Odbicie
w lustrze pokazywało niewysoką dziewczynę w krótkich włosach tworzących śliczną
aureolkę dookoła jej delikatnej, lekko okrągłej twarzy.
Tak więc tą dziewczyną jestem ja, Kim EunMi. Od zawszę uważano mnie za nieco chłopięcą. Miałam krótkie, czarne włosy, które żyły własnym życiem. Nawet gdybym próbowała je uczesać i jakoś poukładać nic by z tego nie wyszło więc w końcu pogodziłam się z tym, że już zawsze takie będą i przestałam się starać.
Tak więc tą dziewczyną jestem ja, Kim EunMi. Od zawszę uważano mnie za nieco chłopięcą. Miałam krótkie, czarne włosy, które żyły własnym życiem. Nawet gdybym próbowała je uczesać i jakoś poukładać nic by z tego nie wyszło więc w końcu pogodziłam się z tym, że już zawsze takie będą i przestałam się starać.
Nigdy
nie dbałam o swój wygląd zewnętrzny tak jak robiły to dziewczyny w moim wieku.
Nie malowałam się, zawszę miałam na sobie spodnie i T-shirt, nie nosiłam
torebek tylko plecaki, a od wysokich obcasów zdecydowanie wolałam moje
ukochane, wygodnie, czarne trampki. Oczywiście nie byłam zaniedbana. Nic z tych
rzeczy! Po prostu chyba bardziej przypominałam chłopaka niż dziewczynę.
Założyłam
na siebie moją ulubioną skórzaną kurtkę i wybiegłam z mieszkania, zamykając je
uprzednio na klucz.
Pogoda
na zewnątrz zrobiła się nieco ponura, mimo to można było wyczuć zbliżające się
lato. Krzywiłam się na samą myśl, że zrobi się tak gorąco, że nie będę już
mogła nosić mojej kurtki.
Już
lekko spóźniona minęłam ostatni zakręt i znalazłam się pod wejściem do kina.
- Yah!
Kim EunMi!!- wrzasnął stojący tam chłopak. Miał na sobie zwykłe jeansy i
koszule w niebiesko granatowo białą kratę.- znów się spóźniłaś!
Uśmiechnęłam
sie do niego przepraszająco. Owym chłopakiem był nie kto inny jak mój najlepszy
przyjaciel. Znaliśmy się od tak dawna, że w sumie nie miałam żadnego
wspomnienia, które nie dotyczyło by naszej dwójki razem. Dzięki niemu
przetrwałam jakoś podstawówkę i gimnazjum gdzie nie byłam zbyt lubiana. I to
dzięki niemu poznałam moją najlepszą przyjaciółkę, Park JinJoo.
-
Wybacz.- powiedziałam z lekko przyspieszonym od biegu oddechem.- Musiałam coś
załatwić.- chciałam się jakoś usprawiedliwić.
- Tak,
jasne.- odpowiedział z wręcz namacalnym sarkazmem.- Pewnie znowu oglądałaś
jakąś durną dramę i nie ogarnęłaś się w czasie.
Dobra.
On znał mnie aż za dobrze. Wiedział dokładnie kiedy kłamałam. Chociaż jedną,
najważniejszą rzecz udało mi się przed nim ukryć. Chłopak nie miał zielonego
pojęcia o tym, że od liceum skrycie go kocham. Nie chciałam mu o tym powiedzieć
i nie miałam takiego zamiaru. Byłam pewna, że kiedy spotkam jakiegoś fajnego
chłopaka to uda mi się powstrzymać to uczucie. Ale niestety w ciągu całego
mojego ponad dwudziestoletniego życia nie spotkałam chłopaka, przy którym moje
serce zabiłoby szybciej. Nikogo oprócz mojego przyjaciela.
-
Gdzie są wszyscy?- zapytałam rozglądając się.
- Już
weszli. Film zacznie się za trzy minuty.
- No
to na co ty czekasz?- zdziwiłam się.
- Na
ciebie?- mruknął, chwycił mnie za nadgarstek i wciągnął do kina nie widząc jak
bardzo moje policzki zrobiły się czerwone.
-
Powiesz mu w końcu co do niego czujesz?- zapytała JinJoo popijając swoją
mrożoną kawę przez zieloną słomkę.
- Nie
wiem o czym mówisz.- odpowiedziałam. Już nie raz próbowała mnie namówić na to
abym wyjawiła chłopakowi swoje uczucia, ale ja nie chciałam tego nawet słuchać.
Siedziałysmy
właśnie w kawiarni, do której wybraliśmy się po kinie. Reszta już zebrała się
do domu i zostałam tylko ja, JinJoo, jej chłopak JongIn i mój przyjaciel.
JongIn kupował właśnie ciastka, a KyungSoo poszedł do toalety.
- Jezu
EunMi… Już to przerabiałyśmy. To uczucie nie zniknie jeśli będziesz sobie to
tylko wmawiała. Dlaczego mu nie powiesz?
- Nie
chce go stracić.- palnęłam od razu.- Jeśli powiem mu cokolwiek to jaką mam
pewność, że on czuje to samo? Że między nami nie zrobi się nagle niezręcznie?
- Nie
będziesz wiedziała co on na to jeżeli nie chcesz mu o tym powiedzieć.
- Wole
żyć w tej niewiedzy niż nie móc go widywać już w ogóle.- mruknęłam.
Tak.
Właśnie tego się bałam, że moim głupim uczuciem wystraszę chłopaka i wszystko
się między nami zmieni, będzie niezręcznie albo co gorsza, że odstraszę go tym
zupełnie. A ja nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Bez naszych bezsensownych
rozmów, grania na konsoli u niego w domu, jego przeklinania na mnie kiedy
zrobię coś głupiego.
- Ale
ty go kochasz…
- Tak
kocham. Kocham KyungSoo.- mruknęłam.- Zadowolona? Wiem, że go kocham. Proszę
cie skończmy już ten temat, bo zaraz wrócą.
Oczywiście
chciała jeszcze coś dodać, ale do stolika podszedł JongIn niosąc tackę z truskawkowymi
ciastkami. Cmoknął JinJoo w czubek głowy co skutecznie odwróciło jej uwagę ode
mnie.
Odetchnęłam
z ulgą i skupiłam się na jedzeniu ciasteczka nie chcąc nawet myśleć o tym o
czym rozmawiałyśmy.
KyungSoo
wrócił do stolika z grymasem na twarzy.
-
Jeszcze nigdy nie widziałem takiej kolejki do kibla w kawiarni.
Wszyscy
się głośno zaśmialiśmy wracając do rozmów na temat filmu, który wcześniej
oglądaliśmy.
Spędziliśmy
w kawiarni kilka godzin. Wyparłam z głowy to o czym mówiła JinJoo i mój dobry
humor powrócił.
JongIn
i moja przyjaciółka wyszli chwile przed nami. Mieli coś do załatwienia, a już i
tak się zasiedzieli.
-
Przyjdziesz jutro?- zapytał kiedy zakładałam kurtkę.
-
Jasne, że tak. Musimy dokończyć nasz turniej Tekkena. Jeszcze trochę i z tobą
wygram..- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Chciałabyś.
To ja jestem mistrzem Tekkena.- prychnął.
Wyszliśmy
przed kawiarnie i co nas zastało?
Ulewa.
Cholerna
ulewa, która ograniczała wzrok do najdalej trzech metrów w przód.
Oczywiście
nie miałam ze sobą parasola, moje włosy, od wilgoci lada moment miały zacząć
wykręcać się w loczki zmieniając swoje ułożenie w jeszcze dziwniejszy sposób
niż zwykle, a ja do domu miałam dwadzieścia minut pieszo i żadnego połączenia
autobusowego.
Wydałam
z siebie dziwny jęk niezadowolenia zwracając na siebie uwagę KyungSoo.
-
Znowu nie masz parasola.- to nie było pytanie tylko stwierdzenie.- Od rana
zanosiło się na deszcz. Nie mogłaś pomyśleć?
Spojrzałam
na niego oczami kotka ze shreka chcąc aby w końcu przestał na mnie narzekać.
KyungSoo
robił to bardzo często. Krzyczał na mnie kiedy robiłam coś źle, kiedy
zachowywałam się dziecinnie i nieodpowiedzialnie co zdarzało mi się bardzo
często. Zawszę czuł się za mnie odpowiedzialny, zachowywał się jak starszy brat, albo nawet i mój ojciec.
Chociaż
może nie powinnam porównywać go do ojca. Nie mogłam porównać gdyż najnormalniej
w świecie nie mam ojca. Nie wiedziałam kim on jest, nie wiem gdzie jest, co
robi. Moja mama zawszę unikała rozmów o nim, zniszczyła wszystkie jego zdjęcia
przez co nie wiedziałam nawet jak wygląda.
Tata
odszedł nim jeszcze się urodziłam. Dużo osób twierdziło, że zachowuje się i
jestem chłopięca przez to, że nie było u mnie w domu mężczyzny, że podświadomie
właśnie tak nadrabiam sobie jego nieobecność i brak.
Nie
mogłam tego stwierdzić. Po prostu taki był mój styl i nie doszukiwałam się w
nim żadnych innych podtekstów.
- Mówi
się trudno. Nie mam w końcu tak daleko do domu.- to powiedziawszy zrobiłam krok
do przodu chcąc wyjść na ulewę.
-
Głupia.- mruknął pod nosem ciągnąc mnie za nadgarstek z powrotem pod daszek.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Wyciągnął z plecaka składaną parasolkę i
rozłożył ją nad naszymi głowami.- Odprowadzę cię.
- Ale
to jest bardzo nie po drodze do ciebie.- powiedziałam z zaskoczeniem
wymalowanym na twarzy. Nic nie powiedział tylko wskazał swoje ramię , które
posłusznie chwyciłam zmniejszając dystans między nami do zupełnego minimum.
Mimo to mi mokła prawa ręka, a mojemu przyjacielowi lewa. Jego parasolka była
za mała dla naszej dwójki.
Tak
naprawdę deszcz tak strasznie zacinał, że miałam wrażenie, że pada z góry, z
dołu i z boku jednocześnie. Mimo parasolki miałam całe mokre spodnie jakbym
kąpała się w kałuży.
-
Dzięki bardzo.- powiedziałam kiedy stanęliśmy pod wejściem do mojego bloku.
- Noś
ze sobą parasol.- powiedział poważnie. Nie był zły, że musiał tu ze mną iść.
Raczej martwił się tym, że gdyby wyszedł z kawiarni przede mną to ja zmokłabym
wracając samotnie.
- Tak
jest!- wykrzyknęłam i zasalutowałam mu jak żołnierz w wojsku.
-
KyungSoo!- wykrzyknął ktoś za nami. Automatycznie powędrowałam wzrokiem do tej
samej osoby co stojący obok mnie chłopak. Była to jakaś starsza pani. Na pewno
nie była to jego babcia, bo miałam okazje już ją poznać, a druga babcia zmarła
zanim KyungSoo przyszedł na ten świat.
Więc
kto to?
-
Dzień dobry.- powiedział uśmiechając się delikatnie.
- Tak
miło cie widzieć! Co słychać u babci? Dawno nie miałyśmy okazji się spotkać.
Z
rozmowy wyniknęło, że jest to jakaś koleżanka jego babci z klubu seniora. Rozmawiała
z chłopakiem chyba pół godziny nie zważając na deszcz. Wypytywała o wszystko
chwaliła jak to ostatnio wyprzystojniał i zmężniał. W tym momencie chciałam się
zaśmiać, ale kultura osobista i dobre wychowanie mi na to nie pozwoliły.
- A
kim jest twój kolega?- uśmiechnęła się w końcu mnie w końcu mnie zauważając.
Nie pierwszy raz pomylono mnie z chłopakiem.
-
Przyjaciółka.- poprawił ją szybko i chyba odruchowo.- Kim EunMi. Studiujemy
razem.- wyjaśnił. Kobieta spojrzała na mnie
jak na kosmitę.
-
Przepraszam.- zawstydziła się zwracając do mnie.- Nie poznałam po fryzurze i
ubraniu.
- Nie
pani pierwsza.- palnęłam. Kobieta zawstydzona swoim błędem szybko się pożegnała
i sobie poszła.
W
czasie jej rozmowy z KyungSoo deszcz zelżał i chłopak spokojnie mógł wrócić do
domu.
- Do
jutra.- pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoim kierunku.
-
Wróciłam.- wykrzyknęłam wchodząc do domu. Mama nic nie odpowiedziała tylko
biegała w kółko po całym salonie zakładając na siebie kolczyki i jakiś
naszyjnik. Była ubrana w elegancką czarną sukienkę czym bardzo mnie zdziwiła. Patrzyłam
na nią zaskoczona przez dobre dwadzieścia minut nim mnie zauważyła.
- Jak
ty wyglądasz?!- wykrzyknęła z przerażeniem patrząc na moje wytarte jeansy.- I
gdzie ty byłaś w ogóle?! Miałaś być gotowa o siedemnastej.
- Co?-
zapytałam zaskoczona.- Nic mi o tym nie mówiłaś. O co w ogóle chodzi?
Nic mi
nie wytłumaczyła tylko siłą zmusiła do tego abym się elegancko ubrała. No więc
założyłam na siebie czarne jeansy, białą koszulę i czarna marynarkę. Zostałam
prawie że brutalnie wyciągnięta z mieszkania i zapakowana w taksówkę.
Nie
ogarniałam w ogóle co się dzieje. Mama tak często miała, że chciała mi coś
powiedzieć, jednak o tym zapominała, po czym krzyczała twierdząc, że jednak to
zrobiła. No cóż… Taka już była i nic nie mogłam z tym zrobić.
Przez
całą naszą półgodzinną podróż nic nie powiedziałam. Nie miałam na to ochoty, a
po za tym nie odczuwałam potrzeby rozmowy z mamą. Tak naprawdę nigdy nie
dogadywałyśmy się najlepiej. Stało się to gdzieś w okresie mojego gimnazjum. To
wtedy zbuntowałam się przeciw różowym bluzeczką, spódniczką i koronką, w które
ubierała mnie moja rodzicielka i zamieniłam je na w większości chłopięce bluzy
i czarne skórzane kurtki. Bardzo jej się to nei podobało i cały czas próbowała
to we mnie zmienić.
Bezskutecznie.
Czasami
zastanawiałam się jakim cudem mogłam być jej córką, a czasami było mi przykro,
że nie akceptowała mnie takiej jaką byłam. Ale w najgorszych sytuacjach mogłam
liczyć na KyungSoo. Kiedy miałam gorszy dzień, kiedy pokłóciłam się z mamą on
zawszę potrafił poprawić mi humor, mogłam zadzwonić do niego o każdej porze
dnia i nocy. Mimo, że trochę narzekał kiedy dzwoniłam i budziłam go o trzeciej
w nocy to i tak wiedziałam, że się przejmuje i mu zależy. Niestety zależy mu
tylko jak przyjacielowi i to było najgorsze. Tylko ja mogłam być taka głupia
żeby zakochać się w chłopaku, który traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę.
Dojechałyśmy
na miejsce, nasza taksówka zatrzymała się pod jakąś restauracją w środku Seulu.
Deszcz, który pojawił się znikąd zniknął równie szybko i teraz świeciło piękne
słońce.
-
Możesz mi powiedzieć co tutaj robimy?- zapytałam kiedy mama wysiadła z taksówki
zaraz po zapłaceniu.
-
Zaraz się dowiesz.- na jej twarzy pojawił się rozmarzony uśmiech.
Zachowywała
się jak dla mnie co najmniej dziwnie. Mama zazwyczaj była sztywną i logiczną
kobietą, wszystko miała zaplanowane. Ostatnio jednak coś się zmieniło, częściej
odcinała się od rzeczywistości, uśmiechała się do siebie. To było zaskakujące
zjawisko.
Restauracja,
do której weszłyśmy robiła wrażenie dość luksusowej. Stoliki i meble ciemnego
drewna, duże masywne krzesła. Trochę mnie to przerażało i przytłaczało, ale nie
dałam tego po sobie poznać.
Mama
szepnęła coś kelnerce, a ta wskazała palcem kierunek, w którym ruszyłyśmy z
moją rodzicielką. Po drodze minęłyśmy mnóstwo biznesmenów ubranych w idealnie
skrojone garnitury, których cena była pewnie kolosalna.
Ku
mojemu wielkiemu zaskoczeniu zatrzymałyśmy się przy stoliku przy którym ktoś
już siedział. Był to mężczyzna w średnim wieku, mógł mieć koło czterdziestu
pięciu lat. Był bardzo elegancki w swoim popielatym garniturze. Miał krótko
przystrzyżone, czarne włosy przesiane lekką siwizną. Był bardzo przystojny, ale
jego twarz robiła wrażenie dosyć surowej. Budził przerażający respekt nawet
kiedy się uśmiechał.
- Witajcie.-
powiedział i pospiesznie wstał. Chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch
robiąc po chwili to samo z dłonią mojej mamy. Usiadłam na wskazanym dla mnie
krześle, w kompletnym szoku. Nie miałam pojęcia co się dzieje i co ja tak
właściwie tutaj robie.
-
EunMi pozwól, że ci przedstawię, to jest Kim SunKyung.- powiedziała mama z
lekkim rumieńcem.
- Miło
mi.- mruknęłam gdyż tak nakazywało dobre wychowanie i kultura osobista.
Nie
wiedziałam dlaczego jadłyśmy obiad z tym przystojnym, lekko przerażającym biznesmenem.
Dowiedziałam się w trakcie posiłku, że jest to kolega z pracy mojej mamy.
Wyjaśniało to jego sztywny strój w postaci garnituru, gdyż mama pracuje w
jakiejś wielkiej korporacji farmaceutycznej. W większości siedziałam w
milczeniu nawet nie skupiając się na ich rozmowie. Miałam jakieś dziwne, złe
przeczucie co do SunKyung’a. Zanim sami zdążyli mi to oznajmić, domyśliłam się,
ze on i mama się spotykają. To by wyjaśniało dziwny stan mojej mamy, który
można było uznać za zakochanie.
Skupiłam
się więc na grzebaniu widelcem w potrawie, której nazwy nie znałam, co jakiś
czas biorąc kęs do buzi i utwierdzając się w fakcie iż smakuje to okropnie. Ja
zamówiłabym frytki albo sałatkę, ale niestety nie miałam prawa zadecydować gdyż
wyręczył mnie nowopoznany mężczyzna. Wkurzył mnie tym, bo chciałam zjeść coś co
jest chociaż jadalne, ale opanowałam się dla swojego własnego dobra. Gdybym coś
odwaliła mama chybaby mnie zamordowała po powrocie do domu, a ja jednak chce
jeszcze trochę pożyć.
Siedzieliśmy
w restauracji do nocy! Mama i SunKyung śmiali się i rozmawiali, a ja potwornie
się nudziłam. W połowie tego jakże „cudownego’ wieczora wyciągnęłam telefon i
zaczęłam pisać sobie z KyungSoo. Pisaliśmy o zupełnych pierdołach takich jak to
co chłopak jadł na obiad, poprzez delikatne przeklinanie na siebie jak to
mieliśmy w zwyczaju.
Wszystko
lepsze od słuchania tej beznadziejnie przesłodzonej gadki dwóch zakochanych w
średnim wieku.
-
Możesz odłożyć ten telefon?- zapytała mnie mama przerywając pisanie eseju w
smsie do KyungSoo, w którym opisywałam obrzydliwy obiad jaki właśnie miałam
okazje zjeść. Niechętnie podniosłam głowę i na nich spojrzałam.
-
Słucham.- powiedziałam najgrzeczniej jak tylko potrafiłam. Byłam zła, że muszę
być z nimi na tej dziwnej randce. Rozumiałam, ze mama chciała abym poznała jej
faceta, ale dlaczego w takiej sytuacji?!
Nie
miałam nic przeciwko temu aby kogoś miała. Niech szaleje, niech się bawi, ale
niech mnie w to nie miesza za bardzo.
-
Chcieliśmy ci coś powiedzieć.- zaczęła znów się uśmiechając. To było dla mnie
tak strasznie dziwne.- Wiem, ze może cie to trochę wystraszyć, ale… Musisz
wiedzieć, że bardzo dużo o tym myśleliśmy i rozmawialiśmy.
Zaczęła
plątać się w tym co chciała mi powiedzieć, co mnie trochę przeraziło.
-
Dobrze… Powiem to.- wzięłam głęboki wdech i pomyślała chwile po czym w końcu
wykrztusiła to z siebie, a ja zamarłam.- Ja i SunKyung postanowiliśmy się
pobrać.
Siedziałam
w szoku przez dobre dziesięć minut. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak
zareagować. Właśnie poznałam faceta, a dowiedziałam się, że ma on zostać moim
ojczymem.
Na
początku był szok, ale później byłam już tylko wściekła.
- Co?-
mruknęłam marszcząc brwi chcąc aby to wszystko było tylko jakimś dziwnym omamem
słuchowym.
-
Wiem, że jest to nieco zaskakujące, ale…
- Zaskakujące?!
Kpicie sobie?!- wykrzyknęłam wstając z krzesła odsuwając je z głośnym
skrzypnięciem.- Właśnie go poznałam, a dowiedziałam się, że będzie twoim mężem.
Jestem w szoku! Jak mogłaś zwlekać tak długo z powiedzeniem mi o tym
wszystkim!? Ile czasu w ogóle jesteście razem?!
- Trzy
lata.- mruknęła zawstydzona.
- Trzy
lata?! I dopiero teraz informujesz mnie o jego istnieniu?
Nie
wytrzymałam już. Byłam wściekła jak jeszcze nigdy. Wzięłam leżący na krześle
obok plecak i wyszłam z restauracji nie zwracając uwagi na krzyki i wołanie
mojej mamy.
Na
dworze było już ciemno, dosyć późna godzina i znów zanosiło się na deszcz. Nie
wiedziałam co mam zrobić. Telefon w mojej kieszeni dzwonił nieprzerwanie, ale
nie zamierzałam go odbierać. Potrzebowałam trochę czasu aby wszystko do mnie
dotarło.
Krążyłam
po ulicach miasta przez najbliższe dwie godziny. Telefon który ciągle dzwonił
bardzo mnie irytował więc w końcu go wyłączyłam i wrzuciłam na dno plecaka.
Deszcz
w końcu zaczął padać, a ja nie zwracałam na niego po prostu uwagi i szłam
dalej. Płakałam. Byłam strasznie zła i zirytowana, a właśnie tak na to
reagowałam. Zupełnie nieświadomie dotarłam do znajomej dzielnicy i znajomego
domu. Po chwili dopiero dotarło do mnie, że to dom mojego przyjaciela. Chciałam
być sama, ale podświadomie widocznie chciałam go zobaczyć, bo ciało
zaprowadziło mnie właśnie w to miejsce.
Stanęłam
pod drzwiami domu, zupełnie przemoczona, zapłakana. Uniosłam dłoń i zadzwoniłam
do drzwi. Przez chwile nic się nie działo, ale jakiś czas później usłyszałam za
drzwiami jakieś ruchy. Otworzyły się szeroko, a w nich stanął nie kto inny jak
KyungSoo. Była bardzo zaskoczony tym, że mnie widzi, ale dopiero po chwili
zauważył mój stan.
-
Znowu nie masz parasola.- mruknął po czym bez żadnych pytań wciągnął mnie do
środka. Pociągnął mnie za rękę do łazienki, posadził na toalecie i wyciągnął z
szafki ręcznik, którym zaczął suszyć mi głowę.
Nie
zwrócił uwagi na to, ze cicho łkam pod ręcznikiem. Za dobrze mnie znał.
Nienawidziłam kiedy ktoś widział moje łzy więc chłopak starał się je
zignorować. Chciał poczekać aż się wypłaczę żeby zapytać co się stało.
Tak
więc płakałam przez dwadzieścia minut przez które KyungSoo wycierał moje włosy.
W końcu się uspokoiłam . Wzięłam kilka głębokich wdechów.
- Sam
ci coś suchego do ubrania.- to powiedziawszy wyszedł z łazienki wracając do
niej po dwóch minutach. Dal mi chwile na przebranie i ruszył do kuchni zrobić
cos do picia. Założyłam na siebie dresowe spodnie w jasnoszarym kolorze i
czarną koszulkę z jakimś nadrukiem, powiedziałam moje rzeczy aby trochę
przeschły i poszłam do kuchni.
Czekała
tam na mnie pyszna gorąca czekolada z bitą śmietaną i syropem waniliowym.
Usiadłam przy wsypie kuchennej i spojrzałam na chłopaka naprzeciwko.
- Moja
mama wychodzi za mąż.- palnęłam, a KyungSoo wyszczerzył oczy w szoku.
Opowiedziałam
mu o wszystkim. O tym, że mama jest w związku od trzech lat, że chce wyjść za
tego faceta za mąż i nic mi o tym wcześniej nie powiedziała, a nawet nie
napomknęła między słowami. Powiedziałam mu, że mnie to zabolało i wkurzyło.
Słuchał
uważnie i nie przerywał.
- I co
ja mam teraz zrobić?- zapytałam.
- Nie
wiem.- odpowiedział szczerze. Nie chciałam kontynuować tego tematu, chłopak to
wiedział. Nie naciskał.
-
Chcesz zostać dzisiaj na noc?- zapytał, a ja kiwnęłam głową. Nie był to
pierwszy raz kiedy miałam u niego spać. Często robiliśmy sobie całonocne
maratony filmowe, przy których najczęściej zasypialiśmy więc było to dla nas
normalne.
Wkurzało
mnie to, że zakochałam się w KyungSoo. Gdybym przez przypadek się wygadała to
zniszczyłabym nasza przyjaźń i już nie moglibyśmy tak swobodnie ze sobą
przebywać. Dlatego postanowiłam, że
chłopak nigdy się o tym nie dowie i zamierzałam się tego trzymać za
wszelką cenę.
Chłopak
rozłożył kanapę i przygotował na niej pościele. Chyba myślał, że nie chce
rozmawiać tylko po prostu iść spać, ale ja potrzebowałam jakiegoś oderwania od
rzeczywistości.
-
Obejrzymy film?- zapytałam siadając na rozłożonej kanapie.
***
I
stało się. Moja mama dwa miesiące później była szczęśliwą mężatką. Nie
obchodziło ja nic co nie było związane z nią i z jej nowym mężem.
Bardzo
rzadko bywałam w domu. Nie lubiłam tam być, nie lubiłam patrzeć na mamę z
SunKyung’iem. Oni w sumie nigdy się mną nie przejmowali, nie obchodziło ich to
gdzie jestem i co robie. Większość czasu spędzałam z JinJoo i KyungSoo.
Najgorsza
jednak rzecz stała się pół roku po ich ślubie. Była to zwyczajna środa,
wieczór. Jak zawszę byłam zamknięta w swoim pokoju, unikając jakiegokolwiek
kontaktu z resztą domowników.
Dochodziła
pora kolacji więc mój żołądek zaczął domagać się pożywienia. Na palcach więc
wyszłam z pokoju nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Kiedy już miałam skręcić do
kuchni usłyszałam krzyki. Wystraszyłam się i zesztywniałam przysłuchując się
wszystkiemu jednocześnie. Mama i SunKyung pierwszy raz się kłócili. Nie była to
zwykła małżeńska sprzeczka. Krzyczeli na siebie, wyzywali się od najgorszych.
Zrobiła
kolejny krok aby znaleźć się w salonie. Miałam nadzieje, że jak mnie zobaczą to
może przestaną. Niestety kiedy weszłam nie zdążyłam nawet zareagować. SunKyung
uniósł rękę i z całej siły uderzył mamę w twarz. Kobieta zatoczyła się i upadła
na kanapę. Nie wiedziałam co zrobić.
- Ty
parszywy gnoju!- wrzasnęłam.- Za kogo ty się uważasz?!
Nim
cokolwiek zrobiłam ja też oberwałam. Z mojej wargi poleciała stróżka krwi
plamiąc dywan.
-
SunKyung nie!- krzyknęła mama chwytając go za pięść, którą przygotował aby
ponownie mnie uderzyć.- Nie bij jej, proszę. To moja wina.
-
Mamo… co ty…?- zapytałam z niedowierzaniem.
- To
moja wina. Zasłużyłam sobie.- powtórzyła i przyłożyła dłoń do czerwonego, lekko
opuchniętego policzka. Cicho pociągając nosem ruszyła do sypialni, a zaraz za
nią SunKyung chcąc ją przeprosić. To było dla mnie chore. To nie mogło się
dziać naprawdę.
W
zawrotnym tempie znalazłam się w swoim pokoju, wyciągnęłam spod łóżka torbę
podróżną i na oślep zapakowałam do niej wszystkie moje rzeczy. W mojej panice i
złości nie zajęło mi to za dużo czasu.
- Co
ty robisz? Gdzie idziesz?- zapytała mama z przerażeniem widząc jak ruszał do
wyjścia z wielką torbą.
W tym
momencie czułam się paskudnie, byłam zła, a nawet wściekła i mimo woli zaczęłam
obwiniać o wszystko moją matkę.
- To
twoja wina.- warknęłam.- Po co ci był ten ślub?- tym razem wrzasnęłam.-
Wybieraj. Ja czy on?- postawiłam ja przed prostym wyborem. Była zszokowana i
nie wiedziała co powiedzieć.- Podejmij decyzję córka czy mąż?!
- Jak
możesz kazać mi wybierać?- z jej oczu poleciały łzy, a ja z lekkim zdziwieniem
stwierdziłam, że kompletnie mnie to nie obchodzi.- Więc wybierasz jego…
Pamiętaj tylko, że to ty sama wybrałaś sobie takie gówniane życie.- mruknęłam i
otworzyłam drzwi wyjściowe.
-
Gdzie ty idziesz?
- To
już nie jest twój interes.- zatrzasnęłam drzwi za sobą drzwi i szybkim krokiem
wyszłam z bloku.
Na
początku chciałam iść do JinJoo, ale ona
i JongIn mają swoje życie, swoje sprawy. Później chciałam iść do KyungSoo, ale
to też nie był dobry pomysł. Moja mama na pewno będzie mnie tam szukać.
Nie
wiem jak i kiedy znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek kładąc torbę
obok siebie.
I co
ja mam teraz zrobić?- pomyślałam.
Nie
żałowałam, że uciekłam. Nie pozwolę się bezkarnie bić. Moja mama sama sobie to
wybrała, ale ja zostałam zmuszona.
Było
zimno, zaczął padać śnieg, a ja byłam tylko w cienkiej bluzie gdyż w złości
zapomniałam zabrać kurtkę. Powietrze które wydychałam zamieniało się w obłoczki
zimnej pary, moje nogi zaczęły marznąć.
Musiałam
się gdzieś schować, bo inaczej bym zamarzła. Mimo to siedziałam tak przez ponad dwie godziny.
-
EunMi!- usłyszałam więc szybko wstałam będąc gotową do szybkiej ucieczki. W
moją stronę biegła znajoma postać.
-
KyungSoo…
-
Zwariowałaś?!- wrzasnął znajdując się obok mnie. W rękach trzymał kurtkę, którą
od razu na mnie założył. Teraz poczułam jak bardzo było mi zimno.
- Co
ty tu robisz?- zapytałam.
-
Twoja mama dzwoniła.- odpowiedział biorąc moją torbę do ręki.- Chodź.- chwycił
mnie za dłoń i pociągnął. Zaczęłam mu ja wyrywać.
- Nie!
Nie wrócę tam!- krzyknęłam od razu zalewając się łzami. Nim się zorientowałam
jego ręce szczelnie mnie oplotły zamykając mnie w ciepłym uścisku.
-
Idziemy do mnie.- wyjaśnił chcąc mnie jakoś uspokoić.- Nie musisz wracać do
domu jeśli nie chcesz.
- Nie
chce.- powiedziałam szybko.
- To
chodź.- znów chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą.- Zrobię ci gorącą
czekoladę.
~Ohorat
Zakochałam się w tyn opowiadaniu *-*
OdpowiedzUsuńStrasznie mnue zaciekawiłaś, wszystko przeczytałam jednym tchem ignorując to, że powinnam czytać lekturę....
Brak mi słów, jesten chyba mało oryginalnym komentatorem,że tak powiem xD
Wenny życzę ^^
Hwaiting~~!♥
Kyungsoo taki kochany! Fajna rozbudowana akcja i wszystko mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część! Fighting!