środa, 1 lipca 2015

Nietypowe - Sehun cz. 5


Ach nie będę ukrywać przed wami. Lepiej nie będzie... Takie te opowiadanie napisałam i niestety takie jest ono... Postaram się aby moje następne opwoaidania były dużo lepsze!
Saranghae!
I miłego czytania!



Siedziałem spokojnie przy biurku i starałem się uczyć. Moje myśli nieustannie krążyły dookoła SunYeon. Martwiłem się o nią, jak się czuje, czy na pewno jest dobrze, ale przede wszystkim czy się nie smuci… Od jakiegoś czasu nie mogłem przestać o niej myśleć, gdy była blisko czułem coś dziwnego w dole brzucha. Byłem czasem zazdrosny gdy śmiała się przy KyungSoo a ze mna tylko się kłóciła. Ale właśnie te kłótnie uwielbiałem. Ta jej złość, zawziętość… Piękna dziewczyna. „Chyba dawno nie byłem z dziewczyną” przeszło mi przez głowę.  Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju odwróciłem się i spojrzałem jak blondynka o średnim wzroście zamyka drzwi na klucz. Zrobiłem zaskoczona minę, a ona przegryzła delikatnie wargę zdenerwowana. Czekałem na jakieś wytłumaczenie, co tu robi, po co przyszła, czego chce. Jednak ona stała i patrzyła na mnie. Rozpoznałem w niej dziewczynę z imprezy KyungSoo. Tak, to z nią przespałem się kilka razy i myślała, że to już związek. Gdy zakończyłem znajomość chodziła za mną i wypisywała sms’y.
-Oppa… Chcę aby było jak kiedyś- powiedziała i podeszła bliżej mnie. Siedziałem spokojnie na krzesełku i zastanawiałem się co ta dziewczyna ma zamiar zrobić. – Zawiesiłam tą słynną białą sznurówkę, którą każdy chłopak zawiesza gdy ma dziewczynę w pokoju… Mamy dużo czasu dla siebie- uśmiechnęła się niewinnie. Usiadła mi na kolanach i zaczęła rozpinać guziki od mojej koszuli. Błądziła ręką w jedną i drugą, czasem zupełnie przypadkowo musnęła palcami moje krocze. Ku jej zdziwieniu nie odniosło to tego efektu jaki powinno.
- Zjeżdżaj, zaraz mój współlokator będzie – powiedziałem oschle i prawie zrzuciłem ja z moich kolan.
- Oppa… Ja tęsknie za tobą- powiedziała i ze łzami w oczach przytuliła się do mnie. Westchnąłem cicho i czekałem aż się uspokoi. Nienawidziłem kiedy tak się zachowywały. Robiły z siebie pośmiewisko w takich chwilach, traciły jakąkolwiek godność. Jednak nie chciałem całkowicie być podły i czekałem, aż się uspokoi. Jednak ona płakała i płakała. Zaczynało mnie to wkurzać coraz bardziej.
Wstałam bardzo wcześnie rano, dopiero zaczęło wschodzić słońce. Kai jeszcze smacznie spał. Napisałam mu na kartce wiadomość z podziękowaniami za pomoc. W nocy dużo rozmawialiśmy, opowiedziałam mu swoja historię, dlaczego udaje chłopaka w akademiku, a poza nim jestem normalną dziewczyną. Zdziwiło mnie, że słuchał uważnie. Przez całą noc nie próbował mnie poderwać, nie mówił dziwnych podtekstów. Zrozumiałam, że jest inny niż jeden z wielu playboyów, zepsutych do szpiku kości. Poczułam, że mogłabym się z nim zaprzyjaźnić. Siedzieliśmy do późna w nocy i rozmawialiśmy, opowiadał różne historie chłopaków ze swojej paczki.  Czułam się przy nim swobodnie jak przy KyungSoo. Rozśmieszył mnie tej nocy kilka razy i to aż do łez! Naprawdę miły gość.
Wyszłam z pokoju najciszej jak się dało, ku mojemu zaskoczeniu gdy dotarłam do pokoju białej sznurówki już nie było na klamce. Po cichu weszłam do pomieszczenia, wzięłam gorący prysznic i z nieznanych mi powodów zaczęłam płakać. Czułam się źle widząc SeHuna śpiącego spokojnie. Idąc do łazienki spojrzałam na niego, był półnagi, a na biurku leżała biała sznurówka. Najgorsze jednak było to, że na szyi chłopaka była niewielka malinka… Zabolało, cholernie. Już jakiś czas temu zrozumiałam, że coś czuję do blondyna. Spędzaliśmy dużo czasu razem, on  mimo tego jak mnie traktował czasami, to jednak miał coś w sobie co ciągło mnie do niego. Po odświeżającym prysznicu, umyłam ząbki, uczesałam włosy w misterny kok. W kącie położyłam perukę  i ciuchy męskie.  Dzisiaj nie miałam wykładów ani też nie musiałam iść do pracy. KyungSoo kazał mi odpocząć. Mimo, że już było ze mną dobrze chłopak pozwolił mi pracować co drugi dzień tylko.
Wychodząc z łazienki wzięłam dwa głębokie oddechy. Bałam się, że Sehun już nie śpi. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie miałam na to ochoty. Jak mieć nieszczęście to mieć nieszczęście. Chłopak nie spał. Siedział na łóżku, w samych bokserkach, które i tak przysłaniał skrawek kołdry. Jedną ręką masował się po karku i ziewnął. Spojrzał na mnie i jego wyraz twarzy stał się poważny.
- Gdzie byłaś w nocy? Szukałem cie- powiedział zdenerwowany.
- Spałam u Kai’a- powiedziałam jak gdyby nigdy nic i zaczęłam szukać w szafce schowanego tam kartoniku z sokiem 100%.
- U Kai’a? Trzy godziny biegałem po mieście szukając cie. Dzwoniłem do KyungSoo, dzwoniłem do Ciebie!- wydarł się lekko. Szybko znalazłam telefon. Ach tak, wyłączony.
- Bateria mi się rozładowała. Po co to wszystko? Była biała sznurówka czyli miałam ci nie przeszkadzać. Zrobiłam to czego chcesz więc odczep się- wysyczałam. Byłam wściekła na niego. Robiłam to co chciał od kilku miesięcy a on mnie tak traktuje? O co on w ogóle się złości? „Bałwan” pomyślałam.
-Do cholery jasnej martwiłem się! A ta sznurówka zniknęła półgodziny później! I to nie ja ją wywiesiłem!- zdziwiło mnie to. Zaczął się tłumaczyć, mimo iż nie wymagałam tego od niego. Zaczął opowiadać o dziewczynie, która to wszystko uknuła. Że udając, że płacze przytulała go i wtedy zrobiła mu tą malinkę. Dosłownie cały ten incydent opowiedział. Stałam z szeroko otwartymi oczami i zastanawiałam się co mam teraz zrobić.
- Nie musisz mi tłumaczyć- wyszeptałam w końcu. Spojrzał na mnie zaskoczony. I zrobił coś czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Tak po prostu, zachłannie, czule… Odepchnęłam go z całej siły i uderzyłam w twarz. – Nigdy więcej tego nie rób!
Przez kilka dni między mną a blondynem panowała okropna atmosfera. Wracał późno w nocy do pokoju, ja wychodziłam wcześnie rano. Na zajęciach było też kiepsko. Wykładowca jeden uwziął się  na mnie. Nie mogłam jako jedyna zaliczyć u niego nic. Mimo iż wypełniałam wszystko dobrze, to za głupi przecinek, którego w zdaniu nie użyłam już oblewałam.  Nic mi nie wychodziło, a do tego miałam problem z dogadaniem się z ludźmi z grupy. Czułam, że mnie nienawidzą z niewiadomych mi przyczyn. Często robili sobie głupie żarty takie jak wywieszenie na drzwiach głupiej karteczki, że mi wstęp wzbroniony do sali. Gdy była praca zespołowa jakaś zrzucali wszystko na mnie. Ostatnio nawet moje krzesełko wynieśli z klasy w której miałam mieć zajęcia, przez co wykładowca wywalił mnie z pomieszczenia i kazał nie pojawiać się przez tydzień na zajęciach.
- Chodź ze mną do kina- zaproponował KyungSoo pewnego dnia gdy mu się tak żaliłam.
- Że ja?- speszyłam się trochę.
- Tak, że ty. Mi kino pomaga się zrelaksować. No chodź! Mam bilety od wujka a z chłopakami nie ide bo oni nie potrafią się zachować- zaśmiał się. Przytaknęłam delikatnie skinieniem głowy. Kino to chyba dobry pomysł – pomyślałam po chwili.
Szłam ulicami miasta w czarnych botkach na koturnie.  Dziś szłam do kina z KyungSoo i chciałam wyglądać ładnie. Do tego miałam szarą rozkloszowaną spódnicę z grubego materiału, czarne rajstopy oraz koszulę jasnoniebieską. Płaszcz z cieplutkim kożuszkiem idealnie pasował i było też ciepło w nim. Włosy miałam spięte w misterny kok, który wyglądał jakby mi go fryzjerka robiła. A wszystko dzięki temu, że mam długie i dość grube włosy. Zawsze ubierałam się dla siebie, nie liczyło się to ilu chłopców się za mną obróci. Jadąc do wielkiego miasta wyciągnęłam z szafy same dziewczęce ubrania. W mojej wsi chodziłam jak chłopczyca, ale tutaj… Tutaj musiałam być dziewczyną.
 Dziś szczególnie chciałam wyglądać dobrze, miałam paskudny dzień. Pewna dziewczyna strasznie się mnie uczepiła bo jak twierdzi zabrałam jej „oppę”. SeHun powiedział jej, że jestem jego dziewczyną i nie będzie się z nią umawiać. Ta z zawiści dzisiaj na wykładach niby przypadkiem, ale dobrze wiem, że tak nie było oblała mnie kawą. Wszystko poleciało na dekolt a cienka koszula w kolorze ciemnego jeansu nie dała ochrony wielkiej. Przez co mam na piersiach jedną wielka czerwoną i piekącą plamę. Posmarowałam pewną maścią jaka dali mi w szpitalu do którego się udałam zaraz po zdarzeniu. Opatrzyłam też bandażem, aby ciuchy nie raniły mi skóry przez to.
 Czarnowłosy niczego nie był świadomy, SeHun też. Gdy wróciłam do akademika go nie było, a jak wychodziłam to dopiero przyszedł.   Powiedziałam mu na odchodnym, że wychodzę do kina i wrócę późno.  Nie wiem czy coś odpowiedział bo trzasnęłam drzwiami i wybiegłam szybko aby móc się przebrać restauracji obok w ciuchy dziewczęce. Przyzwyczaiłam się do takiego trybu, wychodzę z akademika  przebieram się, wchodzę do akademika przebieram się.     
- Ależ się wystroiłaś!- zaśmiał się czarnowłosy chłopak czekający na mnie pod kinem.
- Chciałam nie odstawać od ciebie! Ty zawsze wyglądasz tak, że dziewczyny w kawiarni ślinią się jak tylko kiwniesz palcem!- uśmiechnęłam się, ale prawdę powiedziawszy tak było.
Po skończonym filmie poszliśmy na mały spacer, zaczęliśmy rozmawiać i doszłam wtedy do wniosku, że muszę wynieść się z tego porąbanego akademika. Nie mogłam dłużej przebywać z blondynem. Po pierwsze jego wykorzystywanie mnie przekraczało moje możliwości. Miałam już dość udawania jego dziewczyn gdy tego chciał, a potem cierpieć tak jak dzisiaj bo jakaś wariatka wylała na mnie kawę. Do tego pozostawał jeszcze jeden problem… Zaczynałam się w nim zakochiwać… Zrozumiałam to wtedy, gdy została wywieszona sznurówka. Każde kolejne zadanie typu „udawaj moja dziewczynę” źle na mnie działało. Wkręcałam sobie, że naprawdę mogłabym z nim być. Ale jaki przystojniak chce kogoś tak przeciętnego jak ja?! Zresztą, nie mogłabym być z kimś kto co noc najlepiej spałby z inną. Pozostawał tylko jeden problem gdzie ja mam się udać? To było żenujące. Mimo zarabianych pieniędzy nie stać mnie na wynajęcie mieszkania. Za drogo, akademik był tani… A samotne wynajęcie mieszkania jest cholernie kosztowne. Jestem w „czarnej dupie” za przeproszeniem.
- Hym… Może to nie jest takie trudne do rozwiązania- powiedział D.O. Właśnie opowiedziałam mu o tym, że spełnianie jego usług już przekracza moją cierpliwość i zaczynam mieć poważne problemy. Nie powiedziałam o tym, iż się w nim zakochałam, albo o wypadku z zajęć. Jednak mówiłam, że źle na tym wychodzę udając jego dziewczynę na tych imprezach niektórych.
-Nie ma rozwiązania KyungSoo… Ale jeszcze trochę i wrócę do domu jak tak dalej pójdzie. Albo wyląduje w szpitalu- powiedziałam o tym szpitalu nieświadomie . Spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział. Chyba domyślał się co miałam na myśli mówiąc „problemy”, ale grzecznie udawał że nic nie wie.

- Szczerze? Mam małe mieszkanie dwuosobowe, ale chciałbym odciążyć wujka. Połowę rachunków on płaci, nie bardzo mi to się podoba i szukam kogoś kto chciałby dzielić te mieszkanie ze mną!- zaśmiał się. Jak zwykle, cały Kyungsoo ratuje mnie z opresji.  Jego wujek zajmuje się nim odkąd chłopak skończył 12 lat, jego mama zmarła dawno temu, a ojciec się załamał i wyjechał za granicę. Mimo wszystko czarnowłosy nigdy nie znienawidził za to ojca, rozumiał go i od czasu do czasu dzwonił i dowiadywał się co u niego słychać. 
Krążyłem po pokoju w tą i w drugą. Martwiła mnie pewna kwestia. Czy to prawda co słyszałem na uczelni? Czy naprawdę jakaś idiotka wylała kawę na SunYeon? W dodatku ponoć była gorąca ta kawa. Pewnie ma oparzenie- pomyślałem i jak na zawołanie spojrzałem na łóżko dziewczyny. Coś przykuło moją uwagę, niewielkie zwinięte w pościeli. Biała tubka. Przyjrzałem się owemu przedmiotowi. „ Maść na oparzenia” po przeczytaniu tego zdania miałem zamiar ruszyć biegiem z akademika w poszukiwaniu dziewczyny. Nawet nie chwyciłem za klamkę a ktoś wszedł do środka. Niby z pozoru wyglądała jak chłopak, ale to nie był on, lecz ona. Ubrana w ciuchy lekko przyduże, jakąś śmieszną perukę, z plecakiem wypchanym ciuchami  dziewczęcymi na ramionach. Nie panując nad sobą popchnąłem ją na ścianę i szybko rozpiąłem guziki męskiej koszuli. Nie obeszło się bez krzyków i pisków. Jednak jestem facetem co daje mi od razu większą przewagę nad dziewczyną. Jestem silniejszy. Zesztywniałem widząc bandaż owinięty wokół jej piersi. Nawet nie miała stanika co sugerowało brak ramiączek. W chwili gdy byłem oszołomiony tym odkryciem dziewczyna uderzyła mnie z całej siły w policzek. Normalnie pewnie zwróciłbym na to uwagę, ale teraz liczyło się to, że ona została zraniona.
- Zdurniałeś do reszty! Powiedziałeś, że się na mnie nie rzucisz póki nie wyskoczę w samym ręczniku!- wydarła się. Zamknąłem drzwi na klucz aby czasem ktoś nie chciał wejść do środka i przeszkodzić w rozmowie. A porozmawiać musieliśmy.
- Która ci to zrobiła?- powiedziałem wściekły.
Nie zwracając na jego słowa zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. KyungSoo czekał na mnie w holu budynku. Postanowiłam, że zamieszkam z nim. Dopóki nie znajdzie się wolne miejsce w akademiku w pokojach dla dziewczyn. Chłopak był zaskoczony moim zachowaniem, z początku patrzył tylko na to co robię. Lecz potem zaczął coś wrzeszczeć, gdy dalej nie zwracałam na niego uwagi chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Do cholery pytałem która to!- wydarł się.
- Odwal się, nie będę już ci służyła, nie będę też udawała twojej dziewczyny- wysyczałam. Miałam dość, nic nie szło tak jak powinno liczyłam, ze jeśli się wyprowadzę to problemy znikną. W tym momencie mój telefon zaczął wibrować w kieszeni, po chwili dało się słyszeć jedną z moich ulubionych piosenek zespołu Shinee – Lucifer. Wyciągnęłam go z kieszeni z zamiarem odebrania, ale uprzedził mnie Sehun.
-Hyung nie teraz, muszę z nią pogadać- powiedział zdenerwowany. Chwilę słuchał tego co mówił D.O. – Odwołane, nigdzie się nie wyprowadza. Wyjaśnię ci jutro, cześć- stałam i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Po moich policzkach spływały słone krople. Nie miałam zamiaru tu zostać, nie chciałam zostać, nie mogłam… Zaczęłam krzyczeć, płakać histerycznie. Moja psychika zawsze była słaba a ostatnio nic tylko mam problemy, głównie spowodowane przez blondyna.
- Ty pieprzony egoisto! Powiedziałam, że więcej nie będę ci służyć! Mam dość! To nie pierwszy raz kiedy oberwałam bo niby jesteśmy parą! A to wyrzucanie mojego krzesełka z klasy tak aby zezłościć wykładowcę, a to oblanie colą spodni, raz nawet do torby wlali mi jakiś sos do bułek! A teraz to! Już nie dam rady tak! – puścił mój nadgarstek a ja opadłam bezsilnie na podłogę, uderzając przy tym mocno kolanami.
 Płakałam chyba tak godzinę, aż w mojej głowie zaczęło wszystko wirować. Czułam jak maść przestaje działaś, ucisk bandaży sprawiał ogromny ból. Zapięłam koszulę i zaczęłam rozwiązywać bezmyślnie bandaż. Taka aby nic nie było widać, kręciłam rękoma pod koszulą w różne strony. Chłopak przyglądał mi się i nie wiedział co powiedzieć. Moje poparzenie nie było jakieś straszne jednak miałam kilka ranek, które zaczęły krwawić pod wpływem ocierania bandażu. Syczałam z bólu, ale gdy tylko bandaż znalazł się obok mnie poczułam delikatną ulgę.
- Przepraszam- usłyszałam co zdziwiło mnie trochę. Nie spojrzałam jednak na niego, za bardzo się bałam. Czułam lekką krępacje gdyż pod koszulą nie miałam stanika, nic…
 Wzięłam z łóżka maść i wyszłam do łazienki. Nie chciałam z nim rozmawiać. Obmyłam letnią wodą oparzone miejsce i posmarowałam maścią uprzednio wycierając jak najdelikatniej ręcznikiem.  Czułam, że jestem osłabiona. Lekarz powiedział, że to może się zdarzyć i może mi wzrosnąć temperatura. Ciężko mi się oddychało, świat wirował. Wiedziałam, że dziś już nie wyjdę z tego pokoju. Nie miałam na to sił. Chciałam wyjść z łazienki, ale dopiero dotarło do mnie, że nie mam nic na przebranie. Nie wzięłam piżamy, ani też nie było tu niczego prócz koszuli, którą tak właściwie namoczyłam bo była brudna od krwi.  Jak mogłam być tak głupia – pomyślałam. Nie wiedząc co robić zaczęłam kręcić się dookoła przeszukując tą niewielką łazienkę wzrokiem. Na szafeczce leżała złożona w kostkę koszulka chłopaka, czarna, wielka jak na mnie z napisem „Fuck All and Yehet”. Najprawdopodobniej to jego własny napis wymyślony, bo nigdy nie wiedziałam nikogo z takim napisem, zwłaszcza Yehet.  Nie wiedząc co robić założyłam ją na siebie. Wyszłam z łazienki ubrana zaledwie w tą koszulkę, która sięgała mi do połowy ud.  Niepewnie spojrzałam na chłopaka. Nie odezwał się nawet widząc mnie w swojej koszulce.
- Przepraszam… Nie wzięłam niczego wcześniej, zaraz się przebiorę i wypiorę ją ręcznie- powiedziałam i chciałam jak najszybciej zrobić to co powiedziałam. I w tym momencie  prawie, że runęłam na ziemię, jednak chłopak złapał mnie.
Zawroty się pogorszyły, do tego zaczęłam mieć dreszcze przez gorączkę. Wszystko toczyło się bardzo szybko, a ja ledwo kontaktowałam. Zaniósł mnie do łóżka, okrył szczelnie kołdrą, zniknął na jakiś czas z pokoju aby wrócić z czymś gorącym do picia. Postawił to na stoliku nocnym obok mojego posłania. Przyniósł też wodę z zimna woda i dwoma ściereczkami. Robił mi te okłady i co chwila dawał pić gorący napój. Wyglądał na przerażonego, albo mi się zdawało. Zasnęłam… 




~Yehet 

3 komentarze:

  1. Trafiłam tutaj dzięki Aya Anakin Lee i nie żałuję~
    Wszystko ładnie, składnie. Nie jest to takie typowe jak wiele ff.
    Obydwie macie talent.~

    http://looking-for-paradise-lost.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze przepiękne i wgl. Kocham takiego Sehuna.

    Nominowałam was do Liebster Blog Arvard ale jak nie chcecie to nie róbcie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź wyjdź bo naprawdę lubię to opowiadanie.. xd ale jak następne chcesz napisać jeszcze lepsze to się nie obrazimy xd
    Znalazłam kilka nieskładniowych zdań np.
    'Włosy miałam spięte w misterny kok, który wyglądał jakby mi go fryzjerka robiła'
    O wiele lepiej by brzmiało tak:
    '(...), który wyglądał jakby zrobiła mi go fryzjerka'
    Są to drobne błedy składniowe, ale powinnaś je wyłapać, jak czytasz swój tekst jeszcze raz przed publikacją ;p
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń