Przepraszam Kochani za tak długą nieobecność. Ale miałam okropny brak weny.;c Tak bardzo tego nie lubię... Poza tym mnóstwo szkolnych obowiązków i innych takich. Masakra. Trzecia liceum nie jest fajna. Uwierzcie! Ale powróciłam mam nadzieję, że nie aż tak w złym stylu. Bardzo długo myślałam nad tym opowiadaniem i bałam się go napisać, ale kiedyś musiałam no nie? Za wszelkie błędy przepraszam!!!!
Dedykuję je mojej kochanej @mykoreandreaam z twittera! Kochana to podziękowanie za twoją cudowną kartkę, którą dostałam na osiemnastkę. Jesteś cudowna myszko!
Dedykuję je mojej kochanej @mykoreandreaam z twittera! Kochana to podziękowanie za twoją cudowną kartkę, którą dostałam na osiemnastkę. Jesteś cudowna myszko!
Nie przedłużam dłużej.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Wasza okropna Yehet.
Opowiem Ci o pewnym dniu, gdzie
moje całe życie właśnie wtedy obróciło się o 180`. Wtedy zobaczyłam jaki jest
świat, jak bardzo ludzie potrzebują mnie. Jak bardzo myliłam się co do tego jak
jest. Wiele zrozumiałam właśnie wtedy. Jeśli jesteś ciekaw, a mam nadzieję, że
tak to proszę czytaj dalej.
Szłam korytarzem szkoły, która była
moim marzeniem. Dostanie się do niej było czymś najwspanialszym co mnie
spotkało. Wszystko szło tak jak powinno. Był to już trzeci miesiąc mojej nauki
w tym liceum a ja czułam jakbym była stworzona do tej szkoły. Nauczyciele mnie
uwielbiali, uczniowie mili, nikt nikogo nie obrażał ani nie dokuczali sobie
nawzajem. Cudownie czyż nie? Aż prawie nie możliwe. Nie byłam nigdy brzydka,
więc łatwo nawiązywałam dobry kontakt z ludźmi. Moi rodzice nie byli biedni,
ale bogaci też nie. Mimo to udało mi się za ich pieniądze i moje stypendium
dostać do tej szkoły bez trudu.
Słoneczny dzień, rozpoczynał cudowny weekend. Niby jesień, ale było
dość ciepło. Powolnym krokiem zmierzałam ku drzwi wejściowym. Nagle usłyszałam
dochodzące z za rogu dziwne odgłosy. Coś podkusiło mnie aby dowiedzieć się o co
chodzi. Lekko wychyliłam się i zobaczyłam coś co mnie przeraziło. Chłopak z
trzeciej klasy, najprzystojniejszy w szkole trzymał za koszulę jednego z mojej
klasy. ZiTao cichy, spokojny, syn woźnej. Nigdy nie rozumiałam tego spokoju
dookoła tego chłopaka…
- Co paskudo? Chcesz jeszcze raz biegać z mopem? Wejdź mi jeszcze raz w
drogę a uwierz dorwę cię i będziesz językiem zlizywał ten brud z podłogi!-
wykrzyczał starszy. Nie wytrzymałam po prostu musiałam się wtrącić.
- Co robisz nadęty dupku? Chcesz zaraz ty będziesz czyścił kible swoim
jęzorem!- powiedziałam zdenerwowana. Zszokowany chłopak nie wiedząc z początku
co się dzieje puścił Tao i spojrzał na mnie. Kiwnęłam na lekko wystraszonego
chłopaka, nakazując aby podszedł do mnie.
- Nie wtrącaj się mała- warknął tamten.
- Przestań być nadęty i się uśmiechnij- zdziwiło to go jeszcze
bardziej. Parsknęłam śmiechem i pociągnęłam kolegę z klasy za rękę. Pobiegliśmy
szybko ku drzwiom wyjściowym szkoły. Śmiałam się jak opętana.
Gdy wyszliśmy ze szkoły, szliśmy w milczeniu w kierunku parku. Sama nie
wiem czemu. To było przeciwnie od kierunku do mojego domu. Usiedliśmy na jednej
z ławek i oboje wpatrywaliśmy się w swoje buty. Delikatne promienie słoneczne
ogrzewały nas, wiatru prawie w ogóle nie było. Kilka liści spadło właśnie z
drzewa, by zaraz wmieszać się z resztą leżących na trawie od jakiegoś czasu.
Jesień… Kocham ten czas kiedy wszystko jest w tych barwach : żółty, brązowy,
czerwony, gdzieniegdzie zielony. Cudowny widok.
- Komawo…- wyszeptał prawie. Przyjrzałam mu się dokładnie. „Całkiem
przystojny” pomyślałam.
- Wyglądasz jak panda- zachichotałam delikatnie.
Pamiętasz to prawda? To właśnie
od tamtego dnia zaczęliśmy się przyjaźnić. To był cudowny dzień. Cieszę się, że
wtedy szłam tamtym korytarzem. Cieszę się, że niezdarnie wpadłeś wtedy na
tamtego kolesia. To odmieniło moje życie. Twoje też? Wtedy zrozumiałam, że nic
nie jest kolorowe do końca. Ale zawsze można wybrnąć z sytuacji, tak jak my to
zrobiliśmy.
- Tao to się musi skończyć! Oni nie mogą tobą tak pomiatać! Pokaż im,
że nie dasz się tak traktować! – wydarłam się po raz kolejny tego dnia na
Ciebie. Nie mogłam patrzeć jak robisz wszystko za tych niewdzięcznych ludzi.
Nabrudzili, ty sprzątałeś. Oni coś zepsuli, a ty brałeś winę na siebie. Robiłeś
wszystko by nie wyzywali cię, ani nie bili. Abym ja nie obrywała więcej… Od
tamtego dnia gdy ci pomogłam stałam się pośmiewiskiem szkoły. Dziewczyny
wyrzucały moje książki po różnych śmietnikach szkoły, na wychowaniu fizycznym
obrywałam często piłką, wyzywali i dogryzali mi. Ale miałam to gdzieś i
chciałam abyś też miał. Wierzyłam, że jeśli nie będę zwracała na to uwagi oni
przestaną. Ty byłeś inny. Tańczyłeś tak jak ci zagrali.
- Przynajmniej nie masz ran na ciele po treningach!- wydarł się. Jak co
wieczór spacerowaliśmy nad rzeką. Widok był cudowny, pogoda była cudowna, ale
nasze humory nie były takie.
- Pando jesteś zdolny idź i pokaż na co cię stać! – kolejne namawianie
ciebie na szkolny konkurs talentów.
- Nie- kolejna odmowa. Westchnęłam delikatnie i przytuliłam się do
Ciebie. Taka drobna ja przy tobie byłam krasnoludkiem. Ale uwielbiałam wtulać
się w twoje ciało. Twoja opiekuńcza natura poprzez takie przytulenie dawała mi
bezpieczeństwo. Nagle poczułam jak coś wpada na moje nogi. Spojrzałam na dół i
zobaczyłam ulotkę. Dość potargana, ale z datą teraźniejszą. „ 13.03.2014r.
pierwsze spotkanie”. Ulotka dotyczyła treningów sztuk walki. W mojej głowie
zrodził się dziwny plan, ale wiedziałam że to będzie skuteczne.
- Chce tam iść! Chodźmy razem!- wykrzyczałam radośnie i już zmierzałam
ciągnąc cię za rękę we wskazany adres. Nie sprzeciwiałeś się mi, więc
zaciągnięcie cię tam było łatwizną.
Spodobało ci się, ja odpuściłam po dwóch treningach. Te dwa ćwiczyłam
tylko ze względu na ciebie. Resztę chodziłam aby patrzeć jak ty robisz ogromne
postępy. Wszystko szło tak jak miało. Wiedziałam, że gdy tylko zrobisz w tym
duże postępy twoja odwaga w siebie przyjdzie.
Pamiętam dokładnie ile serca
wkładałeś w każdy trening. Pamiętam też jak raz pokazałeś co potrafisz na środku Sali gimnastycznej chcąc
mnie bronić, bo znowu oberwałam piłką od jednej z dziewczyn. Wystarczyło kilka
ruchów aby całą grupka ludzi wybiegła ze strachem w oczach z Sali. Byłam taka
dumna z ciebie wtedy. Od tamtej pory nasze życie było coraz lepsze.
Każdy kolejny dzień sprawiał, że
kochałam cię bardziej. Miłość której tak
pragnęłam… Ona mnie spotkała. I kto by pomyślał, że mój panda stanie się męski?
Gdybyś wiedział jak bardzo pragnęłam być z tobą już zawsze. Przeszedłeś samego
siebie szykując romantyczną kolację na plaży… Wspaniałe chwile…
Dzień naszej rocznicy. Dokładnie rok minął odkąd zaczęliśmy ze sobą
chodzić. Ustaliliśmy zgodnie, że to powinien być dzień kiedy cię uratowałam.
Cały dzień unikałeś mnie, nie odbierałeś telefonu, nie chciałeś nawet wyjść gdy
przyszłam do ciebie do domu. Twoja mama zrobiła mi herbatę, wypiłam ją
razem z nią i rozmawiałyśmy o wszystkim
i o niczym. Ty natomiast nie wyszedłeś ze swojego pokoju dalej. Wkurzyłam się i
ze łzami w oczach wyszłam z twojego domu. Schowałam się u siebie, leżałam na
łóżku trzymając w dłoni nasze zdjęcie i płakałam. Obiecywałeś mi, że od rana
będziemy najpierw spacerować, potem wycieczka rowerowa i inne takie przyziemne
spędzanie razem czasu.
Dobiła godzina 18:00. Napisałeś mi sms’a żebym ubrała się ciepło i
wyszła z domu. Zrobiłam to co chciałeś mimo iż byłam zła i zapłakana. Stałeś
oparty o swój samochód i uśmiechałeś się szeroko. Widząc moją lekko
zaczerwienioną buzię od płaczu uśmiechnąłeś się delikatnie i przyciągnąłeś mnie
do siebie. Wyszeptałeś na ucho „ kilka łez uczyniło, że ten wieczór będzie
magiczny”. Nie wiedząc o co chodzi posłusznie wsiadłam do auta, gdy otworzyłeś mi
drzwi. Jechaliśmy jakiś dłuższy czas, wyjechaliśmy za miasto. W pewnym momencie
kazałeś mi zamknąć oczy i nie otwierać aż nie pozwolisz. Zrobiłam to. Nigdy
prawie nie sprzeciwiałam się tobie. Nie chciałam tego. Zawsze ufałam Ci i nie
mogłam nie robić tego o co prosisz. Zatrzymałeś samochód, wysiadłeś, pomogłeś
wysiąść mi dalej nie pozwalając otworzyć oczu. Czułam ekscytację i lekki
niepokój. Wziąłeś coś z bagażnika i powoli ze względu na to iż miałam zamknięte
oczy szliśmy w nieznanym mi kierunku. Po
pewnym czasie stanęliśmy, puściłeś moją ręką. Stałam tak nie wiedząc co się
dzieje jakąś chwilę. Poczułam jak okrywasz moje usta swoimi, potem wyszeptałeś „
otwórz oczy”. To był cudowny widok…
Byliśmy na plaży, postanowiłeś zrobić romantyczną kolację właśnie na
plaży. Wiele razy opowiadałeś mi jak cudowny jest widok gdy spacerujesz
samotnie tutaj, ale nigdy mnie nie przyprowadziłeś. Na kocyku w czerwono białą
kratkę ustawione były plastikowe kieliszki do wina ale zamiast trunku wlałeś do
niego mój ulubiony sok pomarańczowy. Sam też nie mogłeś pić więc sobie również
nalałeś soku. Obok tego były talerzyki i sztućce. Na środku było przygotowane jedzenie.
Sałatka owocowa, ryż z warzywami, różne przekąski. Niedaleko tego stał koszyk i
jeszcze jeden kocyk tym razem cały zielony. Dookoła wszystkiego małe lampy.
Cudowny widok. Przytuliłeś mnie od tyłu a ja nie byłam w stanie wypowiedzieć
ani jednego słowa.
- Zadowolona?- zaśmiał się cicho widząc moją reakcję.
- Saranghae Oppa!
Dokładnie pamiętam każdą chwilę z
tobą. Mam nadzieję, że ty zapamiętasz
również to wszystko. Niech to co było zostanie przy tobie. Niech nigdy
cię nie opuszcza. Wtedy będę zawsze przy tobie.
Dziękuję
ci, że nadałeś sens memu życiu. Przyszłam na świat, by przeżyć to, co
przeżyłam; spróbować popełnić samobójstwo, uszkodzić sobie serce, spotkać się z
tobą, wspiąć się na ten zamek, i po to, byś wyrył w swej duszy moją twarz. To
jedyny powód, dla którego przyszłam na świat - aby pozwolić ci znaleźć drogę, z
której zboczyłeś. Nie pozwól, by moje życie stało się niepotrzebne.
~Paulo
Coelho (z książki Weronika postanawia umrzeć)
Czas się pożegnać Pando.
Wszystkie bajki kiedyś się kończą, szkoda tylko, że nasz musiała skończyć się
tak szybko. Czytasz to więc zapewne mnie już nie ma. Kazałam mamie wysłać ten
list zaraz po mojej śmierci. Wybacz kochanie… wybacz, że tak mało czasu było
dane nam spędzić razem. Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o mojej chorobie.
Nie chciałam abyś traktował mnie inaczej tylko dlatego, że mam nowotwór. Dowiedziałam
się jeszcze przed przyjściem do liceum, że mam 70% szans, że u mnie rozwiną się
komórki rakotwórcze. Zachorowałam miesiąc przed naszą rocznicą. Lekarz ocenił
czas postępowania choroby. Pewnie myślisz, że nie walczyłam. Walczyłam. Ale
jedyne co mogłam to wydłużyć czas bycia z tobą. Gdy wykryto, że zachorowałam…
Było już za późno na operację. Zbyt wiele przerzutów. Ale lekarz pomógł mi wydłużyć czas bycia z
tobą. Gdy trafiłam do szpitala, moja mama powiedziała ci, że wyjechałam pomóc
chorej ciotce… Tak bardzo przepraszam Cię za to kłamstwo. Tak bardzo mi przykro…
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Pamiętaj, że Cię kocham. Na
zawsze w mym sercu. Zawsze w twym sercu.
Jeszcze raz przepraszam Pando, że
nie mogłam być lepsza.
Obiecaj, że nie będziesz płakał.
Obiecaj, że będziesz walczył.
Kocham Cię.
Żegnaj kochana Pando.
PS. Zrób coś ze swoim życiem, idź
do przodu! Pokaż światu jaki cudowny jesteś! Spraw, że pokocha cię świat, tak
jak pokochałam Cię ja.
- Minął dokładnie rok od twojej śmierci
skarbie… Tak bardzo Ci dziękuję, że
byłaś. Tak bardzo mi przykro, że nie było mnie przy tobie, gdy gasłaś…
Tęsknię za tobą. Tęsknie i to cholernie. Ale zamierzam walczyć dla ciebie.
Zamierzam właśnie dziś spełnić twoją prośbę. Dziś jest dzień kiedy pokażę innym
, że potrafię coś w życiu więcej. To mój pierwszy występ jako członek EXO. Dziś
odmieni się wszystko. Szkoda, że tego nie możesz zobaczyć. A może jednak?
Przecież zawsze w mym sercu. – poczułem coś na ramieniu. Spojrzałem, ale nikogo
nie ma… - To ty kochanie prawda? Wiedziałem, że jesteś przy mnie zawsze. –
powiedziawszy to położyłem bukiet na nagrobku.
Pomodliłem się i wstałem z ławeczki. Jeszcze
raz spojrzałem na twoje zdjęcie i napis na grobie „ Chwile ulotne jak wiatr,
łapmy je niczym motyle. Kochajmy ~ MinYu” to napis w twoim pokoju. Twój własny
cytat, twoje życiowe motto. Bądź szczęśliwa gdziekolwiek jesteś Jagi.
Wierzyłaś zawsze we mnie, chciałaś bym
pokazał swój rap światu. Dziś miało to się stać. Zaraz po twojej śmierci
poszedłem na przesłuchanie to wytwórni. I przyjęli mnie. Wieczorem pierwszy
występ. Gdybyś była powiedziałabyś „ a nie mówiłam”.
Spełniam twoje życzenie Jagi. Spełniam
nasze marzenie.
Saranghae gdziekolwiek jesteś.
~Yehet.
ikhafilchasdkljg kdjgldfskj no i po co pisałaś, ze wychodzi beznadziejne jak jest ekstra?!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny pomysł!!!!!!
A motywy z chorobą i itp. należą do moich ulubionych.. :D
więc jak dla mnie to opowiadanie to cud, miód ,3
Pozdrowionka Anakin ~~^^
Eh dlaczego gdy pisze jakiś komentarz moja klawiatura tak mnie nie lubi , że popelnię jakiś błąd? ;;
OdpowiedzUsuńWracając
Piękne opowiadanie, po prostu brak mi słów.
Uwielbiam wasz blog i waszą twórczość.
Wenny życzę (wiem jak potrafi być wredna;;) HWAITING!