Cześć wszystkim :)
Postanowiłam wrzuć coś mojego mimo iż jest kolej Yehet. Może fabuła tego one shota jest raczej nudna to mimo wszystko mam nadzieje, że się wam spodoba.
Buziaki :*
***
Głośna
muzyka, piszczące krzyki dziewczyn, dwóch striptizerów na środku salonu.
Nie
miałam pojęcia co tutaj robię. Zostałam zaproszona na wieczór panieński jednej
z koleżanek ze studiów. Nigdy nie byłyśmy super blisko więc zdziwiłam się
dlaczego mnie zaprosiła. Było bardzo tłoczno i bardzo głośno.
Kiedy
zupełnie nadzy mężczyźni zniknęli z pokoju po wykonaniu swojego tańca,
dziewczyny postanowiły urządzić sobie bardzo szczere rozmowy. Jako, że byłyśmy
już trochę pijane nie było dla nas niczego co było wstydliwe.
-
Mój facet w łóżku to istna bestia!- wykrzyknęła dziewczyna, którą kojarzyłam
tylko z moich zajęć wf. Z resztą większość osób na tej imprezie tylko
„kojarzyłam”.- Po naszym ostatnim razie nie mogłam chodzić przez trzy dni!
Siedziałam
cicho i spokojnie słuchając ich z lekkim zdziwieniem, niedowierzaniem. Bez
najmniejszej krępacji opowiadały o swoim życiu seksualnym, o swoich fantazjach,
snach i innych erotycznych rzeczach.
A
ja siedziałam i nie miałam o niczym pojęcia.
Tak…
Oto ja! Park SeoShi, dwudziestojednoletnia dziewica bez jakiegokolwiek
doświadczenia w bliskich kontaktach z mężczyzną.
To
nie tak, że nigdy nie chciałam tego zrobić, że czekałam na mojego księcia z
bajki, na białym rumaku w lśniącej zbroi. Po prostu nigdy nie odczuwałam potrzeby
aby się z tym tak pospieszyć, a po za tym przyciągałam do siebie samych
palantów więc gdybym z którymś to zrobiła pewnie żałowałabym tego do końca
życia.
Jednak
w tym momencie byłam po prostu ciekawa jak to jest. Co się dzieje kiedy dłonie
chłopaka wodzą po twoim nagim ciele, oddechy się synchronizują. Nieświadomie
zaczęłam odczuwać wewnętrzną presję aby w końcu zrobić ten jakże ważny krok w
moim życiu.
***
Przez
najbliższy tydzień nie myślałam o niczym innym. Moja współlokatorka zaczęła
zastanawiać czy wszystko ze mną w porządku, gdyż ciągle byłam pogrążona w swoim
świecie, cały czas myślałam tylko o tym, że jestem prawdopodobnie jedyną
dwudziestoletnią dziewicą na mojej uczelni.
-
Na pewno dobrze się czujesz?- zapytała po raz kolejny tego dnia.
-
Tak.- odparłam już automatycznie. Była moją najlepszą przyjaciółką, ale nie
chciałam się jej zwierzać akurat z tego. Nie musiała wiedzieć co tak bardzo
mnie martwi.
Kiedy
w końcu wyszła do pracy, a ja zostałam w mieszkaniu sama, wpadłam na pewien
pomysł. Tak naprawdę wydawał mi się to całkiem mądry i logiczny pomysł mimo iż
wcale taki nie był.
Ubrałam
się w moje ulubione jeansy, t-shirt z kolorowym nadrukiem i bluzę z kapturem po
czym wyszłam z mieszkania. Drogę pokonałam bardzo szybko. Szłam tymi ulicami miliony
razy więc gdyby była potrzeba jestem pewna, że dotarłabym na miejsce nawet z
zamkniętymi oczami. Stanęłam przed czarną, metalową furtką prowadzącą do dużego
domu, do którego prowadziła długa, wijąca się ścieżka. Nie siląc się na
korzystanie z domofonu, po prostu nadusiłam klamkę furtki i ruszyłam ścieżką
przed siebie. Zapukałam do drzwi i skrzyżowałam ręce na piersi czekając na
jakąś reakcję. Powtórzyłam czynność kilka razy, ale wciąż nic się nie działo.
Straciłam nadzieje na to, że w końcu ktoś mi otworzy więc zrezygnowana
odwróciłam się na pięcie i chciałam ruszyć w drogę powrotną. Kiedy miałam zejść
z dwóch stopni dzielących mnie od ścieżki drzwi kliknęły i otworzyły się z
zamachem.
Przede
mną stał wysoki chłopak o blond włosach ociekających wodą. Przepasany był tylko
ręcznikiem dzięki czemu można było zobaczyć jego całkiem ładnie wyrzeźbiony
brzuch.
-
Co tak długo?- mruknęłam z wyrzutem.
-
Byłem pod prysznicem.- odparł i wpuścił mnie do środka.
W
domu mojego najlepszego przyjaciela czułam się zupełnie swobodnie. Tak jakbym
była u siebie. Bez najmniejszej krępacji mogłam podejść do lodówki, wyciągnąć z
niej co tylko chciałam i nie czułam się z tym głupio. On będąc u mnie robił
dokładnie to samo.
-
Nie mówiłaś, że dzisiaj przyjdziesz.
Nie
czuł się w ogóle skrępowany tym, że stoi przede mną tylko w ręczniku. Podpierał
się rękami o biodra i czekał na moją odpowiedź.
-
Wyszło to trochę spontanicznie...
-
Coś się stało?
-
Obejrzymy film?- zapytałam nie chcąc odpowiadać na wcześniejsze pytanie. Wiedziałam,
że wygadam mu wszystko jeśli tylko pozwolę mu zadać więcej podobnych pytań.
Chłopak
ubrał na siebie jakieś rzeczy po czym przygotował nam miejsce na kanapie.
Rodzice SeHun’a byli bardzo zamożnymi ludźmi więc kiedy tylko ich syn
postanowił się wyprowadzić zapewnili mu jak najlepsze warunki do tego czyli
wielki dom jednorodzinny z mnóstwem pokoi, których tak na prawdę nie miał kto
zajmować.
Przygotowałam
nam popcorn, coś do picia i kilka innych przekąsek o czym zajęłam miejsce obok
chłopaka. Puścił jakiś film, którego tytuł kompletnie nic mi nie mówił, tak
naprawdę prawie w ogóle się na nim nie skupiłam. W mojej głowie cały czas
siedziały te same myśli.
Byłam
zdecydowana na to, że chce to zrobić. Nie miałam jednak z kim. Jedyną moją
pomocą w takiej sytuacji był SeHun. Znaliśmy się od dziecka, nasi rodzice
przyjaźnili się zanim jeszcze pojawiliśmy się na tym świecie. Był jedyną osobą,
którą mogłam poprosić o coś takiego.
Film
rozkręcił się na tyle, że w końcu zaczęłam go oglądać. Chwile później jednak pojawiła
się w nim dosyć odważna scena miłosna głównych bohaterów. SeHun wyglądał na w
ogóle tym nie poruszonego, a mnie wypełniło jakieś dziwne uczucie. Chwyciłam
pilota i w końcu zatrzymałam film. Chłopak spojrzał na mnie lekko znudzonymi
oczami czekając aż coś powiem.
Moje
policzki lekko zapłonęły, ale na szczęście nic nie zauważył. Poprawił się na
kanapie tak, że jego ręka znajdowała się na oparciu kanapy za moimi plecami.
-
SeHun...- odezwałam się w końcu gotowa prosić go o pomoc.
-
Hmm?- jego głos był bardzo znudzony, chyba ten film nie za bardzo go wciągnął.
-
Robiłeś to już kiedyś?
Między
nami zapadła chwila ciszy. Wyraz twarzy chłopaka w ogóle się nie zmienił, nie
spojrzał na mnie.
-
Robiłem co?
Wzięłam
głęboki wdech aby jakoś ładnie ubrać to w słowa, ale chyba nie potrafiłam.
-
No... czy robiłeś już to z dziewczyną?
-
Tak.- odpowiedział bez wahania. W sumie wiedziałam o tym. Nigdy się do tego nie
przyznał przede mną, ale jego byłe dziewczyny oczywiście chwaliły się tym
dookoła. Sehun nigdy nie miał szczęścia do dziewczyn. Każda z nich zazwyczaj
była z nim tylko dlatego, że był popularny, każda chciała go mieć. Głupi był,
że dawał się na to nabrać za każdym razem, ale nie mogłam go oceniać. Byłam
jego przyjaciółką i mogłam tylko pomagać mu leczyć złamane serce i powtarzać
mu, że jak nie ta to inna. Od tego właśnie byłam.- Dlaczego pytasz?
-
Jak było?
Chłopak
spojrzał na mnie nie bardzo wiedząc o co mi chodzi. Nigdy wcześniej nie
poruszałam przy nim takiego tematu więc musiało to być trochę szokujące.
Milczał przez chwile po czym w końcu się odezwał.
-
O co ty dokładnie pytasz?
-
No... Jak to jest?
-
Chodzi ci o seks?
-
Dokładnie tak. Wiesz dobrze, że nie wiem jak to jest więc pytam ciebie. Masz w
tym już jakieś doświadczenie.
-
Nigdy nie poruszałaś takiego tematu.- wzruszył ramionami po czym wziął głęboki
wdech.- No co mam ci powiedzieć... Takich rzeczy nie można opisać słowami.
Zapadła
chwila ciszy. Uczucie w moim brzuchu nasiliło się kiedy ponownie spojrzałam na
blondyna. Nie wiedziałam jak mam go poprosić o to o co chciałam. Byłam jednak
bardzo zdesperowana więc palnęłam prosto z mostu.
-
Pokażesz mi?
-
CO?!- zakrztusił się colą, której właśnie się napił. Zakaszlał ledwo łapiąc
oddech więc poklepałam go po plecach chcąc mu jakoś pomóc.- O co ty mnie
prosisz?!
-
O prostą przysługę. Jak przyjaciółka swojego przyjaciela.
-
Przyjaciele nie robią dla siebie takich rzeczy!
Stanął
na równe nogi patrząc na mnie z lekkim przerażeniem, zdenerwowaniem i
niepewnością. Nie wiem dlaczego było to dla niego takie szokujące. Dla mnie nie
było. Była to dla mnie zwykła przyjacielska prośba.
Wkurzyłam
się tym jak zareagował więc wstałam z kanapy i chwyciłam leżący przy kanapie
plecak. Zarzuciłam go na plecy i na odchodne powiedziałam.
-
Nie to nie. Poproszę Chen’a. On się na pewno zgodzi.
Ruszyłam
do drzwi, ale zaraz przed nimi poczułam jak dłoń chłopaka zaciska się na moim
nadgarstku. Odwróciłam się i spojrzałam na niego wyczekująco. Jego twarz miała
dziwny wyraz. Zastanawiał się, był wystraszony, lekko zły. Sama nie wiem. Chyba
wszystko po trochu się w nim kłębiło. Tak na prawdę nigdy nie poprosiłabym
Chen’a o coś takiego. Z taką sprawą mogłam iść tylko do SeHun’a.
-
Jesteś pewna tego o co prosisz?
-
Tak. Pomożesz mi?- zapytałam.
Unikając
mojego wzroku kiwnął głową i ściągnął ze mnie mój plecak. Odłożył go delikatnie
na szafce obok drzwi po czym delikatnie pociągnął mnie w stronę schodów.
Weszliśmy na piętro i znaleźliśmy się w końcu w sypialni chłopaka. Stało w niej
olbrzymie dwuosobowe łóżko z czarno czerwoną pościelą, na przeciwległej ścianie
znajdowała się duża garderoba.
Kiedy
stanęliśmy przy skraju jego łóżka chłopak w końcu odwrócił się w moją stronę.
Nie patrzył w moje oczy, nic nie mówił. Jego dłonie znalazły się przy moich
policzkach delikatnie je chwytając. Pochylił się do przodu dosyć mocno gdyż
byłam od niego zdecydowanie niższa i aby móc mnie pocałować musiał się nieźle
zgiąć. Jego usta przykryły moje, a ja poczułam to samo dziwne ukłucie w brzuchu
jak chwile wcześniej na kanapie.
Czułam
się dziwnie całując mojego najlepszego przyjaciela. Było to trochę niezręczne,
ale nie mogę zaprzeczyć... było to cholernie przyjemne. Chwile później jego
dłonie zsunęły się na moje biodra i przysunęły mnie trochę bliżej jego ciała.
Czuć było od niego przyjemne ciepło, a jego włosy wciąż pachniały szamponem,
którego użył dwie godziny wcześniej. Podniósł mnie z ziemi bez najmniejszego
wysiłku, oplotłam go nogami w pasie zarzucając mu ręce naszyję. Ułożył mnie
delikatnie na poduszkach nie odrywając swoich ust od moich.
W
tym momencie już nic nie było niezręczne. Czułam się naprawdę dobrze, było mi
przyjemnie i w ogóle nie przeszkadzało mi, że robię to z moim przyjacielem.
Wsunął
swoje dłonie pod moją koszulkę, którą już po chwili rzucił gdzieś w kąt pokoju.
Nie wiedziałam co powinnam robić więc po prostu zabrałam się za rozpinanie jego
koszuli. Kiedyś zastanawiałam się jaki w dotyku jest jego brzuch. W tym
momencie miałam okazję aby to sprawdzić. Był taki jak to sobie wyobrażałam.
Idealnie wyrzeźbiony, delikatny w dotyku. Przeszły mnie w tym momencie
przyjemne dreszcze.
Usta
SeHuna urządziły sobie wycieczkę po mojej szyi wprost do moich piesi, które
wciąż były zasłonięte materiałem koronkowego stanika. Wsunął swoją dłoń pod
moje plecy i jednym, szybkim ruchem odpiął mój biustonosz i ściągnął go ze mnie
od razu zrzucając z łóżka.
Kiedy
pozbyliśmy się resztek ubrań i leżeliśmy blisko siebie zupełnie nadzy, SeHun
delikatnie rozsunął moje nogi aby wygodnie się między nimi ułożyć. Trochę się
bałam. Nie tego co się działo, bałam się bólu który miał mnie właśnie opanować.
Pierwszy raz prawie zawszę bardzo boli więc trochę mnie to przerażało. Mimo to
oplotłam chłopaka nogami w pasie czekając na to co miało nastąpić.
Wahał
się przez dłuższą chwilę. Skupił się wtedy na tańcu naszych języków. W końcu
jednak nadeszła ta chwila. Chłopak zrobił to szybko i sprawnie. Zabolało i to
cholernie. Nie wykonał żadnego ruchu czekając aż przyzwyczaję się do tego, że
we mnie jest, do jego rozmiaru.
Oddychałam
głęboko i spokojnie nie pozwalając żadnej z łez spłynąć po policzku. Gdyby to
się stało SeHun poczułby się winny, a ja nie chciałam aby żałował tego co
zrobiliśmy. Ja nie żałowałam.
Kiwnęłam
głową aby zaczął się poruszać i ponownie wpiłam się w jego usta. Zrobił to
bardzo delikatnie i powoli. Już nie odczuwałam tak silnego bólu. Teraz było to
mieszanką niesamowitej przyjemności, lekkiego zdenerwowania i bólu. Jednak to
przyjemność przeważała nad tym wszystkim. Z moich ust wydobywały się ciche
pojękiwania, oddech znacznie przyspieszył. Jakąś chwilę później twarz chłopaka
wykrzywił grymas przyjemności, zbliżał się chyba do końca. Ja też jakoś dziwnie
się poczułam. Nieznane dotąd uczucie w podbrzuszu zaczęło się nasilać aż w
końcu owładnęło całe moje ciało. Chłopak pchnął jeszcze kilka razy po czym
również osiągnął swój limit. Opadł na mnie swoim ciężarem chowając głowę w moją
szyję. Obydwoje szybko oddychaliśmy.
Nie
żałowałam, że się na to zdecydowałam.
***
Po
tym co między nami zaszło... Nie zmieniło się kompletnie nic. SeHun zachowywał
się normalnie, ja również. Żadne z nas nie rozmawiało na ten temat, ale to nie
znaczy, że już nigdy więcej tego nie zrobiliśmy.
Stało
się to naszą małą rutyną. Nie było to dla mnie dziwne ani trochę. Lubiłam być
blisko SeHuna, był moim przyjacielem i mu ufałam. Więc chyba wszystko było
dobrze.
-
Pójdziesz ze mną na wesele?- zapytałam w momencie, w którym chłopak zdjął z
siebie zużytą prezerwatywę i usiadł obok mnie na łóżku. Żadne z nas nie
wstydziło się już nagości, bo widzieliśmy się tak już wystarczającą ilość razy
aby do tego przywyknąć.
-
Wesele?- zdziwił się kiedy założył na siebie bokserki i położył się na poduszce
obok mnie. Rzadko zostawałam u niego na noc po tym co robiliśmy. Ale tego
wieczora nie miałam po co wracać do domu. GaIn wróciła do rodziców na kilka
dni, a ja nie chciałam być w mieszkaniu zupełnie sama więc SeHun zaproponował
żebym została. Nie planowaliśmy robić tego co zrobiliśmy, ale jakoś tak samo
wyszło. Zdarzało się to ostatnio coraz częściej.
-
Moja koleżanka ze studiów zaprosiła mnie na swoje wesele. Nie wiem dlaczego, w
końcu nie znamy się za dobrze, ale nie wypada odmówić. Dostałam zaproszenie dla
dwóch osób. Wszystkie koleżanki idą z kimś więc... Nie mam z kim iść i
pomyślałam, że może ty byś chciał.- założyłam leżącą w rogu łóżka koszulkę po
czym okryłam się kołdrą po samą szyję aby było mi cieplutko.
-
Mogę się przejść.- wzruszył ramionami jakby od niechcenia.
-
Super.- uśmiechnęłam się. Poczułam jak ogarnia mnie zmęczenie i mocno
ziewnęłam.- Dobranoc.
-
Dobranoc.
Wesela
to jednak nie jest moja ulubiona uroczystość. Zwłaszcza jeśli prawie nikogo na
nich nie znam.
Do
tańca ciągle prosili mnie jacyś starzy wujkowie panny młodej, zaglądali mi w
dekolt więc później zaczęłam przed nimi uciekać.
-
SeoShi!
W
drzwiach łazienki stanęła jedna z koleżanek z roku. Była ubrana w pudrowo
różową sukienkę do kolan. Dobrała do tego śliczne srebrne dodatki i buty na
przynajmniej piętnastocentymetrowych szpilkach.
-
Cześć HyoRi.- posłałam jej delikatny uśmiech wycierając dłonie w papierowy ręcznik.-
Jak się bawisz?
-
Cudownie!- zaśmiała się lekko czerwona. Wiedziałam, że miała już trochę
wypite.- Widziałam wszystko!- wykrzyknęła podbiegając do mnie dosyć śmiesznie
bo na tylko tyle pozwalały jej wysokie buty.
-
Co widziałaś?
-
Przyszłaś tutaj z mega przystojniakiem! Nie wiedziałam, że ty i Oh SeHun się
znacie!
-
Ah... Tak. SeHun...
-
Boże on jest taki seksowny...- wymruczała.- Mógłby mnie przelecieć nawet na tej
Sali pełnej ludzi. Jak udało ci się ściągnąć go na to wesele?!
Nie
spodobało mi się to w jaki sposób powiedziała o moim przyjacielu. Miałam
wrażenie, że jest to kolejna z tych okropnych dziewczyn, które będą go chciały
wykorzystać. Postanowiłam, że obronie go przed kolejną sercową porażką.
-
Nie musiałam go tutaj siłą ściągać.- wyjaśniłam.- Zapytałam czy chce iść więc
przyszedł.
-
Znaliście się wcześniej?
-
Znamy się od zawsze. Od zawsze jesteśmy razem.
To
co powiedziałam było dwuznaczne. Ale nie chciałam wyprowadzać jej z błędu.
Niech myśli sobie na ten temat co chce. Ważne żeby odczepiła się od SeHuna.
-
Dlaczego nic nie mówiłaś?
-
Nie sądziłam, że to takie ważne dla was. Myślałam, że to raczej moja osobista
sprawa.
Teraz
już zaczęłam się robić nerwowa. Wyrzuciłam zużyty ręcznik do kosza i wróciłam
na salę gdzie tańczyli lekko wstawieni goście.
Od
razu podeszłam do SeHuna, który siedział przy naszym stoliku i posłałam mu
delikatny uśmiech. Zdziwiło go kiedy wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
-
Zatańczysz ze mną?- zapytałam.
Kiedy
tylko znaleźliśmy się na parkiecie oczy wszystkich dziewczyn z uczelni
skierowały się na nas. Nie wątpiłam w to, że to co powiedziałam HyoRi, w
magiczny sposób rozeszło się już po wszystkich znajomych.
***
- O cholera!- wrzasnęłam wybiegając z łóżka
zupełnie naga. Wyciągnęłam z szuflady czystą bieliznę i wbiegłam do mojej
łazienki chcąc wziąć najszybszy prysznic w życiu.
Zaspałam.
Miałam
tego dnia bardzo ważny egzamin, a ja zaspałam.
Do
późnej nocy rozmawiałam z SeHun’em, później znowu doszło między nami do
zbliżenia no i skończyło się na tym, że zaspałam.
Pierwszy
raz zrobiliśmy to u mnie w mieszkaniu, w ogóle zapominając o fakcie, że po
drugiej stronie korytarza jest GaIn. Nie wiem dlaczego, ale wyleciało mi to z
głowy. Dopiero później modliłam się o to aby niczego nie słyszała i niczego się
nie domyśliła.
Wybiegłam
z łazienki ubrana w moją czarną koronkową bieliznę i od razu zabrałam się za
ubieranie w przygotowane dzień wcześniej ubranie.
-
SeHun! Wstawaj!- krzyknęłam rzucając w niego jego bokserkami. Chłopak podniósł
się do pozycji siedzącej z głośnym jęknięciem. Nie podobało mu się to, że
obudziłam go o tak wczesnej porze, ale nie mogłam pozwolić na to żeby moja
współlokatorka zobaczyła go nagiego w moim łóżku.
-
Co jest?
-
Zaraz się spóźnię!
Spojrzał
na stojący na moim nocnym stoliku zegarek i też się przeraził. Wyskoczył z
łóżka i od razu zaczął ubierać się w rzeczy z poprzedniego dnia. Wybiegliśmy z
mojej sypialni z zawrotną prędkością wprawiając w kompletne zdziwienie siedzącą
na kanapie dziewczynę. Nie wiedziała, że SeHun u mnie nocował. Tak naprawdę nie
miała w ogóle pojęcia o tym, że istnieje ktoś taki jak SeHun.
-
Nie wiedziałam, że przyszedł twój... chłopak.- powiedziała zdziwiona kiedy
zakładaliśmy buty.
-
SeHun to mój najlepszy przyjaciel. Nie chłopak.- wyjaśniłam i już nas nie było.
Przez
cała drogę chłopak milczał. Jechał bardzo szybko łamiąc zdecydowanie za dużo
przepisów drogowych, ale dostarczył mnie do szkoły na czas.
Egzamin
trwał bardzo krótko. Trzyosobowa komisja zadała mi trzy pytania, na które
dzięki Bogu znałam odpowiedź. Uzgodnili coś między sobą zawzięcie dyskutując.
Wyszłam
z gabinetu wykładowców i rozglądnęłam się po korytarzu. Poprawiłam moją czarną
spódniczkę nim podeszłam do stającego niedaleko mnie SeHuna. Nie spodziewałam
się tego, że będzie tu na mnie czekał. Opierał się o ścianę i przeglądał coś w
swoim telefonie.
Podbiegłam
do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję piszcząc radośnie.
-
Zdałam!!
Miałam
ochotę tańczyć z radości. Egzamin był naprawdę trudny i uczyłam się do niego
przez kilka tygodni, robiąc tylko przerwy na czas z SeHun’em.
Nie
myślałam, że zdam od razu. Spodziewałam się poprawki w przyszłym miesiącu, ale
nie! Udało mi się i odczuwałam dzięki temu niesamowitą ulgę.
Dłonie
SeHuna znalazły się na moich biodrach. Sądziłam, że przytuli mnie mocno i
pogratuluje mi tak jak zawszę. On jednak... odsunął mnie od siebie.
-
Cieszę się.- uśmiechnął się, ale od razu było widać, że jest to strasznie
wymuszone.- Muszę już jechać. Odwieźć cie do domu?
-
Myślałam... że pójdziemy świętować.
-
Nie mam czasu. Odwieźć cie?- zapytał ponownie. Jego twarz wyrażała jakieś
zdenerwowanie i napięcie. Wystraszyłam się, że coś się stało.
-
Nie... Wrócę autobusem. Jeśli się spieszysz...
-
Do zobaczenia.
I
już go nie było. Nawet nie pocałował mnie w policzek na do widzenia tak jak
zwykle to robił.
Z
dziwnym uczuciem w sercu ruszyłam na przystanek autobusowy. Z nieba zaczął lać
się deszcz, wszystko jakby było przeciwko mnie. Zdany egzamin już nie był taką
fajną sprawą jak chwile wcześniej.
SeHun
nie odzywał się do mnie już od kilku dni. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało.
Kiedy pisałam do niego jakiegoś sms’a odpisywał tylko, że jest zajęty lub już
umówiony. Ewidentnie mnie zbywał i nie podobało mi się to. Nie wiedziałam
dlaczego to robi. Nic w moim zachowaniu nie odbiegało od normy więc nie mogłam
go urazić.
Dlaczego
więc?
Idąc
przez dziedziniec przed budynkiem uczelni chciałam schować książkę do plecaka.
Manewrowałam jedną ręką doprowadzając do tego, że wszystko znajdujące się w
plecaku posypało się przede mną. Przeklęłam głośno pod nosem sprawiając, że
ludzie idący obok mnie dziwnie się na mnie spojrzeli.
Pogoda
tego dnia była naprawdę cudowna. Słońce
mocno świeciło więc zdecydowałam się na lekką sukienkę na grubych ramiączkach,
w cudownym granatowym kolorze. Moje nogi zdobiły śliczne, brązowe sandałki,
które kupiłam jeszcze zimą na przecenie.
Kiedy
w końcu udało mi się pozbierać wszystkie moje rzeczy i z powrotem się
wyprostowałam kątem oka zauważyłam SeHun’a. Stał z grupką swoich kolegów pod
jednym z wejść do budynku. Miał na sobie jasne szorty i granatową koszulę, a
oczy zdobiły mu okulary przeciwsłoneczne. Wydawało mi się, że przez chwile mi
się przygląda, ale kiedy tylko uniosłam dłoń aby mu pomachać, zniknął za
drzwiami. Nie wiedząc o co chodzi ruszyłam w tamtym kierunku. Stanęłam obok
grupki chłopaków, którzy śmiali się i wesoło ze sobą rozmawiali.
-
Cześć SeoShi!- powiedział radośnie Chen w końcu orientując się, że stoję obok
nich.
-
Cześć wam. Wiecie może co jest z SeHun’em?- zapytałam od razu. Nie chciałam
owijać w bawełnę.
-
Ale o co dokładnie chodzi?- zdziwił się Xiumin.- SeHun...- rozejrzał się
dookoła i chyba trochę się zdziwił.- Ej... Gdzie on jest? Jeszcze przed chwilą
tu stał!
-
Co mu się stało?- zapytał Tao zupełnie zaskoczony. Reszta chłopaków też tak
wyglądała.
-
Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje.- powiedział JongIn wzruszając
ramionami.- Ale nie chce powiedzieć dlaczego.
Rozmowa
z nimi na ten temat nie miała sensu. Nie mieli pojęcia co się dzieje z
blondynem tak jak ja. Pożegnałam się z nimi grzecznie i ruszyłam na kolejne
zajęcia.
Przez
cały czas męczyło mnie to wszystko. Chciałam wiedzieć co się stało, chciałam
porozmawiać z blondynem tak jak kiedyś, ale on jakby tego nie chciał. Martwiło
mnie to. Moje serce bolało na sam myśl o tym.
Stanęłam
przed moją szkolną szafką i otworzyłam ją od niechcenia. Wrzuciłam do środka
niedbale kilka książek i trzasnęłam drzwiczkami przytrzaskując sobie skrawek
sukienki. Po raz kolejny tego dnia głośno przeklęłam. Byłam wściekła na siebie,
na moją szafę, na wszystkich ludzi ze szkoły i oczywiście na unikającego mnie
blondyna.
-
Pomóc ci maleńka?
Odezwał
się gdzieś za mną męski, nieprzyjemny głos. Spojrzałam w tamtą stronę i
zobaczyłam wysokiego, ciemnowłosego chłopaka z wielkim uśmiechem ukazującym
jego mało zadbane zęby.
-
Nie dzięki. Poradzę sobie.- mruknęłam i spróbowałam otworzyć szafkę aby uwolnić
się z tego dziwnego potrzasku. Niestety drzwiczki odmówiły posłuszeństwa i
akurat teraz musiały się zaciąć.
Perfekcyjnie.
Poczułam
dłoń chłopaka na moim ramieniu kiedy nagle, dosyć agresywnie odwrócił mnie w
swoją stronę. Chwycił mój podbródek i zmusił do tego abym na niego spojrzała.
Czuć było od niego papierosy co spowodowało, że zjedzone chwile wcześniej
śniadanie przewróciło się w moim żołądku chcąc wydostać się na zewnątrz. Nigdy
nie mogłam znieść tego zapachu.
-
Zostaw mnie.- warknęłam chcąc go odepchnąć.
-
Już nie udawaj takiej niedostępnej cnotki niewydymki.
Szarpnął
mną niebezpiecznie sprawiając, że moja granatowa sukienka rozdarła się dosyć
mocno. Przez dziurę wystawał znaczny skrawek mojego brzucha i koronka majtek.
Nie
wiem kiedy, ale chłopak nagle zatoczył się ledwo łapiąc równowagę. Chwile
wcześniej rozległ się jakiś głuchy dźwięk. Jakby uderzenie?
Przede
mną pojawiła się wysoka postać o blond włosach. Nie ważne czy przodem, tyłem
czy tylko w jakiejś części, w zupełnej ciemności, po samym zapachu czy cieple
bijącym od jego ciała, tą osobę jestem wstanie rozpoznać wszędzie.
Przede
mną stał SeHun z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Niem zdążyłam cokolwiek
powiedzieć, nim w ogóle zdążyłam mrugnąć na środku korytarza rozpętała się
bójka. SeHun i dziwny, nieapetyczny chłopak wymieniali się ciosami bardzo
zręcznie. Jednak blondynowi nie wszystkie udało się ominąć. Z jego wargi
poleciała stróżka krwi, a ja wykrzyknęłam przerażona. Nie chciałam żeby odniósł
większe obrażenia więc zaczęłam krzyczeć aby skończyli. Chłopak, którego
imienia nawet nie znałam uciekł w momencie, w którym SeHun zatrzymał swoją
podniesioną pięść na moją prośbę.
Podeszłam
do blondyna nie zważając na to, że mam podartą sukienkę, z moich oczu lecą łzy
przerażenia. Chwyciłam go za nadgarstek i zaciągnęłam do gabinetu pielęgniarki.
Oczywiście nie było jej w środku. Nigdy jej tam nie było kiedy była potrzebna.
Posadziłam więc go na leżance i sama przeszukałam szafki w poszukiwaniu wody
utlenionej.
W
ciszy wyciągnęłam gazik, namoczyłam go w odpowiednim specyfiku i przyłożyłam go
do jego rany. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu, ale nie powiedział
zupełnie nic. Przez kolejne dziesięć minut po prostu stałam i patrzyłam w jego
oczy.
-
Dlaczego to powiedziałaś?- zapytał w końcu. Byłam zaskoczona jego pytaniem. Nie
miałam pojęcia o co mu chodzi.
-
Co powiedziałam?
-
Twojej współlokatorce.- dodał. Nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.- Dlaczego
powiedziałaś, że jesteśmy przyjaciółmi?
-
A... Nie jesteśmy?
Zabolało.
Całe życie myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i to najlepszymi. Mówiliśmy sobie
zawszę o wszystkim, pomagaliśmy w każdej sytuacji, ale on myślał chyba inaczej.
-
Nie spał bym z tobą gdybym cały czas uważał cie za przyjaciółkę!- warknął
wściekły po czym wstał na równe nogi.
-
Co...?
-
Kiedy przyszłaś do mnie i poprosiłaś o to pierwszy raz wcale tego nie chciałem.
Wiedziałem, że nie chcesz tego, bo coś czujesz. Chciałaś tylko zobaczyć jak to
jest. Ale kiedy powiedziałaś, że poprosisz o pomoc Chen’a... Nie mogłem na to
pozwolić.
Każde
jego słowo było dla mnie czymś zupełnie niezrozumiałym. Na początku w ogóle nie
rozumiałam co on do mnie mówi.
-
Kiedy jednak zrobiliśmy to kolejny raz, i jeszcze jeden, a później kolejne
kilkanaście razy myślałem, że coś się zmieniło. Robiłem to bo myślałem, że
łączy nas coś więcej niż przyjaźń i nie jest to tylko seksrelacja...
Stałam
naprzeciwko niego i patrzyłam z niedowierzaniem. Nie spodziewałam się tych
słów. Nie byłam wtedy pewna czy chciałam je usłyszeć. Mój najlepszy przyjaciel
wyznał, że coś do mnie czuje, a ja nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego,
logicznego słowa.
-
Zapomnij.- warknął i wyszedł z gabinetu szybkim krokiem. Nie byłam w stanie za
nim pobiec. Byłam w zbyt wielkim szoku. Nie wiem dlaczego z moich oczu pociekły
łzy. Moje serce boleśnie uderzyło o żebra, brzuch strasznie rozbolał z nerwów.
Nie minęła nawet minuta od jego wyjścia, a ja poczułam się jakbym za nim
tęskniła. Jakbym nie widziała go od tygodni.
Bolało.
Cholernie bolało.
Kiedy
zebrałam się na to aby w końcu za nim pobiec oczywiście było za późno. Na
parkingu przed budynkiem nie było już jego samochodu. Spóźniłam się.
Zaczęłam
się przeklinać i wyzywać od najgłupszej idiotki. Jak mogłam nie zauważyć, że
mój najlepszy przyjaciel mnie kocha? Jak mogłam nie zauważyć, że wszystkim tym
co robię, co mówię tylko i wyłącznie go ranie? Raniłam osobę, na której zależy
mi najbardziej na tym świecie. Dlaczego nie zauważyłam, że ja sama coś do niego
czuje?
Długo
nie wiedziałam co to za uczucie. Czułam to po raz pierwszy w życiu. Ale teraz
wszystko nabrało sensu. Chciałam spędzać z nim każdą wolną chwilę, chciałam
czuć jego bliskość cały czas. Śmiać się w jego towarzystwie tak jak kiedyś, móc
go bez powodu przytulić.
To
była po prostu miłość.
Ale
teraz wszystko zniszczyłam. Zaprzepaściłam wszystko.
Nie
zwracając uwagi na mój wybrakowany strój ruszyłam do domu SeHun’a. Ludzie w
autobusie dziwnie się na mnie patrzyli. Płakałam raczej mało elegancko i
urodziwie, miałam rozdartą sukienkę. Mogli sobie pomyśleć różne rzeczy. Nie
obchodziło mnie to jednak ani trochę. Liczyło się tylko to aby jak najszybciej
znaleźć się pod znajomym domem z czarną furtką i długą ścieżką prowadzącą do
drzwi wejściowych.
Pół
godziny później dotarłam na miejsce. Podbiegłam do drzwi i nerwowo zapukałam.
Nikt nie otworzył. Zrobiłam to po raz kolejny i jeszcze raz licząc na to, że
jednak pojawi się w drzwiach, że na jego twarzy znów będzie malował się
znudzony wyraz twarzy, że to wszystko co zaszło w szkole okaże się złym snem, a
ja będę mogła mu po protu powiedzieć, że go kocham.
Jednak
nikt nie otworzył.
Dopiero
teraz zorientowałam się, że na podjeździe nie stoi znajomy żaden samochód.
Oznaczało to, że chłopak wciąż nie wrócił. Usiadłam więc na schodach
prowadzących do jego domu i postanowiłam czekać.
Nie
miałam zamiaru ruszyć się z miejsca dopóki nie wytłumaczę mu wszystkiego tak
jak należy. Wytarłam łzy nie chcąc aby moja twarz była jedną, wielką,
spuchniętą banią kiedy blondyn pojawi się w domu. Przez trzy godziny układałam
sobie w głowie to co miałam zamiar mu powiedzieć, jak mu się wytłumaczę, ale
nic nie wydawało się być odpowiednie.
Na
dworze zaczęło robić się ciemno i zimno. Zadrżałam odczuwając zmianę
temperatury na moich nagich ramionach. Nie miałam ze sobą żadnej bluzy,
okrywała mnie tylko cienka, dziurawa sukienka. Zaczynałam się martwić kiedy
chłopak tak długo się nie pojawiał. Bałam się, że coś się stało. Z nerwów
obdzwoniłam wszystkich naszych wspólnych znajomych licząc na to, że jest teraz
z którymś z nich.
Niestety.
Kiedy
już miałam dzwonić do jego rodziców, bo może pojechał do nich, na podjazd
wjechał znajomy granatowy samochód. Odetchnęłam z ulgą widząc, że nic mu nie
jest. Wysiadł z auta i nawet na mnie nie spojrzał.
-
SeHun...- zaczęłam, ale chłopak tylko przeszedł obok mnie i zatrzasnął mi drzwi
przed nosem. Stałam przed nimi nie mogąc powstrzymać łez. Nie dziwiłam się, że
nie chce mnie widzieć. Byłam głupia i nie miałam prawa prosić go o wybaczenie.
Nie
mogłam jednak wrócić do domu. Musiałam udowodnić, że mi zależy. Ponownie
usiadłam na schodach przed domem i nie zwracając uwagi na to, że jest mi
cholernie zimno po prostu czekałam. Moje zęby boleśnie uderzały od siebie, na
całym ciele była gęsia skórka, ale nie mogłam odpuścić.
Po
dwudziestu minutach poczułam jak na moich ramionach ląduje coś przyjemnego.
Ciepła bluza miała zapach SeHun’a. Zerwałam się na równe nogi i stanęłam na
przeciwko wysokiego blondyna.
-
Idź do domu.- mruknął i ruszył z powrotem do domu. Chwyciłam go za nadgarstek
czując jego ciepło. Moje ręce przypominały kostki lodu gdyż siedziałam na
zimnym dworze zdecydowanie za długo.
-
SeHun... Przepraszam!- powiedziałam chcąc go zatrzymać.
-
Nie przepraszaj!- krzyknął wściekły.- Nie mów, że żałujesz, bo ja wcale nie
żałuje! Nie chce słyszeć twoich przeprosin... Zachowaj to co masz do
powiedzenia dla siebie.
-
Byłam tak strasznie głupia! Nie chciałam cie skrzywdzić...- z moich ust słowa
zaczęły wychodzić same. W żaden sposób nie przypominały słów, które przygotowałam
sobie wcześniej na niego czekając.- To co między nami zaszło nie było dla mnie
bez znaczenia. Na początku tak, chciałam po prostu to zrobić, wszyscy to robili
więc nie chciałam być tą jedyną, która wciąż tkwi w miejscu. Ale poprosiłam o
to ciebie, bo tylko tobie mogłam zaufać. Czułam do ciebie coś przez cały czas,
ale nie potrafiłam tego nazwać. Nie znałam tego uczucia. Dopiero kiedy
powiedziałeś to wszystko w gabinecie pielęgniarki dotarło do mnie... Cholernie
mi na tobie zależy SeHun-ah...
Chłopak
szybko wciągnął mnie do swojego domu zatrzaskując za nami drzwi. W środku było
ciepło co przyniosło ulgę mojemu skostniałemu ciału.
-
Nazwałam cie przyjacielem, bo nigdy nie rozmawialiśmy o tym, że mogłoby łączyć
nas coś innego. Nie wiedziałam, że chcesz aby łączyło nas coś więcej. Byłam
ślepa i głupia... ja...
-
Przestań mówić.- szepnął.
-
Na prawdę mi zależny. Nie chce żebyś...
-
Zamknij buzie...
-
SeHun proszę cię posłuchaj mnie...
Nagle
chłopak przyciągnął mnie do siebie, a jego usta przykryły moje zamykając je w
namiętnym pocałunku, który zapierał dech w piersi. Od razu oddałam pieszczotę
nie mogąc się oprzeć cudownemu uczuciu.
-
Nic więcej już nie mów.- szepnął kiedy się od siebie oderwaliśmy. Patrzyłam mu
w oczy i nie mogłam się oderwać od jego czekoladowych tęczówek. W końcu
przytuliłam go mocno i starałam się powstrzymać łzy.
-
Powinienem był ci powiedzieć od razu.- dodał po chwili.- Kocham cie SeoShi. Od
tego dnia, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy jako małe dzieci. Od samego
początku.
-
Kocham cie.- szepnęłam mocniej się w niego wtulając.
Poczułam
nagle, że chłopak podnosi mnie z ziemi i kieruje się w głąb korytarza.
Spojrzałam na niego zaskoczona nie wiedząc co się dzieje.
-
Jesteś zmarznięta. Idziemy wziąć kąpiel.
-
Idziemy?
-
W dwójkę rozgrzejemy się szybciej.- uśmiechnął się łobuzersko ponownie mnie
całując, otwierając drzwi do łazienki jednym kopnięciem.
~Ohorat