Ostatnio nie mam wiele czasu, praca, studium do tego obowiązki domowe. To opiwadanie jest stare, bardzo stare... Pisałam je na początku kiedy dopiero zaczynałam zabawę w kpopie. Miało być długie jednak nigdy go nie skończyłabym ani nie pisała dalej. Po porstu nie nadaje sie chyba do tego to opowiadanie. Więc Ohorat wymyśliła, że całkiem fajny z tego One Shot.
I tak to wyszło, że zostaje to jako krótkie opowiedanie +18.
Może w nim byc masa błędów, możecie mówić, iz jest bezanadziejne. Cóż tai miałąm zarys na to i takie ma być to opwiadanie. Tak chciałam i tak ma być.
- Na
pewno chcesz to zrobić? – zapytała po raz kolejny moja przyjaciółka.
-
Tak… To jedyne co mogę zrobić teraz- powiedziałam poważnie. Starałam się nie
płakać, ale łzy cholernie ciążyły moim powiekom. Usłyszałam, że mój pociąg
odjedzie za kilka chwil. Musiałam się spieszyć jeśli chciałam zniknąć. Wracałam do swojej małej wioski, przyjazd do
Seulu był jedną z lepszych decyzji mojego życia jednak sprawy potoczyły się nie
tak jak powinny. Uścisnęłam moją przyjaciółkę o dwa lata młodszą co prawda
jednak była dla mnie jak siostra bliźniaczka. Dogadywałyśmy się bez słów. –
Żegnaj YooMi – ucałowałam jej policzek i pognałam z wielką walizką w kierunku
pociągu. Trzask drzwi, głośny gwizd, gwałtowny ruch… I ruszył. „Czas zapomnieć”
pomyślałam.
Uciekałam
z wielkiego miasta, które tak kochałam. Nie mogłam tam zostać, nie po tym co
się wydarzyło. Tydzień temu wylądowałam w łóżku z jednym ze znajomych… Był dla
mnie kimś więcej. Czułam cos więcej niż przyjaźń. Wypiliśmy o wiele za dużo na
jednej imprezie, pamięta dokładnie wszystko co się wtedy wydarzyło…
Szliśmy po ulicach Seulu śmiejąc
się. Chwiejnym krokiem a jednak, dumnie
kroczyłam obok najprzystojniejszego chłopaka na świecie. Tak się składa, że ten
chłopak to mój przyjaciel. Byliśmy pod wpływem ogromnej ilości alkoholu, a
wszystko przez to, iż impreza na której byliśmy była najnudniejsza na świecie.
Chłopak został zaproszony przez swoją kuzynkę na spotkanie towarzyskie, zmusili
go by przyprowadził dziewczynę z większym poziomem inteligencji niż robactwo.
Przyjaźniliśmy się, więc czemu nie pomóc przyjacielowi? Poprosił mnie bym
udawała jego dziewczynę i tak też się stało. Wcześniej jego przyprowadzane
koleżanki były przysłowiowymi blondynkami. Niestety, siedzenie i degustowanie
wina nie jest jednak czymś czego chcieliśmy. Dlatego wylądowaliśmy w barze.
Postawił mi drinka na podziękowanie, za to wszystko. Z jednego drinka przeszło
na kolejnego i tak dalej… Teraz szliśmy trzymając się za ręce sama nie wiem
dlaczego. Chłopak po prostu gdy wyszliśmy za baru usłyszał jak jeden napalony
facet mówi jakąś uwagę na mój temat złapał mnie za nią i tak trzyma dalej. Staliśmy
pod blokiem, w którym mieszkałam. Nastała krępująca cisza. Nagle przestaliśmy
się śmiać, nie było temat do rozmowy, ani też żadne nie wiedziało jak się pożegnać.
-Do zobaczenia
JongIn- zaśmiałam się w końcu i już chciałam odejść gdy chwycił mnie za
nadgarstek. Odwróciłam się w jego stronę ze zdziwieniem.
- Nie zaprosisz
mnie do siebie? Na kawę?- zapytał i uśmiechnął się łobuzersko. Wzruszyłam
ramionami i pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy do mojego mieszkania, zdjęłam
kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku, chłopak zrobił to samo.
Chciałam ruszyć do
kuchni nastawić wodę na kawę, lecz chłopak jednym sprawnym ruchem odwrócił mnie
w swoim kierunku. Otworzyłam szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Wykorzystał tą
sytuację i wpił się w moje usta namiętnie całując. Przycisnął mnie do ściany
swoim ciałem. Z początku nie wiedziałam co mam robić, lecz po chwili oddałam
pocałunek. JongIn zaczął wodzić dłońmi po moim ciele. Miałam na sobie czarną
obcisłą sukienkę z niewielkim dekoltem. On ubrany w czerwono-granatową koszulę,
pod spodem miał czarną podkoszulkę na ramiączkach. Czarne jeansy idealnie
pasowały do całej reszty. Odepchnęłam go delikatnie czując, że trzeba to przerwać.
W jego oczach widać było zdziwienie, żal, pożądanie. Nie mogłam się
powstrzymać. Tym razem to ja pocałowałam go. Czułam jak uśmiecha się
delikatnie. Wczepił swoje palce w moje misterne loki, a ja swoimi dłońmi
wodziłam po jego karku. Zaczęliśmy iść w kierunku mojej sypialni, nie bałam się
tego co miało nastąpić. Chciałam tego. Obijaliśmy się o wszystkie możliwe
ściany, uderzyłam się w ten sposób o stolik do kawy. Syknęłam z bólu, a chłopak
podniósł mnie na ręce. Mimo swojej nietrzeźwości szedł wyprostowany i nawet się
nie zachwiał podnosząc mnie. Położył idealnie na środku łóżka, gdy znalazł się
nade mną i spojrzał przenikliwie. Po chwili zaśmiał się i wpił w moje usta.
Jego tak idealne do całowanie, pełne, miękkie i cudownie soczyste. Gładził mnie
po udzie, a ja zajęłam się jego idealnie wyrzeźbioną klatą. Przeszkadzał mi
jego podkoszulek, zdjęłam z niego górną część ubrania. Koszula powędrowała na
fotel stojący w kącie pokoju, czarna bokserka na podłogę… Delikatnie
przegryzłam jego dolną wargę, potem namiętnie się wpiłam w te cudne usta.
Dłonie chłopaka powędrowały w kierunku zamka sukienki, dość szybko się z nim
uporał i tak oto byłam w samej bieliźnie. Jego usta zaczęły schodzić niżej.
Całował mnie po szyi, obojczykach… Przeniósł swoje wargi w kierunku ramiączka
od stanika. Zdjął je swoimi zębami, potem zrobił to samo z drugim. Całował mnie
po dekolcie, delikatnie muskając piersi. Poczułam jego ręce z tyłu pleców, nie
wyczuwając zapięcia z tyłu, przeniósł je na przód. Widać było gołym okiem, że w
tych sprawach ma doświadczenie ogromne. Uporał się z zapięciem stanika, a jego
ręce zaczęły delikatnie ugniatać moje piersi. Jego usta na nowo zajęły się
moimi. Czułam narastające podniecenie, do tego alkohol nie pozwalał mi na
całkowicie racjonalne myślenie. Liczyło się, że go chcę i tyle. Bałam się tylko, że nie dam rady. Nie był
moim pierwszym, ale za dobra nie byłam w to. Pierwszy raz miałam za sobą, ale
one są najgorsze… To był drugi… Kiedy obcowałam tak z facetem.
- JongIn… Ja…-
starałam się mu powiedzieć, aby nie oczekiwał zbyt wiele. Nie pozwalał mi na
wypowiedzenie niczego więcej. Szepnął mi do ucha, że na pewno będzie wspaniale
i zajął się mną ponownie. Uspokoiły mnie jego słowa, coraz bardziej chciałam
aby stało się to. Kręciło mi się w głowie od alkoholu. Naprawdę wypiliśmy o
wiele za dużo. Delikatnie zsunął ze mnie moje koronkowe figi w kolorze czarnym.
Całował namiętnie w usta. Dłonią wodził a to po zewnętrznej stronie ud, a to po
wewnętrznej. Niby przypadkiem przejechał palcem po mojej kobiecości. Każdy jego
ruch sprawiał, że robiło się coraz cieplej i cieplej. Powietrze stało się
uciążliwe, jakby jedyny dostęp tlenu właśnie uciekał. Składał delikatne
pocałunki na moim ciele, schodził coraz niżej i niżej. Ucałował moje kości
miednicy, zjechał jeszcze niżej. Po wewnętrznych stronach ud zostawił
niewielkie ślady mokrej ścieżki. Ucałował moją kobiecość tak delikatnie. W
międzyczasie gdy jeszcze zajmował się moją górą zdążyłam zdjąć z niego spodnie
i bokserki. Nadzy całowaliśmy się na łóżku. Gorąco uderzało z każdej strony.
Spojrzał na mnie, widziałam jak siłuje się sam ze sobą. Przybliżył swoja twarz
do mojej i patrzył głęboko w oczy.
- SungBi jesteś
pewna? Ja naprawdę nie chcę cię skrzywdzić…- wręcz wyszeptał ostatnie słowo.
Kiwnęłam głową na znak pewności, sama nie wiem dlaczego. A raczej wiem… Silne
pragnienie go i alkohol zrobiły swoje.
Weszłam do niewielkiego domu i poczułam przyjemny zapach
dochodzący z kuchni. Weszłam po cichu zostawiając w korytarzu walizkę. Niewysoka
kobieta o idealnej figurze krzątała się obok kuchenki. Na kuchence były dwa
garnki, z których unosił się cudowny zapach. Co jakiś czas kobieta mieszała a
to w jednym a to w drugim garnku. Doprawiała i sprawdzała czy dobre.
Przyglądałam się jej z zachwytem. Tak moja mama uwielbia gotować, a ja zawsze
ją podziwiałam. Nic nie mówiłam, czekałam aż sama zorientuje się, że ktoś jej
się przygląda. Gdy gotowała znikała tak naprawdę, skupiała się na tym tak
bardzo, że nie była w stanie zorientować się co się dzieje dookoła. Tylko jak
byłam mała to jej podzielność uwagi była większa, ale to normalne. Małego
dziecka trzeba pilnować. Zachwycał mnie
widok mojej matki gotującej, podziwiałam ją. Nie miałam takiego talentu do
gotowania co ona, otruć nikogo bym nie otruła, ale to nie to… Moja matka po
prostu gotowała z pasją. Kobieta odwróciła się w moja stronę, a na jej ustach
zagościło zdziwienie. Po chwili jednak uśmiechnęła się szeroko.
-Kochanie!- wykrzyczała i szybkim krokiem znalazła się
przy mnie by mnie mocno wyściskać.
…
Leżałem na łóżku przekręcając się z boku na bok. Leżąca
obok dziewczyna nie wzbudzała we mnie najmniejszego pożądania nawet. Nie… To
nie jej pragnąłem. Od tygodnia sypiam każdej nocy z inną, szukam czegoś… Wiem,
że żadna nie da mi tego czego pragnę, ale nie mogę pozwolić uczuciom wziąć nade
mną górę. Nie. Skrzywdziłbym tylko tą najważniejszą… W myślach ciągle widziałem
twarz tej jednej dziewczyny, mojej przyjaciółki… „Jaki ze mnie idiota!”
zrugałem siebie w myślach. Tak, to był błąd. Nie chciałem jej skrzywdzić.
Dokładnie tydzień temu wylądowałem w łóżku z moją przyjaciółką, osobą do której
czułem coś więcej niż przyjaźń. Nie mogłem jej tego powiedzieć, nie… Jestem
pewien, że skrzywdziłbym ją. Zmieniam dziewczyny jak rękawiczki, nie chciałbym
aby ona płakała kiedykolwiek przeze mnie. To co się stało nie powinno mieć
miejsca. Owszem marzyłem o tej chwili, chwili sam na sam. Nie myślałem
racjonalnie, alkohol odebrał mi całkowite myślenie.
Dochodziła godzina trzecia w nocy, byłem w mieszkaniu
dziewczyny poznanej na imprezie. Czułem się potwornie sypiając z innymi, ale
próbowałem zapomnieć. Zapomnieć o niej… Jedyna, która wzbudziła we mnie jakieś
uczucia. Wzbudziła je jeszcze za nim wylądowaliśmy w łóżku. O tak… Doskonale
pamiętam ten dzień kiedy zrozumiałem, że ona to ta jedyna….
- Kai!!!!!!!!!!!-
usłyszałem gdzieś w oddali. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem dwie osoby
obok jednej ławki w parku. Wracałem właśnie do domu z treningu tanecznego.
Rozpoznałem jedną osobę. Drobna dziewczyna, delikatnie kręcone włosy o ciemno
brązowej barwie. Było ciemno, ale wiedziałem wszystko o niej. Nic dziwnego,
prawie każdego dnia widywałem się z nią. Moja przyjaciółka, SungBi. Drugą osobą
był jakiś facet, dość wysoki, ale jego postura nie różniła się od mojej
zbytnio. Z daleka było widać, ze całkowicie pijany. Gdy ujrzałem jak jego ręce
ściskają nieprzyjemnie dziewczynę, szybkim krokiem ruszyłem w ich stronę. Nie
panowałem nad sobą.
- Zostaw ją –
powiedziałem szorstko. Facet zaśmiał się. Był może starszy o dwa trzy lata ode
mnie.
- Spieprzaj stąd,
mam ochotę się zabawić- zaśmiał się. Zbliżyłem się do niego, a on delikatnie
poluźnił uścisk, dzięki czemu dziewczyna mogła swobodnie się wydostać. Gdy
tylko odeszła kilka kroków dalej zaczęła się bójka. Jeśli można to tak nazwać.
Nie powiem, żebym się zbytnio wysilił przy tym. Ale on był kompletnie pijany i
jego siłą, którą rzeczywiście miał na nic się nie zdała. Odepchnąłem go
delikatnie, a on uderzył mnie pięścią w twarz. Zabolało, jednak oddałem cios.
Tylko ja uderzyłem go prosto w sam środek twarzy. Coś chrupnęło, zapewne
złamałem mu nos, ale nie miało to znaczenie. Opadł na ziemię i złapał się ręką
w obolałe miejsce. Coś jeszcze mówił, ale ja tylko potarłem policzek delikatnie
i ruszyłem do stojącej obok przyjaciółki. Była cała zapłakana, drżała ze strachu.
Gdy się odwróciłem w jej stronę rzuciła mi się w ramiona. Wtedy przysięgłem
sobie, że nie pozwolę by jej cudna twarz jeszcze raz wyrażała taki smutek, ból
i strach. Trzymając jej drobne ciało w ramionach poczułem ukłucie w brzuchu.
Przyjemne….
- Dziękuję JongIn…-
wyszeptała i wtuliła się we mnie. Ruszyliśmy powolnym krokiem w kierunku
wyjścia z parku. Ucałowała mój policzek na podziękowanie, a po moim ciele
rozeszło się ciepło.
Nie mogłem dłużej wytrzymać, wstałem z łóżka, ubrałem się
i zostawiłem śpiącą dziewczynę kompletnie nieświadomą niczego. Wyszedłem z jej
mieszkania, nawet nie zostawiając liściku żadnego. Szedłem sam nie wiedząc
gdzie. Ciągle myślałem o drobnej dziewczynie, o idealnych rysach twarzy,
wspaniałych oczach i cudnych ustach. Nieświadomie powędrowałem w kierunku jej
zamieszkania. „ Raz się żyję” powiedziałem w myślach stojąc przed drzwiami jej
mieszkania. Zapukałem ale nikt nie otworzył, dzwoniłem ale nikt nie otwierał
dalej. Nie raz przychodziłem o tak późnej porze do niej, szukając porady, albo
po porostu aby spać u niej. Wracając z dyskotek zawsze tu zachodziłem… Było
bliżej niż do mojego domu, a pod wpływem alkoholu byłem strasznie leniwy.
Zawsze przygarniała mnie z wielkim uśmiechem na twarzy, a na drugi dzień śmiała
się, że znowu zabalowałem i zgubiłem drogę do domu. Odruchowo wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do niej.
Zaczynało mnie to martwić… Nigdy nie miała mocnego snu. Zdenerwowany ruszyłem
na piętro wyżej. Mieszkała tam jej przyjaciółka z moim przyjacielem. Byli parą
od dwóch lat, w ten sposób poznałem SungBi. Od razu zaprzyjaźniłem się z nią…
Otworzyła mi YooMi. Na twarzy miała wielki grymas złości, czyli wiedziała. Nic nie mówiąc uderzyła mnie w twarz. Po
chwili za jej plecami pojawił się mój przyjaciel. KyungSoo, spokojniejszy ode
mnie. Niższy lecz nie dużo. Zawsze mnie wspierał, pomagał… Wiedział o moich
uczuciach do dziewczyny, wiedział tez co zaszło tydzień temu.
- Należało mi się faktycznie… Ale powiedz mi co się stało
do cholery z nią?- powiedziałem poważnie. Nie miałem czasu na kazania, a to
było i tak nieuniknione. Wpuścił mnie do środka mój przyjaciel a jego
dziewczyna ruszyła do ich salonu wściekła. Oboje ruszyliśmy za nią. Podeszła do
komody i odwróciła się w moja stronę. Była naprawdę zła… Chociaż zła to mało
powiedziane. Nigdy nie wiedziałem YooMi tak wkurzonej… a raczej wkurwionej.
Zawsze była delikatna, przyjmowała zło bez słowa, idealna wprost dla mojego
przyjaciela.
- Jesteś dupkiem Kai wiesz? Jak mogłeś ją tak
skrzywdzić?! – wydzierała się na cały głos. Rzucała obelgami na prawo i lewo.
Nie byliśmy w złych stosunkach, nigdy.
Ale skrzywdziłem jej przyjaciółkę, a tego mi wybaczyć nie mogła.-
Jeszcze masz czelność tu przychodzić?! Dobrze, że wyjechała- mówiąc ostatnie
zdanie spojrzała przerażona na swojego chłopaka. Powiedziała coś czego miała
nie mówić widać to było po niej.
- Proszę cię powiedz gdzie wyjechała! Muszę ją znaleźć…
Chcę to naprawić…- wyszeptałem załamany. Nie mogłem uwierzyć, że istnieje
możliwość iż jej nigdy więcej nie zobaczę.
- Nie powiem ci nic więcej. Wynoś się stąd!- wydarła się.
Chciała wyjść z salonu ale jej chłopak nie pozwolił na to. Złapał ją za
nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Jagi… On ją kocha- powiedział poważnie. Nie byłem na
niego zły, długo ukrywał to przed swoja ukochaną. Spojrzała na mnie
przenikliwie i tak wpatrywała się dłuższą chwilę. Westchnęła po pewnym czasie
zrezygnowana.
- Jeśli tego nie naprawisz to urwę ci jaja- powiedziała
groźnie a ja i KyungSoo przełknęliśmy głośno ślinę. Jej wzrok był okropny.
Widać było wrogość, coś nowego… Bo ona na nikogo nie potrafiła patrzeć tak… -
Jest u swoich rodziców…- wyszeptała. Nie siląc się nawet na pożegnanie
wybiegłem z ich mieszkania. Wiedziałem co mam robić.
…
Stałam na środku niewielkiej sali, jedna ściana była
obłożona lustrami. Przy drugiej były powieszone drabinki. Rozglądałam się po
pomieszczeniu chcąc przypomnieć sobie każdy szczegół tego pomieszczenia. Znałam
je bardzo dobre, to tu spędziłam większość czasu mojego dzieciństwa. Ubrana w
beżowe legginsy, zwiewną tiulową spódniczkę, bluzeczkę w białym kolorze na
ramiączkach i baletki. „Jak dawno nie miałam tego stroju na sobie”
pomyślałam. Minęły dwa lata odkąd
ostatni raz byłam ubrana w trykot. Chciałam wymazać tamten dzień z pamięci
kiedy przyrzekłam, że nigdy więcej nie zatańczę. Jedno przedstawienie zmieniło
całe moje życie. Kiedyś wiązałam przyszłość z baletem… Doskonale jednak
pamiętam ten występ, mój ostatni występ… Dwa lata temu na zakończenie liceum
poproszono mnie abym zatańczyła coś. Wszystko było doskonale przygotowana,
choreografia, strój, wystrój sceny… Wszystko. Jednak pewna osoba, a dokładniej
jedna z dziewczyn z klasy postanowiła zniszczyć wszystko co osiągnęłam. Przed
występem na moich oczach całowała mojego chłopaka. Widząc to załamałam się,
występ poszedł tragicznie. Tak w skrócie. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie
stanę na scenie. Rzuciłam balet, szukając lepszego jutra.
Dziś natomiast, gdy wszystko się we mnie rozsypuje wracam
po kilkunastu miesiącach do sali, w której ćwiczyła kiedyś każdego dnia.
Włączyłam pilotem muzykę, odłożyłam na stolik stojący w rogu. Z głośników
rozbrzmiały pierwsze dźwięki mojej ulubionej melodii, Yiruma – Kiss The Rain. Zaczęłam
się rozciągać, potem gdy czułam, że jestem gotowa zaczęłam próbować tańczyć
podstawowe figury baletowe. Uspokoiło to
moje mocno nadszarpnięte emocje.
…
Siedziałam sama w salonie oglądając jakiś durny film.
Rodzice pojechali gdzieś na jakiś bankiet czy coś takiego. Mieli wrócić dopiero
rano. Myślami ciągle wracałam do chłopaka o czarnych włosach, ciemnobrązowych
tęczówkach i idealnych ustach. Minęły trzy dni od mojego powrotu do domu,
tęskniłam cholernie za przyjaciółmi, tamtym życiem, wielkim miastem. Czułam, że
tam był mój dom, jednak nie mogłam tam zostać. Wystarczająco się upokorzyłam
idąc do łóżka z chłopakiem. Westchnęłam delikatnie, a do moich uszu doszedł
dźwięk dzwonka do drzwi. Dziwne, bo rodzice nikogo się nie spodziewali skoro
wyszli, a ja też gości nie miałam mieć. Wstałam z kanapy i ruszyłam aby
sprawdzić kto to. Niczego nieświadoma otworzyłam drzwi i zamurowało mnie. Stał
niczym bóg grecki oparty o wejście jedną ręką, tak abym nie mogła zamknąć mu
drzwi przed nosem. Czarne włosy jak noc,
ciemne oczy jak dwa węgle skrzyły się, usta stworzone do składania pocałunków
na kobiecym ciele. Ubrany w ciemne jeansy, czarną bokserkę i koszulę w
niebiesko-czarną kratkę. Patrzyłam na niego nie wiedząc co powiedzieć. W sumie
to nie ja powinnam mówić, on powinien zacząć. Lecz nic nie mówił, stał i
wpatrywał się we mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Czego chcesz?- spytałam oschle. Mimo, iż darzyłam go
wielkim uczuciem nie potrafiłam mu powiedzieć nic miłego.
- Chcę pogadać- powiedział spokojnie, a ja nawet na niego
nie patrzyłam. Próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy, ale ja rozglądałam się
za nim. Jakby trawnik i drzewa były o wiele ciekawsze niż jego anielska twarz.
– Spójrz na mnie do cholery!
- Nie tym tonem- wysyczałam zła. Spojrzałam jednak na
niego. Ale obdarowałam go spojrzeniem, którego nie chciał widzieć.
- Posłuchaj mnie. Postąpiłem jak dupek, pieprzony dupek.
Nienawidzę się za to. Nie, nie za to, że się z tobą przespałem. Bo tamta noc
była najlepszą w moim życiu. Nadal gdy myślę o twoim ciele wtulonym we mnie mam
ciarki na plecach. Nienawidzę się za to, że tak postąpiłem później. Zamiast
wyznać ci miłość, która czułem już dużo wcześniej tak po prostu jak najgorszy
idiota udawałem, że nic się nie stało. – wyrzucał z siebie wszystko, ale ja
zostałam myślami przy jednym zdaniu „zamiast wyznać ci miłość, którą czułem już
dużo wcześniej”. Patrzył na mnie z wyczekiwaniem aż powiem mu coś, ale ja nie
miałam pojęcia co mówić. Nie byłam pewna czy się przesłyszałam, czy powiedział
tak przez przypadek, czy może aby mnie udobruchać.
- Powtórz- wyszeptałam ledwo słyszalnie. Chłopak jednak
podłapał co mam na myśli.
- Kocham Cię SangBi. Od dłuższego czasu, od momentu gdy
uratowałem cię w tedy w parku. Kocham cię jak wa…- nie zdążył dokończyć bo
rzuciłam mu się w ramiona przyciskając swoje usta do jego.
Otoczył mnie swoimi ciepłymi ramionami, zatrzymał dłonie
na pośladkach. Idealnie całuje, ale co się dziwić z takimi wargami? Wczepiłam
palce w jego włosy, po chwili robiąc z nich niemały nieład. Weszliśmy do środka
nie przestając się całować. Zamknął drzwi jednym kopnięciem. Nie znał domu, ale
prowadzony przeze mnie idealnie trafiliśmy na górę do mojego pokoju. Wchodząc
po schodach obijaliśmy się o barierkę i ścianę na zmianę. W czasie tej drogi
pozbyłam się jego koszuli, koszulki, oraz paska od spodni. Moja gurna garderoba
składająca się z zapinanego szarego sweterka i pomarańczowego topu. Otworzyłam
drzwi od mojego pokoju na omacku, bo byłam tyłem do drzwi. Było ciemno, rolety
zasłonięte z powodu słońca, które w dzień strasznie drażniło mnie. Chłopak
pozbył się butów i ułożył mnie na łóżku. Wszystko robiliśmy całując się cały
czas. Pochylał się nade mną i składał czułe pocałunki na moich ustach, potem
zjechał niżej po szyi, dekolcie. Złożył dwa niewinne całusy na obojczykach.
Zgrabnie rozpięłam jego spodnie, a on ściągnął ze mnie moje czarne legginsy.
Abym nie musiała się siłować, sam ściągnął swoje spodnie. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do niego.
- Masz przepiękny uśmiech- wyszeptał mi do ucha a potem
przykrył swoimi usta moje na nowo. Nieprzerwalnie całowaliśmy się i pieściliśmy
swoje ciała. Czułam jego dłonie wodzące po moim ciele. Pod jego dotykiem moje blade ciało rozpływało
się. W porównaniu do jego karnacji każdy był blady. Ja natomiast miałam
wyjątkowo jasną cerę.
Przejechał językiem pomiędzy moimi piersiami, zahaczając
zębami o czarny koronkowy stanik. Delikatnie wsunął jeden palec pod moje
czarne, koronkowe figi z boku. Zaczął je powoli zsuwać ze mnie. Jego druga ręka
męczyła się z zapięciem od stanika. Jednak męczyła się to dość duża przesada.
Odpiął go z łatwością. Naprawdę musiał mieć wiele przede mną skoro z taką
łatwością poradził sobie jednocześnie z
fikuśnymi figami i stanikiem. Nie przeszkadzało mi to. Wiedziałam, że nie byłam
jedyną, ale miałam małą nadzieję, że chociaż będę ostatnią. Zesztywniałam na
moment myśląc o tym. Chłopak od razu wyczuł, że coś mnie gryzie bo odsunął się
ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Przyglądał mi się tak, jakby czekał aż
to ja powiem coś pierwsza. Dalej pochylał się nade mną.
- Nie chce być jedną z wielu- wyszeptałam a w oczach
pojawiły się łzy.
- Nie będziesz jedną z wielu.- wyszeptał mi do ucha.-
Uznajmy, że tamte były niczym. Błądziłem wśród kobiet, szukając tej
najważniejszej. I znalazłem. Będziesz ostatnia, którą dotykam. Będziesz już na
zawsze- dalej szeptał mi do ucha. Słysząc to uspokoiłam się trochę. Chłopak
jednak nic nie robił, czekał aż ja zacznę znowu tą grę. Spojrzałam mu w oczy i
widziałam szczerość. Miłość wręcz płynęła z niego. Przyciągnęłam jego twarz do
mojej chcąc złączyć nasze usta w pocałunku. Z początku chłopak całował
delikatnie, jakby chciał udowodnić mi jak bardzo ważna jestem.
Delikatnie pieścił moje ciało przejeżdżając raz w górę
raz w dół. Czułam przyjemne mrowienie rozchodzące się po moim ciele z każdym
ruchem jego ręki. Ustami zjeżdżał niżej, a to całował po szyi a to po
obojczykach. Moje piersi również zostały ucałowane. Delikatnie aczkolwiek
perfekcyjnie zaczął bawić się nimi. Robił wszystko bardzo delikatnie, jakby bał
się, że mnie skrzywdzi. Ja nie pozostawałam mu dłużna, wodziłam rękoma a to po
jego plecach, a to po jego cudownie umięśnionym brzuchu. Co jakiś czas
zjeżdżałam niżej dotykając niby przypadkiem jego członka. Wtedy z gardła
chłopaka można było usłyszeć ciche pomrukiwanie. Nasze oddechy robiły się coraz
cięższe. Z każdym jego ruchem nie mogłam powstrzymać w sobie jęku zadowolenia.
Ale już więcej nie mogłam czekać. Na znak, że więcej nie mogę zdjęłam z niego
bokserki i przycisnęłam jego wargi do moich. Zaśmiał się mimowolnie i powoli,
delikatnie i czule wszedł we mnie. Tym
razem nie poczułam żadnego bólu. Cicho jęknęłam z zadowolenia co uradowało
chłopaka. Ciągle szeptał mi do ucha jak bardzo mnie kocha, że więcej nie
powtórzy swojego błędu. W pewnym momencie podniósł mnie, przewrócił się na plecy
i jednym sprawnym ruchem posadził na sobie. Nie wiedziałam co mam robić chłopak
jednak idealnie mną konstruował. Usiadł, ale tak aby nie rozdzielać naszych
ciał. Pochylił się nade mną i poczułam jego spocony policzek na swoim. „ Rób
tak aby było ci najlepiej, nie patrz na mnie” wyszeptał mi do ucha chcąc
zachęcić do działania. Delikatnie przytaknęłam głową. Lecz po pewnym czasie
siłowania się z samą sobą kiwnęłam głową, że nie dam rady. Chłopak ucałował
czubek mojej głowy. Znowu to on był na górze. Delikatnie poruszał się we mnie
pytając co chwilę czy na pewno nie boli mnie. Niby to nie był pierwszy raz, ale
boleć może zawsze jeśli coś zrobi nie tak. Jego dłonie ciągle wodziły po moim
spoconym ciele, ja coraz bardziej zaciskałam palce na jego plecach czując
narastającą rozkosz. Chciałam ten moment przeżyć z nim, moment kulminacyjny.
Starałam się z całych sił nie pozwolić na to by całkowita rozkosz wtargnęła i
opętała moje ciało. Moje jęki jednak coraz bardziej stawały się głośniejsze. On
natomiast oddychał jeszcze szybciej. Widząc to jak zaciskam dłonie na pościeli
pochylił się jeszcze bardziej nade mną. „ Nie powstrzymuj tego do cholery, bo
ja już nie wytrzymuje” powiedział półszeptem. Sapnął ze zmęczenia, a ja się
rozluźniłam. Pozwoliłam aby opętała mną rozkosz. On jednak nie pozwolił na to,
powoli wyszedł ze mnie i położył się obok. Spytał gdzie łazienka, wskazałam
drzwi naprzeciwko i tam też powędrował. Nie byłam pewna co jest grane, bałam
się, że tym razem spieprzyłam sprawę. Wrócił po chwili całkowicie rozluźniony.
Uśmiechał się od ucha do ucha. Starałam się skupić wzrok na jego twarz, ale
moje oczy samoistnie kierowały wzrok niżej do jego nagiego ciała. Położył się
obok mnie i szczelnie otulił kołdrą. W głowie ciągle dręczyła mnie myśl, że nie
dałam rady.
- Dlaczego?- wyszeptałam. Samo wyszło z moich ust, nie
chciałam nic mówić…
- Co?- spytał zaskoczony.
- Dlaczego poszedłeś do toalety? Aż tak beznadziejna
jestem…- to drugie zdanie miało być pytaniem jednak przez łzy zabrzmiało jako
twierdzące. Złapał mój podbródek w dwa palce i uniósł tak aby mógł spojrzeć mi
prosto w oczy.
- Byłaś wspaniała Jagi- wyszeptał i ucałował czubek
mojego nosa. Wtuliłam się w niego.
- Więc czemu poszedłeś?- spytałam.
- Nie mogłem zrobić tego w środku, nawet gumki nie
miałem…- wyszeptał chociaż wcale nie był zażenowany.
- Biorę pigułki- zapewniłam go. Rozluźnił nieco mięśnie,
przedtem był trochę spięty. Ja też, gdy usłyszałam co właściwie się stało, ale
pigułki dawały zbyt dużą pewność abym się tym martwiła.
- Następnym razem zapamiętam to- zaśmiał się. Leżeliśmy
tak chwilę. Ja wtulona w niego. On otaczał mnie swoimi ramionami. Całował
czubek głowy. Powtarzał, że nie pozwoli mi już więcej zniknąć z jego życia.
Czułam się cudownie leżąc tak obok niego. Nasze ciepłe i nadal spocone ciała
idealnie wpasowały się w siebie. Zaczęłam przysypiać. – Gdzie twoi rodzice?- to
pytanie otrząsnęło mnie. I w tym momencie drzwi trzasnęły.
- Kochanie wróciliśmy!
~Yehet