niedziela, 11 stycznia 2015

Szczęście~KyungSoo Cz.1

Odbicie w lustrze pokazywało niewysoką dziewczynę w krótkich włosach tworzących śliczną aureolkę dookoła jej delikatnej, lekko okrągłej twarzy.
Tak więc tą dziewczyną jestem ja, Kim EunMi. Od zawszę uważano mnie za nieco chłopięcą. Miałam krótkie, czarne włosy, które żyły własnym życiem. Nawet gdybym próbowała je uczesać i jakoś poukładać nic by z tego nie wyszło więc w końcu pogodziłam się z tym, że już zawsze takie będą i przestałam się starać.
Nigdy nie dbałam o swój wygląd zewnętrzny tak jak robiły to dziewczyny w moim wieku. Nie malowałam się, zawszę miałam na sobie spodnie i T-shirt, nie nosiłam torebek tylko plecaki, a od wysokich obcasów zdecydowanie wolałam moje ukochane, wygodnie, czarne trampki. Oczywiście nie byłam zaniedbana. Nic z tych rzeczy! Po prostu chyba bardziej przypominałam chłopaka niż dziewczynę.

Założyłam na siebie moją ulubioną skórzaną kurtkę i wybiegłam z mieszkania, zamykając je uprzednio na klucz.
Pogoda na zewnątrz zrobiła się nieco ponura, mimo to można było wyczuć zbliżające się lato. Krzywiłam się na samą myśl, że zrobi się tak gorąco, że nie będę już mogła nosić mojej kurtki.
Już lekko spóźniona minęłam ostatni zakręt i znalazłam się pod wejściem do kina.
- Yah! Kim EunMi!!- wrzasnął stojący tam chłopak. Miał na sobie zwykłe jeansy i koszule w niebiesko granatowo białą kratę.- znów się spóźniłaś!
Uśmiechnęłam sie do niego przepraszająco. Owym chłopakiem był nie kto inny jak mój najlepszy przyjaciel. Znaliśmy się od tak dawna, że w sumie nie miałam żadnego wspomnienia, które nie dotyczyło by naszej dwójki razem. Dzięki niemu przetrwałam jakoś podstawówkę i gimnazjum gdzie nie byłam zbyt lubiana. I to dzięki niemu poznałam moją najlepszą przyjaciółkę, Park JinJoo.
- Wybacz.- powiedziałam z lekko przyspieszonym od biegu oddechem.- Musiałam coś załatwić.- chciałam się jakoś usprawiedliwić.
- Tak, jasne.- odpowiedział z wręcz namacalnym sarkazmem.- Pewnie znowu oglądałaś jakąś durną dramę i nie ogarnęłaś się w czasie.
Dobra. On znał mnie aż za dobrze. Wiedział dokładnie kiedy kłamałam. Chociaż jedną, najważniejszą rzecz udało mi się przed nim ukryć. Chłopak nie miał zielonego pojęcia o tym, że od liceum skrycie go kocham. Nie chciałam mu o tym powiedzieć i nie miałam takiego zamiaru. Byłam pewna, że kiedy spotkam jakiegoś fajnego chłopaka to uda mi się powstrzymać to uczucie. Ale niestety w ciągu całego mojego ponad dwudziestoletniego życia nie spotkałam chłopaka, przy którym moje serce zabiłoby szybciej. Nikogo oprócz mojego przyjaciela.
- Gdzie są wszyscy?- zapytałam rozglądając się.
- Już weszli. Film zacznie się za trzy minuty.
- No to na co ty czekasz?- zdziwiłam się.
- Na ciebie?- mruknął, chwycił mnie za nadgarstek i wciągnął do kina nie widząc jak bardzo moje policzki zrobiły się czerwone.


- Powiesz mu w końcu co do niego czujesz?- zapytała JinJoo popijając swoją mrożoną kawę przez zieloną słomkę.
- Nie wiem o czym mówisz.- odpowiedziałam. Już nie raz próbowała mnie namówić na to abym wyjawiła chłopakowi swoje uczucia, ale ja nie chciałam tego nawet słuchać.
Siedziałysmy właśnie w kawiarni, do której wybraliśmy się po kinie. Reszta już zebrała się do domu i zostałam tylko ja, JinJoo, jej chłopak JongIn i mój przyjaciel. JongIn kupował właśnie ciastka, a KyungSoo poszedł do toalety.
- Jezu EunMi… Już to przerabiałyśmy. To uczucie nie zniknie jeśli będziesz sobie to tylko wmawiała. Dlaczego mu nie powiesz?
- Nie chce go stracić.- palnęłam od razu.- Jeśli powiem mu cokolwiek to jaką mam pewność, że on czuje to samo? Że między nami nie zrobi się nagle niezręcznie?
- Nie będziesz wiedziała co on na to jeżeli nie chcesz mu o tym powiedzieć.
- Wole żyć w tej niewiedzy niż nie móc go widywać już w ogóle.- mruknęłam.
Tak. Właśnie tego się bałam, że moim głupim uczuciem wystraszę chłopaka i wszystko się między nami zmieni, będzie niezręcznie albo co gorsza, że odstraszę go tym zupełnie. A ja nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Bez naszych bezsensownych rozmów, grania na konsoli u niego w domu, jego przeklinania na mnie kiedy zrobię coś głupiego.
- Ale ty go kochasz…
- Tak kocham. Kocham KyungSoo.- mruknęłam.- Zadowolona? Wiem, że go kocham. Proszę cie skończmy już ten temat, bo zaraz wrócą.
Oczywiście chciała jeszcze coś dodać, ale do stolika podszedł JongIn niosąc tackę z truskawkowymi ciastkami. Cmoknął JinJoo w czubek głowy co skutecznie odwróciło jej uwagę ode mnie.
Odetchnęłam z ulgą i skupiłam się na jedzeniu ciasteczka nie chcąc nawet myśleć o tym o czym rozmawiałyśmy.
KyungSoo wrócił do stolika z grymasem na twarzy.
- Jeszcze nigdy nie widziałem takiej kolejki do kibla w kawiarni.
Wszyscy się głośno zaśmialiśmy wracając do rozmów na temat filmu, który wcześniej oglądaliśmy.

Spędziliśmy w kawiarni kilka godzin. Wyparłam z głowy to o czym mówiła JinJoo i mój dobry humor powrócił.
JongIn i moja przyjaciółka wyszli chwile przed nami. Mieli coś do załatwienia, a już i tak się zasiedzieli.
- Przyjdziesz jutro?- zapytał kiedy zakładałam kurtkę.
- Jasne, że tak. Musimy dokończyć nasz turniej Tekkena. Jeszcze trochę i z tobą wygram..- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Chciałabyś. To ja jestem mistrzem Tekkena.- prychnął.
Wyszliśmy przed kawiarnie i co nas zastało?
Ulewa.
Cholerna ulewa, która ograniczała wzrok do najdalej trzech metrów w przód.
Oczywiście nie miałam ze sobą parasola, moje włosy, od wilgoci lada moment miały zacząć wykręcać się w loczki zmieniając swoje ułożenie w jeszcze dziwniejszy sposób niż zwykle, a ja do domu miałam dwadzieścia minut pieszo i żadnego połączenia autobusowego.
Wydałam z siebie dziwny jęk niezadowolenia zwracając na siebie uwagę KyungSoo.
- Znowu nie masz parasola.- to nie było pytanie tylko stwierdzenie.- Od rana zanosiło się na deszcz. Nie mogłaś pomyśleć?
Spojrzałam na niego oczami kotka ze shreka chcąc aby w końcu przestał na mnie narzekać.
KyungSoo robił to bardzo często. Krzyczał na mnie kiedy robiłam coś źle, kiedy zachowywałam się dziecinnie i nieodpowiedzialnie co zdarzało mi się bardzo często. Zawszę czuł się za mnie odpowiedzialny, zachowywał się jak  starszy brat, albo nawet i mój ojciec.
Chociaż może nie powinnam porównywać go do ojca. Nie mogłam porównać gdyż najnormalniej w świecie nie mam ojca. Nie wiedziałam kim on jest, nie wiem gdzie jest, co robi. Moja mama zawszę unikała rozmów o nim, zniszczyła wszystkie jego zdjęcia przez co nie wiedziałam nawet jak wygląda.
Tata odszedł nim jeszcze się urodziłam. Dużo osób twierdziło, że zachowuje się i jestem chłopięca przez to, że nie było u mnie w domu mężczyzny, że podświadomie właśnie tak nadrabiam sobie jego nieobecność i brak.
Nie mogłam tego stwierdzić. Po prostu taki był mój styl i nie doszukiwałam się w nim żadnych innych podtekstów.
- Mówi się trudno. Nie mam w końcu tak daleko do domu.- to powiedziawszy zrobiłam krok do przodu chcąc wyjść na ulewę.
- Głupia.- mruknął pod nosem ciągnąc mnie za nadgarstek z powrotem pod daszek. Spojrzałam na niego zaskoczona. Wyciągnął z plecaka składaną parasolkę i rozłożył ją nad naszymi głowami.- Odprowadzę cię.
- Ale to jest bardzo nie po drodze do ciebie.- powiedziałam z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nic nie powiedział tylko wskazał swoje ramię , które posłusznie chwyciłam zmniejszając dystans między nami do zupełnego minimum. Mimo to mi mokła prawa ręka, a mojemu przyjacielowi lewa. Jego parasolka była za mała dla naszej dwójki.
Tak naprawdę deszcz tak strasznie zacinał, że miałam wrażenie, że pada z góry, z dołu i z boku jednocześnie. Mimo parasolki miałam całe mokre spodnie jakbym kąpała się w kałuży.
- Dzięki bardzo.- powiedziałam kiedy stanęliśmy pod wejściem do mojego bloku.
- Noś ze sobą parasol.- powiedział poważnie. Nie był zły, że musiał tu ze mną iść. Raczej martwił się tym, że gdyby wyszedł z kawiarni przede mną to ja zmokłabym wracając samotnie.
- Tak jest!- wykrzyknęłam i zasalutowałam mu jak żołnierz w wojsku.
- KyungSoo!- wykrzyknął ktoś za nami. Automatycznie powędrowałam wzrokiem do tej samej osoby co stojący obok mnie chłopak. Była to jakaś starsza pani. Na pewno nie była to jego babcia, bo miałam okazje już ją poznać, a druga babcia zmarła zanim KyungSoo przyszedł na ten świat.
Więc kto to?
- Dzień dobry.- powiedział uśmiechając się delikatnie.
- Tak miło cie widzieć! Co słychać u babci? Dawno nie miałyśmy okazji się spotkać.
Z rozmowy wyniknęło, że jest to jakaś koleżanka jego babci z klubu seniora. Rozmawiała z chłopakiem chyba pół godziny nie zważając na deszcz. Wypytywała o wszystko chwaliła jak to ostatnio wyprzystojniał i zmężniał. W tym momencie chciałam się zaśmiać, ale kultura osobista i dobre wychowanie mi na to nie pozwoliły.
- A kim jest twój kolega?- uśmiechnęła się w końcu mnie w końcu mnie zauważając. Nie pierwszy raz pomylono mnie z chłopakiem.
- Przyjaciółka.- poprawił ją szybko i chyba odruchowo.- Kim EunMi. Studiujemy razem.- wyjaśnił. Kobieta spojrzała na mnie  jak na kosmitę.
- Przepraszam.- zawstydziła się zwracając do mnie.- Nie poznałam po fryzurze i ubraniu.
- Nie pani pierwsza.- palnęłam. Kobieta zawstydzona swoim błędem szybko się pożegnała i sobie poszła.
W czasie jej rozmowy z KyungSoo deszcz zelżał i chłopak spokojnie mógł wrócić do domu.
- Do jutra.- pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoim kierunku.


- Wróciłam.- wykrzyknęłam wchodząc do domu. Mama nic nie odpowiedziała tylko biegała w kółko po całym salonie zakładając na siebie kolczyki i jakiś naszyjnik. Była ubrana w elegancką czarną sukienkę czym bardzo mnie zdziwiła. Patrzyłam na nią zaskoczona przez dobre dwadzieścia minut nim mnie zauważyła.
- Jak ty wyglądasz?!- wykrzyknęła z przerażeniem patrząc na moje wytarte jeansy.- I gdzie ty byłaś w ogóle?! Miałaś być gotowa o siedemnastej.
- Co?- zapytałam zaskoczona.- Nic mi o tym nie mówiłaś. O co w ogóle chodzi?
Nic mi nie wytłumaczyła tylko siłą zmusiła do tego abym się elegancko ubrała. No więc założyłam na siebie czarne jeansy, białą koszulę i czarna marynarkę. Zostałam prawie że brutalnie wyciągnięta z mieszkania i zapakowana w taksówkę.
Nie ogarniałam w ogóle co się dzieje. Mama tak często miała, że chciała mi coś powiedzieć, jednak o tym zapominała, po czym krzyczała twierdząc, że jednak to zrobiła. No cóż… Taka już była i nic nie mogłam z tym zrobić.
Przez całą naszą półgodzinną podróż nic nie powiedziałam. Nie miałam na to ochoty, a po za tym nie odczuwałam potrzeby rozmowy z mamą. Tak naprawdę nigdy nie dogadywałyśmy się najlepiej. Stało się to gdzieś w okresie mojego gimnazjum. To wtedy zbuntowałam się przeciw różowym bluzeczką, spódniczką i koronką, w które ubierała mnie moja rodzicielka i zamieniłam je na w większości chłopięce bluzy i czarne skórzane kurtki. Bardzo jej się to nei podobało i cały czas próbowała to we mnie zmienić.
Bezskutecznie.
Czasami zastanawiałam się jakim cudem mogłam być jej córką, a czasami było mi przykro, że nie akceptowała mnie takiej jaką byłam. Ale w najgorszych sytuacjach mogłam liczyć na KyungSoo. Kiedy miałam gorszy dzień, kiedy pokłóciłam się z mamą on zawszę potrafił poprawić mi humor, mogłam zadzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy. Mimo, że trochę narzekał kiedy dzwoniłam i budziłam go o trzeciej w nocy to i tak wiedziałam, że się przejmuje i mu zależy. Niestety zależy mu tylko jak przyjacielowi i to było najgorsze. Tylko ja mogłam być taka głupia żeby zakochać się w chłopaku, który traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę.
Dojechałyśmy na miejsce, nasza taksówka zatrzymała się pod jakąś restauracją w środku Seulu. Deszcz, który pojawił się znikąd zniknął równie szybko i teraz świeciło piękne słońce.
- Możesz mi powiedzieć co tutaj robimy?- zapytałam kiedy mama wysiadła z taksówki zaraz po zapłaceniu.
- Zaraz się dowiesz.- na jej twarzy pojawił się rozmarzony uśmiech.
Zachowywała się jak dla mnie co najmniej dziwnie. Mama zazwyczaj była sztywną i logiczną kobietą, wszystko miała zaplanowane. Ostatnio jednak coś się zmieniło, częściej odcinała się od rzeczywistości, uśmiechała się do siebie. To było zaskakujące zjawisko.
Restauracja, do której weszłyśmy robiła wrażenie dość luksusowej. Stoliki i meble ciemnego drewna, duże masywne krzesła. Trochę mnie to przerażało i przytłaczało, ale nie dałam tego po sobie poznać.
Mama szepnęła coś kelnerce, a ta wskazała palcem kierunek, w którym ruszyłyśmy z moją rodzicielką. Po drodze minęłyśmy mnóstwo biznesmenów ubranych w idealnie skrojone garnitury, których cena była pewnie kolosalna.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zatrzymałyśmy się przy stoliku przy którym ktoś już siedział. Był to mężczyzna w średnim wieku, mógł mieć koło czterdziestu pięciu lat. Był bardzo elegancki w swoim popielatym garniturze. Miał krótko przystrzyżone, czarne włosy przesiane lekką siwizną. Był bardzo przystojny, ale jego twarz robiła wrażenie dosyć surowej. Budził przerażający respekt nawet kiedy się uśmiechał.
- Witajcie.- powiedział i pospiesznie wstał. Chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch robiąc po chwili to samo z dłonią mojej mamy. Usiadłam na wskazanym dla mnie krześle, w kompletnym szoku. Nie miałam pojęcia co się dzieje i co ja tak właściwie tutaj robie.
- EunMi pozwól, że ci przedstawię, to jest Kim SunKyung.- powiedziała mama z lekkim rumieńcem.
- Miło mi.- mruknęłam gdyż tak nakazywało dobre wychowanie i kultura osobista.
Nie wiedziałam dlaczego jadłyśmy obiad z tym przystojnym, lekko przerażającym biznesmenem. Dowiedziałam się w trakcie posiłku, że jest to kolega z pracy mojej mamy. Wyjaśniało to jego sztywny strój w postaci garnituru, gdyż mama pracuje w jakiejś wielkiej korporacji farmaceutycznej. W większości siedziałam w milczeniu nawet nie skupiając się na ich rozmowie. Miałam jakieś dziwne, złe przeczucie co do SunKyung’a. Zanim sami zdążyli mi to oznajmić, domyśliłam się, ze on i mama się spotykają. To by wyjaśniało dziwny stan mojej mamy, który można było uznać za zakochanie.
Skupiłam się więc na grzebaniu widelcem w potrawie, której nazwy nie znałam, co jakiś czas biorąc kęs do buzi i utwierdzając się w fakcie iż smakuje to okropnie. Ja zamówiłabym frytki albo sałatkę, ale niestety nie miałam prawa zadecydować gdyż wyręczył mnie nowopoznany mężczyzna. Wkurzył mnie tym, bo chciałam zjeść coś co jest chociaż jadalne, ale opanowałam się dla swojego własnego dobra. Gdybym coś odwaliła mama chybaby mnie zamordowała po powrocie do domu, a ja jednak chce jeszcze trochę pożyć.
Siedzieliśmy w restauracji do nocy! Mama i SunKyung śmiali się i rozmawiali, a ja potwornie się nudziłam. W połowie tego jakże „cudownego’ wieczora wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać sobie z KyungSoo. Pisaliśmy o zupełnych pierdołach takich jak to co chłopak jadł na obiad, poprzez delikatne przeklinanie na siebie jak to mieliśmy w zwyczaju. 
Wszystko lepsze od słuchania tej beznadziejnie przesłodzonej gadki dwóch zakochanych w średnim wieku.
- Możesz odłożyć ten telefon?- zapytała mnie mama przerywając pisanie eseju w smsie do KyungSoo, w którym opisywałam obrzydliwy obiad jaki właśnie miałam okazje zjeść. Niechętnie podniosłam głowę i na nich spojrzałam.
- Słucham.- powiedziałam najgrzeczniej jak tylko potrafiłam. Byłam zła, że muszę być z nimi na tej dziwnej randce. Rozumiałam, ze mama chciała abym poznała jej faceta, ale dlaczego w takiej sytuacji?!
Nie miałam nic przeciwko temu aby kogoś miała. Niech szaleje, niech się bawi, ale niech mnie w to nie miesza za bardzo.
- Chcieliśmy ci coś powiedzieć.- zaczęła znów się uśmiechając. To było dla mnie tak strasznie dziwne.- Wiem, ze może cie to trochę wystraszyć, ale… Musisz wiedzieć, że bardzo dużo o tym myśleliśmy i rozmawialiśmy.
Zaczęła plątać się w tym co chciała mi powiedzieć, co mnie trochę przeraziło.
- Dobrze… Powiem to.- wzięłam głęboki wdech i pomyślała chwile po czym w końcu wykrztusiła to z siebie, a ja zamarłam.- Ja i SunKyung postanowiliśmy się pobrać.
Siedziałam w szoku przez dobre dziesięć minut. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak zareagować. Właśnie poznałam faceta, a dowiedziałam się, że ma on zostać moim ojczymem.
Na początku był szok, ale później byłam już tylko wściekła.
- Co?- mruknęłam marszcząc brwi chcąc aby to wszystko było tylko jakimś dziwnym omamem słuchowym.
- Wiem, że jest to nieco zaskakujące, ale…
- Zaskakujące?! Kpicie sobie?!- wykrzyknęłam wstając z krzesła odsuwając je z głośnym skrzypnięciem.- Właśnie go poznałam, a dowiedziałam się, że będzie twoim mężem. Jestem w szoku! Jak mogłaś zwlekać tak długo z powiedzeniem mi o tym wszystkim!? Ile czasu w ogóle jesteście razem?!
- Trzy lata.- mruknęła zawstydzona.
- Trzy lata?! I dopiero teraz informujesz mnie o jego istnieniu?
Nie wytrzymałam już. Byłam wściekła jak jeszcze nigdy. Wzięłam leżący na krześle obok plecak i wyszłam z restauracji nie zwracając uwagi na krzyki i wołanie mojej mamy.
Na dworze było już ciemno, dosyć późna godzina i znów zanosiło się na deszcz. Nie wiedziałam co mam zrobić. Telefon w mojej kieszeni dzwonił nieprzerwanie, ale nie zamierzałam go odbierać. Potrzebowałam trochę czasu aby wszystko do mnie dotarło.

Krążyłam po ulicach miasta przez najbliższe dwie godziny. Telefon który ciągle dzwonił bardzo mnie irytował więc w końcu go wyłączyłam i wrzuciłam na dno plecaka.
Deszcz w końcu zaczął padać, a ja nie zwracałam na niego po prostu uwagi i szłam dalej. Płakałam. Byłam strasznie zła i zirytowana, a właśnie tak na to reagowałam. Zupełnie nieświadomie dotarłam do znajomej dzielnicy i znajomego domu. Po chwili dopiero dotarło do mnie, że to dom mojego przyjaciela. Chciałam być sama, ale podświadomie widocznie chciałam go zobaczyć, bo ciało zaprowadziło mnie właśnie w to miejsce.
Stanęłam pod drzwiami domu, zupełnie przemoczona, zapłakana. Uniosłam dłoń i zadzwoniłam do drzwi. Przez chwile nic się nie działo, ale jakiś czas później usłyszałam za drzwiami jakieś ruchy. Otworzyły się szeroko, a w nich stanął nie kto inny jak KyungSoo. Była bardzo zaskoczony tym, że mnie widzi, ale dopiero po chwili zauważył mój stan.
- Znowu nie masz parasola.- mruknął po czym bez żadnych pytań wciągnął mnie do środka. Pociągnął mnie za rękę do łazienki, posadził na toalecie i wyciągnął z szafki ręcznik, którym zaczął suszyć mi głowę.
Nie zwrócił uwagi na to, ze cicho łkam pod ręcznikiem. Za dobrze mnie znał. Nienawidziłam kiedy ktoś widział moje łzy więc chłopak starał się je zignorować. Chciał poczekać aż się wypłaczę żeby zapytać co się stało.
Tak więc płakałam przez dwadzieścia minut przez które KyungSoo wycierał moje włosy. W końcu się uspokoiłam . Wzięłam kilka głębokich wdechów.
- Sam ci coś suchego do ubrania.- to powiedziawszy wyszedł z łazienki wracając do niej po dwóch minutach. Dal mi chwile na przebranie i ruszył do kuchni zrobić cos do picia. Założyłam na siebie dresowe spodnie w jasnoszarym kolorze i czarną koszulkę z jakimś nadrukiem, powiedziałam moje rzeczy aby trochę przeschły i poszłam do kuchni.
Czekała tam na mnie pyszna gorąca czekolada z bitą śmietaną i syropem waniliowym. Usiadłam przy wsypie kuchennej i spojrzałam na chłopaka naprzeciwko.
- Moja mama wychodzi za mąż.- palnęłam, a KyungSoo wyszczerzył oczy w szoku.
Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, że mama jest w związku od trzech lat, że chce wyjść za tego faceta za mąż i nic mi o tym wcześniej nie powiedziała, a nawet nie napomknęła między słowami. Powiedziałam mu, że mnie to zabolało i wkurzyło.
Słuchał uważnie i nie przerywał.
- I co ja mam teraz zrobić?- zapytałam.
- Nie wiem.- odpowiedział szczerze. Nie chciałam kontynuować tego tematu, chłopak to wiedział. Nie naciskał.
- Chcesz zostać dzisiaj na noc?- zapytał, a ja kiwnęłam głową. Nie był to pierwszy raz kiedy miałam u niego spać. Często robiliśmy sobie całonocne maratony filmowe, przy których najczęściej zasypialiśmy więc było to dla nas normalne.
Wkurzało mnie to, że zakochałam się w KyungSoo. Gdybym przez przypadek się wygadała to zniszczyłabym nasza przyjaźń i już nie moglibyśmy tak swobodnie ze sobą przebywać. Dlatego postanowiłam, że  chłopak nigdy się o tym nie dowie i zamierzałam się tego trzymać za wszelką cenę.
Chłopak rozłożył kanapę i przygotował na niej pościele. Chyba myślał, że nie chce rozmawiać tylko po prostu iść spać, ale ja potrzebowałam jakiegoś oderwania od rzeczywistości.
- Obejrzymy film?- zapytałam siadając na rozłożonej kanapie.

***

I stało się. Moja mama dwa miesiące później była szczęśliwą mężatką. Nie obchodziło ja nic co nie było związane z nią i z jej nowym mężem.
Bardzo rzadko bywałam w domu. Nie lubiłam tam być, nie lubiłam patrzeć na mamę z SunKyung’iem. Oni w sumie nigdy się mną nie przejmowali, nie obchodziło ich to gdzie jestem i co robie. Większość czasu spędzałam z JinJoo i KyungSoo.
Najgorsza jednak rzecz stała się pół roku po ich ślubie. Była to zwyczajna środa, wieczór. Jak zawszę byłam zamknięta w swoim pokoju, unikając jakiegokolwiek kontaktu z resztą domowników.
Dochodziła pora kolacji więc mój żołądek zaczął domagać się pożywienia. Na palcach więc wyszłam z pokoju nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Kiedy już miałam skręcić do kuchni usłyszałam krzyki. Wystraszyłam się i zesztywniałam przysłuchując się wszystkiemu jednocześnie. Mama i SunKyung pierwszy raz się kłócili. Nie była to zwykła małżeńska sprzeczka. Krzyczeli na siebie, wyzywali się od najgorszych.
Zrobiła kolejny krok aby znaleźć się w salonie. Miałam nadzieje, że jak mnie zobaczą to może przestaną. Niestety kiedy weszłam nie zdążyłam nawet zareagować. SunKyung uniósł rękę i z całej siły uderzył mamę w twarz. Kobieta zatoczyła się i upadła na kanapę. Nie wiedziałam co zrobić.
- Ty parszywy gnoju!- wrzasnęłam.- Za kogo ty się uważasz?!
Nim cokolwiek zrobiłam ja też oberwałam. Z mojej wargi poleciała stróżka krwi plamiąc dywan.
- SunKyung nie!- krzyknęła mama chwytając go za pięść, którą przygotował aby ponownie mnie uderzyć.- Nie bij jej, proszę. To moja wina.
- Mamo… co ty…?- zapytałam z niedowierzaniem.
- To moja wina. Zasłużyłam sobie.- powtórzyła i przyłożyła dłoń do czerwonego, lekko opuchniętego policzka. Cicho pociągając nosem ruszyła do sypialni, a zaraz za nią SunKyung chcąc ją przeprosić. To było dla mnie chore. To nie mogło się dziać naprawdę.
W zawrotnym tempie znalazłam się w swoim pokoju, wyciągnęłam spod łóżka torbę podróżną i na oślep zapakowałam do niej wszystkie moje rzeczy. W mojej panice i złości nie zajęło mi to za dużo czasu.
- Co ty robisz? Gdzie idziesz?- zapytała mama z przerażeniem widząc jak ruszał do wyjścia z wielką torbą.
W tym momencie czułam się paskudnie, byłam zła, a nawet wściekła i mimo woli zaczęłam obwiniać o wszystko moją matkę.
- To twoja wina.- warknęłam.- Po co ci był ten ślub?- tym razem wrzasnęłam.- Wybieraj. Ja czy on?- postawiłam ja przed prostym wyborem. Była zszokowana i nie wiedziała co powiedzieć.- Podejmij decyzję córka czy mąż?!
- Jak możesz kazać mi wybierać?- z jej oczu poleciały łzy, a ja z lekkim zdziwieniem stwierdziłam, że kompletnie mnie to nie obchodzi.- Więc wybierasz jego… Pamiętaj tylko, że to ty sama wybrałaś sobie takie gówniane życie.- mruknęłam i otworzyłam drzwi wyjściowe.
- Gdzie ty idziesz?
- To już nie jest twój interes.- zatrzasnęłam drzwi za sobą drzwi i szybkim krokiem wyszłam z bloku.
Na początku chciałam iść do JinJoo, ale  ona i JongIn mają swoje życie, swoje sprawy. Później chciałam iść do KyungSoo, ale to też nie był dobry pomysł. Moja mama na pewno będzie mnie tam szukać.
Nie wiem jak i kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek kładąc torbę obok siebie.
I co ja mam teraz zrobić?- pomyślałam.
Nie żałowałam, że uciekłam. Nie pozwolę się bezkarnie bić. Moja mama sama sobie to wybrała, ale ja zostałam zmuszona.
Było zimno, zaczął padać śnieg, a ja byłam tylko w cienkiej bluzie gdyż w złości zapomniałam zabrać kurtkę. Powietrze które wydychałam zamieniało się w obłoczki zimnej pary, moje nogi zaczęły marznąć.
Musiałam się gdzieś schować, bo inaczej bym zamarzła. Mimo to siedziałam  tak przez ponad dwie godziny.
- EunMi!- usłyszałam więc szybko wstałam będąc gotową do szybkiej ucieczki. W moją stronę biegła znajoma postać.
- KyungSoo…
- Zwariowałaś?!- wrzasnął znajdując się obok mnie. W rękach trzymał kurtkę, którą od razu na mnie założył. Teraz poczułam jak bardzo było mi zimno.
- Co ty tu robisz?- zapytałam.
- Twoja mama dzwoniła.- odpowiedział biorąc moją torbę do ręki.- Chodź.- chwycił mnie za dłoń i pociągnął. Zaczęłam mu ja wyrywać.
- Nie! Nie wrócę tam!- krzyknęłam od razu zalewając się łzami. Nim się zorientowałam jego ręce szczelnie mnie oplotły zamykając mnie w ciepłym uścisku.
- Idziemy do mnie.- wyjaśnił chcąc mnie jakoś uspokoić.- Nie musisz wracać do domu jeśli nie chcesz.
- Nie chce.- powiedziałam szybko.

- To chodź.- znów chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą.- Zrobię ci gorącą czekoladę.




~Ohorat

2 komentarze:

  1. Zakochałam się w tyn opowiadaniu *-*
    Strasznie mnue zaciekawiłaś, wszystko przeczytałam jednym tchem ignorując to, że powinnam czytać lekturę....
    Brak mi słów, jesten chyba mało oryginalnym komentatorem,że tak powiem xD
    Wenny życzę ^^
    Hwaiting~~!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kyungsoo taki kochany! Fajna rozbudowana akcja i wszystko mi się podoba :3
    Czekam na kolejną część! Fighting!

    OdpowiedzUsuń