Ach nie będę ukrywać przed wami. Lepiej nie będzie... Takie te opowiadanie napisałam i niestety takie jest ono... Postaram się aby moje następne opwoaidania były dużo lepsze!
Saranghae!
I miłego czytania!
Siedziałem spokojnie przy biurku
i starałem się uczyć. Moje myśli nieustannie krążyły dookoła SunYeon. Martwiłem
się o nią, jak się czuje, czy na pewno jest dobrze, ale przede wszystkim czy
się nie smuci… Od jakiegoś czasu nie mogłem przestać o niej myśleć, gdy była
blisko czułem coś dziwnego w dole brzucha. Byłem czasem zazdrosny gdy śmiała
się przy KyungSoo a ze mna tylko się kłóciła. Ale właśnie te kłótnie
uwielbiałem. Ta jej złość, zawziętość… Piękna dziewczyna. „Chyba dawno nie
byłem z dziewczyną” przeszło mi przez głowę.
Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju odwróciłem się i spojrzałem jak
blondynka o średnim wzroście zamyka drzwi na klucz. Zrobiłem zaskoczona minę, a
ona przegryzła delikatnie wargę zdenerwowana. Czekałem na jakieś wytłumaczenie,
co tu robi, po co przyszła, czego chce. Jednak ona stała i patrzyła na mnie.
Rozpoznałem w niej dziewczynę z imprezy KyungSoo. Tak, to z nią przespałem się
kilka razy i myślała, że to już związek. Gdy zakończyłem znajomość chodziła za
mną i wypisywała sms’y.
-Oppa… Chcę aby było jak kiedyś-
powiedziała i podeszła bliżej mnie. Siedziałem spokojnie na krzesełku i
zastanawiałem się co ta dziewczyna ma zamiar zrobić. – Zawiesiłam tą słynną
białą sznurówkę, którą każdy chłopak zawiesza gdy ma dziewczynę w pokoju… Mamy
dużo czasu dla siebie- uśmiechnęła się niewinnie. Usiadła mi na kolanach i
zaczęła rozpinać guziki od mojej koszuli. Błądziła ręką w jedną i drugą, czasem
zupełnie przypadkowo musnęła palcami moje krocze. Ku jej zdziwieniu nie
odniosło to tego efektu jaki powinno.
- Zjeżdżaj, zaraz mój
współlokator będzie – powiedziałem oschle i prawie zrzuciłem ja z moich kolan.
- Oppa… Ja tęsknie za tobą-
powiedziała i ze łzami w oczach przytuliła się do mnie. Westchnąłem cicho i
czekałem aż się uspokoi. Nienawidziłem kiedy tak się zachowywały. Robiły z
siebie pośmiewisko w takich chwilach, traciły jakąkolwiek godność. Jednak nie
chciałem całkowicie być podły i czekałem, aż się uspokoi. Jednak ona płakała i
płakała. Zaczynało mnie to wkurzać coraz bardziej.
…
Wstałam bardzo wcześnie rano,
dopiero zaczęło wschodzić słońce. Kai jeszcze smacznie spał. Napisałam mu na
kartce wiadomość z podziękowaniami za pomoc. W nocy dużo rozmawialiśmy,
opowiedziałam mu swoja historię, dlaczego udaje chłopaka w akademiku, a poza
nim jestem normalną dziewczyną. Zdziwiło mnie, że słuchał uważnie. Przez całą
noc nie próbował mnie poderwać, nie mówił dziwnych podtekstów. Zrozumiałam, że
jest inny niż jeden z wielu playboyów, zepsutych do szpiku kości. Poczułam, że
mogłabym się z nim zaprzyjaźnić. Siedzieliśmy do późna w nocy i rozmawialiśmy,
opowiadał różne historie chłopaków ze swojej paczki. Czułam się przy nim swobodnie jak przy
KyungSoo. Rozśmieszył mnie tej nocy kilka razy i to aż do łez! Naprawdę miły
gość.
Wyszłam z pokoju najciszej jak
się dało, ku mojemu zaskoczeniu gdy dotarłam do pokoju białej sznurówki już nie
było na klamce. Po cichu weszłam do pomieszczenia, wzięłam gorący prysznic i z
nieznanych mi powodów zaczęłam płakać. Czułam się źle widząc SeHuna śpiącego
spokojnie. Idąc do łazienki spojrzałam na niego, był półnagi, a na biurku
leżała biała sznurówka. Najgorsze jednak było to, że na szyi chłopaka była
niewielka malinka… Zabolało, cholernie. Już jakiś czas temu zrozumiałam, że coś
czuję do blondyna. Spędzaliśmy dużo czasu razem, on mimo tego jak mnie traktował czasami, to
jednak miał coś w sobie co ciągło mnie do niego. Po odświeżającym prysznicu,
umyłam ząbki, uczesałam włosy w misterny kok. W kącie położyłam perukę i ciuchy męskie. Dzisiaj nie miałam wykładów ani też nie
musiałam iść do pracy. KyungSoo kazał mi odpocząć. Mimo, że już było ze mną
dobrze chłopak pozwolił mi pracować co drugi dzień tylko.
Wychodząc z łazienki wzięłam dwa
głębokie oddechy. Bałam się, że Sehun już nie śpi. Nie chciałam z nim
rozmawiać, nie miałam na to ochoty. Jak mieć nieszczęście to mieć nieszczęście.
Chłopak nie spał. Siedział na łóżku, w samych bokserkach, które i tak
przysłaniał skrawek kołdry. Jedną ręką masował się po karku i ziewnął. Spojrzał
na mnie i jego wyraz twarzy stał się poważny.
- Gdzie byłaś w nocy? Szukałem
cie- powiedział zdenerwowany.
- Spałam u Kai’a- powiedziałam
jak gdyby nigdy nic i zaczęłam szukać w szafce schowanego tam kartoniku z
sokiem 100%.
- U Kai’a? Trzy godziny biegałem
po mieście szukając cie. Dzwoniłem do KyungSoo, dzwoniłem do Ciebie!- wydarł
się lekko. Szybko znalazłam telefon. Ach tak, wyłączony.
- Bateria mi się rozładowała. Po
co to wszystko? Była biała sznurówka czyli miałam ci nie przeszkadzać. Zrobiłam
to czego chcesz więc odczep się- wysyczałam. Byłam wściekła na niego. Robiłam
to co chciał od kilku miesięcy a on mnie tak traktuje? O co on w ogóle się
złości? „Bałwan” pomyślałam.
-Do cholery jasnej martwiłem się!
A ta sznurówka zniknęła półgodziny później! I to nie ja ją wywiesiłem!-
zdziwiło mnie to. Zaczął się tłumaczyć, mimo iż nie wymagałam tego od niego.
Zaczął opowiadać o dziewczynie, która to wszystko uknuła. Że udając, że płacze
przytulała go i wtedy zrobiła mu tą malinkę. Dosłownie cały ten incydent
opowiedział. Stałam z szeroko otwartymi oczami i zastanawiałam się co mam teraz
zrobić.
- Nie musisz mi tłumaczyć-
wyszeptałam w końcu. Spojrzał na mnie zaskoczony. I zrobił coś czego się nie
spodziewałam. Pocałował mnie. Tak po prostu, zachłannie, czule… Odepchnęłam go
z całej siły i uderzyłam w twarz. – Nigdy więcej tego nie rób!
…
Przez kilka dni między mną a
blondynem panowała okropna atmosfera. Wracał późno w nocy do pokoju, ja
wychodziłam wcześnie rano. Na zajęciach było też kiepsko. Wykładowca jeden
uwziął się na mnie. Nie mogłam jako
jedyna zaliczyć u niego nic. Mimo iż wypełniałam wszystko dobrze, to za głupi
przecinek, którego w zdaniu nie użyłam już oblewałam. Nic mi nie wychodziło, a do tego miałam
problem z dogadaniem się z ludźmi z grupy. Czułam, że mnie nienawidzą z
niewiadomych mi przyczyn. Często robili sobie głupie żarty takie jak
wywieszenie na drzwiach głupiej karteczki, że mi wstęp wzbroniony do sali. Gdy
była praca zespołowa jakaś zrzucali wszystko na mnie. Ostatnio nawet moje
krzesełko wynieśli z klasy w której miałam mieć zajęcia, przez co wykładowca
wywalił mnie z pomieszczenia i kazał nie pojawiać się przez tydzień na
zajęciach.
- Chodź ze mną do kina-
zaproponował KyungSoo pewnego dnia gdy mu się tak żaliłam.
- Że ja?- speszyłam się trochę.
- Tak, że ty. Mi kino pomaga się
zrelaksować. No chodź! Mam bilety od wujka a z chłopakami nie ide bo oni nie
potrafią się zachować- zaśmiał się. Przytaknęłam delikatnie skinieniem głowy.
Kino to chyba dobry pomysł – pomyślałam po chwili.
…
Szłam ulicami miasta w czarnych
botkach na koturnie. Dziś szłam do kina
z KyungSoo i chciałam wyglądać ładnie. Do tego miałam szarą rozkloszowaną
spódnicę z grubego materiału, czarne rajstopy oraz koszulę jasnoniebieską.
Płaszcz z cieplutkim kożuszkiem idealnie pasował i było też ciepło w nim. Włosy
miałam spięte w misterny kok, który wyglądał jakby mi go fryzjerka robiła. A
wszystko dzięki temu, że mam długie i dość grube włosy. Zawsze ubierałam się
dla siebie, nie liczyło się to ilu chłopców się za mną obróci. Jadąc do
wielkiego miasta wyciągnęłam z szafy same dziewczęce ubrania. W mojej wsi
chodziłam jak chłopczyca, ale tutaj… Tutaj musiałam być dziewczyną.
Dziś szczególnie chciałam wyglądać dobrze,
miałam paskudny dzień. Pewna dziewczyna strasznie się mnie uczepiła bo jak
twierdzi zabrałam jej „oppę”. SeHun powiedział jej, że jestem jego dziewczyną i
nie będzie się z nią umawiać. Ta z zawiści dzisiaj na wykładach niby
przypadkiem, ale dobrze wiem, że tak nie było oblała mnie kawą. Wszystko
poleciało na dekolt a cienka koszula w kolorze ciemnego jeansu nie dała ochrony
wielkiej. Przez co mam na piersiach jedną wielka czerwoną i piekącą plamę.
Posmarowałam pewną maścią jaka dali mi w szpitalu do którego się udałam zaraz
po zdarzeniu. Opatrzyłam też bandażem, aby ciuchy nie raniły mi skóry przez to.
Czarnowłosy niczego nie był świadomy, SeHun
też. Gdy wróciłam do akademika go nie było, a jak wychodziłam to dopiero
przyszedł. Powiedziałam mu na
odchodnym, że wychodzę do kina i wrócę późno.
Nie wiem czy coś odpowiedział bo trzasnęłam drzwiami i wybiegłam szybko
aby móc się przebrać restauracji obok w ciuchy dziewczęce. Przyzwyczaiłam się
do takiego trybu, wychodzę z akademika
przebieram się, wchodzę do akademika przebieram się.
- Ależ się wystroiłaś!- zaśmiał
się czarnowłosy chłopak czekający na mnie pod kinem.
- Chciałam nie odstawać od
ciebie! Ty zawsze wyglądasz tak, że dziewczyny w kawiarni ślinią się jak tylko
kiwniesz palcem!- uśmiechnęłam się, ale prawdę powiedziawszy tak było.
…
Po skończonym filmie poszliśmy na
mały spacer, zaczęliśmy rozmawiać i doszłam wtedy do wniosku, że muszę wynieść
się z tego porąbanego akademika. Nie mogłam dłużej przebywać z blondynem. Po
pierwsze jego wykorzystywanie mnie przekraczało moje możliwości. Miałam już
dość udawania jego dziewczyn gdy tego chciał, a potem cierpieć tak jak dzisiaj
bo jakaś wariatka wylała na mnie kawę. Do tego pozostawał jeszcze jeden problem…
Zaczynałam się w nim zakochiwać… Zrozumiałam to wtedy, gdy została wywieszona
sznurówka. Każde kolejne zadanie typu „udawaj moja dziewczynę” źle na mnie
działało. Wkręcałam sobie, że naprawdę mogłabym z nim być. Ale jaki
przystojniak chce kogoś tak przeciętnego jak ja?! Zresztą, nie mogłabym być z
kimś kto co noc najlepiej spałby z inną. Pozostawał tylko jeden problem gdzie
ja mam się udać? To było żenujące. Mimo zarabianych pieniędzy nie stać mnie na
wynajęcie mieszkania. Za drogo, akademik był tani… A samotne wynajęcie
mieszkania jest cholernie kosztowne. Jestem w „czarnej dupie” za
przeproszeniem.
- Hym… Może to nie jest takie
trudne do rozwiązania- powiedział D.O. Właśnie opowiedziałam mu o tym, że
spełnianie jego usług już przekracza moją cierpliwość i zaczynam mieć poważne
problemy. Nie powiedziałam o tym, iż się w nim zakochałam, albo o wypadku z
zajęć. Jednak mówiłam, że źle na tym wychodzę udając jego dziewczynę na tych
imprezach niektórych.
-Nie ma rozwiązania KyungSoo… Ale
jeszcze trochę i wrócę do domu jak tak dalej pójdzie. Albo wyląduje w szpitalu-
powiedziałam o tym szpitalu nieświadomie . Spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic
nie powiedział. Chyba domyślał się co miałam na myśli mówiąc „problemy”, ale
grzecznie udawał że nic nie wie.
- Szczerze? Mam małe mieszkanie
dwuosobowe, ale chciałbym odciążyć wujka. Połowę rachunków on płaci, nie bardzo
mi to się podoba i szukam kogoś kto chciałby dzielić te mieszkanie ze mną!-
zaśmiał się. Jak zwykle, cały Kyungsoo ratuje mnie z opresji. Jego wujek zajmuje się nim odkąd chłopak
skończył 12 lat, jego mama zmarła dawno temu, a ojciec się załamał i wyjechał
za granicę. Mimo wszystko czarnowłosy nigdy nie znienawidził za to ojca,
rozumiał go i od czasu do czasu dzwonił i dowiadywał się co u niego słychać. …
Krążyłem po pokoju w tą i w
drugą. Martwiła mnie pewna kwestia. Czy to prawda co słyszałem na uczelni? Czy
naprawdę jakaś idiotka wylała kawę na SunYeon? W dodatku ponoć była gorąca ta
kawa. Pewnie ma oparzenie- pomyślałem i jak na zawołanie spojrzałem na łóżko
dziewczyny. Coś przykuło moją uwagę, niewielkie zwinięte w pościeli. Biała
tubka. Przyjrzałem się owemu przedmiotowi. „ Maść na oparzenia” po przeczytaniu
tego zdania miałem zamiar ruszyć biegiem z akademika w poszukiwaniu dziewczyny.
Nawet nie chwyciłem za klamkę a ktoś wszedł do środka. Niby z pozoru wyglądała
jak chłopak, ale to nie był on, lecz ona. Ubrana w ciuchy lekko przyduże, jakąś
śmieszną perukę, z plecakiem wypchanym ciuchami
dziewczęcymi na ramionach. Nie panując nad sobą popchnąłem ją na ścianę
i szybko rozpiąłem guziki męskiej koszuli. Nie obeszło się bez krzyków i
pisków. Jednak jestem facetem co daje mi od razu większą przewagę nad
dziewczyną. Jestem silniejszy. Zesztywniałem widząc bandaż owinięty wokół jej
piersi. Nawet nie miała stanika co sugerowało brak ramiączek. W chwili gdy
byłem oszołomiony tym odkryciem dziewczyna uderzyła mnie z całej siły w
policzek. Normalnie pewnie zwróciłbym na to uwagę, ale teraz liczyło się to, że
ona została zraniona.
- Zdurniałeś do reszty! Powiedziałeś,
że się na mnie nie rzucisz póki nie wyskoczę w samym ręczniku!- wydarła się.
Zamknąłem drzwi na klucz aby czasem ktoś nie chciał wejść do środka i
przeszkodzić w rozmowie. A porozmawiać musieliśmy.
- Która ci to zrobiła?-
powiedziałem wściekły.
…
Nie zwracając na jego słowa
zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. KyungSoo czekał na mnie w holu
budynku. Postanowiłam, że zamieszkam z nim. Dopóki nie znajdzie się wolne
miejsce w akademiku w pokojach dla dziewczyn. Chłopak był zaskoczony moim zachowaniem,
z początku patrzył tylko na to co robię. Lecz potem zaczął coś wrzeszczeć, gdy
dalej nie zwracałam na niego uwagi chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił
w swoją stronę.
- Do cholery pytałem która to!-
wydarł się.
- Odwal się, nie będę już ci
służyła, nie będę też udawała twojej dziewczyny- wysyczałam. Miałam dość, nic
nie szło tak jak powinno liczyłam, ze jeśli się wyprowadzę to problemy znikną.
W tym momencie mój telefon zaczął wibrować w kieszeni, po chwili dało się
słyszeć jedną z moich ulubionych piosenek zespołu Shinee – Lucifer. Wyciągnęłam
go z kieszeni z zamiarem odebrania, ale uprzedził mnie Sehun.
-Hyung nie teraz, muszę z nią
pogadać- powiedział zdenerwowany. Chwilę słuchał tego co mówił D.O. – Odwołane,
nigdzie się nie wyprowadza. Wyjaśnię ci jutro, cześć- stałam i patrzyłam na
niego z szeroko otwartymi oczami. Po moich policzkach spływały słone krople.
Nie miałam zamiaru tu zostać, nie chciałam zostać, nie mogłam… Zaczęłam
krzyczeć, płakać histerycznie. Moja psychika zawsze była słaba a ostatnio nic
tylko mam problemy, głównie spowodowane przez blondyna.
- Ty pieprzony egoisto!
Powiedziałam, że więcej nie będę ci służyć! Mam dość! To nie pierwszy raz kiedy
oberwałam bo niby jesteśmy parą! A to wyrzucanie mojego krzesełka z klasy tak
aby zezłościć wykładowcę, a to oblanie colą spodni, raz nawet do torby wlali mi
jakiś sos do bułek! A teraz to! Już nie dam rady tak! – puścił mój nadgarstek a
ja opadłam bezsilnie na podłogę, uderzając przy tym mocno kolanami.
Płakałam chyba tak godzinę, aż w mojej głowie
zaczęło wszystko wirować. Czułam jak maść przestaje działaś, ucisk bandaży
sprawiał ogromny ból. Zapięłam koszulę i zaczęłam rozwiązywać bezmyślnie
bandaż. Taka aby nic nie było widać, kręciłam rękoma pod koszulą w różne
strony. Chłopak przyglądał mi się i nie wiedział co powiedzieć. Moje poparzenie
nie było jakieś straszne jednak miałam kilka ranek, które zaczęły krwawić pod
wpływem ocierania bandażu. Syczałam z bólu, ale gdy tylko bandaż znalazł się
obok mnie poczułam delikatną ulgę.
- Przepraszam- usłyszałam co
zdziwiło mnie trochę. Nie spojrzałam jednak na niego, za bardzo się bałam.
Czułam lekką krępacje gdyż pod koszulą nie miałam stanika, nic…
Wzięłam z łóżka maść i wyszłam do łazienki.
Nie chciałam z nim rozmawiać. Obmyłam letnią wodą oparzone miejsce i
posmarowałam maścią uprzednio wycierając jak najdelikatniej ręcznikiem. Czułam, że jestem osłabiona. Lekarz
powiedział, że to może się zdarzyć i może mi wzrosnąć temperatura. Ciężko mi się
oddychało, świat wirował. Wiedziałam, że dziś już nie wyjdę z tego pokoju. Nie
miałam na to sił. Chciałam wyjść z łazienki, ale dopiero dotarło do mnie, że
nie mam nic na przebranie. Nie wzięłam piżamy, ani też nie było tu niczego
prócz koszuli, którą tak właściwie namoczyłam bo była brudna od krwi. Jak mogłam być tak głupia – pomyślałam. Nie
wiedząc co robić zaczęłam kręcić się dookoła przeszukując tą niewielką łazienkę
wzrokiem. Na szafeczce leżała złożona w kostkę koszulka chłopaka, czarna,
wielka jak na mnie z napisem „Fuck All and Yehet”. Najprawdopodobniej to jego
własny napis wymyślony, bo nigdy nie wiedziałam nikogo z takim napisem,
zwłaszcza Yehet. Nie wiedząc co robić
założyłam ją na siebie. Wyszłam z łazienki ubrana zaledwie w tą koszulkę, która
sięgała mi do połowy ud. Niepewnie spojrzałam
na chłopaka. Nie odezwał się nawet widząc mnie w swojej koszulce.
- Przepraszam… Nie wzięłam
niczego wcześniej, zaraz się przebiorę i wypiorę ją ręcznie- powiedziałam i
chciałam jak najszybciej zrobić to co powiedziałam. I w tym momencie prawie, że runęłam na ziemię, jednak chłopak
złapał mnie.
Zawroty się pogorszyły, do tego
zaczęłam mieć dreszcze przez gorączkę. Wszystko toczyło się bardzo szybko, a ja
ledwo kontaktowałam. Zaniósł mnie do łóżka, okrył szczelnie kołdrą, zniknął na
jakiś czas z pokoju aby wrócić z czymś gorącym do picia. Postawił to na stoliku
nocnym obok mojego posłania. Przyniósł też wodę z zimna woda i dwoma
ściereczkami. Robił mi te okłady i co chwila dawał pić gorący napój. Wyglądał
na przerażonego, albo mi się zdawało. Zasnęłam…
~Yehet
Trafiłam tutaj dzięki Aya Anakin Lee i nie żałuję~
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, składnie. Nie jest to takie typowe jak wiele ff.
Obydwie macie talent.~
http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/
Jak zawsze przepiękne i wgl. Kocham takiego Sehuna.
OdpowiedzUsuńNominowałam was do Liebster Blog Arvard ale jak nie chcecie to nie róbcie :P
Weź wyjdź bo naprawdę lubię to opowiadanie.. xd ale jak następne chcesz napisać jeszcze lepsze to się nie obrazimy xd
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka nieskładniowych zdań np.
'Włosy miałam spięte w misterny kok, który wyglądał jakby mi go fryzjerka robiła'
O wiele lepiej by brzmiało tak:
'(...), który wyglądał jakby zrobiła mi go fryzjerka'
Są to drobne błedy składniowe, ale powinnaś je wyłapać, jak czytasz swój tekst jeszcze raz przed publikacją ;p
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Fighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/