W
końcu udało mi się znaleźć pracę. To, że mieszkałam z KyungSoo nie zmieniło
mojego zdania, że powinnam dorzucać się do rachunków. Mieszkało się nam
zaskakująco swobodnie. Nie zmieniło się nic oprócz tego, że za każdym razem jak
chłopak wychodził lub wracał z pracy czule mnie całował i to, ze teraz zamiast
skupiać się na naszych maratonach filmowych skupiałam się na tym, że chłopak
mnie przytula. Jak głupia zakochana małolata.
Siedziałam
na rozłożonej w salonie kanapie i przeczesywałam palcami moje krótkie włosy aby
choć trochę przeschły przed spaniem. Byłam jak zwykle ubrana w krótkie spodenki
i jakąś koszulkę KyungSoo, którą mu kiedyś zabrałam i już nie raczyłam oddać i
chciałam iść spać. Ale jakoś tak… nie mogłam. Cały czas myślałam o mamie.
Minęły trzy miesiące od mojej wyprowadzki z domu, dwa miesiące od kiedy ją
ostatni raz widziałam. KyungSoo chciał abym się z nią spotkała, ale nie
naciskał. Czekał aż sama stwierdzę, że jestem na to gotowa. Miałam wrażenie, że
jednak nigdy nie będę. Nadal nie za bardzo chciałam ją widzieć, ale bardziej
chyba się bałam. Bałam się tego jak ona teraz wygląda może jest już innym
człowiekiem, może w żaden sposób nie przypomina już mojej mamy.
Odczuwając
jakiś taki niekontrolowany lęk, wstałam z łóżka i niepewnym krokiem ruszyłam do
sypialni chłopaka.
Raczej
nie sypialiśmy z KyungSoo w jednym łóżku, ale jeśli już się to zdarzyło to w
salonie na kanapie. Po prostu zasypialiśmy podczas naszych maratonów filmowych.
Nie
wiedziałam co mam zrobić stojąc już pod drzwiami jego pokoju. Zapukać? Wejść
tak po prostu? Czy może wrócić jednak na kanapę?
Ale
nie chciałam być sama więc nadusiłam klamkę, a drzwi się otworzyły. Byłam
zaskoczona kiedy zobaczyłam KyungSoo z książką w ręce opartego o wezgłowie
łóżka. Poczułam się też nieco zakłopotana.
-
Dlaczego nie śpisz?- zapytał spoglądając na zegarek. Dochodziła pierwsza w
nocy.
- Nie
mogę zasnąć.- odpowiedziałam szczerze.- Mogę tu chwile z tobą posiedzieć?
Kiedy
tylko kiwnął głową na tak, podeszłam i wdrapałam się na łóżko wpychając się od
strony ściany.
Łóżko
KyungSoo było tylko trochę większe od przeciętnego jednoosobowego łóżka więc
było trochę ciasno, ale plusem była bliskość chłopaka. Dzięki temu było ciepło,
bezpiecznie i przytulnie. Chłopak od razu odłożył książkę i opatulił mnie swoją
kołdrą tak aby moje nogi spod niej nie wystawały.
KyungSoo
nie raz chciał mi odstąpić swój pokój upierając się przy tym, że to on będzie
spał na kanapie, ale kategorycznie się na to nie zgodziłam. Bądź co bądź to był
jego dom, a ja byłam tylko współlokatorką i to w dodatku całkiem przypadkową.
-
Martwisz się?- zapytał jakby czytając mi w myślach. Jednak chłopak znał mnie jak
nikt inny na tym świecie.
Kiwnęłam
głową. Od razu objął mnie ramieniem delikatnie się do mnie przysuwając.
-
Naprawdę nie chcesz z nią porozmawiać?- miał smutny głos, smutny wyraz twarzy,
a do tego wszystkiego on też zaczął się martwić.
- Ja…-
zająknęłam się.- Boje się, że to już nie jest ta sama osoba.
- To
twoja mama.- znów to powiedział. To był jeden z jego najczęstszych argumentów.
KyungSoo miał świetny kontakt z rodzicami. Często z nimi rozmawiał przez
telefon, wspierali się, byli blisko. Ja z moją mamą nigdy tak nie miałam i
czasami zazdrościłam chłopakowi. To właśnie dlatego tyle czasu spędzałam w
niego w domu po lekcjach w podstawówce. Mogłam chociaż popatrzeć na normalną,
szczęśliwą i zgrana rodzinę.- Masz tylko ją.- dodał spoglądając mi w oczy.
- Mam
jeszcze ciebie.- dodałam szybko.- I jeszcze JinJoo i JongIn’a…
- To
prawda.- zapewnił.- Jesteśmy i zawsze będziemy, ale matkę ma się jedną i trzeba
o nią dbać… To trochę taki nasz dług jaki musimy spłacić naszym rodzicom.-
uśmiechnął się delikatnie.- W końcu gdyby nie oni nie było by nas.
- Nie
znoszę kiedy masz racje.- jęknęłam niezadowolona. Chłopak prawie zawsze miał
racje.
-
Porozmawiasz z nią?- zapytał już chyba i tak znając moją odpowiedź.
-
Mhmm.- kiwnęłam głową.- Ale boje się… Boje się zobaczy jej twarz, spojrzeć w
oczy…
-
Pójdę z tobą jeśli chcesz.- pogłaskał moje ramie pocieszająco. Tak dobrze było
go mieć.
- Chce.
Wtuliłam
się w jego bok napawając tą chwilą. Było miło, bezpiecznie. Od razu mnie
przytulił i zaczął kreślić swoimi palcami różne wzory na moich plecach wiedząc
jak bardzo to uwielbiam. Uspokajało mnie to i relaksowało.
-
Wiesz co?- zapytał po kilku minutach milczenia.
- Hm?
-
Chyba musimy kupić większe łóżko.- zaśmiał się i ponownie przesuwając w moją
stronę aby nie spaść na ziemie.
Trochę
się zaczerwieniłam i poczułam dziwne gilgotanie w dole brzucha. Nie wiedziałam
jak mam to odebrać.
Insynuował,
że częściej będziemy tak spać?
-
Wrócę na kanapę.- powiedziałam chcąc zrobić mu więcej miejsca. Ale w sumie
trochę zaczęłam się krępować więc chciałam uciec zanim powiem lub zrobię coś
głupiego. Nim zdążyłam wysunąć nogę spod kołdry chłopak pociągnął mnie w dół
tak, że znów leżałam. Nic nie powiedział tylko poprawił kołdrę, objął mnie tak,
że nie było możliwości abym wstała z łóżka.- Będzie ci niewygodnie.-
powiedziałam. Chłopak przecząco pokręcił głową.- A jak znów będę się w nocy
kręcić? Spadniesz.
- Mówi
się trudno.- szybko cmoknął mnie w usta sprawiając, że byłam w lekkim szoku.-
Dobranoc.
-
Dobranoc.
I
spało się nam zaskakująco dobrze. Nie zrzuciłam go w nocy, nie pokopałam jak mi
się wcześniej zdarzało. Chyba w podświadomości miałam, że nie mogę się za
bardzo ruszać, bo może się to źle skończyć.
***
Zacisnęłam
mocniej moją dłoń na dłoni KyungSoo mając wrażenie, że zaraz mu ją zmiażdżę.
Chłopak jednak nic nie mówiąc cały czas gładził mnie kciukiem po jej wierzchu.
- Nie
denerwuj się.- powiedział.- Wszystko będzie dobrze.
KyungSoo
wyręczył mnie i zadzwonił do mojej mamy prosząc ją w moim imieniu o spotkanie.
Przeprosił ją za to, że skłamał, ze nie wie gdzie mieszkam i zapewnił, że cały
ten czas byłam u niego bezpieczna.
Chciałam
się spotkać na jakimś neutralnym terenie więc wybrałam kawiarnie niedaleko domu
KyungSoo.
- To
nie był dobry pomysł.- jęknęłam głośno.- Jednak nie jestem gotowa. Wróćmy do
domu.
- Nie
możemy teraz zawrócić.- powiedział spoglądając na mnie. Kiedy zobaczył jak się
trzęsę, a mój oddech przyspiesza, od razu przystanął. Do kawiarni została dosłownie kilka kroków.-
EunMin.- szepnął i przyłożył obie dłonie do moich policzków zmuszając mnie tym
do spojrzenia sobie w oczy.- Spokojnie. Będę tam cały czas z tobą. Wszystko
będzie dobrze.
Kiwnęłam
głową mimo wszystko ciężko oddychając. Kiedy weszliśmy do kawiarni zacisnęłam
dłoń jeszcze mocniej o ile to w ogóle możliwe. Byłam pewna, że tym razem coś mu
w dłoni uszkodziłam.
Mamy
jeszcze nie było więc zajęliśmy z KyungSoo najbardziej oddalony stolik. Chłopak
usiadł obok mnie od razu kładąc rękę na moim udzie. Zignorowałam dziwne
gilgotanie w brzuchu bo miałam ważniejsze rzeczy na głowie.
- Może
ci coś zamówić?- zapytał. Od razu zaprzeczyłam. Nic w tym momencie nie
przeszłoby mi przez gardło
Mijały
sekundy i minuty, a ja stresowałam się jeszcze bardziej. Nie pomagała obecność
chłopaka, ani nawet jego dłoń na moim kolanie.
W
końcu się pojawiła. W tym momencie wstrzymałam oddech przypadkowo wbijając
sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni. Bolało, ale nie zwracałam na to
uwagi.
Kobieta
nas zauważyła i ruszyła w naszą stronę niepewnym krokiem. Nieco zaskoczona
spoglądała na siedzącego obok mnie KyungSoo. Była ubrana tak jak zwykle. Dość
sztywny i elegancki komplet składający się z szarej, ołówkowej spódnicy i
marynarki spod której wystawała biała koszula. Wyglądał tak jak zawszę.
Usiadła
naprzeciwko mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
-
Dzień dobry.- powiedział KyungSoo pochylając się lekko.
-
Cześć dzieci.- odpowiedziała. Ja cały czas milczałam przyglądając się jej
twarzy. Nie było na niej siniaków, ale mama zdecydowanie schudła i wyglądała
trochę niezdrowo.- Myślałam, że…- zaczęła niepewnie.- EunMi będzie sama.
Chciałam z nią poważnie porozmawiać.
-
Możesz powiedzieć co chcesz.- powiedziałam zaciskając dłoń na nadgarstku
chłopaka. Nie chciałam aby odszedł od stolika zostawiając mnie sam na sam z
kobietą.- KyungSoo i tak wszystko wie.
-
Rozumiem. Więc…
- Bije
cie?- zapytałam sama będąc zaskoczoną swoimi słowami. Obydwoje spojrzeli na
mnie ze zdziwieniem. Dłonie mamy zaczęły się lekko trząść, a oczy jej się
zaszkliły.
- Już
nie.- szepnęła.- SunKyung… Wyprowadził się tydzień temu.- uśmiechnęła się
niepewnie.- Kazałam mu spakować rzeczy i się wynieść.
-
Dlaczego?- zapytałam z zaciętym wyrazem twarzy. Nie zwracałam uwagi na to, że
mamę ranią te słowa.
- Nie
chciałam pozwolić się krzywdzić.- odpowiedziała.
- Ale
wcześniej, przez kilka miesięcy na to pozwalałaś. Wybrałaś jego, a nie rodzoną
córkę.- w tym momencie z moich oczu poleciały łzy.- Co w takim razie zmieniło
twoją decyzję, że postanowiłaś go wyrzucić? Skoro twoja córka nie była
wystarczającym powodem?
- Ja w
końcu zrozumiałam!- zapłakała. Dużo czasu mi to zajęło, ale zrozumiałam. Nie
powinnam była robić tego co robiłam. Byłam… Jestem okropną matką ponieważ
wybrałam miłość zamiast własnej córki. Ale SunKyung… Był pierwszym mężczyzną,
który na mnie spojrzał, kiedy zaczęliśmy się spotykać był miły, czuły… Chciałam
znów poczuć jak to jest być kochaną. Wiem, że źle zrobiłam… Ale nie wiedziałam,
że on okaże się takim człowiekiem.- pospiesznie zaczęła wycierać twarz od łez.
Mama nigdy nie lubiła płakać, zwłaszcza przy kimś.- Wybacz mi EunMi…- szepnęła.
Nie mogłam patrzeć na to jak płacze. Bolał ten widok i to cholernie. Kiwnęłam
tylko głową na tak. Bardzo powstrzymywałam głośny płacz więc mogłam zrobić
tylko tyle.
Nie
chciałam już chować się przed mamą, unikać jej. Potrzebowała mnie, a ja
potrzebowałam ją.
-
Wrócisz do domu? Obiecuje, że wszystko będzie takie jak powinno!
- Nie
mamo.- powiedziałam.- Wybaczam ci wszystko, chce znów móc z tobą rozmawiać i
cie widywać, ale… nie wrócę do domu.
Patrzyła
na mnie z niedowierzaniem i smutkiem.
-
Gdzie będziesz mieszkać? Dasz sobie radę finansowo?
- Mam
pracę.- wyjaśniłam.- Na uczelni wzięłam roczny urlop aby wszystko sobie
poukładać.- wiadomość, że przez nią chwilowo zrezygnowałam ze szkoły była jedną
z najgorszych. Dla mamy zawszę wykształcenie było bardzo ważne.- A mieszkać
będę tak jak do tej pory, z KyungSoo.
-
Wiem, że jesteście przyjaciółmi, ale…
-
Wiele się zmieniło przez te kilka miesięcy.- powiedziałam szczerze.
-
Zmieniło?
- Mam
już dwadzieścia lat. Chce zacząć życie na własną rękę. Postanowiliśmy z
KyungSoo, że spróbujemy mieszkać razem. Na razie idzie nam to całkiem dobrze.
-
Chcesz mieszkać z przyjacielem?
- Nie
z przyjacielem. Z chłopakiem.
Mamę
bardzo zaskoczyły moje słowa. Ona tak jak każdy inny kto nas znał, uważała że
jesteśmy jak rodzeństwo. Zawszę razem, rozumieliśmy się bez słów. Byliśmy
trochę jak bliźniacy nie połączeni ze sobą więzami krwi.
- Wy…-
zaczęła niepewnie.- Od kiedy?
- Od
niedawna.- odpowiedziałam czując jakąś taką dziwną radość. Nadal było dla mnie
abstrakcją to, że jesteśmy razem i za każdym razem kiedy o tym mówiłam od razu
robiłam się radosna W końcu tak długo ukrywałam uczucia do niego, żyłam z
myślą, że nigdy nic z tego nie będzie.
- Wiedziałam,
że kiedyś to nastąpi.- uśmiechnęła się nieco smutno. Chyba zależało jej na tym
abym wróciła do domu.- Dacie sobie radę? Jesteście jeszcze tacy młodzi…
-
Zajmę się EunMi tak jak trzeba.- powiedział KyungSoo.- Zaopiekuje się nią.
-
Wiem.- zapewniła.- Cieszę się, że EunMi ma kogoś takiego jak ty. Że potrafi tak
dobrze wybierać przyjaciół. Jest mądrzejsza ode mnie…
Udało
się. Wyjaśniłyśmy między sobą wszystko to co wymagało wyjaśnienia. Poczułam
wewnętrzną ulgę. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, że ta sytuacja
sprawia mi niemalże fizyczny ból i kiedy tylko wszystko zostało wyjaśnione
poczułam jakby ktoś ściągnął z moich barków olbrzymi ciężar.
Widać
było, że mama nie do końca jest przekonana do tego naszego wspólnego mieszkania,
ale nie mogła nic powiedzieć. Nie po tym co zrobiła wcześniej. Potrafiła się
więc powstrzymać od prawienia nam rodzicielskich kazań i po prostu przyjęła do
wiadomości rzeczy takimi jakimi były.
Dwa
tygodnie później moja mama oświadczyła, że wniosła papiery rozwodowe. Byłam z
niej w pewien sposób dumna. Wiedziałam, że było to dla niej ciężkie, ale
podjęła słuszna decyzję.
***
Weszłam
do domu zataczając się we wszystkie możliwe kierunki. Byłam kompletnie pijana i
nie dało się tego ukryć.
Kiedy
mój umysł jeszcze nie był tak zamroczony alkoholem, myślałam co powiem
KyungSoo. Kilka dni temu kupiliśmy nowe łóżko i spaliśmy razem więc było pewne,
że wyczuje ode mnie woń alkoholu. Jednak kilka drinków później już mnie to nie
obchodziło.
Miałam
paskudny dzień. Najpierw urwanie głowy w pracy, wiecznie ktoś coś ode mnie
chciał i biegałam w kółko jak opętana, a żeby tego było mało to wychodząc z
biurowca od razu wpadłam na SunKyung’a. Szedł z jakąś młodą pięknością za rękę,
śmiali się, posyłali sobie czułe spojrzenia. Mężczyzna znów wyglądał zupełnie
normalnie i aż ciężko było uwierzyć, że kryje się w nim potwór bijący kobiety.
Tak
bardzo wkurzyłam się tym, że jeszcze nie do końca rozstał się z mamą, a już
przygruchał sobie nową zdobycz, że przeklęłam go na środku ulicy nie zwracając
uwagi, że wszyscy tam zebrani patrzą na mnie jak na wariatkę.
Kiedy
wykrzyczałam mu jakim to jest idiotą i potworem (no może użyłam nieco mniej
cenzuralnych słów) odwróciłam się na pięcie i w bardzo krótkim czasie znalazłam
się u JinJoo. Ani ona ani JongIn nie potrafili powstrzymać mnie od upicia się
do strasznego stanu. Chcieli abym u nich przenocowała, ale kiedy tylko
zostawili mnie na chwile samą to
uciekłam do domu. Tak tak… Bardzo to dziecinne, ale wtedy to nie było zbyt istotne.
Tak
więc weszłam do domu chwiejąc się na nogach.
- Kim
EunMi…- warknął za mną męski głos kiedy pochylałam się i ściągałam buty.
Myślałam, że zachowuje się cicho, tak że mnie nie usłyszy, ale w rzeczywistości
strasznie hałasowałam.- Gdzieś ty była?!
-U
JinJoo…- mruknęłam. Naprawdę bardzo go zdenerwowałam. Miał na twarzy grymas
złości, a ręce skrzyżowane na piersi.
Nie
chciałam go zezłościć. Tak naprawdę nie wiem co sobie myślałam doprowadzając
się do takiego stanu. Po prostu nie chciałam myśleć o tamtym dupku.
Mimo
mojej woli w oczach stanęły mi łzy. Byłam zła, pijana, miałam okropny dzień, a
do tego chłopak był zły i powstrzymywał się aby na mnie nie krzyczeć.
-
Dlaczego płaczesz?- zapytał wystraszony. Jego złość zastąpiło przerażenie.
Kiedy nic nie odpowiedziałam chłopak podszedł do mnie i chwycił moją twarz w
obie dłonie.- Co się stało?
-
Jesteś zły?- zapytałam. Udało mi się powstrzymać łzy, ale spowodowało to mało
atrakcyjny grymas na mojej twarzy.
-
Ech…- westchnął głośno.- Minutę temu byłem, ale teraz tylko się martwię.
Nie
wiem co mi strzeliło do głowy, ale uniosłam się na palcach i wpiłam się w usta
chłopaka namiętnie. Otworzył oczy szeroko w totalnym szoku.
Alkohol
w moim organizmie sprawił, że stałam się niesamowicie odważna. Już od jakiegoś
czasu po głowie chodziło mi jakby wyglądał mój pierwszy raz z KyungSoo. Kiedy
dotykał mnie przypadkiem w kolano lub
udo przechodziły mnie dreszcze nie do opisania i po prostu, mówiąc zupełnie
szczerze chciałam to z nim zrobić. Byłam w tym niedoświadczona, więc nigdy nie
zrobiłam pierwszego kroku, ani nawet nie
myślałam aby być tą która wyjdzie z inicjatywą.
Niestety
w tym momencie mój rozum wziął mnie za nadzwyczaj odważną osobę i postanowił,
że to odpowiedni moment aby zainicjować całą sytuację.
Objęłam
go za szyję, zmuszając aby pochylił się lekko do przodu gdyż ledwo utrzymywałam
równowagę na palcach. Jedną dłoń wplotłam w jego ciemne włosy, a drugą wsunęłam
pod jego zieloną koszulę, którą miał na sobie. Ten ruch odpiął dwa dolne guziki
mimo iż tego nie planowałam.
Nie
wiem jak i kiedy znaleźliśmy się w sypialni, ale jakoś się to stało. Panował
tam tylko półmrok spowodowany wpadającym światłem księżyca w pełni. Chłopak
ułożył mnie delikatnie na łóżku, starannie umiejscawiając na poduszce po czym
oderwał się ode mnie i spojrzał z przymrużonymi oczami. Kiedy myślałam, że
zacznie w końcu ściągać ze mnie ubranie, on wstał, zapiął koszulę, przykrył
mnie szczelnie kołdrą i po prostu powiedział.
-
Dobranoc EunMi.- cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
Z
niedowierzaniem patrzyłam na zamknięte drzwi sypialni i nie wiedziałam co
zrobić.