czwartek, 18 czerwca 2015

KyungSoo~Szczęście EPILOG

Pół roku później moja mama była już rozwódką. Źle znosiła każdą rozprawę rozwodową w sądzie więc za każdym razem byłam tam z nią. KyungSoo szedł ze mną kiedy mógł, ale czasami jego zmiany w pracy na to nie pozwalały. Cieszyłam się, że moja mam w końcu uwolni się z tego toksycznego związku, ale jednocześnie było mi cholernie przykro, że stało się to co się stało. Moja mama nie miała szczęścia w miłości. Najpierw mój ojciec teraz SunKyung, a ona naprawdę zasługiwała na czyjąś szczerą miłość. Bo kto na nią nie zasługiwał?
Mama w życiu dużo przeszła, samotnie mnie wychowywała, została przez to odtrącona przez rodzinę. Naprawdę większość życia było jej trudno. Więc zasługiwała na to aby kogoś mieć, aby być szczęśliwą. Więc starałam się aby była jak najmniej samotna i spotykałam się z nią tak często jak tylko mogłam.  
Stanęłam pod wielkimi szklanymi drzwiami do korporacji w której pracowała moja mama. Spojrzałam na swoje odbicie w szkle i uśmiechnęłam się. Przez ten czas trochę się u mnie zmieniło. Moje zazwyczaj krótkie czarne włosy układające się w dziwną, kręconą aureolkę teraz sięgały do moich ramion i zaskakująco robrze się układały. Ubrana byłam w czerwoną spódniczkę szytą z koła, do tego miałam białą, idealnie dopasowaną bluzkę. Wyglądałam jak dziewczyna. KyungSoo na początku narzekał, że zmieniłam styl, że zapuściłam włosy, ale w końcu dodał, że jeśli tego chce to jemu nic nie przeszkadza. W końcu cały czas zachowywałam się tak samo, cały czas byłam sobą. Wciąż graliśmy w gry na konsoli, chłopak krzyczał kiedy robiłam coś źle, a ja nadal zostawiałam bałagan w łazience. Sama nie wiem dlaczego tak chciałam się zmienić. Na początku wmawiałam sobie, że KyungSoo nie będzie się ze mną w końcu wstydził chodzić po ulicy, ale to nie była prawda. Tak naprawdę do teraz nie wiem co było impulsem. Po prostu odczułam taką wewnętrzną potrzebę zmiany.
Chciałam wejść do środka, ale nie musiałam bo mama skończyła pracę wcześniej i właśnie pojawiła się w wyjściu. Pożegnała się z ochroniarzem i już po chwili stałą naprzeciwko mnie. Przytuliłam ją radośnie, ciesząc się szczerze z tego, że możemy spędzić czas razem. Kiedy mieszkałyśmy razem było nam ciężko. Nie dogadywałyśmy się, a ja byłam bardzo ciężka do zniesienia. Teraz kiedy nie widzimy się na okrągło to nareszcie możemy docenić siebie nawzajem.
- Cześć mamo.- przywitałam ją radośnie.
- Jejku EunMi jak ty ślicznie wyglądasz!- powiedziała i prawie zaklaskała z radości. Bardzo spodobała się jej moja zmiana wizerunku.
- Dziękuje. Co chcesz dzisiaj robić?- zapytałam kiedy ruszyłyśmy przed siebie. Pogoda była cudowna. Słońce świeciło, ale nie parzyło, wiał lekki przyjemny wiaterek. Idealnie na przyjemny spacerek.
- Najpierw coś zjedzmy, bo inaczej chyba zwariuje.- odpowiedziała śmiejąc się dźwięcznie.
Ruszyłyśmy więc do naszej ulubionej restauracji znajdującej się niedaleko miejsca pracy mojej mamy. Podawali tam najlepsze spaghetti jakie można zjeść.
Kiedy spojrzałam na uśmiechniętą mamę kiedy siadałyśmy przy dwuosobowym stoliku uświadomiłam sobie, że nie tylko ja się zmieniłam. Mama w końcu zaczęło rozpuszczać swoje piękne włosy, które delikatnymi falami opadały jej na ramiona, malowała się w bardzo naturalny sposób, ubierała w żywsze kolory niż tylko ten nudny szary komplet nadający się dla 55 letniej pani z rachunkowości. Wyglądała teraz na dziesięć lat młodszą niż wcześniej.
I wyszło tak, że spędziłyśmy w tej restauracji cały nasz wolny czas. Śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy o tym jak na minął dzień, opowiadałam mamie o mojej pracy, a ona oczywiście wypytywała mnie o KyungSoo.
- Tak się cieszę, że jesteście razem.- zaćwierkała jak podekscytowana nastolatka.- Zawszę byliście ze sobą tak blisko i miałam nadzieje, że coś z tego będzie. KyungSoo to taki cudowny chłopak.
Uśmiechnęłam się na dźwięk tych słów. To wszystko była prawda, ale nadal trochę zawstydzał mnie fakt rozmawiania z mamą o moim związku. Ale nie chciałam mieć przed nią tajemnic. Nie chciałam abyśmy znów się poróżniły.
- KyungSoo… Bardzo o mnie dba.- powiedziałam wiedząc, że mama właśnie na to czeka.
- Nie mogę się doczekać tego aż w końcu będziecie mieli dzieci! Będę je rozpieszczała tak jak każda babcia powinna!- kiedy to wykrzyknęła ja zakrztusiłam się winem które właśnie popijałyśmy. Zakaszlałam mało elegancko starając się pozbyć płynu który naleciał mi do płuc.
- Mamo o czym ty mówisz?! Jakie dzieci?
- No jak to?- szczerze się zdziwiła.- No chyba nie planujecie żyć tak do końca? Przecież kiedyś chyba się pobierzecie i założycie rodzinę prawda?
- Ale… Ja mam dopiero 21 lat!
- Przecież to idealny wiek! Ja byłam młodsza kiedy ty się urodziłaś.- mama nie widziała nic dziwnego w tym co mówiła. Miała rację z tym, że już nie jestem taka młoda, ale jednak na ślub i dzieci miałam jeszcze sporo czasu. Po za tym to nie ja powinnam się oświadczać tylko KyungSoo, a on zrobi to kiedy będzie uważał, że jest na to gotowy.
W tym momencie dotarło do mnie, że gdyby mnie o to teraz zapytał zgodziłabym się bez wahania. To chyba znaczyło, że naprawdę go kocham.
- KyungSoo nigdy nie mówił o zakładaniu rodziny?- zapytała zamawiając kolejny kieliszek wina.
- Nie rozmawialiśmy o tym.- byłam zupełnie szczera. Mieliśmy mnóstwo innych tematów, a tak naprawdę ja byłam po prostu zbyt dziecinna aby myśleć o czymś takim.- Mamo jak przyjdzie na to czas to o tym porozmawiamy.- starałam się skończyć ten temat, bo poczułam się bardzo zawstydzona.
- Nie rozumiem. Znacie się tyle czasu myślałam, że wiecie o sobie takie rzeczy…
- Ale razem jesteśmy nie cały rok! To nadal za wcześnie.
W końcu jakoś udało mi się urwać ten temat. Długo mi to zajęło, ale grunt, że dla mamy ciekawsze stały się teraz nowe sukienki które kupiła. Opisała mi je dokładnie z każdym najmniejszym szczegółem. Słuchałam jej z uśmiechem na twarzy. Mimo iż zakupy, sukienki i inne takie nie interesowały mnie aż tak bardzo to nie mogłam reagować inaczej skoro mamie przynosiło to tyle radości.
Kiedy dobiegała już dziesiąta wieczorem w końcu zaczęłyśmy się zbierać do domu. Chwile wcześniej dostałam sms’a od KyungSoo, że po mnie przyjedzie więc nie musiałam martwić się o taksówkę. Wyszłyśmy przed restauracje w szampańskich humorach. Wino które wypiłyśmy tylko poprawiło nasz cudowny wieczór.
- Przepraszam bardzo.- odezwał się jakiś przyjemny męski głos gdzieś za nami. Obie odwróciłyśmy się zaskoczone. Stał przed nami jakiś mężczyzna w średnim wieku. Mimo lekkiej siwizny przebijającej przez jego mocno czarne włosy, był nieziemsko przystojny. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i luźno zawiązany krawat. Jego postawa była pewna i bardzo męska i nawet ja, w moim wieku mogłam stwierdzić, że ten facet jest boski. Ale najbardziej podobało mi się to jak patrzył na mamę. Był uśmiechnięty, pewny siebie, a jednak lekko zawstydzony.- Zapomniałaś apaszki.- powiedział wręczając mamię jej jedwabną chustkę.
- Dziękuje.- odpowiedziała, a ja wyraźnie zauważyłam jej zaczerwienione policzki kiedy przez przypadek dotknęła dłoni mężczyzny.
- Do zobaczenia.- powiedział i zniknął w restauracji wywieszając w drzwiach kartkę z napisem „zamknięte”.
Już miałam coś powiedzieć, ale przed nami pojawił się KyungSoo. Cmoknął mnie w policzek i grzecznie przywitał się z moją mamą.
- Dlaczego nie podjeżdża żadna taksówka?- zapytała lekko zła mama. Zamówiła ją już piętnaście minut temu, a jej nadal nie było.
- Odwieziemy panią. Jestem samochodem.- odpowiedział chłopak wskazując auto po drugiej stronie ulicy.
- Nie chce wam robić kłopotu. Pewnie chcecie już wrócić do domu. KyungSoo dopiero skończył pracę…
- Mamo. Twój dom jest po drodze więc nie robisz nam kłopotu. Chodź.- prawie siłą pchnęłam ją do auta i zmusiłam do zajęcia miejsca z przodu obok kierowcy. Wiedziałam, że mama nienawidzi jeździć z tyłu więc poświęciłam się dla dobra ogółu.
- Mamo…- zaczęłam kiedy KyungSoo ruszył przez nocne ulice Seulu.- Kim był ten przystojny pan?- powstrzymywałam uśmiech, który bardzo chciał dostać się na moje usta.
- To… Właściciel restauracji.
- Wyglądało na to, że się znacie. Mogę zapytać jak?
- Kiedyś mieliśmy tam imprezę pracowniczą.
Mama nie była skłonna do rozmów na ten temat. Miała czerwoną twarz ze wstydu, a ja jedynie cieszyłam się jak dziecko.  Teraz już wiedziałam dlaczego to była jej ulubiona restauracja. Poczułam, że nareszcie w życiu mamy dzieje się coś co powinno. Pan z restauracji wyglądał na porządnego, był przystojny i uprzejmy. Wyglądało też na to, że mamie się podoba. Może to przełomowy punkt w jej życiu? Może wreszcie będzie szczęśliwa?
Nie twierdziłam, że od razu ma wychodzić za niego za mąż, ale mogłaby się z nim umówić. Albo umówić się z kimkolwiek. Chciałam żeby była szczęśliwa.
Nie drążyłam tematu, ale kiedy tylko mama zniknęła w mieszkaniu, a ja przesiadłam się na miejsce obok kierowcy od razu pisnęłam z zachwytu strasząc przy tym KyungSoo, który bardzo skupił się na drodze. Spojrzał na mnie myśląc, że coś się stało.
- Moja mama poznała jakiegoś faceta!- wykrzyknęłam. Nigdy nie myślałam, że ucieszę się z czegoś takiego, ale kiedy tylko SunKyung zniknął z naszego życia (kilka miesięcy temu na stał wyjechał do Japonii) chciałam dla mamy jak najlepiej.
- Jakiegoś?
- Jest właścicielem jej ulubionej restauracji. Musiałbyś widzieć jak na nią patrzył!
Zaczęłam zachowywać jakbym co najmniej zobaczyła swojego idola. Typowa fan girl. KyungSoo jednak nie podzielał chyba mojego entuzjazmu.
- A co twoja mama na to?- zapytał z powagą.
- Nie wiem. Widziałeś, że nie chciała o tym rozmawiać. Ale w końcu się dowiem.
- Jagi…- zaczął kiedy zaparkowaliśmy pod domem.- Rozumiem, że chcesz dla mamy jak najlepiej, chcesz żeby ułożyła sobie życie, ale… Może twoja mama nie chce się umawiać?- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.- Twoja mama wiele przeszła, może nie zaufać już żadnemu mężczyźnie.
- Nie chce żeby była sama do końca życia.- mruknęłam nie rozumiejąc dlaczego nie może spróbować zrozumieć o co mi chodzi.- Jest młoda, nigdy nie miała szczęścia w miłości. Chce żeby była szczęśliwa.
- Wiem Jagi, ale to nie jest takie łatwe.- chwycił moją dłoń i pogłaskał po jej wierzchu.- Nie rób nic na siłę dobrze? Niech będzie tak jak ma być, małe kroczki.
Zastanowiłam się nad jego słowami i doszukałam się w nich jakiegoś sensu. Nadal jednak uważałam, że mama nie powinna przepuścić takiej okazji.
- Jagiya?- krzyknął KyungSoo wchodząc do kuchni gdzie wstawiłam wodę na herbatę. Było już późno, a ja jakoś nie miałam ochoty iść spać.
- Hmm?- spojrzałam na niego i zobaczyłam szczere zdziwienie.
- Wiesz może dlaczego twoja mama pyta mnie kiedy doczeka się wnuków?
- Co?!

Dużo czasu zajęło mi wyjaśnianie tej sytuacji chłopakowi. Nie mógł pojąć dlaczego mojej mamie tak strasznie się do tego spieszy. Ja w sumie też nie wiedziałam, ale wiedziałam że bardzo tego chce. Wyjaśniłam mu, że mama urodziła mnie bardzo młodo i dla niej wiek 21 lat to już prawie stara panna. Słuchał mnie uważnie z pełną powagą na twarzy.
- Po prostu zignoruj tego smsa.- mruknęłam trochę czerwona.- Nie długo jej przejdzie.
Położyłam się do łóżka wiedząc, że i tak za szybko nie zasnę. W głowie na początku krążyły mi te głupie pomysły mojej mamy na temat ślubu i dzieci, po czym znów zaczęłam rozmyślać o właścicielu restauracji. Widziałam jak mama na niego patrzyła i widziałam jak on spoglądał na mamę. Dlaczego oni tego nie widzieli?
Chciałabym im pomóc, ale nie mogłam wtrącać się w nie swoje sprawy. Ona musiała sama o tym zadecydować. Ale oczywiście nikt mi nie bronił naprowadzić ją trochę na dobry wybór.
- Jagiya? Śpisz?- szepnął KyungSoo chyba z godzinę później. Zdziwiłam się, że jeszcze nie śpi.
- Nie.- odpowiedziałam odwracając się przodem do niego.- Coś się stało?
- A ty co o tym myślisz?- zapytał dezorientując mnie delikatnie.
- Ale o czym?
- O dzieciach.
Myślałam, że zakrztuszę się powietrzem. Przez dobre kilka minut nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- W sumie nigdy o tym nie rozmawialiśmy.- mruknął.- Nie wiem co o tym myślisz. Chcesz je mieć?
- Ja… Tego…- odchrząknęłam chcąc jakoś sobie dodać odwagi. Nigdy nie myślałam o dzieciach. Pewnie dlatego, że nigdy nie myślałam, że będę miała faceta. Ale coś mówiło mi, że nie miałabym nic przeciwko. W sumie lubiłam dzieci, one mnie też. Chyba mieć własne dziecko to fajna sprawa.- Chyba tak.- odpowiedziałam szczerze.- Nigdy o tym nie myślałam na poważnie.
- Córkę czy syna?- dopytał.
- A ma to jakieś znaczenie?
Spojrzał mi w oczy z pełną powagą, po czym odwrócił się w moją stronę i odgarnął mi z czoła włosy. Cmoknął mnie czule w czoło i uśmiechnął się.
- To co? Zrobimy sobie takie maleństwo?- zaśmiał się i szybko wpił w moje usta. Odepchnęłam go patrząc na niego w szoku.
- Kiedyś? Jak najbardziej.- odpowiedziałam.- Teraz? Absolutnie nie.- pokręciłam głową.- Chce skończyć studia.


Po tej sytuacji KyungSoo zaczął mnie przerażać. Za każdym razem kiedy szliśmy na zakupy on niby przypadkiem wchodził na dziecięcy dział. Zawszę robiłam się wtedy czerwona i wyciągałam go stamtąd za rękę słysząc jak powstrzymuje atak śmiechu.
- Nie gniewaj się już.- powiedział z uśmiechem.- Tylko żartowałem.- powiedział kiedy przestałam się do niego odzywać po kolejnej takiej akcji.
- Jesteś w tym gorszy niż moja matka.- rzuciłam torbę na komodę w korytarzu i zniknęłam na tarasie. Był już późny wieczór, na dworze robiło się coraz zimniej. Wiatr rozwiewał moje rozpuszczone włosy. Przymknęłam oczy napawając się chłodem wieczora. Było bezchmurne niebo, widać było dokładnie wszystkie gwiazdy.
- Jagiya…- w tym momencie poczułam jak na moich ramionach ląduje przyjemny, ciepły sweterek.- Nie gniewaj się już…
- Nie gniewam się.- odpowiedziałam. Nie potrafiłam i tak długo się obrażać na niego mimo tego, że za bardzo się ze mnie naśmiewał. Uśmiechnęłam się do niego kiedy oparł się o balustradę zaraz obok mnie, spoglądając w niebo. Chwyciłam go pod rękę i oparłam głowę na jego ramieniu.- Ale nie rób już tak więcej.
- Dobrze, ale jeśli mi coś obiecasz.- spojrzał na mnie z delikatnym uśmieszkiem.
- Co takiego?- westchnęłam czekając na jego życzenie.
Przysięgam zabije go jeśli powie, że mam zmywać albo gotować przez miesiąc.- pomyślałam.
- Co do dzieci… Chcesz je dopiero jak skończysz studia tak?- zapytał upewniając się. Kiwnęłam głową na tak.- Dobrze. Ale jest coś co bym chciał zanim je skończysz.
- A mianowicie?- nie mogłam pojąć o co mu chodzi. Uśmiechnął się pod nosem szczerząc zęby. Stałam naprzeciwko niego czekając aż w końcu coś powie.
- Zamknij oczy, powiem ci na ucho.- zaśmiał się. Westchnęłam niedowierzając, że bawi się w takie pierdoły, ale posłusznie wykonałam prośbę. Zamknęłam oczy i wytężyłam słuch czekając na jego słowa. Poczułam jak delikatnie chwyta mnie za dłoń i przysuwa swoje usta do mojego prawego ucha. Poczułam jak jego oddech delikatnie owionął moją szyję, na moim ciele pojawiła się przyjemna gęsia skórka.- Wyjdź za mnie Kim EunMi.
Zamarłam. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jego twarz wyrażała zupełny spokój, delikatny uśmiech widniał na ustach. Poczułam coś na moim palcu serdecznym więc spojrzałam na to z lekkim strachem. Znajdował się na nim pierścionek, piękny pierścionek. KyungSoo wiedział, że nie podobają mi się wielkie brylanty, świecące się każdymi kolorami tęczy, nie lubiłam drogich kamieni. Na moim palcu znalazła się przepiękna srebrna obrączka z kilkoma niebieskimi kamyczkami. Był tak cudowny, że zaparło mi dech w piersiach.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam i wpatrywałam się w swoją dłoń nie wiedząc co się dzieje.
- Ty… Mówisz poważnie?- zapytałam w końcu znajdując odwagę aby na niego spojrzeć.
- A wygląda jakbym żartował?
- Tak.- palnęłam od razu.
- Nie żartuje. Pytam poważnie. Wyjdziesz za mnie?- zaśmiał się.
Słowa utknęły mi w gardle, w oczach zalśniły łzy szczęścia. Nie mogłam nic powiedzieć. Bałam się, że jakiekolwiek słowo w tym momencie będzie zupełnie nieodpowiednie, zupełnie bez sensu i wszystko zepsuje. Tak więc kiwnęłam głową energicznie, rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
Miałam wrażenie, że to sen. Piękny sen. I nawet jeśli tak by było to nie chciałam się z niego obudzić.

***
Siedziałam w kawiarni i czekałam na mamę. Minęło kilka dni od zajścia na tarasie, a moja mama nic nie wiedziała. Nie chciałam jej mówić przez telefon, a nie mogłyśmy się wcześniej spotkać. Byłam tak cholernie szczęśliwa, że miałam ochotę krzyczeć i zarazić tym szczęściem wszystkich dookoła.
JinJoo i JongIn już wiedzieli. Mieli zostać naszymi świadkami. Mimo iż nie uzgodniliśmy żadnej konkretnej daty chcieliśmy aby było to na wiosnę.
Uśmiechnęłam się szeroko kiedy zobaczyłam, że mama wchodzi do kawiarni. Miałam ochotę krzyknąć już z daleka szczęśliwą dla mnie nowinę, ale powstrzymałam się widząc, że mama nie jest sama. Zaraz za nią wszedł mężczyzna. Od razu rozpoznałam w nim właściciela restauracji. Niekontrolowanie się uśmiechnęłam.
Podeszli do mojego stolika, a ja od razu stanęłam na równe nogi.
- EunMi… Chciałabym ci przedstawić, to jest Lee JunKyo. A to moja cudowna córeczka Kim EunMi.
Uścisnęłam rękę mężczyzny z wielkim uśmiechem. I wiedziałam jedno. Wiadomość o zaręczynach mogła poczekać jeszcze chwilę.

Teraz liczyło się szczęście mamy. 



 Tak więc moi drodzy czytelnicy dobrnęliśmy do końca opowiadania z naszym kochanym D.O. Domyślam się, że było ono dalekie od ideału, nieco niedopracowane, ale cieszę się że mogłam się nim z wami podzielić. Tym którzy czytali, serdecznie dziękuje. Fajnie jest widzieć, że ktoś czyta twoje wymysły i czasem nawet je lubi. 
Dziękuje z góry za każdy komentarz. Wszystkie bardzo mnie motywują, te dobre jak i te z krytyką więc zachęcam do pozostawiania po sobie śladu w postaci małego komentarza. 
Saranghae!! <3 
~Ohorat