czwartek, 29 stycznia 2015

Nietypowe ~Sehun cz. 1

Em... Na wstępie powiem, że nie wiem czy jakiś sens jest dodawania tutaj moich opowiadań. Albo nikt nie czyta albo nie komentują... Jeśli jesteś daj znać co myślisz, naprawdę komentarze motywują mnie do pisania. Przyda się słowo krytyki jesli coś zrobiłam nie tak. Chce znać wasze przemyślenia i opinię po przeczytaniu moich wypocin. Wkładam w nie wiele serca, poświęcam wiele czasu.Wszystko robię dla fanów EXO lubiących czytać...
Trochę mam doła chyba...
Nieważne.
~Yehet.



Ps. Opowiadanie jest długie prawie 25 stron więc podzielę je na części. Chyba to nie kłopot?


- Czy panienka nie rozumie, że w tym akademiku nie ma już miejsca? Mogła panienka łaskawie zjawić się rano na zameldowaniu się, a nie mi przychodzić pod wieczór!- wykrzyczała stara, zrzędliwa, wredna do tego strasznie pomarszczona baba  od której śmierdziało fajkami na kilometr.
- A czy pani nie rozumie, że nie mam gdzie spać?!- również podniosłam głos. Bo cholera jasna jak to możliwe, że wszystkie pokoje dla dziewczyn są już oddane?!
 Wyprowadziłam się z małej wsi, wręcz uciekłam stamtąd. Moi rodzice nigdy mnie nie zmuszali do niczego, zawsze byłam ich oczkiem w głowie ale na wieść, ze chce wynieść się kilkaset kilometrów od  nich wpadli w szał. Chciałam zaznać lepszego życia, chciałam Zoś zobaczyć a jedyne co to mam pocałować klamkę ?? Nie mogłam na to pozwolić, zwłaszcza, że pokłóciłam się z rodzicami aby tutaj trafić. Załamana wyszłam z budynku i usiadłam bez sił na  kamiennych schodkach. Obok mnie przechodził wysoki blondyn z włosami postawionymi do góry, skurzana kurtka, okulary przeciwsłoneczne, idealnie dobrane ciuchy. Wyglądał jak model, a nie jak student.
- Do cholery jasnej Kai jak możesz przyjechać dopiero w przyszłym tygodniu?! Jak mi przez ciebie kogoś do pokoju wcisną to cię uduszę!- powiedział oburzony do telefonu i się rozłączył. Szybko odwróciłam wzrok od niego aby czasem nie przyczepił się, że mu się przyglądam.
 Godzinę spędziłam na siedzeniu przed budynkiem zastanawiając się co mam robić, do głowy nic nie przychodziło mi. Nikogo tu nie znałam, nie miałam pojęcia gdzie mogę przenocować, a co najważniejsze nie miałam przy sobie praktycznie pieniędzy. Starczyłoby zaledwie na kawę i jakąś drożdżówkę. Zrezygnowana ruszyłam w kierunku mi nieznanym. Do oczu naszły mi łzy ale nie chciałam pozwolić im skapnąć. Nie mogłam na to pozwolić. Przechodząc obok jakiejś restauracji zobaczyłam jak pewna grupka młodzieży ogląda w niej pewną dramę. Doskonale znałam ją. Opowiadała o dziewczynie, która przebrała się za chłopaka aby jej brat nie został wywalony z zespołu. To właśnie wtedy zrodził się mój jakże chory plan na zdobycie zakwaterowania.
- Dobry wieczór pani, czy jest może wolne miejsce?- zapytałam tej samej kobiety, która wygoniła mnie stąd jakiś czas temu. Tym razem miałam większe szanse, pokoje dla chłopców były jeszcze wolne niektóre. Modliłam się w duchu aby mnie nie rozpoznała. Założyłam moje luźne dresy, które kiedyś zabrałam bratu przed jego wyjazdem za granicę. W jakimś głupim sklepie całodobowym dorwałam dość dobrej jakości perukę, w publicznej toalecie lustra ni były czyste, ale raczej nie mogłam się tak bardzo pomylić co do ocenienia mojego wyglądu. Przypominałam chłopaka przynajmniej w połowie!
- Ach dobry wieczór młodzieńcze! Oczywiście, że jest wolne miejsce!- zaskakująca zmiana, wystarczyło zmienić się w chłopaka i już kobieta była milsza.
Szybko podała mi klucz od jednego z pokoi, kazała podpisać różne deklaracje i tutaj się wystraszyłam. Bo jak ja mam się podpisać?! Użyłam imienia mojego brata, który był starszy zaledwie o rok i tak właściwie to on powinien studiować na pierwszym roku, a nie ja. Poszłam do szkoły o rok wcześniej i takim sposobem studiuję wcześniej. Mój brat wyjechał za granicę mając nadzieję na poznanie swojej miłości. Miał dziwne pomysły i wylot do Europy był jednym z nich, ale ku mojemu zdziwieniu powodzi mu się tam! Postarałam się możliwie jak najszybciej zniknąć z oczu starej baby.
Nie długo zajęło mi szukanie odpowiedniego pokoju, lecz gdy weszłam napotkała mnie nie miła niespodzianka. Moim współlokatorem okazał się ten naburmuszony model, którego spotkałam przed budynkiem.  W pokoju było duszno, czułam zapach papierosów, muzyka głośno grała, do tego na jednym z łóżek leżał półnagi blondas z jakąś długonogą brunetką, która siedziała na nim i molestowała językiem klatkę piersiową. Nie będę ukrywać, że miał bardzo ładnie ja wyposażoną, ale bez przesady do cholery jasnej! Oboje nawet na mnie nie spojrzeli zajęci obmacywaniem swoich ciał. Rzuciłam wściekła torbą na biurko stojące tuż przy drzwiach. Dopiero wtedy się odwrócili.
- Coś ci się pomyliło koleś, ten pokój jest mój- powiedział chłopak w taki sposób jakby chciał mnie zrównać z poziomem podłogi.
- Coś mi się zdaje, że nie tylko twój. Niech ta mała się stąd wynosi jak najszybciej, albo zrobię tu taką aferę, że każdy tu się zleci- wysyczałam możliwie jak najmniej kobiecym głosem. Dziewczyna speszona wybiegła zabierając swoją torebkę, leżącą na podłodze. Chłopak usiadł na łóżku i patrzył wrogo na mnie.
Rozejrzałam się spokojnie po pomieszczeniu, podeszłam do jednego z łóżek, które było pod oknem i usiadłam na nim. Chłopak zajmował łóżko naprzeciwko mojego, pomiędzy nami było kolejne biurko, które jak się zorientowałam on zajął. Tuż obok wejścia znajdowały się drzwi do łazienki. Wstałam aby zacząć się rozpakowywać, gdy poczułam jak blondyn chwyta mnie za ramię i popycha na ścianę. Nasze twarze były stanowczo za blisko siebie. Zaczęłam się denerwować, że zaraz wyda się iż jestem dziewczyną, a nie chłopakiem.
- Koleś jeszcze raz w taki sposób zniszczysz mi zabawę, a uwierz zrobię ci piekło- powiedział poważnie, a ja nawet nie odpowiedziałam. Utrzymywałam tylko kontakt wzrokowy starając się nie dać po sobie niczego poznać. – Tak właściwie czy my się nie znamy?- zapytał przekrzywiając głowę na bok. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. Już chciał coś powiedzieć, ale w jego kieszeni od spodni zawibrował telefon. Wyjął go szybko i odebrał.- Kai zamorduję cię! Przydzielili mi jakiegoś niedorajdę!- wykrzyczał wściekły, a ja gdy to usłyszałam nie mogłam się powstrzymać i nadepnęłam z całej siły go na stopę. Korzystając z okazji wbiegłam do toalety zamykając się w niej na zamek.
Siedziałam w toalecie jakąś godzinę, przez ten czas chłopak nie przestawał się wydzierać, że już po mnie. Dopiero gdy zamilkł odważyłam się wyjść. Blondyn odpuścił sobie zemstę, leżał na łóżku i bawił się swoim telefonem. Poczułam, że robię się głodna więc wyciągnęłam z torby to co dała mi moja mama na zgodę przed wyjazdem. Czyli jej specjalność, spakowała mi w pojemnik ryż z warzywami i kurczakiem. Nawet na zimno smakuje przepysznie. Miałam tego dość sporo wygrzebałam z torby dwa talerze i nałożyłam na oba.  Chciałam się pogodzić z chłopakiem jakoś, w końcu mamy mieszkać ze sobą… Postawiłam na jego biurku porcję dla niego. Nawet nie spojrzał na to. Odchrząknęłam aby zwrócić tym na siebie uwagę, ale on dalej nic.
-Przepraszam, za nasze niefortunne poznanie się…- wybełkotałam wreszcie. – Może zaczniemy od początku? Nazywam się SungHyun.
- Nie pieprz bzdur, oboje wiemy, że nie nazywasz się SungHyun. Jak dziewczyna może mieć męskie imię?- zaskoczyło mnie to. Myślałam, ze się przesłyszałam. Ale on spojrzał na mnie poważnie. – Nie interesuje mnie dlaczego udajesz faceta ale masz się stąd wynieść- powiedział chłodno.
- O czym ty mówisz?- powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Nie udawaj, nie jestem głupi.  To ty siedziałaś na schodkach przed budynkiem- poczułam jak ręce zaczynają mi się pocić.
- Proszę cię wysłuchaj mnie…- urwałam. Bo niby co miałam powiedzieć. Sam oznajmił, że go to nie obchodzi.
- Jutro masz znaleźć sobie zakwaterowanie gdzie indziej.
- Ale…- nawet nie dał mi nic powiedzieć, założył słuchawki na uszy i zamknął oczy.
Całą noc zastanawiałam się co zrobić. Jak przekonać chłopaka, aby mnie nie wyrzucał. Nic mi nie przychodziło do głowy. Ledwo słońce wyszło ja poszłam wziąć prysznic, owinięta już w ręcznik przeglądałam się w lusterku zastanawiając się co robić… Spostrzegłam, że nie wzięłam żadnych ciuchów na przebranie do łazienki, mając nadzieję, że chłopak śpi wyszłam  z pomieszczenia. Na mój pech chłopak nie spał i właśnie zamierzał wyjść z pokoju. Szybko znalazłam się przed drzwiami. Zdesperowana zasłoniłam je swoim ciałem. Chłopak dziwnie patrzył na mnie, dopiero wtedy zrozumiałam, że jestem prawie naga. To jednak mnie nie powstrzymało, twardo podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Miałam łzy w nich, ale wiedziałam, że  to ostatnia moja szansa na to aby go przekonać jak wyjdzie z pokoju już nigdy mi się nie uda.
- Znikaj stąd zanim zleci ci ręcznik – powiedział śmiejąc się bezczelnie.
- Zrobie co tylko chcesz, ale pozwól mi tu zostać- mój desperacki ton głosu był strasznie płaczliwy. Chłopak dziwnie się uśmiechnął.
- Wszystko?- spytał i zbliżył swoją twarz do mojej, poczułam jego oddech na swoim policzku. Głośno przełknęłam ślinę. Kiwnęłam delikatnie głową. – Nawet jeśli to będzie coś okropnego, złego i nie do zrobienia?- również przytaknęłam.  – A jeśli którejś nocy będę chciał na przykład abyś właśnie w takim ręczniku mi usługiwała? Albo co gorsza będę się do ciebie dobierał? Nie boisz się?- spytał i oblizał znacząco dolną wargę.
- Spróbuj tylko a urwę ci te klejnoty!- powiedziałam hardo. A on zaśmiał się.
- Zastanowię się- powiedział i pchnął mnie na ścianę a sam wyszedł z pokoju.
Na uczelnię poszłam dwie godziny wcześniej niż powinnam i dobrze, że to zrobiłam! W tym wielkim mieście nie mogłam się odnaleźć, mimo nawigacji, która wczoraj mnie nie zawiodła w poszukiwaniu akademika tak w poszukiwaniu uczelni myślałam, że umrę! Tym bardziej, że targałam ze sobą wielką torebkę wypchaną ubraniem na przebranie aby wejść do akademika. Cieszyłam się, że posiadam wiele uniwersalnych ciuchów. Nigdy nie ubierałam się typowo kobieco, zawsze wybierałam coś co pasowało i do faceta i dziewczyny. Cóż jestem ze wsi, tam nikt nie przywiązywał uwagi do tego jak się ubieram zwłaszcza, że nie było żadnej dziewczyny w moim wieku. Przyjaźniłam się z samymi chłopakami od małego.
Wchodząc do wielkiego budynku poczułam stres. Dzisiaj miał być tylko apel z okazji rozpoczęcia dla pierwszego roku. Ubrałam specjalnie z tej okazji czarną spódniczkę rozkloszowaną, koszulę w biało-niebieską kratkę oraz czarne sandałki na koturnie. O dziwo bez trudu odnalazłam aulę, w której miał się odbyć apel. Porozstawiane były krzesełka, które w większości były pozajmowane. Zdziwiłam się ile pierwszoroczniaków jest na tym uniwersytecie. Usiadłam spokojnie na jednym z krzesełek, rozglądnęłam się dookoła. Wszyscy patrzyli na mnie jakoś dziwnie. Każdy był w jakiejś grupce tylko ja siedziałam samotnie. Nie długo, bo zaraz ktoś koło mnie usiadł. Zanim spojrzałam kto to poczułam przyjemny zapach męskich perfum. Ktoś ma bardzo dobry gust – pomyślałam i odwróciłam się aby spojrzeć na osobnika. Omal nie zleciałam z krzesła gdy zobaczyłam wysokiego blondyna, w niebieskiej koszuli, czarnych spodniach i ciemnych okularach na nosie. Nie kto inny jak mój współlokator.
- Nie wyglądasz źle, ale w ręczniku jest ci lepiej- zachichotał bezczelnie, na co zaczerwieniłam się potwornie.
Przez cały apel nie mogłam się skupić nie pozwalał mi na to chłopak siedzący obok. Ten blondyn działał na mnie dość dziwnie. Denerwował mnie a jednocześnie ciekawił. Po tym całym rozpoczęciu szybko zniknęłam z uniwerka, chciałam iść do wielu miejsc, w których rzekomo były wolne etaty. Potrzebowałam pracy, nie miałam z czego się utrzymywać. Rodzice obiecali przelać tylko w tym miesiącu kasę, a już w przyszłym miałam radzić sobie sama. Odwiedziłam kilkanaście kawiarni, kilka bibliotek, a nawet kwiaciarnię! Wszędzie już kogoś mieli. Zrezygnowana , wiedziona zaledwie przez moją nawigację w telefonie ruszyłam w kierunku akademika. Po drodze rozglądałam się dookoła, abym mogła zapamiętać drogę, tak aby więcej nie korzystać z nawigacji. Zatrzymałam się obok bankomatu, aby wypłacić pieniądze, które już powinnam mieć na koncie. Były na moje szczęście. „ Chociaż tyle dobrego”- przeszło mi przez głowę. Weszłam do kawiarenki znajdującej się niedaleko akademika, mając nadzieję na dobrą kawę. Za ladą stał niewysoki ciemnowłosy chłopak, miał duże oczy, które w połączeniu z jego ustami w kształcie serduszka były przeurocze. Stał za ladą i szykował jakieś zamówienie. Usiadłam na jednym z krzesełek tuż przy barze opierając głowę na dłoniach.
- Ciężki dzień?- usłyszałam . Spojrzałam na ciemnowłosego i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Można tak powiedzieć… Powiedz mi jak to możliwe, że w tak wielkim mieście nie ma pracy dla biednej pierwszorocznej studentki?- powiedziałam zrezygnowana. Chłopak zaśmiał się, ale wcale mnie to nie uraziło. Jego głos był bardzo przyjemny dla ucha.
- A jakiej pracy szukasz?- zapytał podając mi karmelowe latte. – Na koszt firmy- uśmiechnął się.
- Dziękuję- odpowiedziałam grzecznie i spojrzałam na kilka propozycji ciastek w menu. Miałam ochotę na cos bardzo, ale to bardzo słodkiego!- Każda praca by mnie interesowała, ale w sumie zawsze chciałam pracować w takiej branży jak ty. Kawa to coś cudownego, a kawiarnie zawsze są miłe i przytulne- takie miałam wyobrażenia. Cóż u mnie na wsi nie ma takich miejsc, jest tylko sklepik spożywczy. Ale wiele się naoglądałam dram i z nich zaczerpnęłam pomysł o kawiarni. Jak byłam młodsza mówiłam, że sama taką otworzę kawiarenkę.
- Poczekaj chwilkę- powiedział chłopak i zniknął gdzieś na zapleczu. Wrócił po chwili z wielkim bananem na buzi, te jego usteczka jeszcze lepiej wyglądały. Naprawdę jak Boga kocham, jak serduszko! Uroczy. – Od kiedy możesz zacząć pracować?- zapytał, co mnie zbiło z tropu.
- Nawet od dzisiaj- zaśmiałam się. – A co może mi powiesz, że to twoja kawiarnia i mnie zatrudniasz bo ci mnie cholernie szkoda?
- Nie i nie. To kawiarnia mojego wuja, szukaliśmy kogoś do pomocy. W sumie większość robię, ale potrzeba kogoś kto by umył stoliki, podawałby do stolików gdy ja jestem zajęty i takie różne. Jeśli nie chcesz no to nie- powiedział i odwrócił się jakby znowu chciał zniknąć za drzwiami zaplecza.
- Poczekaj! – powiedziałam pewnie. – Z nieba mi spadłeś z tą pracą! Mogę już zabrać się do pracy!- wyszczerzyłam ząbki w uśmiechu.
- Zaczniesz od jutra- zaśmiał się.
Oto w ten sposób zostałam pracownicą kawiarenki „ Good Coffee”. Zapoznałam się z chłopakiem, który jak się okazało ma na imie KyungSoo. Powiedział mi, że szef bywa tylko z rana kiedy on sam jest na zajęciach. Cóż chłopak studiował na drugim roku i co najlepsze na tym samym uniwersytecie co ja! Posiedziałam tam jeszcze jakąś godzinę i wyszłam bardzo uradowana. Cieszyłam się, że będę miała pracę. Na jutro miały być dokumenty do podpisania, miałam mieć godziny dopasowane do grafiku zajęć co było jeszcze lepszą informacją. Chłopak bardzo się cieszył, że będę tam pracować. Mówił, że już trochę był zmęczony pracą za dwóch. Wzięłam na wynos dwie kawy i do tego dwie porcje ciastka „bomba czekoladowa”. Pomyślałam, że dobrze będzie jeśli będę miła dla mojego współlokatora. W jednej z restauracji tuż przy akademiku w łazience przebrałam się  w ciuchy i perukę. Wchodząc do budynku nawet nie spojrzałam na siedzącą w portierni starszą kobietę, która była taka nie miła dla mnie poprzedniego wieczora.
Weszłam po cichu do pokoju, jakby z obawy, że mogę zostać wyrzucona w każdej chwili i za wszystko co zrobię źle. Nikogo nie było w pomieszczeniu, z łazienki również nie dochodziły żadne dźwięki. Otworzyłam okno aby się odświeżyło i poszłam wziąć szybki prysznic. Rozebrałam się rzucając ciuchy na podłogę. Perukę rzuciłam gdzieś w kąt. Ciepły strumień wody oblewał moje ciało, tak przyjemnie. Tęskniłam za domową łazienką, dużą wanną, w której mogłam się położyć. Ale musiałam przyzwyczaić się, do dużych zmian w moim życiu.  Usłyszałam jakieś odgłosy dochodzące z pokoju, ledwie zdążyłam się zawinąć w ręcznik a już ktoś wszedł do łazienki. Tym kimś okazał się nie kto inny jak wysoki blondyn.
-Wyjdź!- wypiszczałam, starając się jak najmocniej trzymać ręcznik.
- Jak ładnie poprosisz- zaśmiał się chamsko.
- Błagam cie wyjdź stąd!- wykrzyczałam zażenowana. Czułam na sobie jego spojrzenie, takie dziwne… Jego mina była dla mnie dość niezrozumiała. Coś w środku mówiło mi, że to wzrok pożądania. Delikatnie przegryzł dolną wargę i wyszedł z łazienki. Ubrałam się tak szybko jak to możliwe i wyszłam z niej nie patrząc na chłopaka. Wybełkotałam tylko, że kupiłam mu kawę i ciastko i rzuciłam się na łóżko przykrywając szczelnie kołdrą.
-Jeśli chcesz tu zostać musimy ustalić jakieś zasady- powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego zdziwiona.
Ustaliliśmy, że dwa razy mam sprawdzać czy zamknęłam drzwi do łazienki. Nie paraduję w żadnych krótkich spodenkach czy tak jak rano w ręczniku. Jak to powiedział „ chyba, że chcesz wylądować ze mną w łóżku”. Zachowuję się cicho i kiedy on zawiesza białą sznurówkę na klamce od drzwi do pokoju nie wchodzę. To miało być znakiem, że jest u niego jakaś dziewczyna i nie potrzebuje żadnych świadków. Mam też robić wszystko czego on zapragnie, za to on nie będzie mnie napastował w żaden sposób i utrzyma mój sekret w tajemnicy.
- Wypadałoby abyś wiedział jak się nazywam… Mam na imię Choi SunYeon- wymruczałam cicho.
- Mhm…- jedyne co usłyszałam w odpowiedzi. Założył słuchawki zamykając się w swoim świecie. Nawet nie powiedział jak sam się nazywa! Za grosz kultury ten człowiek nie ma.





Na tym kończy się pierwsza część. 
Jesteś ? Daj znać.

~Yehet

2 komentarze:

  1. Spodobało mi się :3 lubię te motywy gdzie dziewczyna przebiera się za faceta :D
    Wkradło Ci się w pewnym momencie kilka powtórzeń, w momencie jak bohaterka była w kawiarni Kyungsoo, ale poza tym wyszło perfecto :3
    Czekam na kolejną część ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się *-*
    Bardzo fajnie opisałaś Sehuna jako takiego bad bad xD
    No i przebieranie się za faceta to dobry motyw ^^
    Awww i ten słodki D.O. ~~♥
    Wenny ^^ hwaiting!

    OdpowiedzUsuń