piątek, 13 lutego 2015

Szczęście~KyungSoo cz.2

W ten oto sposób zatrzymałam się jednak u KyungSoo. Było mi dziwnie i głupio, ale nie chciałam i nie zamierzałam wracać do domu. Chłopak zapewniał, że mogę u niego zostać tak długo jak tylko chcę, że dla mnie zawszę będzie miejsce.
Od tamtego wieczora nie rozmawiałam z mamą. Nie odbierałam od niej telefonów. Nic nie mogła z tym zrobić gdyż byłam pełnoletnie i policja nie doprowadzi mnie do domu na jej życzenie. Byłam dorosła, mogłam robić co chciałam.
Nie myliłam się, mama przyszła do mojego przyjaciela licząc na to, że mnie tutaj zastanie. Byłam u niego w pokoju kiedy usłyszałam jej głos. Zamarłam.
- Witaj KyungSoo.- powiedziała. Jej głos dobiegał z salonu.
- Dzień dobry.- odpowiedział chłopaka z szacunkiem.
- Jest tutaj?- zapytała. Zacisnęłam mocno powieki i szczękę czekając aż chłopak zdradzi gdzie się chowam.
- Nie ma.- odpowiedział. Zaskoczył mnie tym, ale byłam mu wdzięczna, że mnie nie zdradził.
- Jak to? Myślałam, że…- kobieta była w szoku, a jej głos się załamał.- Gdzie ona jest?
- Nie wiem. Widuje ją w szkole, ale nie wiem gdzie się zatrzymała. Nie chce powiedzieć.
- Rozumiem…- westchnęła chyba wycierając łzy.- Jeśli się odezwie do ciebie powiedz jej proszę, że chce z nią porozmawiać, że chce żeby wróciła do domu.
- Jak tylko ją spotkam to przekażę.
I drzwi ponownie trzasnęły informując o tym, że kobieta sobie poszła. Nie minęło dużo czasu nim chłopak wszedł do pokoju, w którym siedziałam.
- Nie wiem czy dobrze zrobiłem…- szepnął.- Na pewno nie chcesz się z nią zobaczyć? Wyglądało na to, że bardzo jej zależy.
- Nie chce jej widzieć.- mruknęłam. Po chwili zastanowienia spojrzałam na wciąż stojącego chłopaka.- Jak wyglądała? Miała jakieś ślady?
-Nie. Wyglądała normalnie, może trochę blado, ale normalnie.
Pocieszało mnie to trochę.
Może po mojej wyprowadzce SunKyung się uspokoił i ogarnął? Może to ja byłam powodem jego wściekłości?


Chwiejącym się krokiem, starając się być jak najciszej przeszłam przez korytarz. Był środek nocy, wszędzie ciemno, a ja byłam kompletnie pijana. Tak bardzo jak jeszcze nigdy w życiu. Mimo moich starań, kiedy tylko przekroczyłam próg salonu, potknęłam się o własne nogi i z głośnym łomotem runęłam na panele. Mimo wielkiego bólu zaczęłam się głośno śmiać.
Obudziłam więc mimo wszystko, śpiącego już KyungSoo. Wyszedł ze swojego pokoju, zaspany, ubrany w dresowe spodnie i jakiś t-shirt. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Ludzie z uczelni zorganizowali wypad do baru. KyungSoo początkowo miał iść z nami, ale w ostatnim momencie został wezwany do pracy gdyż jego współpracownik się rozchorował i potrzebne było zastępstwo. Tak więc poszłam sama i upiłam się doprowadzając tym do takiego stanu. Nie planowałam tego, ale ciągle ktoś stawiał kolejki wiec co mogłam zrobić?
- Cześć.- zachichotałam widząc jego jak zwykle poważną minę.
- Jesteś pijana?- zapytał zaskakująco spokojnie. Spodziewałam się z jego strony jakiś krzyków i rodzicielskiej gadki.
- Tak.- pokiwałam głową wciąż leżąc na ziemi. Głośno westchnął, pochylił się nade mną i pomógł mi wstać.- Dziękuje.- zaśmiałam się głośno kiedy postawił mnie do pionu.
- Dasz radę przebrać się w piżamę?
- Nieeeee…- zachwiałam się.
- To będziesz spać w ubraniu.- dodał pod nosem.
Dotransportował mnie do kanapy, która już była rozłożona. Chłopak musiał ją uszykować zanim poszedł spać. Sprawiło to, że uśmiechnęłam się szeroko.
Mimo mojego stanu upojenia alkoholowego moja twarz zaczerwieniła się kiedy ręka chłopaka oplotła mnie w pasie abym się nie przewróciła.
- KyungSoo…- jęknęłam kiedy pomógł mi się położyć. Przykrył mnie kołdrą i spojrzał na mnie pytająco.- Przepraszam.
- Za co?- zdziwił się.- Za to, że się upiłaś?
- Za to też, ale… Przepraszam, że się do ciebie wprowadziłam. Wykorzystuje cię…
- Nie przepraszaj.- powiedział i usiadł obok mnie na kanapie.- Jesteśmy przyjaciółmi. Zawszę ci pomogę niezależnie od sytuacji.- poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.
- Wiem.
- Więc nigdy więcej mnie nie przepraszaj za coś takiego. A teraz idź spać.- chciał wstać z kanapy, ale odruchowo przytrzymałam go za nadgarstek.
- Nie idź.- mruknęłam. Byłam naprawdę pijana i kompletnie nie panowałam nad ruchami i uczuciami.- Nie chce być sama…
Chłopak był trochę zdziwiony moim zachowaniem, ale nic nie powiedział w tym temacie.
- Poczekam aż zaśniesz.
Nie o to mi chodziło więc przesunęłam się na drugą stronę kanapy robiąc mu trochę miejsca aby też mógł się położyć. Chciałam żeby został ze mną. Nie dlatego, że nie chciałam być sama, nie dlatego, że się bałam. Chciałam żeby został, to wszystko. Choć przez chwile chciałam być blisko niego bez żadnej krępacji, a na to pozwalał mi mój obecny stan.
Chłopak trochę niezdecydowanym ruchem położył się obok. Zarzuciłam na niego kołdrę i przysunęłam się bliżej wtulając się w jego ramie.
Po głowie mimo wszystko krążyły myśli o mojej mamie. Nadal uważałam, że to jej wina, że to wszystko się stało, że mama sama to sobie wybrała, ale trochę jednak się martwiłam.
Czy SunKyung ją bije?
Czy może uspokoił się kiedy się wyniosłam?
Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że KyungSoo wciąż ma otwarte oczy i wpatruje się w sufit z pełnym spokojem.
Jakbyś zareagował gdybym powiedziała ci teraz, że cie kocham?- pomyślałam.- Ucieszyłbyś się? Znienawidził mnie?
Moje ciało reagowała wbrew rozumowi. Uniosłam prawą dłoń i opuszkami palców przejechałam po policzku i zarysie szczęki chłopaka. Mimo iż wiedziałam, ze nie powinnam to i tak nie umiałam się opanować. Mimo tego, że wiedziałam, że traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę, a nawet jak „przyjaciela” to i tak nie umiałam się powstrzymać.
Wiedziałam, że nie może nic do mnie czuć, że na pewno mu się nie podobam. Bo komu podobałaby się dziewczyna w krótkich włosach, które żyły własnym życiem, ubrana w powycierane jeansy i koszulkę z logo jej ulubionego zespołu rockowego?
W oczach zebrały mi się łzy, które ciężko było opanować. Uniosłam się delikatnie do góry, dłonią którą  cały czas wodziłam po policzku chłopaka, zmusiłam do tego aby odwrócił twarz w moją stronę. Kiedy to zrobił patrzył mi prosto w oczy z pełną powagą. Moje serce znów przyspieszyło. Pochyliłam się do przodu i przyłożyłam moje usta do jego idealnych warg. Nie wiem czy można to było nazwać pocałunkiem, nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale chłopak nie narzekał.
Nie odsunął się nie zaczął krzyczeć. Jego dłoń znalazła się na mojej, którą cały czas trzymałam na jego policzku. Oddał pocałunek bardzo delikatnie, z wielką czułością. Nie do końca wiedziałam co się dzieje. Miałam wrażenie, że to wszystko mi się tylko śni.
Nasze wargi ruszał się w idealnej synchronizacji. Żadne z nas nie odważyło się pogłębić pocałunku, ale mimo wszystko było to niesamowite doznanie.  Po chwili dłoń chłopaka znalazła się na moim karku, KyungSoo podniósł się do góry kładąc moją głowę na poduszkę, tak że teraz on pochylał się nade mną. Cmoknął mnie w usta jeszcze raz, szybko i delikatnie, po czym okrył mnie szczelnie kołdrą i lekko przytulił.
Mimo tego, że byłam pijana i nie za bardzo kontaktowałam to i tak wiedziałam, że chłopak zrobił to tylko dlatego żeby nie było mi przykro. Zrobił to bo tego potrzebowałam. Nie kierowały nim żadne większe uczucia.
Pogłaskał mnie czule po policzku co sprawiło, ze poczułam się błogo. Chłopak przyglądał mi się, a ja mimo iż bardzo tego nie chciałam poczułam zmęczenie. Moje powieki zaczęły opadać, a ja nie mogłam nad tym zapanować więc po chwili zapadłam w błogi sen.
Spało mi się dobrze jak jeszcze nigdy, było ciepło, spokojnie, bezpiecznie. KyungSoo całą noc trzymał rękę na mojej tali dzięki czemu czułam jego obecność cały czas.
Obudziłam się leżąc w łóżku sama. Rozglądnęłam się dookoła, ale KyungSoo nigdzie nie było. W domu panowała kompletna cisza co oznaczało, że chłopaka nie ma i pewnie wyszedł już do pracy.
Kiedy tylko podniosłam się do pozycji siedzącej poczułam wielką fale cholernego bólu głowy. Mogłam się domyślić, że będę miała kaca jak stąd do ameryki. Pomasowałam sobie skroń i dopiero teraz zauważyłam, że coś leży na stoliku do kawy. Wzięłam do ręki małą buteleczkę, do której przyklejona była mała karteczka.
„Wypij to, pomoże na kaca. Wodę masz obok łóżka.”
Wychyliłam się spoglądając na podłogę i rzeczywiście znalazłam tam dużą butelkę wody. Mimo wszystko znów  uśmiechnęłam się pod nosem. Zgodnie z poleceniem opróżniłam buteleczkę z ohydnie gorzkim płynem i szybko popiłam wodą. Nie minęło pięć minut, a poczułam się lepiej. Nie wiedziałam co to za lek, ale był magiczny. Jeszcze nigdy tak szybko nie pozbyłam się kaca.
Na początku w ogóle nie myślałam o tym co działo się w nocy, bo po prostu o tym nie pamiętałam. Nie skupiłam się na tym aby próbować sobie cokolwiek przypomnieć, bo nie pamiętałam nawet o tym, że mogłabym zrobić coś takiego.
Tak więc z zupełnym spokojem wstałam, ubrałam się, zjadłam lekkie śniadanie aby nie drażnić mojego przepitego żołądka i postanowiłam wyjść z domu.
Była piękna pogoda mimo zimowego mrozu, słońce mocno świeciło powoli roztapiając wszechobecny śnieg. Ubrałam moje czarne jeansy i sweter, opatuliłam się szczelnie szalikiem i ciepłą kurtką i ruszyłam przed siebie.
Krążyłam po uliczkach Seulu z wielkim uśmiechem czując się zaskakująco dobrze i spokojnie. Na ulicach było mnóstwo ludzi, niektórzy spieszyli się do pracy inny po prostu spacerowali. Kiedy tak błąkałam się dookoła zaczęłam myśleć o tym jakim cudem znalazłam się w domu poprzedniego dnia. Pamiętałam, że strasznie dużo wypiłam, film mi się urwał.
Dotarło do mnie, że pod dom podjechałam taksówką wraz z dziewczyną ze studiów, która mieszka niedaleko KyungSoo. Jakoś dostałam się do środka, ale… co było później?
Zaczęło mnie to bardzo zastanawiać. Nigdy wcześniej nie urwał mi się film. Nie ważne ile wlałabym w siebie alkoholu nigdy nie zdarzyło mi się nie pamiętać co robiłam. 
Kupiłam sobie bubble tea o smaku mango i i ponownie ruszyłam przed siebie. Kiedy znalazłam się w parku zaczęło się ściemniać. Nic dziwnego w końcu była zima i już o 16 godzinie robiło się ciemno, a ja w sumie tego dnia dosyć późno wstałam. Dookoła mnie krążyło mnóstwo młodych osób w większości były to pary. Bez panowania nad sobą spojrzałam w ich stronę z jakimś takim utęsknieniem? Zazdrością?
Nigdy nie miałam szansy umawiać się z kimś, iść z chłopakiem za rękę… No chyba, że można liczyć KyungSoo ciągnącego mnie siłą za rękę do szkoły kiedy ja chciałam iść na wagary.
Para jakiś nastolatków przystanęła niedaleko mnie. Ona śliczna, bardzo dziewczęca, on przystojny młody chłopak. Kiedy pochylił się do przodu i czule pocałował dziewczynę aż poczułam ukłucie zazdrości.
Tylko dlaczego byłam zazdrosna?
I teraz to mnie zaczęło zastanawiać. Nigdy wcześniej nie czułam się poszkodowana faktem iż nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy wcześnie po prostu nie spotkałam osoby, z którą chciałabym być więc było mi wszystko jedno.  A teraz poczułam się jakoś dziwnie na sam widok jakiejś pary, nie mogłam przestać o tym myśleć.
Przeszłam cały park po czym znów znalazłam się na ruchliwej ulicy. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że jestem blisko pracy KyungSoo. Chłopak pracował jako kelner w jednej z bardzo znanych knajpek dla młodzieży. Można było w niej coś zjeść, napić się kawy czy też posłuchać muzyki lub poczytać książki. Zawszę uwielbiałam to miejsce. Miało niesamowity i niepowtarzalny klimat. Na ścianach wisiały winylowe płyty starych, rockowych zespołów.
Z lekkim, niekontrolowanym uśmiechem podeszłam do drzwi wejściowych chcąc dostać się do pomieszczenia. Przez szybę w drzwiach zobaczyłam mojego przyjaciela. Miał na sobie czarne spodnie i koszulę, a w pasie przepasany był brązowym fartuchem, w którego kieszeni trzymał notesik do zbierania zamówień.
Jego widok uderzył we mnie jak grom z jasnego nieba. Przed oczami stanęła mi akcja z poprzedniego dnia, wszystko czego nie pamiętałam. To jak weszłam do domu, jak chłopak pomógł mi się położyć. Moja prośba do niego aby został ze mną, jego idealne usta połączone z moimi.
Zamarłam na dobre kilkadziesiąt sekund w takiej pozycji jak stałam, z dłonią na klamce.
To nie mogło być prawdą… To był sen, prawda? Można mieć aż tak realistyczny sen, prawda?
Obrazy przed oczami jednak były tak bardzo szczegółowe, że mogłam mieć pewność, że zdarzyło się to naprawdę.
Zauważyłam, że chłopak odwraca się w stronę drzwi więc pierwsze na co wpadłam to szybka ucieczka. Biegłam do domu ile sił w nogach. Po drodze wpadałam na ludzi, którzy zataczali się i wykrzykiwali za mną najgorsze wyzwiska kiedy na nich wpadałam. Ale mnie to zupełnie nie obchodziło. No może do jednego momentu.
Biegłam jak szalona po czym ponownie na kogoś wpadłam. Tym razem jednak usłyszałam jak pod wpływem mojego uderzenia z rąk mojej ofiary wypada siatka z zakupami.
- Przepraszam.- wysapałam kompletnie wykończona, po czym zaczęłam zbierać zakupy stojącej przede mną kobiety.
- EunMi.
Podniosłam wzrok i ponownie tego dnia zamarłam. Przede mną stała moja mama. Uśmiechnęła się smutno, a ja zauważyłam na jej twarzy kolejne siniaki. Nie chciałam z nią rozmawiać. Bez słowa ruszyłam dalej przed siebie. Poczułam jej rękę na moim nadgarstku zmuszającą mnie do zatrzymania się.
- EunMin poczekaj. Porozmawiajmy.- jej głos lekko się załamał.
- Jeśli kiedykolwiek spotkasz mnie na ulicy czy w jakimkolwiek innym miejscu udawaj, że mnie nie znasz.- warknęłam. Nawet mnie zabolało to co powiedziałam, ale mama dokonała wyboru. Została z mężczyzną, który traktuje ją jak śmiecia.
- Jak możesz tak…
- Sama tego chciałaś.- nie pozwoliłam jej dokończyć i wyszarpnęłam rękę z jej uścisku. Pewnym i dumnym krokiem ruszyłam do domu KyungSoo.
Ten dzień był jedną wielką porażką. Kiedy tylko znalazłam się w salonie i usiadłam na kanapie, zaczęłam płakać. Szlochałam wręcz histerycznie przez następną godzinę, a może i jeszcze dłużej.
KyungSoo wrócił do domu i od razu zauważył mnie zwiniętą w kłębek na kanapie.
Czułam się okropnie pod każdym względem. Poczułam się okropną przyjaciółką gdyż po pijaku zrobiłam coś co mogło zmienić wszystko co łączyło mnie z chłopakiem, poczułam się okropną córką gdyż nie obchodziło mnie co się dzieje z moją matką. Poczułam się po prostu podłym, okropnym człowiekiem.
- EunMi?- kiedy usłyszałam jego wystraszony głos poczułam, że łzy znów napływają mi do oczu.- Co się stało?- zapytał siadając obok mnie.
- Nic.- mruknęłam łamiącym się głosem. Szybko wytarłam mokrą od łez twarz.
- Nie płakałabyś gdyby to było „nic”.- położył mi dłoń na plecach i delikatnie zaczął gładzić.
- Ja po prostu…- i znów sama jego obecność sprawiła, że musiałam mu się wygadać. Potrzebowałam tego.- Spotkałam dzisiaj mamę. Miała kolejnego siniaka na twarzy.- szepnęłam. Kiedy wypowiedziałam to na głos zabrzmiało jeszcze gorzej niż mi się wcześniej wydawało.- On ją bije KyungSoo…- znów załkałam. I teraz chłopak nie głaskał mnie po plecach tylko mocno mnie objął.  Znów dotarło do mnie co zrobiłam poprzedniej nocy i więc szybko odsunęłam się od chłopaka wyplątując się z jego ramion. Bez słowa wstałam z kanapy, wytarłam twarz i chciałam zniknąć w kuchni lub w łazience. Było to bez znaczenia, byle tylko zniknąć z oczu chłopaka.
- Może…- zaczął nie pewnie. Nie pozwolił mi odejść od kanapy. Mocno trzymał mnie za dłoń. Niczego mi tym nie ułatwiał.- Może powinnaś porozmawiać ze swoją mamą? Może trzeba jej pomóc…
- Ona sama tego chciała.- warknęłam od raz. Za każdym razem tak reagowałam, agresywnie twierdziłam, że to jej wina później to przeżywając i użalając się nad sobą.
- Uważasz, że zawaliła sprawę. Rozumiem…- zapewnił mnie.- Ale to twoja mama. Jesteś prawdopodobnie jedyną osobą, która może jej pomóc w tej sytuacji.
Jego słowa wręcz świdrowały mi w głowie.
Jak miałabym jej pomóc kiedy nawet nie chce, nie mogę na nią patrzeć?
- Pomogę ci.
- Jak?
- Pójdę z tobą się z nią spotkać jeśli chcesz. Nie pozwolę ci stchórzyć i uciec. Po prostu będę tam z tobą.- pogłaskał mnie po policzku oczywiście wprawiając mnie w zakłopotanie. Moja twarz zapłonęła.
Nastała między nami chwila ciszy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie wiedziałam czy przeprosić go za to co zrobiłam wczoraj czy podziękować mu za to, że stara mi się pomóc.
- Nie wiem czy po tym wszystkim będę umiała znów na nią normalnie patrzeć, mieszkać z nią… Nawet jeśli rozstanie się z SunKyung’iem to już nie będzie to samo.- szepnęłam.- Muszę znaleźć pracę i mieszkanie.- w końcu to do mnie dotarło. Musiałam stać się samodzielna.- Zapłacę za połowę rachunków za ten czas kiedy u ciebie mieszkałam.- zapewniłam.
- Chcesz się wyprowadzić?- zdziwił się.
- KyungSoo… Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i zawsze mogę na ciebie liczyć, ale polegać na kimś, a bezczelnie go wykorzystywać to dwie różne sprawy.- uśmiechnęłam się nieco smutno.- Jak tylko coś znajdę to zwolnię twoją kanapę.
- Ale…- zająknął się.- Ja nie chce żebyś się wyprowadziła…
- Teraz tak mówisz.- zaśmiałam się.- Ale uwierz mi, na dłuższą metę jestem okropną współlokatorką. Zostawiam bałagan w łazience po kąpieli.
- Nie przeszkadza mi to.- powiedział pewnie.- Nadal chce żebyś została.
- Jak będę zalegiwała na twojej kanapie to nie będziesz mógł przyprowadzić do domu żadnej dziewczyny. A jeśli to zrobisz to się biedna tylko wystraszy.- zaśmiałam się gorzko.
Przed oczami stanęła mi wizja, że KyungSoo przyprowadza do domu jakąś dziewczynę. Wyobraziłam sobie, że jest ona drobna, śliczna, bardzo dziewczęca i słodka. Właśnie taka dziewczyna pasowała najbardziej do mojego przyjaciela.
- Nie widzę potrzeby przyprowadzania do domu jakiś dziewczyn.
- Dobrze wiesz, że prędzej czy później znajdziesz dziewczynę, na której będzie ci zależało. Dziewczynę w której się zakochasz i będziesz chciał mieć w domu trochę swobody.
- Nie widzę potrzeby sprowadzania do domu jakiejś dziewczyny gdyż jedyna dziewczyna, z którą chce i z która lubię spędzać czas już tutaj mieszka. I nie chce żeby się wyprowadzała.- chłopak był zaskakująco poważny.
- Wiesz, że to nie to samo!- wykrzyknęłam w końcu. Już miałam dość tej sytuacji. Chłopak odpowiadał w tak dwuznaczny sposób, że jeszcze trochę, a  zaczęłabym sobie wyobrażać coś nieosiągalnego.- Jezu… ty nic nie rozumiesz.- jęknęłam gotowa się załamać i popłakać.
- To ty nie rozumiesz.- odpowiedział.- Jesteś jedyną dziewczyną, która może tu przebywać, jedyna z którą ja chce przebywać. Dla mnie jesteś jedyna.
Jego dłoń znalazła się na moim policzku czule go głaszcząc. Twarz zaczęła mnie palić, a serce przyspieszyło.
- Nie powinieneś tak mówić.- szepnęłam.- Mogę to opatrznie zrozumieć…
- Pokaże ci to tak abyś zrozumiała.
Jego dłoń znalazła się na moim karku, a jego usta przykryły moje. Wyszczerzyłam oczy w kompletnym szoku i zesztywniałam. Jego usta były miękkie, cudowne, mąciły mi w głowie. Jakoś tak odruchowo oddałam pocałunek jednocześnie przypominając sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. Byłam przekonana, że wszystko tak się potoczyło, bo chłopakowi było mnie żal i nie chciał aby mi było przykro.
KyungSoo odsunął się ode mnie po chwili przykładając swoje czoło do mojego, tak że stykaliśmy się nosami. Bez słowa przyłożył sobie moją dłoń do swojej klatki piersiowej, a ja poczułam jak szybko bije jego serce.
- Rozumiesz?- zapytał. Od razu przecząco pokręciłam głową. Taka była prawda. Nie miałam pojęcia co się działo. Chłopak westchnął głośno i cicho się zaśmiał.- Próbuje ci powiedzieć, że cie kocham.
- Co?- miałam minę kompletnego niezrozumienia.
- Kocham cie.
- Dlaczego?- byłam wystraszona i zszokowana.
- Bo tak wyszło. Bo sprawiasz, że mój dzień staje się lepszy, mam ochotę się uśmiechać. Mimo tego, że cały czas pakujesz się w kłopoty, z których musze cie wyciągać to i tak nie zamienił bym tego na nic innego.
- Ale… to nie ma sensu. Ja wyglądam jak chłopak.- mruknęłam.- Jestem ”przyjacielem”.
- To że wyglądasz jak chłopak nie znaczy, że nim jesteś. Jesteś bardziej dziewczęca niż mogłabyś przypuszczać. Zwłaszcza kiedy się czerwienisz lub płaczesz ze złości. A po za tym zawszę byłaś „przyjaciółką”. Najlepszą dziewczyną z jaką można było się przyjaźnić. Twoje ubrania mi nie przeszkadzają. Czy w sukience i obcasach, czy w trampkach i podartych jeansach, nadal jesteś EunMi.- jego dłoń znów znalazła się na moim policzku.- Moją EunMi…
Nagle znalazłam się w jego ramionach, było mi tam przyjemnie i błogo. Cudownie.
Od razu poleciały mi łzy radości. Nie umiałam i nawet nie próbowałam ich powstrzymywać.
- Znowu płaczesz.- mruknął przytulając mnie mocniej.
- Przepraszam…
Chłopak wytarł moje łzy i posłał czuły uśmiech. Taki zwykły, tak niewielki, a jednak tak bardzo rozbrajający.
- Nie wyprowadzaj się.- poprosił ponownie.
- Jesteś pewien, że tego chcesz?- upewniłam się. Chłopak energicznie przytaknął. Więc nie bardzo mając wyjście uśmiechnęłam się i postanowiłam zostać.
Była to przełomowa decyzja w naszym życiu. Nasze relacje jednak nie zmieniły się wcale. KyungSoo nadal na mnie krzyczał, ja cały czas robiłam coś dziecinnego i to, że byliśmy razem wcale nie zmieniło naszej przyjaźni. I właśnie to było piękne.








~Ohorat

2 komentarze:

  1. Ta końcówka była taka urocza i taka kochana <3 D.O jest taki niesamowity i opiekuńczy. Bardzo lubie to opowiadanie, więc FIGHTING!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omoo to było takie urocze *-*
    Bardzo lubię to opowiadanie *-*
    Jesteście najlepsze! ♥
    Hwaiting~~ wenny

    OdpowiedzUsuń