczęła się moja cicha miłość do rudowłosego. Pracujemy razem od ośmiu miesięcy, a od siedmiu ukrywam to co do niego czuję. Ze względu na to, że razem pracujemy i oczywiście dlatego, że chłopak jest moim szefem.

- I jak ci minął weekend?- zapytał chłopak kiedy wiązałam swój fartuch na biodrach. Była szósta rano czyli godzina otwarcia kawiarni, a ja jak zwykle nie wyspana ledwo kontaktowałam.
- Dobrze.- mruknęłam śpiąc z otwartymi oczami.
- Pamiętasz, że dzisiaj mamy wycieczkę dzieciaków z liceum prawda?- zapytał wiedząc, że oczywiście o tym nie pamiętam. Klepnęłam się otwartą dłonią w czoło po czym spojrzałam na rudowłosego.
- Pamiętam.
- Tak jasne.- zaśmiał się i ruszył otworzyć drzwi wejściowe.

Pół dnia spędziła u nas ta cholerna banda dzieciaków. Nie byłabym tak ostro wkurzona gdyby nie fakt iż większość tych nieletnich dziewczyn przystawiała się do MOJEGO Xiumin’a!
No dobra… Może nie do końca jest on mój, ale wiadomo o co chodzi.
Z moich morderczych myśli i zapędów wyrwała mnie moja przyjaciółka, która wpadła na kawę do kawiarni.
- Cześć EunJi!- wykrzyknęła radośnie i cmoknęła mnie w policzek.
- SunBae!!- przytuliłam ją mocno. Nie widziałyśmy się jakiś czas, bo dziewczyna miała jakieś egzaminy na uczelni, ale na szczęście znalazła dla mnie chwilę czasu.
Postawiłam przed nią filiżankę z pyszną cappuccino po czym zaczęłam najzwyczajniej w świecie z nią rozmawiać. Wypytałam ją o wszystko co się  niej teraz dzieje licząc na to, że może zdradzi mi co tam u jej miłości, SeHun’a.
- Ostatnio SeHun zabrał mnie na romantyczną kolację.- zaczęła po czym zarumieniła się lekko. Sprawiła tym, że ciekawość zaczęła mnie zżerać od środka.- No i na tej kolacji zapytał czy może nie chciałabym z nim zamieszkać!- pisnęła podekscytowana.
- Żartujesz!? Naprawdę?!- podskoczyłam zachwycona takim obrotem spraw.- Gratuluje!!
Moim entuzjastycznym wykrzykiem ściągnęłam na siebie uwagę mojego pracodawcy, który spiorunował mnie wzrokiem, po czym jednak się uśmiechnął. Zarumieniłam się pod nosem kiedy posłał mi ten swój uroczy uśmieszek.
- A ty i pan „zakazana miłość”?- zapytała wskazując na mnie i rudowłosego.
- Nie mów tak.- zgromiłam ją za to przezwisko.- A tak w ogóle to co ma być? To mój szef…
- To nie ma nic do rzeczy. Gdybyście wreszcie byli razem moglibyście prowadzić ten biznes jako słodka para zakochanych! To by przyciągnęło mnóstwo nowych klientów. Ale tak na poważnie, powinnaś mu powiedzieć co czujesz. Przecież on też musi coś do ciebie czuć, nie widzisz jak na ciebie patrzy?
- SunBae… Nawet tak nie mów.- mruknęłam.- Nie potrzebnie mieszasz mi w głowie.
- Ja tam swoje wiem.- oburzyła się i wróciła do picia kawy.

Niestety to co powiedziała moja przyjaciółka coraz bardziej chodziło po mojej głowie. Już od dawna myślałam czy by mu nie powiedzieć, ale bałam się, że mogę stracić przez to pracę lub coś w tym stylu. Nie wiedziałam jak chłopak zareaguje. Nigdy nie zachowywał się w stosunku do mnie tak abym mogła pomyśleć, że coś do mnie czuje, a mimo to zakochałam się w nim.
Dlaczego więc tak się stało?
Może to przez jego cudowny, uroczy uśmiech?
Idealne, ciemne oczy, które pod wpływem jego humoru zmieniały się? Kiedy był szczęśliwy i zadowolony w jego oczach tańczyły takie iskierki, które wprawiały i mnie w dobry nastrój, a kiedy był zły jego oczy robiły się ciemniejsze niż zwykle… Prawie czarne.
A może przez to, że to co robił sprawiało mu taką radość? Uwielbiał robić kawę, przebywać z ludźmi, zarażał wtedy optymizmem.

- Musisz przyjść!- wykrzyknęła SunBae do telefonu.
- Ale będę zaraz po pracy… W soboty jest zawszę tak dużo ludzi.- jęknęłam. Nie miałam ochoty na imprezy nawet jeśli jest to parapetówka w nowym mieszkaniu mojej najlepszej przyjaciółki.
Tak! Zamieszkała już z SeHun’em!
- Nie możesz mi tego zrobić! Nie po tym co ja zrobiłam dla ciebie!- krzyknęła po raz kolejny.
- Zrobiłaś dla mnie..? Kontynuuj, bo w ostatnim czasie chyba nic nadzwyczajnego.- mruknęłam.
- Udało mi się namówić Xiumin’a żeby przyszedł.
- Co?!- szczerze mnie tym zaskoczyła.
- Okazało się, że Xiumin i przyjaciel SeHun’a, LuHan są bardzo dobrymi znajomymi i udało mi się namówić go aby on również przyszedł. Więc rusz dupę w sobotę o 21 i przyjdź!- to powiedziawszy rozłączyła się zostawiając mnie w totalnym osłupieniu. Znałam LuHan’a. Przyjaźnili się z Xiumin’em i często przebywał u nas w kawiarni.
Miałam co do tego mieszane uczucia. Nie chciało mi się iść, bo byłam zmęczona całym tygodniem pracy. Może na to nie wygląda, ale praca w kawiarni jest bardzo ciężka i męcząca, zwłaszcza kiedy zbliża się lato. Ale byłam ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie więc jednak zdecydowałam się pójść.

Na tę okazję ubrałam się w moje nowo zakupione ciemne rurki, biały top na ramiączkach, na który zarzuciłam krótką, cienką, czarną bluzeczkę z siateczki. Dobrałam do tego czarne botki na obcasie wysadzane ćwiekami, a na wierzch założyłam skórzaną kurtkę.
Dotarłam na miejsce delikatnie spóźniona. Po drodze kupiłam butelkę wina, mały kwiatek w doniczce oraz zestaw sześciu kieliszków do szampana gdyż na parapetówkę nie wypadało przyjść z pustymi rękoma. Byłam już ostatnią osobą. Gdy weszłam do środka wszyscy bawili się już w najlepsze. Drzwi otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha SeHun, który radośnie mnie przytulił widząc, że jednak przyszłam.
- Cieszę się, że jednak jesteś.- powiedział odbierając ode mnie wszystkie pakunki.- Dziękuje.- dodał.
- Nie mogłabym przegapić takiej imprezy.- zaśmiałam się.
- SunBae się ucieszy.- pociągnął mnie za rękę do salonu gdzie wszyscy się bawili. Zastałam tam mnóstwo osób wbrew temu co mówiła SunBae informując mnie, że będzie bardzo kameralnie. W pokoju było co najmniej dwadzieścia pięć osób, z czego połowy w ogóle nie kojarzyłam. Mój wzrok jednak od razu powędrował do stojącego koło okna Xiumin’a rozmawiającego z LuHan’em. Wyglądał zupełnie inaczej niż w pracy. Zawszę ubierał się w ciemne spodnie i koszule. Najczęściej czarną lub białą, a teraz wyglądał tak… na luzie. Miał na sobie zwykłe ciemne Jeansy, biały t-shirt z nadrukiem z anime Dragon Ball, a na to zarzuconą czarną bluzę z białymi wykończeniami. W dłoniach natomiast obracał czerwonego full cup’a.
Na mojej twarzy automatycznie zagościł delikatny uśmiech.
Może ta impreza jednak nie będzie taka męcząca?

Minęły dwie godziny kiedy w końcu udało mi się dostać do rudowłosego. Co chwile zatrzymywał mnie ktoś aby chwilę pogadać. Najpierw zatrzymał mnie D.O., kolega jeszcze z czasów podstawówki. Cały czas utrzymywałyśmy z nim kontakt więc nic dziwnego, że SunBae go zaprosiła. Pogadaliśmy chwilę wspominając stare dobre czasy, aż do momentu, w którym z kuchni dobiegły jakieś dziwne dźwięki. Jakby spadające garnki?
- O Jezu…- mruknął.- SunBae chyba próbuje gotować.- po czym ruszył biegiem w tamtą stronę chcąc ją zastąpić.
Następnie zatrzymał mnie Kai. Chłopak, z którym chodziłam na zajęcia taneczne kilka lat temu. Był naprawdę miły i wraz z moją przyjaciółką zaprzyjaźniliśmy się.
Gadaliśmy chyba przez godzinę. Nie miałam nic przeciwko temu, ale jednak już bardzo chciałam znaleźć się obok Xiumin’a.
No i w końcu mi się to udało.
- EunJi!- wykrzyknął radośnie. Był już trochę wstawiony, ale był to tylko lekki stan upojenia.- Cześć.
- I jak tam? Dobrze się bawisz?- chciałam jakoś zacząć rozmowę.
- Całkiem dobrze. Przyznam ci, że miałem lekkie opory aby tu przyjść. W końcu wszyscy są tutaj ode mnie trochę młodsi… No ale LuHan by mi nie darował gdybym się nie pojawił.- powiedział z uśmiechem.
- Cieszę się, że jesteś. Nigdy nie czuje się komfortowo gdy SunBae zaprosi tyle obcych mi osób.- powiedziałam nie panując nad sobą. Nie zdążyłam się ugryźć w język więc trochę się zaczerwieniłam mając nadzieje, że chłopak pomyśli iż jest to od alkoholu.
Impreza dobiegała do końca. Ludzie zaczęli przysypiać na kanapie więc oznaczało to, że czas najwyższy wracać do domu.
Kiedy już się ubierałam moja przyjaciółka oburzyła się.
- Nie możesz wracać zupełnie sama o czwartej!- wykrzyknęła gestykulując.
- Dobrze wiesz, że nikt mnie nie napadnie, a nawet jeśli to nie dam się tak łatwo zgwałcić i okraść.
- Zostań na noc!
To jednak była ostatnia rzecz jakiej chciałam. Po salonie walało się mnóstwo nie kontaktujących ludzi, którzy lada moment mogli zwrócić to co przez całą noc wypili, a ja bardzo nie lubię takich sytuacji.
- Poradzę sobie.- odpowiedziałam.
- Odprowadzę ją.- powiedział Xiumin wychodząc na korytarz.
- Świetny pomysł! Będę dużo spokojniejsza.- powiedziała moja przyjaciółka wręcz siłą wypychając nas z domu. Wiedziałam co chodziło teraz po jej głowie.
Więc w ten oto sposób powędrowałam z Xiumin’em ulicami nocnego Seulu. Szliśmy rozmawiając na wszystkie możliwe tematy śmiejąc się przy tym do łez. W towarzystwie tego chłopaka czułam się bardzo swobodnie. Kiedy zaczęliśmy zbliżać się do miejsca mojego zamieszkania mnie ogarnął lekki smutek na myśl, że będziemy musieli się rozstać.
- Chcesz wejść na herbatę?- zaproponowałam kiedy stanęliśmy przez drzwiami do mojej klatki. Wiedziałam, że nie warto mu proponować kawy gdyż nie pija on takiego świństwa jak rozpuszczalna kawa więc pozostawałam przy herbacie. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak szybko się zgodził. Może to dlatego, że na dworze mimo wiosny było dosyć zimno i trochę zmarzliśmy po drodze?

Rudowłosy rozsiadł się w moim salonie ściągając z siebie czarną kurtkę oraz swojego czerwonego full cup’a, a ja ruszyłam do kuchni przygotować coś do picia. Kiedy woda się gotowała ja stałam oparta o blat. Przez głowę przemknęła mi bardzo nieprzyzwoita myśl… Ja i Xiumin… zupełnie sami w moim mieszkaniu…
Szybko potrząsnęłam głową odganiając od siebie tą wizję. Przecież my nawet nie jesteśmy parą…
Woda w końcu się zagotowała , a ja ruszyłam z kubkami do salonu.
Siedzieliśmy blisko siebie rozmawiając o pracy. Mówiliśmy o zbliżających się wakacjach i bardzo możliwym przypływie pracy przez to oraz o tym, że wypadałoby kupić kilka nowych obrusów na stoły gdyż stare już powoli umierają.
Po chwili moja głowa w przypływie senności opadła na ramię chłopaka. Kiedy zorientowałam się co się dzieje pospiesznie podniosłam głowę spoglądając jednocześnie w cudowne ciemne oczy chłopaka. Patrzył na mnie zdziwiony. Nie wiem czy to przez wypity wcześniej alkohol przybyło we mnie tyle odwagi, ale pochyliłam się i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Miałam przymknięte powieki kiedy go całowałam więc nie widziałam jego miny. Niestety poczułam, że chłopak cały zesztywniał. Nie oznaczało to nic dobrego.
- Xiumin…- zaczęłam odsuwając się od niego na kilka centymetrów.- Lubię cię…- szepnęłam, ale dookoła nas panowała kompletna cisza więc chłopak i tak usłyszał.- Więcej niż lubię…
I ta cisza trwała dalej.  W końcu odsunęłam się od niego na co najmniej pół metra. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, ale w końcu to zrobiłam. Rudowłosy siedział z szeroko otwartymi oczami i przyglądał mi się zupełnie zaskoczony.
- Ty…- zaczął, ale nie skończył. Patrzyłam na niego czekając co w końcu powie.- Przepraszam…- szepnął. I już wiedziałam, że nie mam na co liczyć.- Ja cię bardzo lubię EunJi. Bardzo tylko, że… Masz dopiero 19 lat, a ja 25. Nie uważasz, że to trochę za dużo? Różnica wieku jest bardzo duża.- kiedy nic nie odpowiedziałam chłopak kontynuował.- Naprawdę przepraszam, ale nie mogę ci dać tego czego ode mnie oczekujesz.
- Nic nie szkodzi.- powiedziałam powstrzymując łzy. Miałam resztki godności i wiedziałam, że nie rozpłaczę się do póki chłopak będzie obok mnie.- Rozumiem.
- Jeśli kiedykolwiek dałem ci jakieś sygnały, że może…
- Naprawdę nie musisz nic mówić. To przeze mnie to wszystko. Ja coś sobie ubzdurałam. Przepraszam.
Chłopak siedział chwilę po czym wstał i zabrał z fotela swoją kurtkę i czapkę.
- Ale nie gniewaj się na mnie proszę.- dodałam szybko. Mimo tego, że mnie odrzucił nie chciałam go kompletnie stracić. Za bardzo mi na nim zależało.
- Nie gniewam się. Będziemy przyjaciółmi prawda?- zapytał.
- Oczywiście.- pokiwałam szybko głową.- Widzimy się w poniedziałek w pracy?
- W poniedziałek w pracy.- kiwnął głową i przytaknął.
- Więc do zobaczenia.- powiedziałam kiedy już wyszedł z mieszkania, a ja zamykałam za nim drzwi. Kiedy tylko prze kluczyłam drzwi z moich oczu pociekły pierwsze łzy.
Zostałam odrzucona…

Następnego dnia wieczorem zadzwoniła do mnie SunBae chcąc dowiedzieć się czy coś między nami zaszło. Kiedy usłyszała mój załamany głos wiedziała, że nic nie poszło dobrze. Starała się mnie pocieszyć i uspokoić, ale niestety… Było za wcześnie na uspokajanie się. Chłopak którego skrycie kocham od ponad pół roku po prostu mnie odrzucił.
- No ale powiedziałaś mu co czujesz?- dopytała przyjaciółka.
- Tak.
- I co on na to? Co powiedział?
- Że różnica wieku jest zbyt duża… Odrzucił mnie bo jestem dla niego za młoda.
- Ale to kompletna głupota! Nie przejmuj się kochanie…
- Przepraszam SunBae, ale jestem zmęczona. W ogóle nie spałam i teraz padam ze zmęczenia.
- Oczywiście. Dobranoc kochana.

Kiedy nadszedł poniedziałek oczywiście nic nie było w porządku. Obudziłam się z mega wysoką gorączką co skutecznie uniemożliwiało mi pójście do pracy. Powiadomiłam Xiumin’a, że nie dam rady przyjść do pracy, a on myśląc, że to trochę z jego winy od razu dał mi wolne.
Mylił się. Poszłabym do pracy najnormalniej w świecie gdybym się nie rozchorowała. Nie należę do dziewczyn, które będą unikały wszystkiego i wszystkich, bo chłopak ich nie chciał. Oczywiście na swój sposób przeżywam to w domu, ale za dnia jestem tą samą wesołą dziewczyną co zawsze.
Choroba trzymała mnie ponad tydzień. Robiłam wszystko aby w końcu mi przeszło, ale nic nie działało. Żadne tabletki, napary, herbaty, syropy czy też zupy. Kompletnie nic!
Na szczęście już w kolejny poniedziałek byłam w miarę do życia i poszłam do pracy. Trochę się bałam naszego spotkania, ale nie chciałam go też unikać. Wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi i muszę się z tym zmierzyć.
Weszłam do środka i zastałam go tak jak zwykle za ladą. Ćwiczył prawdopodobnie jakieś nowe latteart.
- Cześć!- przywitałam się radośnie. Szybko zdjęłam kurtkę i przewiązałam w pasie brązowy fartuch i ruszyłam do pracy.
- Cześć.- powiedział delikatnie zmieszany.- Już się dobrze czujesz?
- Czuje się fantastycznie.
No i zrobiło się nam trochę sztywno. Najdziwniejsze było jednak to, że nie z mojej winy. To rudowłosy zaczął mnie unikać co strasznie bolało.
Czyży aż tak mu przeszkadzało moje wyznanie?
Mogłam siedzieć cicho i nic mu nie mówić…
Przez prawie miesiąc chłopak dziwnie się zachowywał. Był małomówny i jakiś taki podenerwowany. Aż do tego pamiętnego wieczora…
- Umów się ze mną.- powiedział siedzący przy blacie chłopak. Był wysoki miał ciemne włosy jaki i oczy. Był naprawdę przystojny co bardzo mi schlebiało.
- Niestety nie umawiam się z klientami.- odpowiedziałam. Oczywiście głównym powodem było to, że nadal kocham Xiumin’a. Ale u niego nie mam co liczyć na odwzajemnienie uczuć…
- Proszę zrób wyjątek.- spojrzał mi w oczy.- Przysięgam, że nie widziałem równie cudownej dziewczyny jak ty.
Nagle z zaplecza wyszedł Xiumin i zaczął się jakoś nam przysłuchiwać. Miał przy tym dziwnie zaciętą minę i jakiś taki grymas niezadowolenia.
- Bardzo mi przykro.
- To chociaż daj mi swój numer.- chłopak nadal nalegał. Jego ręka zaczęła niebezpiecznie zbliżać się w stronę mojego policzka. Zesztywniałam nie wiedząc co zrobić. Dotknął mojej twarzy, a ja lekko się wzdrygnęłam.
Nie chciałam tego…
Nagle ktoś gwałtownie chwycił klienta za nadgarstek dłoni, którą trzymał przy mojej twarzy. W szoku odwróciłam głowę w stronę Xiumina. Miał minę mordercy spoglądając na chłopaka miażdżąc mu nadgarstek.
- Ona nie jest zainteresowana.- syknął między zębami.- A teraz proszę wybaczyć, ale zamykamy. Chłopak, który mnie podrywał zaczął coś marudzić więc Xiumin wyszedł zza blatu i skrzyżował ręce na piersi.- Proszę pana o opuszczenie lokalu.
Chłopak niechętnie podniósł się z miejsca posyłając w moją stronę tęskne spojrzenie. Opuścił kawiarnie zostawiając mnie samą z wściekłym cholera wie o co Xiumin’em.
Pospiesznie się przebrałam i trochę zła na rudowłosego ruszyłam do wyjścia.
- EunJi zaczekaj.- powiedział kiedy miałam już chwytać klamkę drzwi. Odwróciłam się do niego po to aby zobaczyć jego grymas na twarzy.- Ta sytuacja przed chwilą… To się nie może powtórzyć.
Zamarłam. Wyglądało to jakby chłopak zarzucał mi to, że to ja podrywałam tego chłopaka. Z mojego gardła wyrwał się niekontrolowany szyderczy śmiech.
- Jak sobie życzysz. Ale to nie była moja wina.- warknęłam.
- Ja… Nie twierdzę, że była. Chodzi mi o to, że… Nie podobało mi się to co on ci robił.- dodał drapiąc się w tył głowy.
- Bo co?- mruknęłam.- Wybacz Xiumin, ale ty mnie nie chciałeś więc proszę zostaw moje życie osobiste w spokoju. To są tylko i wyłącznie moje sprawy.- odwróciłam się i chciałam wyjść. Niestety nie pozwolił mi na to mocny uścisk na nadgarstku.
- Próbuje to właśnie naprawić.- powiedział odwracając mnie twarzą do siebie.- To co wtedy powiedziałem… Odrzuciłem cie i to był najgorszy błąd mojego życia!- spojrzałam na niego jak na kosmitę.- Nie było dnia kiedy bym nie żałował tego co wtedy powiedziałem. Nadal uważam, że nasza różnica wieku jest dość spora… Ale tobie to nie przeszkadzało. Mam nadzieje, że nadal nie przeszkadza.- chłopak lekko się zaczerwienił.- Kocham cie EunJi!
- Co?- szepnęłam ledwo słyszalnie. Byłam w totalnym szoku.
- Kocham cie. Chciałbym żebyś to wiedziała. Kocham kiedy się uśmiechasz. Kocham kiedy przygryzasz dolną wargę kiedy się denerwujesz, kocham twój sposób mówienia i chodzenia. Kocham cie całą taka jaka jesteś…
Nie wytrzymałam i zarzuciłam mu ręce na szyję wpijając się w jego usta namiętnie. Chłopak natychmiast odwzajemnił pocałunek, mocno mnie do siebie przytulając.
Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się dzieje. To była jak cudowny sen z którego nie chciałabym się obudzić. Nigdy.

I stało się. Ja i Xiumin postanowiliśmy być razem. I idzie nam to fantastycznie już od trzech lat. On chyba w końcu zrozumiał, że nasza różnic wieku nie ma żadnego związku z tym co nas łączy i w końcu to zaakceptował.
A ja?
Ja jestem teraz najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, bo kocham i jestem kochana. Więcej do szczęścia nie potrzebuje.









~Ohorat