wtorek, 29 lipca 2014

Baozi cz.4~Kai

Chłopak przyszedł do mnie, ale mama powiedziała mu, że nie chce się z nikim spotykać. Przez długi czas pukał też w moje okno, ale nie mogłam mu otworzyć. Nie kiedy wyglądam tak strasznie. Miałam podkrążone oczy po nie przespanej nocy, do tego wszystkiego były całe czerwone od płaczu. Twarz blada jak zawszę, a może nawet bardziej…
Nie zasłużyłam sobie na te wszystkie listy. Nigdy w szkole nie zachowywaliśmy się jakoś tak żeby inni mogli pomyśleć, że jesteśmy czymś więcej niż przyjaciółmi. Więc dlaczego te cholerne dziewuchy muszą mi to robić?

Byłam umówiona z chłopakiem o 13 godzinie. Postanowiłam mu powiedzieć, że mam dosyć. Nie chcę być dręczona… Nawet jeśli to będzie kosztem spotykania się z nim w szkole, musiałam to zrobić. Bo inaczej psychicznie tego nie wytrzymam.
Ubrałam się w spódniczkę w drobne kwiatki, do kolan, białą koronkową koszulkę i granatowy sweterek. Przez ramię przerzuciłam drobną granatową torebkę na srebrnym łańcuszku.  Byłam gotowa do wyjścia. Chwile później usłyszałam dzwonek do drzwi więc pobiegłam otworzyć. Stanął w nich chłopak jak zwykle idealny. Ubrany w Jeansy i sweter w paski.
- Gotowa?- zapytał uśmiechając się szeroko. Przytaknęłam i wyszłam za nim z domu.- Ładnie wyglądasz.- powiedział.
- Dziękuje.- lekko się speszyłam. Nigdy wcześniej tak do mnie nie mówił…
W krótkim czasie znaleźliśmy się w kinie. Dookoła było sporo ludzi i oczywiście dziewczyn, które rozpływały się na widok Kai’a. Wybraliśmy film i ustawiliśmy się w kolejce do kasy.
- Przepraszam…- usłyszeliśmy gdzieś za sobą. Obydwoje odwróciliśmy się jak na zawołanie, a przed nami stała jakaś młoda dziewczyna. Była śliczna.
- Um…- zaczęła niepewnie.- Moja przyjaciółka nie miała odwagi więc podeszłam ja.- wskazała stojącą kilka metrów dalej dziewczynę. Przepiękną dziewczynę. Miała długie kręcone czarne włosy, idealną porcelanową cerę. Ubrana była w zieloną sukienkę, na która zarzuciła biały sweterek. Miała buty na wysokim obcasie, które cudownie prezentowały się na jej zgrabnych nogach.- Chciałaby cię lepiej poznać i dać ci to.- dziewczyna wręczyła JongIn’owi zwinięty papierek. Chłopak uniósł prawa brew i rozwinął to co dostał od dziewczyny.
„123456789 <3 Choi MinYu”
Dała mu swój numer telefonu…
Chłopak wpatrywał się w nią zaskoczony. Nie mam pojęcia dlaczego, bo zdarzało się nam to niejednokrotnie. Za każdym razem jak gdzieś wychodziliśmy, chłopak robił furorę. Nawet już w podstawówce. I zawszę to wykorzystywał, by potem kłócić się z SeHun’em, który zdobył na mieście więcej nowych numerów do ślicznych dziewczyn.
- Przykro mi.- powiedział chłopak, a ja szczerze się zdziwiłam. Zwinął karteczkę z powrotem i oddał dziewczynie.
- Wy… jesteście parą?- wskazała na nas.- Przepraszam. Myślałam, że jesteście rodzeństwem…
- Nie…- zaczęłam, ale w tym momencie wtrącił się Kai.
- Tak. Bardzo mi przykro. Przeproś ode mnie koleżankę.- powiedział i odwrócił się do kasy gdyż była nasza kolej.
Dlaczego nie zaprzeczył? Przecież nie jesteśmy parą…
- Dwa bilety na film „…”.- powiedział Kai do sprzedawcy. Od razu otworzyłam torebkę aby wyciągnąć pieniądze, ale JongIn mnie uprzedził.- Ja kupuję.- powiedział.
- Przecież ja zawszę płace za kino.- mruknęłam.
- Ja cie zaprosiłem. Więc ja płace.- powiedział lekko… zakłopotany?

Film był naprawdę świetny. Nasz ulubiony gatunek czyli film akcji, a do tego coś dla mnie czyli szczypta romansu w tle. Bawiłam się naprawdę świetnie, chłopak jak zwykle w kinie rozpoczął bitwę na popcorn więc ludzie musieli nas po raz kolejny uciszać wprawiając nas w atak śmiechu.
Wyszliśmy z kina śmiejąc się głośno. Ludzie, którzy siedzieli dookoła nas na seansie krzywo na nas spoglądali, ale my nic sobie z tego nie robiliśmy.
- Chodźmy coś zjeść.- powiedział chłopak z uśmiechem. Po krótkim czasie znaleźliśmy się w jakiejś pobliskiej restauracji. W środku panowała świetna atmosfera. Było tam strasznie dużo młodych osób więc może to dlatego.
Zajęliśmy miejsce przy dwuosobowym stoliku na końcu pomieszczenia. Na stoliku stała zapachowa świeczka, ściany pomalowane były w jakimś jasnobeżowym kolorze. Zdjęłam z siebie sweter gdyż w środku było bardzo ciepło. Oczy chłopaka od razu powędrowały do moich, teraz już znacznie mniejszych niż wcześniej, ramion, które wystawały przez koronkową bluzeczkę.
- Na co masz ochotę?- zapytał podając mi leżące obok menu. Pierwszy raz pomyślałam sobie, że mam ochotę zjeść dużą, podkreślam DUŻĄ porcję sałatki z kurczakiem i tostami.
- Na to.- powiedziałam wskazując zdjęcie dużego talerza sałatki w menu. Chłopak uśmiechnął się szeroko i promiennie widząc, że chyba zgłodniałam.
Zrobiłabym wszystko byle móc oglądać ten uśmiech codziennie…- pomyślałam odkładając menu na bok.
Właśnie w tym momencie zaczęły krążyć mi po głowie myśli, że może źle robie prawie nie jedząc. Może wystarczy przestrzegać jakiejś zdrowszej diety.- pomyślałam. Może i znów trochę przytyję, ale …
Kelnerka po chwili przyniosła nam nasze zamówienia. Spoglądała w stronę Kai’a jakby go chciała zjeść czy coś, ale chłopak chyba tego nie zauważył. Mimo to poczułam się trochę zazdrosna.
Niby dlaczego?... To tylko przyjaciel.
Sałatka była pyszna! Już dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. Chłopak zajadał spaghetti ciesząc się jakby robił to pierwszy raz w życiu.
- JongIn.- zaśmiałam się lekko kiedy spojrzał na mnie. Jadł jak małe dziecko i miał ubrudzony kącik ust.- Jesteś brudny.- zaśmiałam się. Oczywiście wytarł nie tą stronę, którą trzeba.- Zaczekaj.- powiedziałam i wyciągnęła dłoń przed siebie. Przejechałam moim kciukiem po dolnej wardze chłopaka po czym odruchowo go oblizałam. Dopiero po chwili dotarło do mnie co zrobiłam. JongIn siedział z lekko zmieszaną miną.
- Dzięki.- powiedział po czym pochylił głowę wracając do jedzenia.

Czy on się właśnie zaczerwienił?

- Masz ochotę na coś jeszcze?- zapytał po piętnastu minutach od skończenia posiłku.
- Hmm…- zastanowiłam się. Jak szaleć to szaleć.- Mam ochotę na lody.- zaśmiałam się, a na twarzy chłopaka znów zakwitł ten cudowny uśmiech. Podniósł rękę informując tym kelnerkę, że prosimy rachunek. Kiedy go nam przyniosła jakoś tak czerwieniła się lekko. Domyśliłam się, że zapisała na naszym paragonie swój numer telefonu. Wyciągnęłam z torebki portfel chcąc zapłacić, ale chłopak znów mnie ubiegł.- Ej!- oburzyłam się.- Ty płaciłeś za kino. Ja miałam płacić za jedzenie.
- Już ci mówiłem.- odpowiedział wstając z krzesła i pomagając mi założyć sweterek.- Ja cie zaprosiłem i dzisiaj ja płace za wszystko.
- Przestań bo jeszcze pomyśle sobie, że to randka.- zażartowałam licząc na to, że chłopak też się zaśmieje. Nie wiecie jaka byłam zaskoczona kiedy odwrócił lekko głowę zaczerwieniony nie zaprzeczając tak jak zwykle to robił.
Wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy do pobliskiego parku, gdzie stała budka z lodami. Dostałam do ręki mój ulubiony sorbet truskawkowy, a chłopak jak zwykle wziął sorbet cytrynowy. Od razu przypomniały mi się nasze wypady na lody za czasów dzieciństwa. Od zawszę kupowaliśmy lody w tej budce, a później szliśmy razem na diabelski młyn. Chłopak spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się szeroko. Chyba pomyślał sobie o tym samym.
- Chodź ze mną.- powiedział radośnie i chwycił mnie za rękę ciągnąc w stronę diabelskiego koła właśnie. Byłam w tym momencie cała czerwona, ale nie wyrwałam ręki z uścisku chłopaka. Przez chwile mogłam poczuć się jakbyśmy na prawdę byli na randce.
Usiedliśmy w jednym z wagoników, naprzeciw siebie i ruszyliśmy. Przez nami 45 minut wspólnej jazdy… Trochę zaczęłam się krepować… Ciekawe dlaczego dopiero teraz  skoro spędzam z nim tak cały dzień?
- Muszę ci coś powiedzieć.- powiedzieliśmy w tym samym momencie.
- Ty pierwsza.- powiedział zakłopotany. Spojrzałam mu w oczy i postanowiłam w końcu powiedzieć, że mam dość…
- Te rzeczy, które dzieją się w szkole…- zająknęłam się.- Może lepiej żebyśmy w szkole nie spędzali tyle czasu razem?- powiedziałam mimo, że wcale tego nie chciałam. Chłopak otwarł oczy szeroko w szoku.- Sam zobacz… Wszystkie dziewczyny w szkole są zazdrosne. Nie widzą, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i dlatego to wszystko robią.- do oczu naszły mi łzy. Chłopak od razu złapał mnie za rękę i przejechał delikatnie kciukiem po wierzchu mojej dłoni.
- Przepraszam.- szepnął. Na jego twarzy można było zauważyć grymas bólu.- To wszystko moja wina… Powinienem był zrobić coś już na samym początku. Przepraszam.
I opowiedział mi co się stało w dniu kiedy mnie nie było w szkole. Że to jakaś rozwydrzona małolata wszystko robiła. Nie wiem czemu ale odetchnęłam z ulgą.
- Przepraszam też za to, że wtedy w wakacje wyjechałem.- szepnął.
- Co?- zaskoczył mnie tym.- O czym ty mówisz. Przecież od zawszę o tym marzyłeś.
- Gdybym nie wyjechał… Nie stało by się z twoim ciałem to co się stało.
- Co?
- Jestem na siebie wściekły, że nigdy wcześniej ci tego nie mówiłem…- powiedział, a jego oczy zrobiły się lekko czerwone. W tym momencie mój telefon zaczął dzwonić jak porąbany, a w wagoniku można było usłyszeć piosenkę F.T Island – Siren. Wyciągnęłam telefon z kieszeni swetra nie wyrywając drugiej dłoni z uścisku chłopaka.
- Halo?- odezwałam się lekko łamiącym się głosem. Sama nie wiem dlaczego chciało mi się płakać.- SangMi?
- SoRi? Dlaczego masz taki głos? Stało się coś?
- Nie tylko…- zaczęłam, ale JongIn zabrał mi telefon z ręki.
- SangMi?- zapytał.- Przepraszam cie, ale nie teraz. Zadzwoń później.- powiedział i po prostu się rozłączył. Spojrzałam na niego zaskoczona kiedy schował mój telefon do swojej kieszeni.
- Masz racje.- powiedziałam szybko.- Bardzo źle zrobiłam odchudzając się tak na siłę. Teraz żałuje. Bo mimo to bóle w plecach nie przeszły.- i nie zdążyłam ugryźć się w język. Przecież chłopak nic o nich nie wiedział.
- Jakie bóle?- zapytał wystraszony.
- Lekarz powiedział, że mam tendencje do wysuwania się dysków w kręgosłupie. Dlatego chciałam tak bardzo schudnąć, chociaż… Robiłam to po części również z innego powodu.
- Bolały cię plecy, a mimo to ciągle chodzisz ze mną tańczyć?!- wystraszył się i podniósł głos.- Gdybym wiedział nigdy nie pozwoliłbym ci…
- Ale ja tego chciałam! A po za tym lekarz powiedział, że ćwiczenia będą dla mnie dobre… Po za tym już nie chciałam wyglądać tak jak wcześniej! Byłam gruba… Wiesz…- w końcu odważyłam się to powiedzieć.- Nigdy nie miałam chłopaka. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, bo byłam gruba… Myślałam, że jak może schudnę to ten na którym mi zależy wreszcie zwróci na mnie uwagę.
- Byłaś cudowna taka jaka byłaś.- szepnął w końcu.- Żałuje że nie odważyłem się powiedzieć ci tego wcześniej. Baozi była cudowna od samego początku. Nawet z tą nieistotną nadwagą…
- Przestań.- powiedziałam i w końcu jedna łza spłynęła po policzku.- Nie mów tak…
- Kiedy to prawda. Uwielbiałem twoje krąglutkie policzki…- powiedział i uklęknął przede mną delikatnie dotykając dłonią mojego policzka. Spojrzał mi w oczy, a ja zauważyłam, że jego się zaczerwieniły bardziej niż wcześniej.
- Przepraszam JongIn…- powiedziałam i  przytuliłam się do niego. Objął mnie delikatnie w pasie nadal klęcząc.- Dlaczego ty mi to robisz…- szepnęłam. Miałam na myśli to dlaczego miesza mi w głowie. Przez niego moje serce znowu biło z zawrotną prędkością.
- Bo cie kocham.- odpowiedział odsuwając się ode mnie.- Zawsze cie kochałem.- chwycił znów moje dłonie.- Dlatego nie mogę patrzeć jak robisz to dla jakiegoś chłopaka… Nie możesz wreszcie zauważyć, że zawszę byłaś śliczna? Zawsze…
- Ja to zrobiłam po części dla ciebie. Ty jesteś tym chłopakiem…- powiedziałam w końcu. Bo taka była prawda. Ból pleców od początku był wymówką. Chciałam żeby w końcu zauważył we mnie dziewczynę, a nie tylko swoją okrągłą przyjaciółkę, która wygląda jak Baozi.- Chciałam, żebyś w końcu mnie zauważył… Marzyłam żebyś poczuł to co ja kiedy pierwszy raz uczyłeś mnie tańczyć…
Chłopak wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami.
- Dlaczego nigdy nie powiedziałaś…
- Bo się bałam! W końcu przyjaźnimy się od zawszę… Jak mogłam ci powiedzieć, że kiedy poczułam jak mnie obejmujesz w tańcu nie mogę normalnie myśleć? Że moje serce wariuje? Zawszę kiedy się uśmiechasz…- chłopak nie pozwolił mi skończyć. Jego usta złączyły się z moimi w słodkim, niewinnym, pierwszym pocałunku. Było tak jak to sobie wyobrażałam. Jego usta były delikatne w dotyku i smakowały zjedzonym chwile wcześniej sorbetem cytrynowym. Wplotłam palce w jego ułożone w idealnym nieładzie włosy i oddałam pocałunek z całą czułością jaka we mnie była. Chciałam przelać w nim wszystkie moje uczucia do chłopaka.
- Kocham cie Baozi…- powiedział przytulając się do mnie.
- Ja ciebie też…- szepnęłam.
Chwile później z głośnika w wagoniku usłyszeliśmy, że przejażdżka zaraz się skończy. Nawet nie zauważyłam kiedy minęło te 45 minut. Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Rękawem swojego swetra wytarł moje mokre od łez policzki i posłał mi czuły uśmiech. Wplótł swoje palce między moje i delikatnie zacisnął muskając wierzch mojej dłoni kciukiem.
To było dziwne, ale bardzo przyjemne uczucie kiedy chłopak trzymał mnie za rękę. Zupełnie nowe doświadczenie…
Wysiedliśmy z wagonika i ruszyliśmy do domu. Wszystko zostało wyjaśnione i nareszcie czuje się lekko na duchu. Było to cudowne…
- To najlepszy dzień mojego życia…- szepnął Kai kiedy zbliżaliśmy się do mojego domu. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko. Nie wytrzymałam i pociągnęłam go za rękę żeby się zatrzymał. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja objęłam go w pasie i mocno się w niego wtuliłam. Ten cudowny zapach perfum, które pasują tylko do niego, to ciepło bijące z jego umięśnionego ciała…
- Dziękuje…- szepnęłam, a do oczu naszły mi łzy radości.- Dziękuje, że jesteś.
- Zawszę będę.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.

Weszłam do domu i dopiero teraz dotarło do mnie co się wydarzyło. Serce znów mi przyspieszyło, a ręce delikatnie mi się trzęsły.
Czy to znaczy, że jesteśmy razem?- pomyślałam wyglądając przez okienko w korytarzu gdzie zauważyłam JongIn’a wchodzącego z wielkim uśmiechem do domu obok. Złapałam się za brzuch, w którym znowu poczułam te dziwne motylki i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Cześć skarbie.- powiedziała mama wychodząc z kuchni na korytarz. Lekko podskoczyłam zaskoczona.
- Cześć.- odpowiedziałam zaczerwieniona.
- Czyli nareszcie mogę go nazywać „synem”?- uśmiechnęła się promiennie, a ja spłonęłam rumieńcem.
- P-podglądałaś?!- wyjęczałam zawstydzona.
- Tak się cieszę skarbie!- wykrzyknęła ignorując moje pytanie i mocno mnie przytuliła.  Speszona szybko uciekłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. To było takie zawstydzające…
Chociaż czego się wstydzić? Bo chyba nie JongIn’a, który wygląda jak wyrwany z jakiejś okładki pisemka o modzie.
Była już późna godzina wiec szybko przebrałam się w piżamę, choć i tak wiedziałam, że tej nocy nie zasnę. Leżałam w łóżku i rzucałam się z boku na bok z wielkim uśmiechem. Nie wytrzymałam, wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je i wychyliłam się pozwalając aby wiatr potargał mi moje rozpuszczone włosy. Stałam tak chwilę z zamkniętymi oczami napawając się chłodnym, nocnym wiosennym powietrzem.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz?- usłyszałam więc od razu otworzyłam oczy. Naprzeciwko mnie stał JongIn ubrany tylko w spodnie od piżamy. Miał delikatnie mokre włosy więc chyba właśnie wyszedł spod prysznica.
- Nie mogę zasnąć.- powiedziałam z uśmiechem.- Oglądniemy film?- zapytałam.- U ciebie?- dodałam szybko. Nie chciałam żeby moja mama usłyszała, że Kai znowu przyszedł, nie po tym co dzisiaj widziała.
- To chodź.- powiedział i wyciągnął ręce. Usiadłam na parapecie i zwiesiłam nogi w dół. Pierwszy raz przechodziłam do niego przez okno więc nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać. Ale w końcu jakoś zaczepiłam nogą o jego parapet. Chłopak chwycił mnie pewnie pod pachami i po prostu przełożył przez swoje okno.
Rozglądnęłam się po jego pokoju, w którym już dawno nie byłam. Zazwyczaj spotykaliśmy się u mnie. Ściany pomalowane na niebieski kolor, łóżko cały czas stało pod lewą ścianą, a szafa pod prawą. Biurko miało swoje miejsce pod przeciwległą ścianą, na której wisiała anty rama z naszymi wspólnymi zdjęciami, którą dostał ode mnie na urodziny wraz z nową czapką full cup. Nic się tu nie zmieniło.
- Chcesz coś do picia?- zapytał uśmiechając się.
- Tak. Herbatę.- powiedziałam i chłopak wyszedł. Zaczęłam krążyć po pokoju przyglądając się zdjęciom wiszącym na ścianach.
Nasze zdjęcie na rozpoczęciu roku w pierwszej klasie podstawowej, obok wisiało kolejne tym razem z naszych wspólnych wakacji kiedy mieliśmy czternaście lat. Kilka następnych było całą naszą paczką. Na jednym trzymałam BaekHyun’a na plecach, więc jak tylko zobaczyłam to zdjęcie zachichotałam pod nosem. Zaraz nad tym zdjęciem zawieszone było jakieś nowe. Kai z jakąś dziewczyną, chyba Europejką. Była bardzo ładna, miała długie proste włosy, niebieskie oczy, ubrana w luźne spodnie i białą bokserkę.
- Co oglądamy?- usłyszałam za plecami. Do pokoju wrócił Kai niosąc dwa kubki z zieloną herbatą.
- Nie wiem.- odpowiedziałam z powrotem przyglądając się zdjęciu.- Kto to?- zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- To? Lily.- odpowiedział stawiając kubki na stoliku obok łóżka.- A dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. Nigdy wcześniej nie widziałam po prostu tego zdjęcia.- ruszyłam w stronę łóżka gdzie chłopak wysypał górkę płyt z filmami.
- Lily to nauczycielka tańca z Londynu.- powiedział mimo, że nie pytałam. Nie byłam zazdrosna tylko ciekawa więc czemu się tłumaczy?
- Oglądnijmy to.- powiedziałam i wskazałam jakiś pierwszy z brzegu horror. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie będziesz się później bała?
- I tak nie będę mogła dzisiaj spać.- zaśmiałam się.
Usiedliśmy obok siebie na łóżku i włączyliśmy film. Po chwili chłopak spojrzał w moją stronę i chwycił mnie za rękę sadzając mnie sobie między nogami tak, że opierałam się teraz o jego klatkę piersiową. Byłam trochę zaskoczona więc spojrzałam na chłopaka, który chwycił leżący obok koc i szczelnie nas nim okrył.
Oczywiście film, który wybrałam już po piętnastu minutach zrobił się tak straszny, że miałam ochotę schować głowę pod koc. Zadrżałam widząc jak główna bohaterka filmu, mimo tego, że wie, że ktoś jest w jej kuchni to i tak tam idzie. W tle zaczęła lecieć typowa melodyjka informująca, że zaraz coś się stanie więc znów zadrżałam.
- Boisz się?- zapytał chłopak.
- Nie…- pisnęłam. Oczywiście mój głos musiał mnie w tym momencie zawieść i zabrzmieć jak jakieś skrzypnięcie drzwi. Poczułam jak jego ręce zasłaniają moje oczy, a usta wędrują do mojego ucha.
- Słuchaj tego co mówię.- szepnął.- Wszystko jest dobrze…- w tle leciała ta melodyjka, a po chwili było słychać krzyki zabijanej osoby, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Bardziej skupiłam się na ciepłym głosie chłopaka.- Jest dobrze. Kocham cie Baozi.- szepnął i cmoknął mnie w szyję po czym odsłonił mi oczy. Na ekranie po chwili już leciały napisy. Chłopak tak mnie rozproszył tym szeptaniem, że nawet nie wiem kiedy skończył się film.
Po chwili JongIn włączył jakąś dziwną komedie. Nawet nie wiem o co w niej chodziło, bo po chwili, kiedy tak chłopak obejmował mnie w pasie, a jego klata piersiowa unosiła się spokojnie w górę i w dół, poczułam przyjemne ciepło i zasnęłam. Nie mogłam po prostu zapanować nad opadającymi powiekami.
Obudziłam się dopiero następnego dnia rano kiedy słońce boleśnie poraziło mnie w oczy. Otworzyłam zaspane powieki i w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem. Odetchnęłam dopiero kiedy zorientowałam się czyj to pokój. Zamarłam kiedy poczułam rękę opartą na moim biodrze, oraz czyjeś ciepłe ciało zaraz na moich plecach. Odwróciłam się powoli nie chcąc budzić śpiącego za mną chłopaka. Spojrzałam na jego śpiącą twarz i uśmiechnęłam się szeroko. Wyglądał jak aniołek. Długie ciemne rzęsy, ciemny odcień skóry i te cudowne pełne usta…  To co stało się poprzedniego dnia wydawało się początkowo tylko pięknym snem. Ale kiedy JongIn się obudził i posłał mi ten swój cudowny uśmiech wiedziałam, że to się wydarzyło naprawdę.

***
Była niedziela więc dziś mieliśmy spotkać się z resztą naszej paczki na Sali treningowej. Pospiesznie wstałam i przez okno z powrotem przeszłam do swojego pokoju, bo w końcu musiałam się ubrać.
Szybko pobiegłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Ubrana już w świeże i czyste ubrania wróciłam do pokoju. Miałam na sobie Jeansowe spodnie do kolan i luźną miętową bluzkę. W torbę zapakowałam rzeczy na przebranie, portfel oraz kilka drobiazgów i byłam gotowa do wyjścia. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc wyszłam z pokoju. Niestety nie zdążyłam otworzyć zanim zrobiła to moja mama.
Na widok chłopaka uśmiechnęła się szeroko i wręcz zmusiła siłą żeby wszedł do środka.
- Spieszymy się mamo.- mruknęłam.
- A gdzie idziecie? Na randkę?- zapytała jak gdyby nigdy nic i uśmiechnęła się promiennie. Ja wraz z JongIn’em spłonęliśmy soczystym rumieńcem.
- Mamo!- krzyknęłam skrępowana.- Dobrze wiesz, że w niedziele chodzimy z resztą przyjaciół potańczyć…
- Ah no tak. To miłej zabawy!- powiedziała posyłając kolejny uśmiech Kai’owi i wyszła do kuchni. Stałam na środku korytarza czerwona jak cegła.
- Twoja mama o nas wie?- zapytał niepewnie.
- Widziała wczoraj jak przytuliłam cię pod domem…- odpowiedziałam i wyszłam z domu. Chłopak podążył za mną bez słowa. Kiedy tylko zniknęliśmy z pola widzenia mojej mamy, chłopak zbliżył się do mnie i wplótł swoje palce między moje sprawiając, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Dotarliśmy na salę chwile po BaekHyun’ie i D.O.. Zaraz po nas przyszedł SeHun i SangMi, oraz ChanYeol i SuHo. Szybko zmieniliśmy swoje ubrania na jakieś wygodniejsze do tańca i zaczęliśmy się rozciągać.
- Dlaczego nie oddzwoniłaś!?- wykrzyknęła po chwili zdenerwowana SangMi. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że dziewczyna dzwoniła poprzedniego dnia kiedy siedziałam z Kai’em na diabelskim młynie. Co ze mnie za przyjaciółka?!
- Przepraszam!- krzyknęłam podbiegając do niej.- Zapomniałam o tym na śmierć!
- Mogę wiedzieć dlaczego Kai zabrał ci wtedy telefon? I dlaczego płakałaś?- dziewczyna była serio przejęta.
- Wcale nie płakałam.- odpowiedziałam szybko.
- Coś się stało?- zapytał BaekHyun podchodząc do nas. Wszyscy zebrani na Sali patrzyli w naszą stronę. Trochę mnie to krępowało.
- Nie… Tylko…- nie wiedziałam jak im to teraz powiedzieć. JongIn po chwili wstał i podszedł do mnie z wielkim uśmiechem.
- Stało się!- powiedział wyszczerzając te swoje idealne białe zęby. Zarzucił mi ręce na szyje i przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając. Wszyscy zebrani na Sali byli zdziwieni oprócz uśmiechniętego szeroko BaekHyuna, który wyglądał jakby o wszystkim wiedział.- Baozi jest teraz tylko moja!- zaśmiał się i pocałował mnie przy wszystkich czule w czoło. W Sali można było usłyszeć krzyki radości i głośne śmiechy.
- No nareszcie!- wykrzyknął BaekHyun i porwał mnie na ręce okręcając się dookoła.
- Gratulacje!- wykrzyknęli wszyscy razem i po kolei zaczęli nas ściskać i piszczeć z radości. JongIn spojrzał na mnie posyłając mi swój cudowny uśmiech i chwycił mnie za rękę.
Mam cudownych przyjaciół, wspaniałego chłopaka. Czego chcieć więcej?
To właśnie historia mojego cudownego początku słodkiej wieczności z tymi najlepszymi, niezastąpionymi ludźmi.


KONIEC
Tak więc oto zakończyła się historia Kai'a i naszej Baozi :3 Mam nadzieje, że się wam podobało i zadowoliło was takie a nie inne zakończenie :)
Ale na (nie)szczęście czeka was jeszcze epilog, który napisałam na życzenie naszej kochanej Yehet :3 Mam nadzieje, że spodoba wam się :)

~Ohorat

2 komentarze:

  1. Świetne zakończenie! Naprawdę podobało mi się to opowiadanie!
    Jeśli mój komentarz jest zbyt krótki i wygląda na pisanego na siłę to przepraszam, ale nadrabiam zaległości w komentowaniu i już nie mam na to weny >.<

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww piękny koniec ♥
    Z niecierpliwością czekam na epilog :3
    Wenny :3

    OdpowiedzUsuń