czwartek, 2 kwietnia 2015

Nietypowe ~Sehun cz.3

Hello my sunshine!
Kolejna część słynnego opowiadania o Sehunie badboyu. Miałam dodać już wcześniej, ale przez mój poby w szpitalu nie dałam rady;-; Nawet nie mogłam spokojnie zobaczyć ich mv do call me baby !!! Oj płakałam przez to... Ale już nadrobiłam wszystko .;D
Jestem dalej osłabiona, dopiero wczoraj mnie wypuścili z tego głupiego szpitala, więc nie sprawdzam błędów jakie są w opowiadaniu i teraz w tym co piszę...
Wybaczcie.
 Zapraszam do czytania!
Ps. Jak wam się podoba nowy album i mv chłopaków?!Ja jestem pod ogromnym wrażeniem! Zaskoczyli mnie i to pozytywnie!

Idąc do pracy zastanawiałam się co powinnam zrobić, KyungSoo nie mówił mi kiedy ma urodziny. Ale jednak będę się dziwnie czuła udając, że nie wiem o niczym. Mijając pewną cukiernię wpadłam na pewien pomysł. Kupiłam w niej cztery pączki z dziurką, każdy z inną polewą. Do tego poprosiłam o pudełko przypominające prezent urodzinowy.  Weszłam do kawiarni zadowolona ze swojego zakupu i omal nie cofnęłam się widząc siedzącego spokojnie blondasa i rozmawiającego z ciemnowłosym. Wzięłam dwa głębokie wdechy i ruszyłam do przodu. Przywitałam się grzecznie, wręczyłam KyungSoo paczuszkę i zniknęłam na zapleczu.
Sprzątanie go zajęło mi godzinę, spojrzałam na zegarek i już biegłam w kierunku uczelni. Trochę czasu zajęło mi błądzenie po wielkim uniwersytecie nie wiedząc gdzie mam zajęcia. Wczoraj było łatwiej ponieważ miałam na pierwszym piętrze. Teraz musiałam biegać po schodach w poszukiwaniu odpowiedniego piętra i „klasy”. Dotarłam na miejsce dosłownie chwilę przed profesorem.
Zajęcia minęły mi nudno, mimo to chciałam aby trwały jak najdłużej. Jednak nim się obejrzałam już musiałam iść do pracy. Tam czas szybko mijał dlatego bałam się tak bardzo tego, iż zanim się ogarnę już będę musiała iść na imprezę z blondasem. Cholernie nie chciałam tego robić, ale miałam pewność, że mnie wyrzuci z pokoju jak psa gdy nie zrobię tego co chce.  Miałam na sobie czarne spodnie materiałowe przed kostkę, buty na grubym obcasie w kolorze ciemnoniebieskim, do tego biała koronkowa bluzka z rękawem ¾ , beżowy płaszczyk jesienny. W kawiarni byłam jakieś pół godziny później. Założyłam fartuszek i zmieniłam buty na balerinki czarne.
Pracowało mi się bardzo dobrze. Zero potłuczonych naczyń, żadnej gafy też nie zrobiłam. Przyjemnie w między czasie rozmawiałam z ciemnowłosym. Dowiedziałam się, że znajomi mówią na niego D.O. Sama opowiedziałam mu o bratu, o tym, że wychowałam się w małej wiosce. Znałam go bardzo krótko a już czułam, że będziemy przyjaciółmi.
O godzinie 19 do kawiarni wszedł wysoki blondyn z wielkim uśmiechem na twarzy, miał w ręku torbę ze sklepu z odzieżą. Podszedł do lady i wręczył mi to i wyszedł. Tak po prostu. Zajrzałam do środka a tam znalazłam zwinięty materiał i karteczkę. „ Przyjdę po ciebie za godzinę, masz być w to ubrana, a do tego przyklej sobie słodki uśmiech na buzię!” , prychnęłam po przeczytaniu tego. KyungSoo zaśmiał się widząc tą scenę i poszedł na tyły kawiarni. Wyciągnęłam z torby owy czarny materiał i moim oczom ukazała się przepiękna sukienka. Góra idealnie dopasowana z wycięciem na dekolcie w kształcie serduszka, rozkloszowana na dole. Doskonale pasująca do moich ciemnoniebieskich butów na grubym obcasie. D.O. zamknął kawiarenkę dla kości pół godziny później. Skorzystałam z łazienki, postarałam się odświeżyć i przebrałam w sukienkę od bondasa. Mimo iż była ona przepiękna, ja czułam potrzebę buntu. Nie chciałam spełniać wszystkiego czego oczekiwał chłopak, ale on miał na mnie haka nie do przebicia. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że ciemnowłosy zaczyna ustawiać wszystkiego stoliki w jedność. Zjawił się też szef i pomagał mu. Zrozumiałam, że to właśnie tutaj ma być impreza. Ucieszyło mnie to trochę. Szybko ruszyłam do nich aby im pomóc w przygotowaniach. Dużo nie trzeba było robić bo chłopak nie zaprosił wcale tak wiele osób, a wystrój kawiarni był idealny na takie przyjęcie. Szef podarował kopertę chłopakowi, przytulił go po męsku i pożegnał się. Właśnie wtedy D.O. przyjrzał mi się i zaśmiał się delikatnie, ale nie sarkastycznie. Po prostu był radosny.
- Czyli ty jesteś tą dziewczyną, z którą mój przyjaciel miał się zjawić?- uśmiechnął się promiennie.
- Może to dziwnie zabrzmi, ale jak on ma na imię?- spytałam prosto z mostu. Wkurzało mnie to, iż dalej tego nie wiem.
- Wszystkiego najlepszego Hyung!- wykrzyczał znajomymi głos. Tak. Oto właśnie w tej chwili musiał zjawić się farbowany grzybek. Szybko podszedł do nas, wręczył prezent chłopakowi i złożył mu życzenia. Szepnął mu coś na ucha a ten tylko skinął głową.
Przyjęcie trwało w najlepsze, wszyscy wydawali się dość mili, było sporo chłopców i kilka dziewczyn. Chłopców łącznie było 12-stu! Dziewczyn ze mną pięć. Blondas nie opuszczał mnie praktycznie na krok. Przedstawił wszystkim jako swoją nową dziewczynę. Ja musiałam Tulic go i piszczeć „oppa” jak jakaś głupia smarkula. KyungSoo widząc to parskał śmiechem.  Najmilszą osobą jaką  poznałam okazał się jeden chłopak. Tylko jego imię zapamiętałam. I tylko z nim mogłam chwilę porozmawiać. Lay, dość wysoki, jasnobrązowe włosy, gdy się uśmiechał miał cudowne dołeczki w policzkach. Ale tak naprawdę każdy z nich był greckim bogiem. To właśnie oni tworzyli tą cała grupę EXO.
- Oppa do cholery jakim prawem wymieniłeś mnie na to coś!- wydarła się jedna z dziewczyn ubrana w sukienkę w kolorze wściekłego różu.
- Po pierwsze mam na imię SunYeon, po drugie mógł wymienić i to zrobił!- wkurzyła mnie tym słowem „coś”. O dziwo blondas zaśmiał się cicho słysząc moje słowa. Przytulił mnie jednym ramieniem i pocałował w czubek głowy. Znieruchomiałam na ten czuły gest i zarumieniłam się potwornie.
- To coś SeoYoong to moja księżniczka, więc proszę nie mów tak o niej- powiedział poważnym tonem do głupiej smarkuli. Tak ta dziewczyna na pewno jest młodsza ode mnie! Kto inaczej ubralby się w taki kolor i do tego umalował tak mocno??
Byłam już cholernie zmęczona, nogi mnie bolały, nie czułam się też najlepiej. Wszyscy pili, śmiali się i bawili. Ja natomiast usiadłam w kącie kawiarni na jednej z sof. KyungSoo puścił nieznany mi dotąd kawałek, ale rozpoznałam w nim głos chłopaka. Spojrzałam na niego i wpatrywałam się tak chwilę. Nagle cała 12-stka chłopaków podskoczyła jak oparzona i w miejscu gdzie nie stały stoły ani krzesła zaczęli tańczyć. Wsłuchując się bardziej w to usłyszałam głosy wszystkich chłopaków. Zdziwiona patrzyłam na nich jak tańczą idealnie dopracowaną choreografię. Gdy piosenka się skończyła zaczęli się głośno śmiać, a dziewczyny klaskały im jak opętane, ale nie dziwiłam się im. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego jaki talent mają. W głowie ciagle słyszałam „ururong, ururong, ururong  yeah”. Wiedziałam, że już jutro będę miała tą piosenkę na telefonie.
Miejsce tej cudownej piosenki zastąpiła kolejna, wolniejsza, ale w niej również słyszałam głosy chłopaków. „I lose my mind” i właśnie w tym momencie podszedł do mnie Kai z wielkim wyszczerzem na buzi. Nie pytając o zdanie pociągnął mnie za rękę, prosząc a raczej nakazując trochę taniec. Wyczułam do niego, że wypił dość sporo alkoholu mimo to jego ruchy były idealne. Ten człowiek jest stworzony do tańczenia! Po chwili jednak chłopak zrobił coś czego się nie spodziewałam. Miał to być zwykły taniec przytulaniec, a odnosiłam wrażenie, że jeszcze trochę i będzie się dobierał do mnie! Jego ręce wodziły po moich pośladkach i biodrach. Ciągle go poprawiałam i zabierałam ręce od nich jednak to nic nie dawało. I nagle nadeszło moje wybawienie.
- JongIn proszę cię nie tańcz tak z moją dziewczyną- powiedział blondas a tamten jak za zawołanie odskoczył ode mnie. Pogadali chwilę SeHun się zaśmiał a Kai chwiejnym krokiem poszedł w kierunku stolików. Chciałam wrócić na swoje miejsce, lecz blondas złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wystraszona próbowałam wyswobodzić się z ciasnego uścisku, ale ten tylko otulił mnie ramionami i zaczął kołysać nasze ciała w rytm muzyki.- Jako moja dziewczyna musisz ze mną zatańczyć- zaśmiał się cicho. Gdy muzyka ucichła stało się coś najbardziej nierealnego na świecie! Chłopak złożył na moich ustach delikatny, niewinny jednocześnie czuły pocałunek.
- Wstawaj i zrób mi śniadanie-usłyszałam. Otworzyłam oczy i omal nie zleciałam z łóżka. Nade mną stał blondyn i spoglądał z półprzymkniętych powiek.
- Sam sobie zrób- powiedziałam i przewróciłam się na bok zakrywając kołdrą całą siebie. Jednak po chwili moja kołdra gdzieś zniknęła a na włosach poczułam coś zimnego i mokrego. Właśnie zostałam oblana wodą!
- SeHun ty durniu!- wydarłam się. Tak. Znam jego imię. Tuż po imprezie mi o tym powiedział będąc całkiem pijany. Minęło od tamtego zdarzenia dwa miesiące, a nasze poranki wyglądały tak jak ten. Każdego dnia robiłam wszystko czego chciał, gotowałam mu, chodziłam z nim na imprezy jeśli potrzebował asekurować się tym, że już ma nową dziewczynę, prałam i sprzątałam. Do tego wszystkiego chłopak zaczął często mnie wyzywać.
- Idź psycholko- zaśmiał się.
  Nazywał mnie tak od trzech tygodni. A zaczęło się od tego, że pewien klient w kawiarni zaprosił mnie na drinka a ja dałam mu wykład jak to nie umie zagadywać dziewczyn i inne takie. Blondyn przy tym był i prawie zleciał z krzesła jak tamten nazwał mnie psycholem. Wszystko toczyło się w dobrym kierunku, jakimś cudem nikt nie dowiedział się kim jestem prócz KyungSoo. Ale został on wtajemniczony a nie sam odkrył.
 
Biegłam między stolikami roznosząc ciastka, kawy i inne takie zamówienia. Tego dnia w kawiarni było mnóstwo ludzi. A jaki był tego powód? A mianowicie właśnie dzisiaj spadł śnieg a temperatura sięgnęła minusowych stopni. Wszyscy chcąc się ogrzać w miłym miejscu zlecieli się do naszej kawiarenki. Czarnowłosy chłopak starał się jak mógł aby sprostać temu wszystkiemu. Jego wujek wyjechał i wszystko spadło na naszą dwójkę. Nagle wszedł nie kto inny jak Oh SeHun. Ubrany w ciemne spodnie, kurtkę skurzaną z Korzuchem w środku, na nogach miał eleganckie buty zimowe a do tego miał koszulę niebieska w cieniutkie paski. Zadowolony od ucha do ucha śmiał się widząc mnie zdyszaną i zmęczoną. Wkurzona zdjęłam fartuszek swój czarny i rzuciłam nim w blondyna. KyungSoo przerwał na chwile robienie kawy aby nam się przyjrzeć. Zawsze było z czego się pośmiać jak się z nim kłóciłam. Ja prawie ryczałam ze złości a czarnowłosy śmiał się widząc mnie taka i blondyna mającego gdzieś to co mówię.
- Ja pomagam D.O. a ty do cholery biegasz z tacą!- wydarłam się. Wszyscy spojrzeli na nas zaskoczeni. Chłopak co mnie zdziwiło nie protestował. Założył fartuch odebrał ode mnie tacę i nachylił się nade mną.
- Policzymy się w akademiku kochana- usłyszałam i już pożałowałam tego co zrobiłam.
Urwałam się z pracy aby spotkać się z przyjacielem z wioski. Przyjechał do wielkiego miasta w poszukiwaniu zatrudnienia. Tak naprawdę od małego podkochiwałam się w nim. Wysoki, zawsze wysportowany, każda chciała go mieć ze szkoły. O rok starszy ode mnie. Przyjaźniłam się tylko z nim, czasem oczekiwałam czegoś więcej, nawet dał mi wiele znaków mówiących, że mam szanse. Napisał do mnie, że musimy się spotkać, a ja pobiegłam niczym idiotka jak tylko dostałam ta wiadomość. Przed moim wyjazdem zdarzyło się coś między nami, pocałował mnie. Spytałam czy są szanse miedzy nami on powiedział, że będzie czekać aż wrócę i wtedy zobaczymy. Nie czułam już tego co przed wyjazdem, mimo to myślałam, że tak działa na mnie rozłąka.
Chłopak miał czekać na mnie na stacji, nie znał miasta więc nie chciał się gubić. Było to niedaleko kawiarenki w której pracowałam. Zobaczyłam go. Stał oparty jedną nogą o przystanek. Ręce w kieszeniach kurtki zimowej, czarne włosy postawione do góry. Uwielbiałam właśnie tą czerń, która kontrastowała z jego jasna cerą. Rzuciłam się mu w ramiona jak tylko dostrzegł mnie.
- Aleś ty się zmieniła!- zaśmiał się i poczochrał mi włosy. Mimo wszystko było cos nie tak. Czułam, że coś jest nie tak.
- Urwałam się z pracy, więc chodź szybko tam to spokojnie porozmawiamy!- zaśmiałam się. Tak bardzo cieszył mnie widok kogoś znajomego.
Czułam się tu dobrze już… KyungSoo okazał się bardzo dobrym przyjacielem, Sehun… on mimo swojego zachowania też był bardzo dobry. Mój przyjaciel kiwnął głową na zgodę i ruszyliśmy do kawiarni. Przez całą drogę opowiadałam mu o wszystkim, nawet o tym, że zostałam zmuszona do udawania chłopaka w akademiku aby mieć gdzie spać. On jednak milczał. Weszliśmy do kawiarenki, a blondyn i czarnowłosy patrzyli na mnie zaskoczeni. D.O. uśmiechnął się widząc to jaka jestem zadowolona, natomiast SeHun… Hym… On patrzył na mnie, a raczej na mojego przyjaciela złowrogo. Nie przejęłam się tym w ogóle. Ruszyłam do lady gdzie stali i szczerzyłam się jak głupia.
- To jest KyungSoo, dzięki niemu mam pracę! A to jest SeHun mój współlokator, dzięki niemu natomiast mam gdzie spać- zachichotałam przedstawiając ich sobie.- A to jest mój Oppa, ChanIn.
- Miło mi cie poznać- odpowiedział D.O.  Blondyn natomiast poszedł gdzieś na tyły kawiarni. Wskoczyłam za ladę i zaczęłam znowu pomagać czarnowłosemu. Mój przyjaciel w tym czasie bawił się swoimi palcami u rąk. Wyglądał na speszonego, jakby chciał coś powiedzieć ale się bał.
- Mów mi co nabroiłeś?- zaśmiałam się. Nic nie mogło popsuć mi tego dobrego humoru.
-  SunYeon… My… Musimy porozmawiać- powiedział poważnie. W tym momencie pojawił się blondyn i przystanął niedaleko nas, nadsłuchując.
- Wyduś to z siebie- powiedziałam uśmiechając się delikatnie do niego.
- Pamiętasz SungMin? – spytał a ja przytaknęłam.
- Ta suka co cię zostawiła? Agr. Nienawidzę jej- powiedziałam poważnie.
- SunYeon… Ja z nią jestem- powiedział na co ja omal nie zemdlałam. W jednej chwili całe szczęście uciekło. ChanIn wypił gorąca kawę i zniknął. Wszystko zaczęło mnie drażnić, chciało mi się płakać. Nie wiedziałam co robić. KyungSoo kazał mi iść do akademika jak tylko zobaczył moje łzy. Sama nie wiem kiedy zaczęły spływać. Tak po prostu leciały.
Szłam po parku, było ciemno, zimno, trochę strasznie. Nikogo nie było w zasięgu mojego wzroku. Bardzo mnie to cieszyło. Mogłam płakać do woli i nikt nie mógłby mi tak po prostu zwrócić uwagi. Czułam się potwornie, mimo iż nie czułam już tego tak silnie co do ChanIn’a, jednak zabolało. Myślałam, że tęsknił… A on oświadcza mi, że w tak krótkim czasie od mojego wyjazdu ze wsi wrócił do dziewczyny, która potraktowała go jak śmiecia nie raz. Bolało. Bolała jego głupota, moja głupota oraz wszystkie wspomnienia z nim. Mój telefon wibrował w kieszeni płaszcza. Nawet nie sprawdzałam kto dzwonił. Miałam dwie opcje. Albo KyungSoo spytać jak się czuję, albo moja mama pytająca czy sobie radzę na studiach.
Wróciłam do akademika dość późno, zapomniałam o ciuchach na przebranie. Zostały w kawiarni, nie było mowy abym po nie poszła. Już dawno wybiła północ. Ledwo się uspokoiłam i znowu zaczęłam płakać nad swoją beznadziejnością. Nie wiedziałam co mam robić i tak jak pierwszego dnia przyjazdu tutaj tak teraz usiadłam na schodach i płakałam. Nikt nie przechodził obok, ulicę były puste. Ale to zrozumiałe, skoro jest zimna, ciemno, środek nocy… Czułam jak moje dłonie są jak dwie kostki lodu. Były czerwone i skostniałe. Stopy mimo ciepłych butów również marzły. Nawet nie miałam zapiętego płaszcza. Wyglądałam jak siedem nieszczęść.  Godna politowania, jednak nie miał kto się litować nade mną, bo nikogo na tej pieprzonej ulicy nie było.
- Ukradli ci telefon?- spytał ozięble dobrze znany mi głos. Nawet nie spojrzałam na przybyła osobę. Wiedziałam kto to. Nie kto inny jak SeHun. Nie odezwałam się, nie miałam na to ochoty. – Mówię do ciebie! – wydarł się. Spojrzałam na niego, widząc moje łzy zamknął usta mimo iż chciał coś powiedzieć jeszcze. Przyjrzał mi się uważnie, jego wzrok powędrował do czerwonych dłoni, potem do moich oczu przepełnionych łzami. – Szukałem cię…- wyszeptał. Patrzyłam na niego zaskoczona. Podszedł do mnie i nakazał mi wstać. Niechętnie  to zrobiłam. Wziął moje dłonie w swoje i przybliżył do swych ust. Jego dotyk bolał, ponieważ miałam bardzo zmarznięte ręce. Zaczął delikatnie je ogrzewać swoim oddechem. Miłe uczucie… Bardzo miłe. Spojrzałam na niego i w tym samym momencie on spojrzał na mnie. Pocałowałam go delikatnie w usta. Jeden, krótki, malutki całus. Niewinny, a jednak gdy to zrobiłam poczułam dziwne ukłucie w brzuchu.
Chłopak po raz kolejny pomógł mi się dostać do akademika, po raz kolejny uratował mi tyłek. O dziwo nie rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło, o nic nie pytał, nawet mi nie dokuczał. Poszedł umyć się pierwszy, ja w tym czasie leżałam pod kocem na swoim łóżku i płakałam cicho. Nie mogłam powstrzymać łez, zawsze gdy coś się działo to ja potrafiłam płakać dzień i noc. Nawet nie wiem kiedy podczas tego płaczu zasnęłam. Było to jeszcze przed wyjściem chłopaka z łazienki. 




To na tyle z mojej strony.
Saranghae<3
~Yehet

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie! Nie wiem czy mam dobre wrażenie, ale wydaje mi się, że Sehun powoli zaczyna zakochiwać się w głównej bohaterce. Lubię to B) xD
    I tak przy okazji to fighting i wracaj do zdrowia! Żebyś nam znowu w szpitalu nie wylądowała ;;
    Jeśli chodzi o nowy album to jak dla mnie tylko kilka piosenek jest fajnych.. w tym EXODUS nie przesłuchałam.. ale za to bardzo podoba mi się Call me baby, a myślałam, że to będzie największy niewypał na płycie xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah! Nowy rozdział. Bardzo kocham to opowiadanie. Jak każde inne. Prawda, płyta jest cudna, ale jak może nie być, skoro tacy wspaniali ludzie ją stworzyli! Haha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3 Czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, nowy album chłopaków jest wspaniały. Ale który nie jest? Kocham tak bardzo ich głosy. Mam nadzieję, że wracasz do zdrowia. Życzę Ci tego. Co do opowiadania, jak zawsze wspaniały rozdział. Czekam na kolejny. Mam nadzieję, że pojawi się szybko. Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zaczynam czytać wasze opowiadania i naprawdę się wkręcam. Macie świetny styl pisania, własny i płynny - coś czego mi brakuje.
    Zachęcam do śledzenia moich marnych początków tutaj (też piszę o EXO <3)
    http://merumerubook.blogspot.com/
    Z niecierpliwością czekam na dalsze kawałki

    OdpowiedzUsuń