Heloł wam wszystkim!!
Tak więc zanim zabierzecie się za czytanie tego One shota chciałam zapytać o pewną rzecz :D
Mianowicie napisałam ostatnio nowe opowiadanie i zastanawiam się czy mam je tutaj dodać, bo oczywiście zależy to od tego czy chcielibyście je czytać.
Chodzi o to, że opowiadanie jest zabójczo długie i nie wiem czy będziecie zainteresowani takim długim opo czy wolicie aby na blogu pojawiały się tylko one shoty.
Bardzo liczę na to, że wyrazicie swoje opinie w komentarzu pod tym opowiadaniem :)
Z góry dziękuje!!
Buziaczki!!
Ohorat
***
Z
szerokim uśmiechem mknęłam moim czarnym volkswagen’em przez ulice Seulu. Ten
dzień był naprawdę dobry, miałam świetny humor. Nareszcie zostałam doceniona
przez szefa i dostałam awans, podwyżkę, a co za tym idzie będę pracować w dużo
lepszych godzinach. To było cudowne uczucie. Do tej pory pracowałam jako pomocnik
grafika w jednej z największych firm graficznych w Seulu. Nareszcie jednak
zostałam doceniona i wreszcie mogłam pracować tak jak zawsze marzyłam. W
zasadzie to był cud, że w moim wieku udało mi się zająć takie stanowisko.
Skręciłam na ostatnim skrzyżowaniu w prawo i stanęłam na parkingu między innymi samochodami. Wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku małego tłumu ludzi stojącego pod wejściem do budynku. Spojrzałam na zegarek, byłam idealnie na czas. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech niż miałam wcześniej. Zadzwonił głośny dzwonek, z budynku zaczęły wybiegać dzieciaki, rzucając się na szyje swoich rodziców. Prawie na samym końcu wyszła osoba, na którą czekałam ja. Miała na sobie śliczny mundurek składający się ze spódniczki w granatowo zieloną kratkę i białej koszuli z koronkowym kołnierzykiem.
- YoungJi!- krzyknęłam i radośnie pomachałam do dziewczynki. Podniosła głowę, spojrzała na mnie po czym z wielkim uśmiechem rzuciła się biegiem w moją stronę.
- Mama!- wykrzyknęła wpadając w moje otwarte ramiona, kiedy ukucnęłam.
Posadziłam dziewczynkę na tylnym siedzeniu na specjalnej dziecięcej podkładce, zapięłam ją pasem chcąc się upewnić, że na pewno będzie bezpieczna. Zajęłam miejsce kierowcy po czym ruszyłam zręcznie omijając krążących po parkingu przechodniów.
- I jak twój pierwszy dzień w szkole?- zapytałam ponownie się uśmiechając. Dziewczynka trochę posmutniała, ale po chwili znów się uśmiechnęła.
- Dobrze…- nie brzmiało to przekonująco.
- Coś się stało skarbie?
- Tam jest tak dużo nowych osób… Nikogo nie znam.- odpowiedziała. Świetnie ją rozumiałam. Ja sama nigdy nie lubiłam poznawać nowych osób, a pierwsza klasa to wielki stres dla nieśmiałego dziecka.
- Na pewno już nie długo z kimś się zaprzyjaźnisz.- powiedziałam pewnie.- Będziesz miała mnóstwo koleżanek.- podniosłam ja tym na duchu, bo uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową zgadzając się ze mną.- Może pojedziemy na lody aby uczcić twój pierwszy dzień?- zapytałam spoglądając na nią kiedy zatrzymałyśmy się na czerwonym świetle. Z wielkim entuzjazmem wykrzyknęła „tak” sprawiając, że głośno się zaśmiałam.
Był to ważny dzień dla mojej córki więc postanowiłam, że świętować musimy w wielkim stylu. Zabrałam ją do jej ulubionej cukierni na olbrzymi puchar lodów owocowych. Mogłam być w tym momencie nieodpowiedzialną matką, bo zabrałam dziecko na lody przed obiadem, ale nie to teraz było ważne. Ważne było aby YoungJi od stresowała się po tak ciężkim dla niej dniu.
Kiedy patrzyłam na uśmiechniętą dziewczynkę, aż zaciskało mi się serce z radości. Jej długie włosy upięłam rano w kucyk na czubku jej głowy i ozdobiłam go granatową kokardką. Była tak strasznie podobna do swojego ojca, że aż czasami odczuwałam zazdrość. W końcu to ja ją urodziłam, a nie odziedziczyła po mnie nic. Inni twierdzili, że dziewczyna ma bardzo dużo po mnie, na przykład sposób mówienia, poruszania się czy śmiania. Ja jednak nie potrafiłam tego dostrzec.
- Jest coś co chciałabyś dzisiaj robić?- zapytałam po zjedzonym deserze. Tego dnia byłam w stanie zgodzić się na wszystko czego tylko zażyczy sobie moja mała księżniczka. Ona jednak pokręciła głową.
- Chce wrócić do domu. Mam dla tatusia prezent.- powiedziała.
- Naprawdę?- zaskoczyła mnie i zaciekawiła.- Co to takiego?
Odwróciła się w stronę swojego szkolnego plecaczka, zaglądnęła do środka i wygrzebała z niego jakąś kartkę.
- Ale to ma być niespodzianka!
- Dobrze.- zachichotałam.- Nic mu nie powiem.
Dziewczynka wręczyła mi kartkę, na którą spoglądnęłam z niemałą ciekawością. Na kartce był duży, dosyć koślawy napis „moja rodzina”. Rysunek przedstawiał małą YoungJi trzymającą za ręce dwie osoby.
- To ty.- pokazała narysowaną postać w długich brązowych włosach.- A to tata, a to ja.
Uśmiechnęłam się szeroko. Każdy kto obiektywnie spojrzałby na obrazek stwierdziłby, że nie jest on ładny, ale dla mnie to było największe arcydzieło na świecie.
W tym momencie podeszła do nas kelnerka chcąc zapytać czy podać nam coś jeszcze. Uśmiechnęła się do YoungJi wręczając jej dużego lizaka w kształcie zajączka. Dziewczynka grzecznie jej podziękowała i nieśmiało się uśmiechnęła.
- Twoja siostrzyczka ma talent.- powiedziała do mnie zerkając na obrazek.- Śliczny rysunek.
- Dziękuje.- zaśmiałam się delikatnie.- Ale to moja córka, nie młodsza siostra.
- Strasznie przepraszam! Pani… Pani jest taka młoda! Przepraszam.
To nie był pierwszy raz kiedy tak się do mnie zwrócono. Ale mieli rację. Byłam młoda, miałam tylko dwadzieścia dwa lata. Urodziłam YoungJi w wieku szesnastu lat i myślałam, że to koniec. Sama byłam jeszcze dzieckiem i nie mogłam mieć dziecka. Ale na szczęście moi rodzice bardzo mnie wspierali. Tak samo mój chłopak. Było ciężko, ale daliśmy sobie jakoś radę. Początkowo rodzice zaproponowali, że wychowają YoungJi jako swoją córkę, a ja będę dla niej siostrą. Początkowo uważałam to za dobry pomysł. Mogłabym skończyć szkołę bez większych przeszkód, iść na studia, przeżyć swoją młodość. Ale im bliżej było dnia porodu tym bardziej utwierdzałam się w fakcie iż nie chce oddawać małej. Gdybym to zrobiła popełniłabym największy błąd mojego życia.
Uwielbiałam małą, uwielbiałam być mamą i chyba jakoś dawałam sobie z tym radę.
- Mamo…- zaczęła dziewczynka kiedy weszłyśmy już do mieszkania.- Dlaczego ludzie zawszę pytają czy jesteś moją siostrą?- miała smutną minę.
- Skarbie…- zaczęłam nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Chciałam jakoś rozładować napięcie i rozwiązać to z żartem.- Mamusia widocznie nie wygląda na taką starą i ludzie się mylą.- zaśmiałam się, a dziewczynka razem ze mną.
- Ale ja chce żebyś była moją mamą, a nie siostrą.- dodała z uśmiechem.
- Jestem i zawszę będę twoją mamą.- cmoknęłam ją w czoło i posłałam ciepły uśmiech.- Idź się pobawić, a mamusia uszykuje obiad.
Dziewczynka w podskokach znalazła się w salonie gdzie miałam na nią dobry widok z kuchni. Usiadła przy stoliku i po prostu zaczęła układać puzzle. Nigdy nie mieliśmy z nią problemów. Inni opowiadali, że dzieci potrafią w domu urządzić istny Armagedon, ale u nas nigdy nie było takiej sytuacji. Nie wiedziałam czym zasłużyłam sobie na takie cudowne dziecko jakim była YoungJi.
Przygotowałam na obiad ryż z warzywami, kim chi, kurczaka na ostro i kilka innych przysmaków. To był ważny dzień i trzeba było go świętować w każdy możliwy sposób.
Skręciłam na ostatnim skrzyżowaniu w prawo i stanęłam na parkingu między innymi samochodami. Wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku małego tłumu ludzi stojącego pod wejściem do budynku. Spojrzałam na zegarek, byłam idealnie na czas. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech niż miałam wcześniej. Zadzwonił głośny dzwonek, z budynku zaczęły wybiegać dzieciaki, rzucając się na szyje swoich rodziców. Prawie na samym końcu wyszła osoba, na którą czekałam ja. Miała na sobie śliczny mundurek składający się ze spódniczki w granatowo zieloną kratkę i białej koszuli z koronkowym kołnierzykiem.
- YoungJi!- krzyknęłam i radośnie pomachałam do dziewczynki. Podniosła głowę, spojrzała na mnie po czym z wielkim uśmiechem rzuciła się biegiem w moją stronę.
- Mama!- wykrzyknęła wpadając w moje otwarte ramiona, kiedy ukucnęłam.
Posadziłam dziewczynkę na tylnym siedzeniu na specjalnej dziecięcej podkładce, zapięłam ją pasem chcąc się upewnić, że na pewno będzie bezpieczna. Zajęłam miejsce kierowcy po czym ruszyłam zręcznie omijając krążących po parkingu przechodniów.
- I jak twój pierwszy dzień w szkole?- zapytałam ponownie się uśmiechając. Dziewczynka trochę posmutniała, ale po chwili znów się uśmiechnęła.
- Dobrze…- nie brzmiało to przekonująco.
- Coś się stało skarbie?
- Tam jest tak dużo nowych osób… Nikogo nie znam.- odpowiedziała. Świetnie ją rozumiałam. Ja sama nigdy nie lubiłam poznawać nowych osób, a pierwsza klasa to wielki stres dla nieśmiałego dziecka.
- Na pewno już nie długo z kimś się zaprzyjaźnisz.- powiedziałam pewnie.- Będziesz miała mnóstwo koleżanek.- podniosłam ja tym na duchu, bo uśmiechnęła się delikatnie i kiwnęła głową zgadzając się ze mną.- Może pojedziemy na lody aby uczcić twój pierwszy dzień?- zapytałam spoglądając na nią kiedy zatrzymałyśmy się na czerwonym świetle. Z wielkim entuzjazmem wykrzyknęła „tak” sprawiając, że głośno się zaśmiałam.
Był to ważny dzień dla mojej córki więc postanowiłam, że świętować musimy w wielkim stylu. Zabrałam ją do jej ulubionej cukierni na olbrzymi puchar lodów owocowych. Mogłam być w tym momencie nieodpowiedzialną matką, bo zabrałam dziecko na lody przed obiadem, ale nie to teraz było ważne. Ważne było aby YoungJi od stresowała się po tak ciężkim dla niej dniu.
Kiedy patrzyłam na uśmiechniętą dziewczynkę, aż zaciskało mi się serce z radości. Jej długie włosy upięłam rano w kucyk na czubku jej głowy i ozdobiłam go granatową kokardką. Była tak strasznie podobna do swojego ojca, że aż czasami odczuwałam zazdrość. W końcu to ja ją urodziłam, a nie odziedziczyła po mnie nic. Inni twierdzili, że dziewczyna ma bardzo dużo po mnie, na przykład sposób mówienia, poruszania się czy śmiania. Ja jednak nie potrafiłam tego dostrzec.
- Jest coś co chciałabyś dzisiaj robić?- zapytałam po zjedzonym deserze. Tego dnia byłam w stanie zgodzić się na wszystko czego tylko zażyczy sobie moja mała księżniczka. Ona jednak pokręciła głową.
- Chce wrócić do domu. Mam dla tatusia prezent.- powiedziała.
- Naprawdę?- zaskoczyła mnie i zaciekawiła.- Co to takiego?
Odwróciła się w stronę swojego szkolnego plecaczka, zaglądnęła do środka i wygrzebała z niego jakąś kartkę.
- Ale to ma być niespodzianka!
- Dobrze.- zachichotałam.- Nic mu nie powiem.
Dziewczynka wręczyła mi kartkę, na którą spoglądnęłam z niemałą ciekawością. Na kartce był duży, dosyć koślawy napis „moja rodzina”. Rysunek przedstawiał małą YoungJi trzymającą za ręce dwie osoby.
- To ty.- pokazała narysowaną postać w długich brązowych włosach.- A to tata, a to ja.
Uśmiechnęłam się szeroko. Każdy kto obiektywnie spojrzałby na obrazek stwierdziłby, że nie jest on ładny, ale dla mnie to było największe arcydzieło na świecie.
W tym momencie podeszła do nas kelnerka chcąc zapytać czy podać nam coś jeszcze. Uśmiechnęła się do YoungJi wręczając jej dużego lizaka w kształcie zajączka. Dziewczynka grzecznie jej podziękowała i nieśmiało się uśmiechnęła.
- Twoja siostrzyczka ma talent.- powiedziała do mnie zerkając na obrazek.- Śliczny rysunek.
- Dziękuje.- zaśmiałam się delikatnie.- Ale to moja córka, nie młodsza siostra.
- Strasznie przepraszam! Pani… Pani jest taka młoda! Przepraszam.
To nie był pierwszy raz kiedy tak się do mnie zwrócono. Ale mieli rację. Byłam młoda, miałam tylko dwadzieścia dwa lata. Urodziłam YoungJi w wieku szesnastu lat i myślałam, że to koniec. Sama byłam jeszcze dzieckiem i nie mogłam mieć dziecka. Ale na szczęście moi rodzice bardzo mnie wspierali. Tak samo mój chłopak. Było ciężko, ale daliśmy sobie jakoś radę. Początkowo rodzice zaproponowali, że wychowają YoungJi jako swoją córkę, a ja będę dla niej siostrą. Początkowo uważałam to za dobry pomysł. Mogłabym skończyć szkołę bez większych przeszkód, iść na studia, przeżyć swoją młodość. Ale im bliżej było dnia porodu tym bardziej utwierdzałam się w fakcie iż nie chce oddawać małej. Gdybym to zrobiła popełniłabym największy błąd mojego życia.
Uwielbiałam małą, uwielbiałam być mamą i chyba jakoś dawałam sobie z tym radę.
- Mamo…- zaczęła dziewczynka kiedy weszłyśmy już do mieszkania.- Dlaczego ludzie zawszę pytają czy jesteś moją siostrą?- miała smutną minę.
- Skarbie…- zaczęłam nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Chciałam jakoś rozładować napięcie i rozwiązać to z żartem.- Mamusia widocznie nie wygląda na taką starą i ludzie się mylą.- zaśmiałam się, a dziewczynka razem ze mną.
- Ale ja chce żebyś była moją mamą, a nie siostrą.- dodała z uśmiechem.
- Jestem i zawszę będę twoją mamą.- cmoknęłam ją w czoło i posłałam ciepły uśmiech.- Idź się pobawić, a mamusia uszykuje obiad.
Dziewczynka w podskokach znalazła się w salonie gdzie miałam na nią dobry widok z kuchni. Usiadła przy stoliku i po prostu zaczęła układać puzzle. Nigdy nie mieliśmy z nią problemów. Inni opowiadali, że dzieci potrafią w domu urządzić istny Armagedon, ale u nas nigdy nie było takiej sytuacji. Nie wiedziałam czym zasłużyłam sobie na takie cudowne dziecko jakim była YoungJi.
Przygotowałam na obiad ryż z warzywami, kim chi, kurczaka na ostro i kilka innych przysmaków. To był ważny dzień i trzeba było go świętować w każdy możliwy sposób.
-
YoungJi umyj ręce!- krzyknęłam rozkładając na stole talerze. Dziewczynka w
podskokach pobiegła do łazienki. Spojrzałam na zegarek zastanawiając się gdzie
podziewa się mój chłopak. W tym momencie usłyszałam dźwięk klucza w zamku.
Kilka chwil później w kuchni stał nie kto inny tylko mój Byun BaekHyun. Mój
pierwszy i jedyny chłopak. Mimo tylu lat spędzonych razem nie chcieliśmy się
pobrać, a dokładniej to ja nie chciałam. Nie uważałam tego za coś koniecznego
abyśmy byli szczęśliwą rodziną.
- Dzień dobry.- powiedział i cmoknął mnie szybko w usta. YoungJi wróciła do kuchni ciesząc się na widok swojego ojca. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i cmoknął dziewczynkę w głowę pomagając jej zająć miejsce przy stole.
Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że BaekHyun jest nie w humorze. Nie odzywał się, to był pierwszy znak, a po drugie nie witał się z dziewczynką tak jak zwykle to robił. Normalnie brał ją na ręce, okręcał się dookoła mówiąc, że tęsknił za nami cały dzień, po czym zasypywał małą całusami w czoło i policzki. YoungJi była zdecydowanie córeczką tatusia.
- I jak ci minął dzień?- zapytałam podczas posiłku.
- Szkoda gadać.- westchnął.- Mamy urwanie głowy w pracy.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i trochę się zmartwiłam. Ten dzień miał wyglądać inaczej, ale jeśli BaekHyun ma zepsuty humor nic z tego nie będzie.
- A tobie jak minął?- zapytał nakładając sobie kolejny kawałek ostrego kurczaka.
- Dobrze… Dostałam awans.- powiedziałam jakby to było nic wielkiego.
- Naprawdę?- chłopak trochę się ożywił.- Gratuluje Jagiya! Wiedziałem, że ci się uda.
- Tato...- zaczęła YoungJi z uśmiechem wyciągając swój rysunek spod stołu. Musiała go położyć na krześle obok siebie.
- Nareszcie twój szef cie docenił. Wiedziałem, że w końcu przejrzy na oczy.- pokiwał głową będąc pewnym swoich słów. Nie zwrócił jednak kompletnej uwagi na dziewczynkę, która starała się zwrócić na siebie jego wzrok.
- Tato.- pociągnęła go za rękaw, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon, który od razu odebrał.
- Tak Xiumin?- odłożył trzymane w ręce pałeczki do jedzenia i skupił się na rozmowie.- Tak zostawiłem papiery na twoim biurku. Koło teczki z projektem.
- Tato!- dziewczynka się zniecierpliwiła i trochę mocniej pociągnęła chłopaka za rękaw. Zignorował ja po raz kolejny. Powtórzyła to kilka razy czym chyba zdenerwowała chłopaka.
- YoungJi nie teraz!- powiedział poważnym głosem.- Jestem zajęty!
Zamarłam. BaekHyun nigdy wcześniej nie podniósł głosu na dziewczynkę, nigdy nie mówił do niej poważnym tonem. YoungJi wystraszyła się tego jak się do niej zwrócił więc od razu puściła jego rękaw, opuszczając głowę. Odłożyła rysunek obok i wróciła do jedzenia.
Zagotowało się we mnie. To był jej pierwszy dzień w szkole, takie ważne przeżycie, specjalnie dla niego narysowała ten rysunek, a on po prostu rozmawia sobie przez telefon o pracy nie zwracając na nią uwagi. Wkurzyłam się.
- Dziękuje.- powiedziała dziewczynka nie dokańczając swojego smażonego ryżu i kim chi.- Mogę iść się pobawić?- zapytała, a ja szybko przytaknęłam. Nie poszła jednak do salonu, gdzie zazwyczaj się bawiła kiedy wracał BaekHyun. Zawszę chciała być blisko niego kiedy wracał z pracy, aby spędzić z nim chociaż trochę czasu. Tym razem zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Zmarszczyłam brwi, a moją twarz wykrzywił grymas złości.
- W poniedziałek skończę.- powiedział BaekHyun do telefonu i w końcu skończył rozmowę.- Na razie.
Wstałam szybko z krzesła co spowodowało jego głośne skrzypnięcie o panele podłogowe. Poszłam do pokoju córki chcąc zobaczyć czy wszystko w porządku.
Zapukałam cicho po czym weszłam do jej pokoju. Siedziała w kącie za łóżkiem, bawiąc się lalkami i pluszowymi misiami. Z pozoru wyglądało to normalnie, ale kiedy usłyszałam ciche pociągnięcie nosem serce mi prawie pękło. Dziewczynka płakała.
- YoungJi?- zaczęłam podchodząc bliżej dziewczynki. Szybko wytarła oczy i spojrzała w moją stronę. Jej ciemne, długie rzęsy zmoczone były łzami, a policzki delikatnie zaczerwienione od płaczu.- Skarbie dlaczego płaczesz?- podeszłam i ukucnęłam zaraz obok niej.
- Nie płaczę…- szybo zaprzeczyła lekko oburzona. Nigdy nie lubiła kiedy ktoś widział ją płaczącą i tą cechę też odziedziczyła po swoim ojcu.
- Więc dlaczego jest ci smutno?- zapytałam mimo iż znałam przyczynę.
- Rozzłościłam tatusia…- mruknęła, a w jej oczach znów zalśniły słone łzy.
- To nie prawda skarbie! To nie twoja wina.
- Tatuś się na mnie gniewa…
- Dzień dobry.- powiedział i cmoknął mnie szybko w usta. YoungJi wróciła do kuchni ciesząc się na widok swojego ojca. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i cmoknął dziewczynkę w głowę pomagając jej zająć miejsce przy stole.
Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że BaekHyun jest nie w humorze. Nie odzywał się, to był pierwszy znak, a po drugie nie witał się z dziewczynką tak jak zwykle to robił. Normalnie brał ją na ręce, okręcał się dookoła mówiąc, że tęsknił za nami cały dzień, po czym zasypywał małą całusami w czoło i policzki. YoungJi była zdecydowanie córeczką tatusia.
- I jak ci minął dzień?- zapytałam podczas posiłku.
- Szkoda gadać.- westchnął.- Mamy urwanie głowy w pracy.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i trochę się zmartwiłam. Ten dzień miał wyglądać inaczej, ale jeśli BaekHyun ma zepsuty humor nic z tego nie będzie.
- A tobie jak minął?- zapytał nakładając sobie kolejny kawałek ostrego kurczaka.
- Dobrze… Dostałam awans.- powiedziałam jakby to było nic wielkiego.
- Naprawdę?- chłopak trochę się ożywił.- Gratuluje Jagiya! Wiedziałem, że ci się uda.
- Tato...- zaczęła YoungJi z uśmiechem wyciągając swój rysunek spod stołu. Musiała go położyć na krześle obok siebie.
- Nareszcie twój szef cie docenił. Wiedziałem, że w końcu przejrzy na oczy.- pokiwał głową będąc pewnym swoich słów. Nie zwrócił jednak kompletnej uwagi na dziewczynkę, która starała się zwrócić na siebie jego wzrok.
- Tato.- pociągnęła go za rękaw, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon, który od razu odebrał.
- Tak Xiumin?- odłożył trzymane w ręce pałeczki do jedzenia i skupił się na rozmowie.- Tak zostawiłem papiery na twoim biurku. Koło teczki z projektem.
- Tato!- dziewczynka się zniecierpliwiła i trochę mocniej pociągnęła chłopaka za rękaw. Zignorował ja po raz kolejny. Powtórzyła to kilka razy czym chyba zdenerwowała chłopaka.
- YoungJi nie teraz!- powiedział poważnym głosem.- Jestem zajęty!
Zamarłam. BaekHyun nigdy wcześniej nie podniósł głosu na dziewczynkę, nigdy nie mówił do niej poważnym tonem. YoungJi wystraszyła się tego jak się do niej zwrócił więc od razu puściła jego rękaw, opuszczając głowę. Odłożyła rysunek obok i wróciła do jedzenia.
Zagotowało się we mnie. To był jej pierwszy dzień w szkole, takie ważne przeżycie, specjalnie dla niego narysowała ten rysunek, a on po prostu rozmawia sobie przez telefon o pracy nie zwracając na nią uwagi. Wkurzyłam się.
- Dziękuje.- powiedziała dziewczynka nie dokańczając swojego smażonego ryżu i kim chi.- Mogę iść się pobawić?- zapytała, a ja szybko przytaknęłam. Nie poszła jednak do salonu, gdzie zazwyczaj się bawiła kiedy wracał BaekHyun. Zawszę chciała być blisko niego kiedy wracał z pracy, aby spędzić z nim chociaż trochę czasu. Tym razem zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Zmarszczyłam brwi, a moją twarz wykrzywił grymas złości.
- W poniedziałek skończę.- powiedział BaekHyun do telefonu i w końcu skończył rozmowę.- Na razie.
Wstałam szybko z krzesła co spowodowało jego głośne skrzypnięcie o panele podłogowe. Poszłam do pokoju córki chcąc zobaczyć czy wszystko w porządku.
Zapukałam cicho po czym weszłam do jej pokoju. Siedziała w kącie za łóżkiem, bawiąc się lalkami i pluszowymi misiami. Z pozoru wyglądało to normalnie, ale kiedy usłyszałam ciche pociągnięcie nosem serce mi prawie pękło. Dziewczynka płakała.
- YoungJi?- zaczęłam podchodząc bliżej dziewczynki. Szybko wytarła oczy i spojrzała w moją stronę. Jej ciemne, długie rzęsy zmoczone były łzami, a policzki delikatnie zaczerwienione od płaczu.- Skarbie dlaczego płaczesz?- podeszłam i ukucnęłam zaraz obok niej.
- Nie płaczę…- szybo zaprzeczyła lekko oburzona. Nigdy nie lubiła kiedy ktoś widział ją płaczącą i tą cechę też odziedziczyła po swoim ojcu.
- Więc dlaczego jest ci smutno?- zapytałam mimo iż znałam przyczynę.
- Rozzłościłam tatusia…- mruknęła, a w jej oczach znów zalśniły słone łzy.
- To nie prawda skarbie! To nie twoja wina.
- Tatuś się na mnie gniewa…
BaekHyun
Kiedy
tylko skończyłem rozmowę z Xiumin’em, dokończyłem posiłek i czekałem, aż JinMin
wróci z pokoju YoungJi. Chciałem jej jeszcze raz pogratulować awansu, bo
szczerze uważałem że jej się należał. Była najlepszym grafikiem komputerowym na
świecie i zasługiwała na to.
Mój humor poprawił się trochę po zjedzeniu obiadu. W pracy było urwanie głowy gdyż trzeba było skończyć jak najszybciej projekt dla bardzo ważnego klienta.
Dziewczyna wróciła z pokoju YoungJi i bez słowa zabrała się za mycie naczyń po obiedzie. Coś się stało, a ja nie wiedziałem za bardzo co.
- JinMin.- zacząłem podchodząc do niej od tyłu chcąc ją przytulić. Ona jednak odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Jak mogłeś!- warknęła. Widać było, że chciała krzyczeć, ale powstrzymywała się ze względu na dziewczynkę w pokoju obok.
- Ale… Co zrobiłem?
- Dlaczego podniosłeś głos na YoungJi?- zapytała wściekła.
- Nie podniosłem!- powiedziałem, ale dotarło do mnie, że faktycznie to zrobiłem.
- Podniosłeś! Jak mogłeś? A to był dla niej taki ważny dzień!- kiedy to powiedziała przypomniałem sobie, że dziś był jej pierwszy dzień w szkole. Poczułem się okropnie.- Rozumiem, że masz w pracy ciężko, ale dla swojej córki, w tak ważnym dniu mógłbyś zostawić problemy za drzwiami!
- Zapomniałem…- szepnąłem sam do siebie.- Zapomniałem o jej pierwszym dniu w szkole.
Poczułem się jak ostatni śmieć. Co ze mnie za ojciec skoro zapominam o takim ważnym dniu w życiu dziecka?
- Nie powinieneś ignorować jej przy stole. Ona chciała ci tylko dać prezent.- dziewczyna aż gotowała się ze złości. Miała rację. Powinienem był pamiętać, nie potrzebnie się uniosłem.
- Prezent?- zapytałem czując się przez to jeszcze gorzej. Podeszła do stołu chwytając leżącą na nim kartkę. Podała mi ją ciskając we mnie piorunami z oczu. Spojrzałem na to co na niej widniało i myślałem, że się przewrócę ze złości na samego siebie. Obrazek przedstawiał nas. Całą rodzinkę. Uśmiechniętą, szczęśliwą rodzinkę.- Jestem okropny… Okropny ze mnie ojciec…
- Nie prawda.- zaprzeczyła szybko dziewczyna.- Jesteś dobrym ojcem, ale ta sytuacja była całkowicie nie potrzebna. Jesteś cudownym ojcem i YoungJi bardzo cie kocha. Ale teraz się ogarnij…- na jej twarzy znów pojawił się grymas złości.- I idź z nią porozmawiaj, bo przez ciebie płacze w pokoju!
- Jak to płaczę?- poczułem jakbym oberwał kijem baseballowym w głowę.- Moja mała księżniczka…- jęknąłem i już byłem pod drzwiami jej pokoju. Zapukałem delikatnie po czym wszedłem do środka. Panował tam idealny porządek, nikt nigdy nie przypuszczałby, że mieszka tam sześcioletnia dziewczynka. Książki na regale idealnie poukładanie, zdjęcia na pomalowanej na zielono ścianie, łóżko pościelone.
- YoungJi…- zacząłem widząc ją w kącie pokoju za swoim łóżkiem. Bawiła się jakimiś lalkami. Usłyszałem wtedy jak cicho łka i po prostu pękło mi serce.
Doprowadziłem moje kochane maleństwo do płaczu…
- YoungJi…- zacząłem ponownie i usiadłem obok niej chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.- Skarbie…
Jej twarz była czerwona, zalana łzami, cicho łkała chcąc złapać oddech.
- Przepraszam tatusiu…- zapłakała głośniej, wciskając się jak najbardziej w kąt pokoju. Moje serce posypało się w drobne kawałeczki kiedy ją taką widziałem.- Nie chciałam cie rozzłościć. Przepraszam.
Poczułem się jak ostatni cham, prostak, dupek i wszyscy inni najgorsi.
- Nie, YoungJi.- powiedziałem szybko przysuwając się do niej delikatnie.- To tatuś przeprasza. Nie powinienem był się na ciebie unosić. Przepraszam skarbie.
Dziewczynka popatrzyła na mnie chwile swoimi zapłakanymi oczkami po czym wstała i podeszła do mnie. Od razu posadziłem ją sobie na kolanach i mocno przytuliłem.
- Nie gniewasz się już na mnie?- zapytała.
- Nie skarbie. Ja nigdy się nie gniewam na ciebie. Przepraszam. Tatuś jest okropny bo zapomniał, że jego mała księżniczka była dzisiaj po raz pierwszy w szkole. Nie zapytałem jak ci się podobało.
Wzruszyła swoimi drobnymi ramionkami.
- Mamusia powiedziała, że nie długo będę miała nowe koleżanki.- wytarła oczka uspokajając się powoli. Wyciągnąłem rękę do szafki, na której stała paczka z chusteczkami. Wytarłem jej oczy i nos, cmokając delikatnie w czoło.
- Mamusia ma racje.- potwierdziłem.- Wybaczysz tatusiowi, że zapomniał o dzisiejszym dniu?
Mój humor poprawił się trochę po zjedzeniu obiadu. W pracy było urwanie głowy gdyż trzeba było skończyć jak najszybciej projekt dla bardzo ważnego klienta.
Dziewczyna wróciła z pokoju YoungJi i bez słowa zabrała się za mycie naczyń po obiedzie. Coś się stało, a ja nie wiedziałem za bardzo co.
- JinMin.- zacząłem podchodząc do niej od tyłu chcąc ją przytulić. Ona jednak odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Jak mogłeś!- warknęła. Widać było, że chciała krzyczeć, ale powstrzymywała się ze względu na dziewczynkę w pokoju obok.
- Ale… Co zrobiłem?
- Dlaczego podniosłeś głos na YoungJi?- zapytała wściekła.
- Nie podniosłem!- powiedziałem, ale dotarło do mnie, że faktycznie to zrobiłem.
- Podniosłeś! Jak mogłeś? A to był dla niej taki ważny dzień!- kiedy to powiedziała przypomniałem sobie, że dziś był jej pierwszy dzień w szkole. Poczułem się okropnie.- Rozumiem, że masz w pracy ciężko, ale dla swojej córki, w tak ważnym dniu mógłbyś zostawić problemy za drzwiami!
- Zapomniałem…- szepnąłem sam do siebie.- Zapomniałem o jej pierwszym dniu w szkole.
Poczułem się jak ostatni śmieć. Co ze mnie za ojciec skoro zapominam o takim ważnym dniu w życiu dziecka?
- Nie powinieneś ignorować jej przy stole. Ona chciała ci tylko dać prezent.- dziewczyna aż gotowała się ze złości. Miała rację. Powinienem był pamiętać, nie potrzebnie się uniosłem.
- Prezent?- zapytałem czując się przez to jeszcze gorzej. Podeszła do stołu chwytając leżącą na nim kartkę. Podała mi ją ciskając we mnie piorunami z oczu. Spojrzałem na to co na niej widniało i myślałem, że się przewrócę ze złości na samego siebie. Obrazek przedstawiał nas. Całą rodzinkę. Uśmiechniętą, szczęśliwą rodzinkę.- Jestem okropny… Okropny ze mnie ojciec…
- Nie prawda.- zaprzeczyła szybko dziewczyna.- Jesteś dobrym ojcem, ale ta sytuacja była całkowicie nie potrzebna. Jesteś cudownym ojcem i YoungJi bardzo cie kocha. Ale teraz się ogarnij…- na jej twarzy znów pojawił się grymas złości.- I idź z nią porozmawiaj, bo przez ciebie płacze w pokoju!
- Jak to płaczę?- poczułem jakbym oberwał kijem baseballowym w głowę.- Moja mała księżniczka…- jęknąłem i już byłem pod drzwiami jej pokoju. Zapukałem delikatnie po czym wszedłem do środka. Panował tam idealny porządek, nikt nigdy nie przypuszczałby, że mieszka tam sześcioletnia dziewczynka. Książki na regale idealnie poukładanie, zdjęcia na pomalowanej na zielono ścianie, łóżko pościelone.
- YoungJi…- zacząłem widząc ją w kącie pokoju za swoim łóżkiem. Bawiła się jakimiś lalkami. Usłyszałem wtedy jak cicho łka i po prostu pękło mi serce.
Doprowadziłem moje kochane maleństwo do płaczu…
- YoungJi…- zacząłem ponownie i usiadłem obok niej chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.- Skarbie…
Jej twarz była czerwona, zalana łzami, cicho łkała chcąc złapać oddech.
- Przepraszam tatusiu…- zapłakała głośniej, wciskając się jak najbardziej w kąt pokoju. Moje serce posypało się w drobne kawałeczki kiedy ją taką widziałem.- Nie chciałam cie rozzłościć. Przepraszam.
Poczułem się jak ostatni cham, prostak, dupek i wszyscy inni najgorsi.
- Nie, YoungJi.- powiedziałem szybko przysuwając się do niej delikatnie.- To tatuś przeprasza. Nie powinienem był się na ciebie unosić. Przepraszam skarbie.
Dziewczynka popatrzyła na mnie chwile swoimi zapłakanymi oczkami po czym wstała i podeszła do mnie. Od razu posadziłem ją sobie na kolanach i mocno przytuliłem.
- Nie gniewasz się już na mnie?- zapytała.
- Nie skarbie. Ja nigdy się nie gniewam na ciebie. Przepraszam. Tatuś jest okropny bo zapomniał, że jego mała księżniczka była dzisiaj po raz pierwszy w szkole. Nie zapytałem jak ci się podobało.
Wzruszyła swoimi drobnymi ramionkami.
- Mamusia powiedziała, że nie długo będę miała nowe koleżanki.- wytarła oczka uspokajając się powoli. Wyciągnąłem rękę do szafki, na której stała paczka z chusteczkami. Wytarłem jej oczy i nos, cmokając delikatnie w czoło.
- Mamusia ma racje.- potwierdziłem.- Wybaczysz tatusiowi, że zapomniał o dzisiejszym dniu?
Energicznie
pokiwała głową na tak zarzucając mi ręce na szyję.
- Mam dla ciebie prezent.- powiedziała podrywając głowę do góry.- Jest w kuchni.
Wstałem z nią na rękach, odczuwając to jak bardzo ostatnio urosła. Czasami nie docierało do mnie, że dziewczynka, która jakiś czas temu płakała w nocy kiedy zmoczyła pieluchę, chichotała i mówiła niezrozumiałe rzeczy pod nosem, pluła kiedy wyżynały jej się ząbki, teraz ma już sześć lat, zaczęła szkołę i jeszcze trochę, a zacznie umawiać się z chłopcami na randki…
Szybko odgoniłem od siebie myśl, że jakiś chłopak wejdzie z buciorami w życie mojej córki.
Weszliśmy do kuchni gdzie JinMin chyba odchodziła od zmysłów. Kiedy nas zobaczyła od razu uśmiechnęła się od ucha do ucha.
YoungJi zeskoczyła z moich rąk i podbiegła do stołu porywając z niego rysunek. Z wielkim uśmiechem wyciągnęła go w moją stronę.
- To dla mnie?- zapytałem.
- Mam dla ciebie prezent.- powiedziała podrywając głowę do góry.- Jest w kuchni.
Wstałem z nią na rękach, odczuwając to jak bardzo ostatnio urosła. Czasami nie docierało do mnie, że dziewczynka, która jakiś czas temu płakała w nocy kiedy zmoczyła pieluchę, chichotała i mówiła niezrozumiałe rzeczy pod nosem, pluła kiedy wyżynały jej się ząbki, teraz ma już sześć lat, zaczęła szkołę i jeszcze trochę, a zacznie umawiać się z chłopcami na randki…
Szybko odgoniłem od siebie myśl, że jakiś chłopak wejdzie z buciorami w życie mojej córki.
Weszliśmy do kuchni gdzie JinMin chyba odchodziła od zmysłów. Kiedy nas zobaczyła od razu uśmiechnęła się od ucha do ucha.
YoungJi zeskoczyła z moich rąk i podbiegła do stołu porywając z niego rysunek. Z wielkim uśmiechem wyciągnęła go w moją stronę.
- To dla mnie?- zapytałem.
- Tak.
- Dziękuje.- cmoknąłem ją czule w czoło.- Jest piękny. Powieszę go w sypialni, dobrze?
- Dziękuje.- cmoknąłem ją czule w czoło.- Jest piękny. Powieszę go w sypialni, dobrze?
JinMin
Wyszłam
z łazienki i wchodząc do sypialni od razu wpadłam na BaekHyun’a. Stał przed
ścianą obok dużego lustra, gdzie powiesił obrazek małej YoungJi. Wpatrywał się
w niego z dużym, czułym uśmiechem. Zachichotałam, podeszłam do niego i
cmoknęłam go w policzek.
- Nasza córka ma talent.- powiedział całkiem poważnie.
- Masz rację.- podniosłam palec i wskazałam postać BaekHyun’a na obrazku.- Wyglądasz identycznie.
Położyliśmy się w łóżku, zgasiliśmy światło. To był prawie w całości dobry dzień.
- Jeszcze raz gratuluje ci awansu, Jagi.- powiedział i odwrócił się w moją stronę.- Należał ci się.
-Dziękuje.- cmoknęłam go szybko. Chłopakowi jednak to nie wystarczyło. Przysunął się do mnie, bardzo blisko, tak że mogłam poczuć jego skórę zaraz przy mojej. Przesunął dłonią pod koszulką mojej piżamy i delikatnie mnie pocałował.
- Przepraszam za to co się dzisiaj stało.- powiedział przerywając.- Naprawdę nie powinienem był na nią krzyczeć…
- Miałaś zły dzień. Rozumiem.- starałam się go uspokoić.- Ale postaraj się aby to się więcej nie powtórzyło.
Przytaknął natychmiast.
Nasze usta znów się złączyły. Tym razem bardziej chaotycznie, szybko. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie zadowolenia, co tylko bardziej nakręciło chłopaka. Chciałam go poczuć blisko siebie, chciałam by nasze oddechy się zsynchronizowały. Jednak coś było nie tak.
- Baek…- oderwałam się od niego szybko i z lekkim przerażeniem. Nie wiedział o co mi chodzi dopóki nie usłyszał cichego tupotu stóp na korytarzu przed drzwiami. Odskoczyliśmy od siebie kiedy drzwi naszej sypialni delikatnie się otwarły.
- Mamo… Tato…- szepnęła cicho YoungJi stając przed naszym łóżkiem z pluszowym żółwiem w ręce. Nim zapaliłam światło zdążyłam poprawić potargane włosy i podciągniętą do góry koszulkę od piżamy aby nie daj boże nic spod niej nie wystawało.
- Co się stało księżniczko?- zapytał wystraszony BaekHyun.
- Ja…- opuściła głowę speszona.
- Miałaś zły sen?- BaekHyun uprzedził moje pytanie. Dziewczynka szybko przytaknęła.- Chcesz zostać dzisiaj z nami?
Zdziwiłam się. Myślałam, że chłopak zrobi wszystko aby dziewczynka poszła spać, a on mógł wrócić do tego co chwile wcześniej przerwaliśmy. On jednak wyszedł z łóżka, wziął na ręce dziewczynkę i położył ją na środku naszego łóżka, po czym zajął miejsce obok niej, szczelnie okrywając nas kołdrą. Cmoknął ją delikatnie w czoło i posłał jej czuły uśmiech.
- Teraz jesteś bezpieczna.- powiedział.- Tatuś poczeka aż zaśniesz więc się nie martw.- ponownie ją cmoknął. Moje serce zaciskało się z radości, aż miałam ochotę popłakać się ze wzruszenia.
- Dobranoc.- powiedział dziewczynka, cmoknęła mnie w policzek i wtulona w bok BaekHyun’a zamknęła oczy i już kilka minut później smacznie sobie spała. Chłopak delikatnie gładził jej głowę, a jego twarz rozświetlał czuły uśmiech.
- Jagi… Dziękuje.- powiedział patrząc na mnie wzrokiem przepełnionym miłością.
- Za co?- zaskoczył mnie.
- Dziękuje ci za YoungJi, za to że tutaj jesteś, za to że mnie kochasz… za wszystko. Dziękuje.- pochylił się i wpił się w moje usta delikatnie, nie chcąc obudzić leżącej pomiędzy nami dziewczynki.
- Kocham cię Baek.- powiedziałam zupełnie szczerze.
- Ja ciebie bardziej Jagi.
- Nasza córka ma talent.- powiedział całkiem poważnie.
- Masz rację.- podniosłam palec i wskazałam postać BaekHyun’a na obrazku.- Wyglądasz identycznie.
Położyliśmy się w łóżku, zgasiliśmy światło. To był prawie w całości dobry dzień.
- Jeszcze raz gratuluje ci awansu, Jagi.- powiedział i odwrócił się w moją stronę.- Należał ci się.
-Dziękuje.- cmoknęłam go szybko. Chłopakowi jednak to nie wystarczyło. Przysunął się do mnie, bardzo blisko, tak że mogłam poczuć jego skórę zaraz przy mojej. Przesunął dłonią pod koszulką mojej piżamy i delikatnie mnie pocałował.
- Przepraszam za to co się dzisiaj stało.- powiedział przerywając.- Naprawdę nie powinienem był na nią krzyczeć…
- Miałaś zły dzień. Rozumiem.- starałam się go uspokoić.- Ale postaraj się aby to się więcej nie powtórzyło.
Przytaknął natychmiast.
Nasze usta znów się złączyły. Tym razem bardziej chaotycznie, szybko. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie zadowolenia, co tylko bardziej nakręciło chłopaka. Chciałam go poczuć blisko siebie, chciałam by nasze oddechy się zsynchronizowały. Jednak coś było nie tak.
- Baek…- oderwałam się od niego szybko i z lekkim przerażeniem. Nie wiedział o co mi chodzi dopóki nie usłyszał cichego tupotu stóp na korytarzu przed drzwiami. Odskoczyliśmy od siebie kiedy drzwi naszej sypialni delikatnie się otwarły.
- Mamo… Tato…- szepnęła cicho YoungJi stając przed naszym łóżkiem z pluszowym żółwiem w ręce. Nim zapaliłam światło zdążyłam poprawić potargane włosy i podciągniętą do góry koszulkę od piżamy aby nie daj boże nic spod niej nie wystawało.
- Co się stało księżniczko?- zapytał wystraszony BaekHyun.
- Ja…- opuściła głowę speszona.
- Miałaś zły sen?- BaekHyun uprzedził moje pytanie. Dziewczynka szybko przytaknęła.- Chcesz zostać dzisiaj z nami?
Zdziwiłam się. Myślałam, że chłopak zrobi wszystko aby dziewczynka poszła spać, a on mógł wrócić do tego co chwile wcześniej przerwaliśmy. On jednak wyszedł z łóżka, wziął na ręce dziewczynkę i położył ją na środku naszego łóżka, po czym zajął miejsce obok niej, szczelnie okrywając nas kołdrą. Cmoknął ją delikatnie w czoło i posłał jej czuły uśmiech.
- Teraz jesteś bezpieczna.- powiedział.- Tatuś poczeka aż zaśniesz więc się nie martw.- ponownie ją cmoknął. Moje serce zaciskało się z radości, aż miałam ochotę popłakać się ze wzruszenia.
- Dobranoc.- powiedział dziewczynka, cmoknęła mnie w policzek i wtulona w bok BaekHyun’a zamknęła oczy i już kilka minut później smacznie sobie spała. Chłopak delikatnie gładził jej głowę, a jego twarz rozświetlał czuły uśmiech.
- Jagi… Dziękuje.- powiedział patrząc na mnie wzrokiem przepełnionym miłością.
- Za co?- zaskoczył mnie.
- Dziękuje ci za YoungJi, za to że tutaj jesteś, za to że mnie kochasz… za wszystko. Dziękuje.- pochylił się i wpił się w moje usta delikatnie, nie chcąc obudzić leżącej pomiędzy nami dziewczynki.
- Kocham cię Baek.- powiedziałam zupełnie szczerze.
- Ja ciebie bardziej Jagi.
~Ohorat
O jejku. To jest cudowne i takie urocze. Bardzo podoba mi się ten styl pisania, widać, że jest ćwiczony ;) Z chęcią przeczytam to długów opowiadanie. Nie pogniewam się również jeśli będą one shoty. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno komentuje ale nie miałam jak :/
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to, że Wasze opowiadania są takie życiowe i takie prawdziwe c: to nadaje Waszym pracom takiego specyficznego uroku :D
Fighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/
Ooooo ale słodkie <3 Naprawdę mnie mocno rozczuliło więc weny i Hwaiting!
OdpowiedzUsuń