Dwa
tygodnie przed zakończeniem wakacji chłopcy nareszcie wrócili. Wraz z Sang Mi
pojechałyśmy na lotnisko powitać ich z powrotem w domu.
Stałyśmy
i z zapartym tchem wyczekiwałyśmy aż w końcu pojawią się w przejściu. I się
stało! Grupka sześciu chłopaków szła w naszą stronę. Każdy z nich ciągnął za
sobą olbrzymią walizkę, a ich twarze zdobiły szerokie uśmiechy.
Kai
był ubrany w czarną bokserkę, na którą narzucił koszulę w czerwono-czarną
kratę, do tego czarne rurki i czerwonego full cup’a. Obok niego szedł SeHun w
swoich idealnie ułożonych blond włosach. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulkę
z jakimś dziwnym angielskim napisem i szare spodnie. Kiedy tylko zobaczył
czekającą na niego SangMi od razu rzucił się biegiem w jej stronę. Wyglądało to
jak wyrwane z jakiejś słodkiej komedii romantycznej kiedy podbiegł do
dziewczyny i przytulił ją mocno okręcając się z nią dookoła. Już nie miałam
wątpliwości, że SeHun i SangMi powinni być razem. Pasowali do siebie, a
dziewczynie udało się zmienić jego naturę kobieciarza. Czego chcieć więcej?
Nim
się zorientowałam podbiegł do mnie Byun BaekHyun i porwał mnie na ręce. Okręcił
się ze mną dookoła dwa razy przytulając mocno. Zaśmiałam się głośno
odwzajemniając uścisk. Jak ja za nimi wszystkimi tęskniłam…
Po
chwili chłopak postawił mnie na ziemi i odsunął się powoli z szeroko otwartymi
oczami w przerażeniu.
-
Dlaczego ciebie jest tylko pół?- szepnął szczerze przerażony.
Nie
odpowiedziałam, bo wreszcie podszedł Kai, któremu od razu rzuciłam się na
szyję. Najpierw mnie przytulił po czy zesztywniał i odsunął mnie od siebie. On
również wpatrywał się we mnie wystraszony. Podejrzewam, że patrzyli na moją
bladą twarz i lekko podkrążone oczy, które chciałam ukryć pod lekkim makijażem.
- Co
się stało?- w końcu odważył się odezwać BaekHyun.
-
Nic.- uśmiechnęłam się.- Witajcie w domu!
Teraz
zwróciłam na siebie uwagę całej przybyłej szóstki. Stali i przyglądali mi się z
szeroko otwartymi oczami. Ale zdecydowanie najintensywniej przyglądał mi się
Kai i BaekHyun. Pewnie dlatego, że to z nimi zawszę najwięcej czasu spędzałam i
tylko oni zobaczyli jak moja waga drastycznie spadła.
W
końcu dotarliśmy do domu. Kai od razu zniknął u siebie chcąc przywitać się z
rodzinką, a ja zniknęłam w swoim domu.
Wzięłam
długą kąpiel z pianą aby trochę się zrelaksować. Pogoda na dworze chciała
wykończyć swoją zabójczo wysoką temperaturą. Rozmyślałam nad tym co mówili
inni. Że źle robie odchudzając się tak na siłę, ale ja nie chciałam kolejny raz
tego bólu pleców… Owszem moja skóra zrobiła się blada i trochę jakby
przezroczysta, ale anorektyczką nie byłam. Ubrana w piżamę stanęłam przed
lustrem. Moje nogi wreszcie wyglądały tak jak powinny, mój brzuch był płaski, a
uda nie wydawały się już takie szerokie. Uśmiechnęłam się smutno pod nosem i
wróciłam do pokoju.
Nie
chciałam iść jeszcze spać, bo było na to zdecydowanie za wcześnie. Usiadłam w
rogu pokoju gdzie miałam rozłożony materacyk i porozrzucane poduszki. Leży to
tam od zawszę bo było to miejsce gdzie z Kai’em robimy sobie maratony filmowe.
Włączyłam stojący przede mną telewizor i zaczęłam skakać po kanałach szukając
czegoś wartego uwagi. Po chwili do moich uszu doszło ciche pukanie. Wstałam i
ruszyłam do okna.
-
Baozi…- powiedział JongIn wlepiając we mnie swoje oczy.
- Coś
się stało?
- Ty
mi powiedz.- mruknął. Zamarłam kiedy zobaczyłam co robi. Przełożył nogi przez
parapet i sprawnym ruchem wskoczył do mojego pokoju.- Dlaczego tak wyglądasz?
-
Jestem w piżamie! Więc jak mam wyglądać? Jak TOP MODEL?!
-
Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Czemu jesteś taka chuda?
-
Zawszę chciałam taka być. Teraz wyglądam lepiej.- posłałam mu krzywy uśmiech.
- Ja
wole poprzednią Baozi.- jęknął nadymając policzki.
-
Bardzo mi przykro. Ale tamta SoRi nie wróci.- powiedziałam smutno.- Ale możesz
zawszę mieć taką.
- Nie
wróci tamta?
- Nie
wydaję mi się.
Chłopak
posmutniał po czym mnie przytulił. Czułam jak jego dłonie krążą po moich
plecach badając każdy wystający kręg z kręgosłupa. Chłopak mnie puścił i
usadowił się przed telewizorem. Już nie poruszał tego tematu.
Włączyliśmy
jakiś horror, którego oczywiście się bałam.
-
N-nie rób tego…- jęknęłam widząc, że główna bohaterka idzie dokładnie tam gdzie
czeka na nią morderca.- Nie! Kyaaa!- wrzasnęłam i zakryłam oczy rękawem
koszulki chłopaka kiedy morderca wyskoczył zza ściany.- Nigdy więcej JongIn!
Nigdy więcej!
-
Zawszę tak mówisz.- zaśmiał się i pogłaskał mnie po czubku głowy. Moje serce
fiknęło koziołka, a policzki zrobiły się czerwone. Dziękowałam bogu za to, że
na dworze było ciemno, a w pokoju światła były zgaszone.- Jesteś głodna?-
zapytał kiedy film się skończył.
- Nie
za bardzo.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chłopak spojrzał na mnie wilkiem.-
Myślisz, że mogłabym jeść po takiej ilości krwi i flaków na ekranie?
- Co
jutro robisz?- zapytał.
- A
dlaczego?
- Bo
mam plan. Skoro tak bardzo nie chcesz swojej poprzedniej wagi, a ja nie zgadzam
się żebyś się głodziła to chce żebyś zaczęła ze mną trenować.
Co on
powiedział? Zaproponował mi żebym zaczęła tańczyć? Nie byłam w tym najgorsza,
ale w porównaniu do poziomu na jakim był Kai ja wyglądałam jak czteroletnie
dziecko kołyszące się do jakiej melodyjki.
- Ale…
że ja niby mam tańczyć?- zaśmiałam się z sarkazmem.
-
Dokładnie tak. Przejdziesz na moją dietę i zobaczysz, że będzie tak jak
chcesz.- uśmiechnął się szeroko.
-
Przecież ty nie jesteś na żadnej diecie.
- I
właśnie o to w niej chodzi!- wykrzyknął. Pokręciłam głową, ale dobrze
wiedziałam, że nie mam z nim szans więc się zgodziłam na ten taniec.
I znów
poczułam się z nim jak wtedy kiedy byliśmy dziećmi. Zarwaliśmy nockę oglądając
głupie komedie i śmiejąc się jak za dawnych lat. Oczywiście moja mama była u
mnie trzy razy krzycząc, że oni chcą spać i mamy się wreszcie zamknąć, a my i
tak robiliśmy swoje.
- Mam
coś dla ciebie!- wykrzyknął po chwili. Otworzyłam szeroko oczy kiedy chłopak
skoczył na równe nogi i wyszedł przez moje okno do swojego pokoju wracając po
chwili z jakąś wielką paczą w ręce. Podbiegł do mojego łóżka siadając obok.-
Proszę!- powiedział i wyciągnął z paczki damskiego full cup’a, o którym od
zawszę marzyłam. Był cały czarny, a na daszku miał srebrne ćwieki.
-
Jaaaa!- wykrzyknęłam radośnie.- Dziękuje. Marzyłam o takiej!- przytuliłam go.
-
Hohoho! To jeszcze nie koniec!- uśmiechnął się.- Nie było mnie prawie dwa
miesiące. Myślałaś, że przywiozłem tylko to?
Spojrzałam
na niego zaskoczona kiedy zaczął wyciągać z paczki kolejne rzeczy. Kolejnym
prezentem był breloczek z zawieszką BigBen’a, następnym koszulka z jakimś
dziwnym, zabawnym nadrukiem, a ostanie co wyciągnął to małe pudełeczko, które
od razu mi wręczył.
- Co
to takiego?- zapytałam otwierając prezent. Moim oczom ukazała się prześliczna
bransoletka, z kilkoma zawieszkami. Jedna w kształcie koniczynki, druga w
kształcie serduszka, kolejna w kształcie kwiatka, ale ostatnia podobała mi się
najbardziej. Była w kształcie małego diabełka ze szpiczastym ogonkiem.
Uśmiechnęłam się szeroko w stronę chłopaka. To były naprawdę cudowne prezenty.
***
Nim
się obejrzałam wakacje dobiegły końca. Przez te ostatnie dwa tygodnie
codziennie spotykałam się z Kai’em i resztą chłopaków żeby potrenować taniec.
Początkowo szło mi nienajlepiej, ale z każdym dniem było coraz lepiej dzięki
pomocy Kai’a, BaekHyuna i SeHun’a.
-
Zobacz. To jest naprawdę proste.- powiedział BaekHyun stając po mojej prawej
stronie.- Najpierw podnosisz łokieć, a później prawą nogę przekręcasz tak.-
powoli mi wytłumaczył, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
***
Dziewczyna
stała przed ścianą pokrytą lustrami i przyglądała się BaekHyun’owi. Od dwóch
tygodni wkładała całe swoje serce w trening. A ja cały czas martwiłem się jak nigdy.
Nie widziałem jej tylko dwa miesiące, a ona zmniejszyła się o połowę. Jak ona
mogła tak nie dbać o swoje zdrowie? Wcześniej jej kształty mimo, że większe niż
u innych dziewczyn nadal były kobiece i… seksowne? Dlaczego ona tego nie
widziała?
SoRi
nigdy nie widziała jak na mnie działa. Ja sam długo nie dopuszczałem do siebie
tej myśli, ale kiedy wyjechałem za granicę każdego dnia myślałem tylko o niej. Miałem cholerne
wyrzuty sumienia, że tak rzadko do niej dzwoniłem. Może inaczej udałoby mi się
zapowiedz temu jej choremu odchudzaniu. Żałowałem, że w ogóle wyjechałem i
zostawiłem ją bez opieki. Byłem na siebie wściekły.
Wakacje
szybko dobiegły do końca, a my znów musieliśmy wrócić do szkoły. Dużo czasu
zajęło mi na nowo przestawić się na wczesne wstawanie i intensywną naukę, ale
jeśli idzie o budzenie to SoRi nie ma sobie równych. Codziennie dzwoni tak
długo aż w końcu się nie obudzę, lub przychodzi wywalić mnie z łóżka osobiście.
Po
powrocie okazało się, że SeHun chce w tym roku siedzieć z SangMi i w sumie im
się nie dziwię. Są parą więc chcą ze sobą spędzać tyle czasu ile mogą. Nie
pozostało mi nic innego jak zająć miejsce obok Baozi. Tak bardzo nie pasowało
do niej teraz to przezwisko, ale dla mnie ona na zawsze pozostanie moim słodkim
Baozi…
Dlaczego
kiedy ją widzę moje serce mi to robi? Bije z tak zawrotną prędkością i mam
wrażenie, że dostanę jakiegoś ataku. Gdyby wiedziała co dzieje się w mojej
głowie kiedy tak nieświadomie przygryza swoją dolną wargę, albo zakłada pasmo
swoich włosów za ucho… Błagam cię przestań bo lada moment się na ciebie rzucę…-
pomyślałem widząc jej dolną wargę znów przygryzioną kiedy głowi się nad
kolejnym zadaniem z matematyki.
-
JongIn.- szepnęła i pociągnęła mnie za rękaw mojej koszuli.- Pomóż mi.
Pochyliłem
się starając się skupić na zadaniu, aby jej pomóc. Na szczęście było ono bardzo
łatwe, bo inaczej mogło by nic z tego nie wyjść.
-
Widzimy się na Sali do treningów?- zapytała dziewczyna wychodząc za mną z
klasy.
- Nie
wracasz teraz do domu?- zdziwiłem się, bo myślałem, że wrócimy razem.
-
Jestem umówiona.
-
Umówiona?- zająknąłem się delikatnie. Po głowie zaczęło mi chodzić, że może
zaczęła spotykać się z jakimś chłopakiem… No ale nie powiedziałaby mi o tym?
- Do zobaczenia.-
zaśmiała się i pobiegła na przystanek autobusowy. Stałem chwile jak słup soli
po czym lekko chwiejnym krokiem ruszyłem do domu. Gdzieś koło siebie usłyszałem
kilka piśnięć jakiś pierwszoklasistek. No tak… Jak mnie to irytuje. Niech się
przyzwyczają tylko do patrzenia, bo z żadną nigdy się nie umówię. Nigdy…-
pomyślałem.
- Co
masz taką minę mordercy?- zaśmiał się BaekHyun podbiegając do mnie.
- Bo
jestem wściekły…- jęknąłem.
Ruszyliśmy
w stronę mojego domu. Mieliśmy wraz z BaekHyun’em wspólnie iść na trening więc
nie było sensu żeby wracał teraz do domu, a że ja mieszkałem najbliżej to
właśnie tam poszliśmy.
-
Czemu?- zdziwił się po chwili jednak uśmiechając się szeroko.- A! Znowu jej nie
powiedziałeś!- wykrzyknął zadowolony ze swojej dedukcji.- Jak się nie
pospieszysz to ktoś ci ją zabierze.- zaśmiał się.
-
Nawet tak nie mów… Powiedziała, że jest z kimś umówiona.- powiedziałem jakby do
siebie.
Tak.
BaekHyun wiedział. Nie wiem jak się domyślił, nie wiem kiedy, ale to zrobił. Może
dobrze, że nie musiałem tego w sobie dusić? Zawszę mogłem z nim o tym pogadać.
- Ah!
Jesteś zazdrosny?
- Nie
jestem!- zaprzeczyłem szybko. Ale zazdrość wyjaśniałaby to jak się właśnie
czuje.
-
Jesteś! O to, że SoRi spędza czas z kimś innym, a nie z tobą.- powiedział
spokojnie.- Musisz z nią pogadać, bo inaczej wykończy cie to od środka.
Na
szczęście czas minął mi szybko i nim się obejrzałem byłem już z BaekHyun’em na
Sali. Przebraliśmy się w inne rzeczy i już zaczęliśmy rozciągać. Kilka minut
później dołączył do nas SeHun z SangMi, która miała na twarzy jakiś dziwny
grymas.
- Coś
się jej stało?- zapytał BaekHyun kiedy SeHun do nas podszedł. Dziewczyna
usiadła sobie w rogu Sali wpatrując się w swoje białe trampki jakby były całym
światem.
- Nie
wiem. Ma taką minę od wyjścia ze szkoły.- mruknął wzruszając ramionami. Chwile
popatrzyłem na dziewczynę, która po chwili ku mojemu zaskoczeniu spojrzała na
mnie morderczym wzrokiem. Wzdrygnąłem się wystraszony po czym wróciłem do
rozciągania się. SoRi wbiegła na salę dopiero godzinę później.
Była
znowu cała blada, prawie przezroczysta, a ja miałem wrażenie, że znowu zrobiła
się mniejsza. Nie mogłem patrzeć na to co ona ze sobą robi, ale wiedziałem, że
nie będzie chciała mnie słuchać.
Zanim
do nas podeszła przywitała się z SangMi, która coś zaczęła jej szeptać z
zaciętą miną. Dziewczyna tylko pokręciła głowa i powiedziała, że jest w
porządku. Jak zwykle nie wiedziałem o co chodzi…
-
Przepraszam za spóźnienie.- powiedziała lekko dysząc. Pewnie biegła.- Spotkanie
się przedłużyło.
I
znowu ukłucie zazdrości. Lekko się wykrzywiłem mając nadzieje, że z zewnątrz
nic nie było widać.
Po
kilku godzinach intensywnego tańca wszyscy zaczęli zbierać się do domu.
Zostałem sam z Baozi. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie po czym wróciła do
ćwiczenia kolejnego ruchu w układzie. Podniosłem się z ziemi, włączyłem szybszą
piosenkę i stanąłem obok niej.
Spojrzała
na mnie zaskoczona.
-
Teraz zatańczymy szybciej.- powiedziałem przygotowując się.
- Ale
to jest za szybkie…- odmruknęła niepewnie.
- Dasz
sobie radę!
I
oczywiście miałem rację. Dziewczyna poradziła sobie doskonale nie spóźniając
ani nie myląc żadnego ruchu. Kiedy tylko piosenka się skończyła obydwoje
padliśmy obok siebie na podłogę ciężko oddychając.
Twarz
dziewczyny znajdowała się tak strasznie blisko. Gdybym delikatnie się przesunął
ze spokojem zetknęlibyśmy się nosami. Przeczesała dłonią swoją grzywkę i znów
delikatnie przygryzła dolną wargę wprawiając moje serce w jakiś atak
apopleksji. Delikatnie przesunąłem dłoń w jej stronę i chciałem ją chwycić za
rękę, ale telefon w jej torbie zadzwonił, a ona podskoczyła i pobiegła go
odebrać zostawiając mnie wkurzonego na podłodze.
-
Halo?... Tak mamo. Zaraz wracamy. Ok.- powiedziała do telefonu i się
rozłączyła.- Muszę się zbierać.- uśmiechnęła się, wyciągnęła ze swojej torby
rzeczy na przebranie i ruszyła do łazienki wziąć prysznic. Kiedy zniknęła za
jej drzwiami ja zauważyłem, że wyciągając telefon z torby wypadła jej jakaś
karteczka. Bez namysłu podszedłem i podniosłem ją aby przeczytać.
„ Zostaw
go szmato…”
Zamarłem.
Dostaje
listy z pogróżkami? I nic mi nie powiedziała?
Szliśmy
do domu w totalnej ciemności. Na Sali treningowej straciliśmy zupełnie poczucie
czasu i zrobiło się strasznie późno.
- I
jak tam w szkole?- zapytałem licząc, że może przyzna się do tego, że dostała
taką wiadomość. A ona tylko z uśmiechem powiedziała, że wszystko w porządku.
Odstawiłem
ją pod same drzwi jej domu i dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi ruszyłem do
siebie.
***
Początkowo
chciałam mu powiedzieć o liście, który znalazłam w swojej szafce, ale tylko nie
potrzebnie by się martwił. Nie powiedziałam mu też, że po szkole byłam u
lekarza na kolejny prześwietleniu żeby zobaczyć w jakiej kondycji jest mój
kręgosłup. Okazało się, że jest z nim już całkiem dobrze.
SangMi
dowiedziała się o liściku i próbowała mnie namówić żebym powiedziała
JongIn’owi, ale oczywiście jej nie posłuchałam.
Niestety
coraz częściej zaczęłam dostawać dziwne listy i coraz bardziej się tym
denerwowałam. Wiedziałam, że Kai ma dużo fanek w szkole, ale nigdy wcześniej
żadna nie miała nic przeciwko naszej przyjaźni.
„Odwal
się!”
„To,
że schudłaś nie znaczy, że przestałaś być ohydna!”
„Zostaw
go w spokoju! Przyjaźni się z tobą z litości.”
To
tylko niektóre z tych, które dostawałam. Mam całkiem sporą ich kolekcję
schowaną w teczce. Wiedziałam, że to nie prawda. Przynajmniej niektóre z nich,
ale mimo wszystko bolały te słowa. Jednak nie powiedziałam o nich chłopakowi
mimo to się dowiedział.
- Co
to jest?- warknął przerażony. Znalazł jeden z listów, który dostałam tego dnia.
-
Czyjś głupi żart.- wzruszyłam ramionami. Chłopak siedział obok mnie w ławce z
przerażoną miną. Jedną ręką zgniótł kartkę papieru i odwrócił się żeby spojrzeć
mi w oczy.
-
Długo to dostajesz?
-
Jakiś czas.- odpowiedziałam. Już nie chciałam kłamać.- Ale spokojnie! Przecież
to tylko liściki. A po za tym to nie prawda, że cię im zabieram więc nie ma się
o co martwić.
Chłopak
długo nie chciał mi dać spokoju. Dopytywał o szczegóły, o treść innych listów.
Aż w końcu dał sobie spokój widząc, że ja nic z tym nie zrobię. Nie chciałam
się mieszać w jego sprawy z tymi dziewczynami. Ja byłam tylko jego
przyjaciółką. Nic więcej.
Nadeszły
wiosenne ferie, a my postanowiliśmy znów całą paczką jechać nad morze. Trochę
się tym krępowałam bo to właśnie tam zakochałam się w Kai’u. Wiedziałam, że
kiedy tylko znów tam będziemy wspomnienia i uczucia uderzą we mnie ze zdwojoną
siłą.
Pogoda
była cudowna. Słońce świeciło przyjemnie grzejąc, dookoła unosił się piękny
zapach kwitnących właśnie kwiatów. Pensjonat, w którym się zatrzymaliśmy nie
zmienił się ani trochę od naszej poprzedniej wizyty.
Wynajęliśmy
jeden apartament z czterema pokojami. Początkowo pokoje mieliśmy zając w takim
składzie, BaekHyun i ChanYeol, D.O. i SuHo, SeHun i Kai oraz ja i SangMi.
Niestety po drodze coś się pozmieniało i teraz wylądowałam w pokoju z
JongIn’em!!! Bo SeHun chciał spać z SangMi. Kiedy zaczęłam sobie wyobrażać
dlaczego chcą spać razem aż zakrztusiłam się sokiem. To nie był pierwszy raz
kiedy miałabym spać w jednym pokoju z Kai’em, ale jakoś tak dziwnie mi było.
Chłopak nadal się gniewał, że nie powiedziałam mu o pogróżkach, które
regularnie znajduję w szkolnej szafce.
-
Idziemy się przejść!- krzyknął SuHo. Ruszyliśmy całą paczką obejrzeć zachód
słońca. Było cudownie, do momentu, w którym zrobiło mi się słabo. Szłam właśnie
z SangMi za chłopakami, którzy śmiali się z jakiegoś żartu ChanYeola i
rozmawiałyśmy o niej i SeHun’ie.
-
Ostatnio SeHun zabrał mnie na kolacje.- powiedziała dziewczyna próbując się nie
zaczerwienić.- No i dał mi to…- pisnęła zachwycona i wyciągnęła zza koszulki
cudowny złoty wisiorek w kształcie serduszka.
-
Łooooł!- powiedziałam zachwycona przyglądając się dokładnie.- Jest naprawdę
śliczny!- krzyknęłam po czym zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zachwiałam się
niebezpiecznie i gdyby SangMi mnie nie przytrzymała na pewno upadła bym na
ziemie z głośnym hukiem.
-
Yaaaah!- krzyknęła przerażona.- SoRi?!
Próbowałam
się podnieść i powiedzieć, że wszystko jest ok., ale nie mogłam się ruszyć.
-
Kai!- wrzasnęła moja przyjaciółka.
Wszyscy
chłopacy odwrócili się na raz. Kiedy mój najlepszy przyjaciel zobaczył, że
ledwo się trzymam na nogach od razu podbiegł do nas.
-
SoRi?- krzyknął wystraszony.
- Nic
mi nie jest…- szepnęłam. Nadal było mi słabo, ale już nie tak bardzo. Dałam
radę stanąć na nogach. Nie wiedząc co się dzieje po chwili znalazłam się na
plecach JongIn’a.
-
Zabiorę ją do pokoju.- powiedział szybko.- Wy możecie iść.
- Na
pewno?- zapytała SangMi. Chłopak pokiwał głową.- Pilnuj jej!
- Jasne.-
powiedział i już byliśmy w drodze do naszego pensjonatu. Na chwile chyba
straciłam przytomność, bo ocknęłam się już na miejscu położona na łóżku.
Pospiesznie usiadłam nie wiedząc co się stało. Byłam w pokoju sama, a na dworze
zrobiło się już trochę ciemno. Włączyłam nocną lampkę, która znajdowała się
koło łóżka i rozglądnęłam się dookoła. Na stoliku obok stała szklanka soku
pomarańczowego, którego od razu się napiłam, bo strasznie zaschło mi w gardle.
Poczułam
się strasznie głupio. Wiedziałam, że te omdlenia są przez to, że prawie nic nie
jem i teraz źle się czuje…
-
Obudziłaś się.- powiedział chłopak z ulgą w głosie. Stał w drzwiach pokoju
trzymając w dłoniach jakąś miskę. Podszedł do mnie pospiesznie i usiadł obok…
Strasznie blisko mnie. Dotknął dłonią mojego czoła chcąc sprawdzić czy mam
temperaturę, ale uśmiechnął się kiedy nic nie wyczuł.- Zjedz to.- powiedział
podając mi miskę zupy. Wcale nie miałam ochoty jeść co nie uszło jego uwadze
więc wziął łyżkę i nabrał na nią trochę bulionu. Skierował ją w moją stronę i
spojrzał wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
Więc
co innego miałam zrobić, jak nie zjeść?
Chłopak
odstawił miskę dopiero kiedy cała jej zawartość zniknęła. Zupa była naprawdę
pyszna i mimo, że nie byłam głodna to zjadłam ją z przyjemnością nie myśląc w
tym momencie o diecie czy czymkolwiek innym.
-
Lepiej się czujesz?- zapytał spoglądając na mnie niepewnie.
-
Mhmm.- od razu przytaknęłam.
Między
nami nastąpiła chwila ciszy. Wiedziałam, że chłopak zbiera myśli żeby coś
powiedzieć. Znałam go na tyle dobrze, że poznałam to po tym, że chłopak lekko
zmarszczył brwi i zrobił ten charakterystyczny wyraz twarzy…
-
Dlaczego to robisz?- zapytał.
- Co?
-
Dlaczego nie jesz?- mruknął.
-
Przecież dopiero co zjadłam zupę.- odpowiedziałam unikając tematu.
- Nie
denerwuj mnie. Dlaczego ty mi to robisz…- szepnął tak cicho, że prawie tego nie
usłyszałam. Spojrzałam na niego zdziwiona.- Dlaczego tak bardzo źle czułaś się
w swoim ciele?
-
JongIn… Zawszę byłam gruba. Dobrze o tym wiesz! Wszyscy zawszę się z tego
śmiali i po prostu miałam już dosyć. Nareszcie wyglądam tak jak powinnam.
- Nie
prawda. Powinnaś wyglądać zdrowo! A nie jak chodząca śmierć…- jęknął.- Wcześniej
twoje policzki cały czas były zaróżowione, oczy miały ten charakterystyczny
błysk, a teraz… jesteś tak blada, że prawie przezroczysta, masz podkrążone oczy
i zapadnięte policzki. To tamta Baozi była najładniejsza!
- Nie
chce wyglądać jak Baozi!- jęknęłam, a do oczu naszły mi łzy. Chłopak spojrzał
na mnie smutnym wzrokiem. Podniósł dłoń i delikatnie wytarł łzy, które spływały
po policzkach.
- Nie
płacz…- szepnął.- Proszę cie, nie płacz.- przysunął się jeszcze bliżej jeśli to
w ogóle możliwe i objął mnie ramieniem delikatnie przytulając. Oparłam się o
niego i starałam powstrzymać łzy, które nie chciały przestać lecieć.- Ja… Ja
się po prostu martwię o ciebie.- powiedział głaszcząc mnie po czubku głowy.
-
Przepraszam… - szepnęłam. Nie wiedziałam sama za co przepraszam, ale musiałam
to powiedzieć.- Przepraszam.
Siedzieliśmy tak chwilę, nawet nie wiem jak długą. Chłopak cały czas delikatnie głaskał mnie po głowie i czekał aż się trochę uspokoję. Delikatny zapach jego perfum mieszał mi w głowie. Czułam bijące od niego ciepło co sprawiało, że moje serce przyspieszyło.
W ten oto sposób kończy się druga część mojego opowiadania :D Mam nadzieje, że chociaż trochę się wam podoba :3 Zapraszam do komentowania <3
~Ohorat